
Re: postanowienie adwentowe...
Postanowienia mogą być:- ofiarą podejmowaną w jakiejś konkretnej intencji (nawet własnej, np. by Pan Bóg odebrał słabość, z którą sama sobie nie radzę, czy też za kogoś innego)
- działaniem podejmowanym w ramach walki z nałogiem, czy też inną słabością.
Podejmowanie postanowień dla samych postanowień nic nie wnosi, co najwyżej wpycha w jeszcze większą pychę, bo ktoś się czuje świetny, że z czegoś potrafi zrezygnować.
Mają prowadzić do przemiany siebie i zbliżać ku Bogu. Czyli zanim się ich podejmie, trzeba zastanowić się nad sobą. One powinny być zależne od naszych słabości.
Wczoraj jedna z uczennic klasy 6 na pytanie:
„od czego trzeba zacząć, podejmując się postanowień?”, odpowiedziała –
„od tego, by uznać, że potrzeba mi nawrócenia”. Jeśli ktoś twierdzi, że go nie potrzebuje, nie ma też potrzeby ich podejmowania.
Dla mnie najwspanialsze są te okresy, kiedy motywuję się do podejmowania postanowień.
Podam kilka przykładów:- wstanę pół godziny wcześniej, by znaleźć czas na spokojniejszą, dłuższą modlitwę
- zaplanuję dzień tak, by był czas na codzienną Eucharystię, Adorację
- jeśli o kimś coś złego powiem, kogoś osądzę, obgadam, zranię, sprzezywam, etc. wtedy odmówię za niego jakąś modlitwę, np. od razu Zdrowaśkę
- będę się modlić za tych, których nie lubię, którzy mnie zranili, za wrogów, etc., bądź też ofiaruję za nich Komunię św.
- zrezygnuję z czegoś, co nie jest mi potrzebne, a sprawia mi przyjemność (słodycze, chipsy, coca-cola, alkohol, rozmowy na gg, gry komputerowe, filmy, etc.), najlepiej w jakiejś konkretnej intencji
- przeczytam w tym czasie jakąś wartościową książkę, czy też fragment Pisma św.
- włączę komputer tylko wtedy, gdy muszę załatwić konieczne sprawy
itd., itp., etc…
Powodzenia

Ja już się cieszę, że zbliża się Adwent
