Jak tak to rozumiem . Życie to swoisty test dla człowieka który ma pokazać czy nadaje się na wejście do Nieba i na życie u boku Boga. Nie każdy ten test przejdzie .... jeśli mu się nie uda zostanie na zawsze w piekle.
Myśli ktoś podobnie ?

Już wystarczająco w życiu przeszedłem testów (klasówki w szkole, matura, egzaminy na studiach, rozmowa kwalifikacyjna o pracę), żeby określenie "test" źle mi się kojarzyło .

Moim zdaniem życie to czas, w którym możemy wybrać bądź odrzucić Boga. Oczywiście ten wybór nie sprowadza się do wypowiedzenia jakiegoś zdania typu "Tak, wybieram Ciebie Boże", ale do życia Nim i z Nim (a więc także zgodnie z Jego nauką). To tak jak małżeństwo - nie wystarczy wypowiedzieć przysięgę małżeńską, żeby już dobrze przeżyć resztę życia. Trzeba też kochać, być wiernym, zaangażowanym w tę relację. Tak też w relacji z Bogiem - nie wystarczy zdecydować żyć w wierze w Niego (choć to może być oczywiście początek), trzeba też potwierdzać ten wybór życiem - kochając Boga (i bliźnich), angażując się w tę relację, będąc wiernym Bogu i Jego przykazaniom, itd. Innymi słowy: wybieramy nie tyle słowem, co życiem. Oczywiście wszystko za łaską Bożą.

zycie to raczej bycie w drodze stąd okreslenie Kościół pielgrzymujący
Ale mówiąc teologicznie i Biblijnie to życie jest darem od Boga , łaską, miłością Boga do nas , którą mozna przyjąc lub odrzucić .
Bóg stworzył człowieka przez Jezusa i dla Jezusa w Duchu Św. aby nas usynowić w Jezusie i oddac swoje wiekuiste dziedzictwo, jako czysty dar z siebie dla człowieka . Był i jest to owoc życia węwnątrztrynitarnego . Bóg sam w sobie nie ma potrzeb i nie jestesmy mu do niczego potrzebni . Stworzył nas dla nas, a nie dla siebie, aby nam dac siebie , nieskończone bogactwo .

Tak, w pewnym sensie jest to test. Gdy wybierasz życie z Bogiem to On stawia przed tobą konkretne wymagania, On wyprowadza cię na "pustynię", aby tam twoja wiara dojrzała, bo Bóg pragnie wiary dojrzałej, nie zadowala się klepaniem pacierzy, nie zawsze daje to, o co prosisz, obdarowuje tym, czym chce obdarować.
Dlatego chcąc wzrastać w wierze zawsze będziesz doświadczać w życiu wielu trudności, ciemności, oschłości i niepowodzeń. To jest właśnie ten swoisty "test", który ma cię nauczyć pokory i całkowitego zawierzenia, tak, aby twoja dusza wzrastała w miłości Bożej.
Trudne, prawda?
Nie wszyscy "zdają" ten test. Z pewnością zdają go święci.

moim zdaniem test to fatalne okreslenie, ani nie biblijne, ani teologiczne ani personalne
po za tym zycia nie da sie skwitowac jednym słowem

życie to Walka duchowa , to tak w konwencji testu

Nie test, tylko raczej czas wyboru. Nie musimy nic umieć żeby "zaliczyć" musimy tylko zdecydować z kim chcemy spędzić wieczność.

Test kojarzy mi się z uczynkami a uczynki z prawe. A my nie pod prawem tylko pod łaska jesteśmy:) Polecam filmik: http://www.youtube.com/watch?v=q6eJBpmwT6g