Alus, przeczytałem uważnie stronę Radka Jerzyńskiego, którą polecałaś i do której się odnosiłaś.
Wygląda na to, że nadużyłaś zaufania czytelników, bo Radek, ani wprost, ani nie wprost, nie pisze, ani nie sugeruje, że dostarcza usługi terapii dźwiękiem, które stanowią "wszechmocne dobro".

Radek wyjaśnia jaki jest mechanizm działania terapii dźwiękiem i jakie są rozliczne korzyści tej terapii. Ja nie widzę w tym opisie żadnych nadużyć. Podobne opisy można spotkać na profesjonalnych ulotkach dotyczących środków farmakologicznych i nikomu nie wpada do głowy, by traktować lekarstwa jak "wszechmocne dobro" i budować w oparciu o to jakąś sektę.

Nie widzę też żadnej próby przekształcenia terapii dźwiękiem w działalność sekciarską, bo ani raz na całej stronie nie zauważyłem nawiązania tej metody do Boga.
Wygląda mi na to, że jedyne nadużycie jakie zostało tu dokonane, to nazwanie tej metody "wszechmocnym dobrem" przez Ciebie, Alus. Domyślam się, że stało się to nieumyślnie. Tak bywa, gdy z powodu zabobonnego strachu, tracimy umiejętność racjonalnej oceny faktów.

Nie jestem podszyta zabobonnym strachem, tylko patrzę realistycznie.
12 dobrodziejstw dla ducha i ciała wymienione jako efekt terapii, zdecydowanie zachęcają.
Wplątywanie do tego Boga, stanowiłoby dla wielu światełko alarmowe.
Techniki naboru nie opracowują patałachy, ale profesjonalne gremia.

ps. Czytałeś w dziale "koncerty" o dotykaniu Absolutu, kosmicznej wibracjii relaksującej i harmonizującej Dusze, Ciało i Umysł?....do tego śpiewane mantry i modlitwy....
Astrologia, ezoteryka....kompletnie obce chrześcijaństwu.
http://www.fujisan.pl/

To może ja się jeszcze wtrącę. Z waszych wypowiedzi wywnioskowałem, że tybetański masaż dźwiękiem może być jedynie szkodliwy, gdy za jego pomocą "ofiara" może być wciągnięta do sekty?
Jeśli tak, to nie muszę martwić się o żonę bo człowiek, który organizuje te masaże nie jest w żadnej sekcie. To pojedyncza jednostka, i jeśli mogę oceniać - bardzo zagubiona, która jednak praktykuje dużo z tych rzeczy o których pisaliście. Rozumiem, że tybetański masaż dźwiękiem nie może wyrządzić żadnych szkód człowiekowi. Wiem tylko, że żona wpada w jakiś trans, bo raz zadzwoniłem do niej na telefon podczas jednego seansu i wybudziłem ją jakby z głębokiego letargu. .... Pozdrawiam

Ja bym ostrożnie podchodził do opinii internautów i w żadnym razie nie traktował tego jako głosu ostatecznego wyjaśniającego sprawę. Jesteśmy tutaj wszyscy tylko internautami i możemy się powymieniać jakimiś opiniami... i tyle.

Może, ale nie musi.

Podobnie, jak "ofiara" praktyk medycznych może być wciągnięta do grobu.
Może chociaż nie musi.