do poczytania:
http://www.polityka.pl/polska2020/15119 ... zimno.read



nie tylko oni.

W połowie lat 90-tych podobne wizje roztaczał także niezalezny ekspert ekonomiczny Szewczak Janusz...one tyczyły roku 2010

Podsunęłaś mi myśl. Dlaczego prezes PKP jest oceniany przez sejm - organ ustawodawczy ?
Od tego powinien być sąd w myśl zasady trójpodziału władzy. Przecież istnieją realnie sądy gospodarcze , gdzie można kogoś skarżyć o działanie na szkodę spółki.

Tu nie chodzi o dochodzenie sprawiedliwości tylko o teatr.
Przeciętny Kowalski za takie sytuacje dostał by wyrok żeby się przekręcił a u nas dany delikwent za porażkę dostaje kwiaty a drugi inne ciepłe, dobrze opłacane stanowisko.
Jeżeli co poniektórzy jeszcze nie pojęli że są widzami spektaklu to może czas się obudzić.

Teatr istnieje właśnie dlatego ,że zasady trójpodziału władzy się nie przestrzega. Czego ma się obawiać prezes PKP , jak jest oceniany przez swoich kolegów z PO ?
W normalnym kraju poseł zgłosiłby do sądu odpowiedni pozew. A resztą zajmowałby się niezależny sąd. Niestety mamy republikę bananową , więc mamy co mamy.

Chociaż nie oszukujmy się dopóki to będzie przedsiębiorstwo państwowe nic się nie zmieni.

[quote] Dlaczego prezes PKP jest oceniany przez sejm - organ ustawodawczy ?[/quote[
A od kiedy to minister infrastuktury jest prezesem PKP
http://www.mi.gov.pl/
Pociągi jak pamiętam, od lat niewiele się zmieniły....brud, smród.
W trakcie studióww Krakowie w okresie przed świętami Bozego narodzenia, Wielkanocy dość często "wsiadało" się przez okna, a podróżowała na stojąco upchnięci jak szprotki w puszkach.
A dopiero gdy zlikwidowano pociąg relacji Kielce-Szczecin i w 2008r latem musiałam w nocy w Koniecpolu poczekać ok 90 minut na pociąg relacji Kraków-Szczecin, to gdy zobaczyłam w jakim stanie był tamtejszy dworzec, doznałam totalnego szoku.....o toalecie mozna było tylko pomarzyć,a albo ściskacć nogi i kląć jak szewc.

Przepraszam za pomyłkę miałem ,rzeczywiście na myśli ministra. Ale to i tak nie zmienia postaci rzeczy ,że oceniali go jego koledzy partyjni w sejmie.

Za działanie na szkodę spółki skarży się przed sądem, ale Sejm może oceniać ministra zanim jeszcze można mówić o działaniu na szkodę spółki. Tak samo Rada Nadzorcza czy Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy może negatywnie oceniać Prezesa czy Zarząd, nawet jeśli nie ma przesłanek do postawienia mu zarzutów przed sądem. Wystarczy, że Prezes słabo zarządza (co nie jest równoznaczne z działaniem na szkodę), a można go odwołać.
W przypadku spółek państwowych to obywatele są akcjonariuszami, którzy w wyborach (Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy) wybierają Sejm (Rada Nadzorcza), a z kolei Sejm wybiera rząd i ministrów (czyli zarząd i prezesów).

Tyle offtopa, a ramach powrotu do tematu proponuję wypowiedź prof. Balcerowicza na temat planowanych zmian w OFE:


Myślę, że Tusk faktycznie mógł oszacować sobie (sondażowo), które cięcia ile głosów będą go kosztować. I widocznie doszedł do wniosku, że może uderzyć w elektorat PO, bo i tak nie mają na kogo głosować... Ale do wyborów nie ma już wiele czasu, a takich numerów łatwo się nie zapomina

Pomyśl przez chwilę ministrów ocenia sejm. A w nim rządzi większość czyli w naszym przypadku PO- PSL. Jutro żaden pociąg PKP może nie wyjechać w trasę , a ministra infrastruktury nie odwoła się bez poparcia sejmu.
W państwie musi istnieć jakaś równowaga. Pracę ministrów powinien oceniać niezależny organ. Sejm takim nie jest.

Podobną farsę masz w przypadku sejmowych komisji śledczych. Dlatego ,że polityk sądzi tam polityka. Dzieją się tam rzeczy skandaliczne. Z natury bowiem swojej taki twór jak komisje nie mogą być obiektywne w swojej ocenie.

Powiem więcej , co z tego ,że są wybory ? PO miało być partią liberalną , wprowadzić podatek 3x15 itp. Tymczasem prowadzi typowo socjalistyczną politykę gospodarczą.
Dowodzi to tego ,iż wybrany rząd czy samorząd , nie musi w żaden sposób dotrzymywać swoich obietnic. Konsekwencji żadnych nie poniesie. Pewnie można wybrać kogoś innego w nast. wyborach ,ale przez parę lat kadencji rząd może poczynić niewyobrażalne szkody.

Przeczytaj to co napisałem w poprzednim poście i pomyśl chwilę.



Niestety, ta patologia (totalne niedotrzymywanie obietnic wyborczych) staje się regułą

A teraz o tym jak upiec dwie pieczenie (a może trzy) na jednym ogniu.


1. Tusk daje znak iż szuka oszczędności wśród swoich więc stąd ten pomysł, więc wychodzi że traktuje w kryzysie wszystkich po równo a nie tylko przykręca śrubę społeczeństwu - pierwsza pieczeń.
2. Komorowski zrobił co zrobił i pokazuje że jest samodzielnym politykiem nie sterowanym z drugiego fotela - druga pieczeń.
3. Swojaki uratowane - trzecia pieczeń.

A więc wszyscy uratowani i zadowoleni a słupki rosną.
Jedynymi przegranymi w tym spektaklu - jak zwykle - jest społeczeństwo.
Ale co my tu będziemy się przejmowali społeczeństwem, przecież to margines narodu.

Dodaje 4. Komorowski pokazał, że jest prawdziwym przyjacielem Narodu i zawsze wystąpi w obronie Biednych i Uciśnionych.

Dość mieliśmy dowodów na to, że Tusk nie chce żadnych reform - włącznie z jego własnymi słowami. Od początku więc ta ustawa była prawdopodobnie przygotowywana wyłącznie po to, by Komorowski mógł jej nie podpisać i skierować do TK. Jak wiemy, TK orzeka tak, by: a) finanse państwa nie ucierpiały, b ) moment był odpowiedni (w tym celu jedne ustawy przetrzymuje do świętego nigdy, a inne - jak lustracyjną - rozpatruje od razu). Scenariusz jest więc dość jasny: TK przetrzyma ustawę aż będzie coś konkretnego wiadomo w kwestii finansów państwa i wtedy, w zależności od tego, jak krytyczna będzie sytuacja, albo zezwoli (oczywiście, po poprawkach), albo nie zezwoli. Społeczną wściekłość z powodu zwolnień skanalizuje postawa Dobrego Prezydenta (który przecież walczył do końca), który następnie wyrazi zrozumienie dla posunięć rządu, który z kolei stwierdzi, że byłoby wszystko ok, gdyby Trybunał nie zażądał takich zmian, jakich zażąda. TK na tym nie ucierpi (bo i tak nie jest wybierany przez społeczeństwo), rząd na tym nie ucierpi, a prezydent zyska.

Ja szybciej uwierzę w UFO niż samodzielność Komorowskiego.

To jeszcze nie wierzysz????...dziwne

Zobaczymy co w roku 2011 przyniesie nam fatalny stan finansów Państwa.
Na razie w sklepach podwyżki cen, ale niestety to dopiero początek.