Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 08, 2025 9:54



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 100 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona
 życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru) 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
No ja też zająłem się swoim życiem i dobrze na tym wyszedłem.

Cytuj:
eskimeaux, czy chciałbyś może wspomnieć coś o Twoich sposobach, jak radzić sobie z problemami, o których pisałeś?

No cóż, trzeba liczyć na siebie.

Trzeba zacząć od fizycznego zdrowia, ruchu, prawidłowego odżywiania. Połowa problemów w życiu wynika z niedoboru magnezu :). Trzeba się wybrać do lekarza i wyleczyć się z wszystkich chorób ciała. Polacy jakoś nie lubią lekarzy i wolą się kurować sami, co nie wychodzi im na dobre. Bez zdrowego ciała nie ma co marzyć o zdrowym duchu.

Następnie trzeba się wyleczyć z chorób psychicznych. U nas wciąż ludzie boją się psychiatrów jak wody święconej i mylą leki psychiatryczne z narkotykami. Trzeba się przełamać i iść.

Polecam wyłącznie prywatną opiekę medyczną. W publicznej nie ma co nawet zaczynać. Trzeba znaleźć dobrego lekarza, co może być trudne, ale w prywatnym lecznictwie mamy wybór. Trochę się trzeba nałazić.
Wcale nie kosztuje to tyle, ile opowiadają w legendach. Moje koszty leczenia wyniosły jakieś 100zł miesięcznie przez okres roku.

Warto mieć przyjaciół czy w ogóle kogoś, kto będzie nas wspierał, ale nie jest to absolutny wymóg. Ja się wyleczyłem, chociaż byłem kompletnie samotny.

Tu uwaga do osób, które chcą komuś pomóc: najlepszą pomocą jest właśnie się z nim zaprzyjaźnić. Albo nawet pokochać. Miłość jest najlepszym lekarstwem, bo działa na same przyczyny.
Niestety, ludzie z problemami często odstraszają. Wiadomo, każdy chciałby się związać z kimś fajnym, silnym, a do życiowych nieudaczników mało kogo ciągnie. Mimo wszystko są ludzie, którzy są zdolni pokochać takich trędowatych. Jezus oddał za przyjaciół swoje życie. My możemy oddać życie uczuciowe.

No i żeby wyjść z kłopotów trzeba jeszcze zmienić w sobie nastawienie z ofiary na zwycięzcę. Obowiązuje dzisiaj niestety ideał chrześcijanina-nieudacznika. Takiej łajzy, która daje sobą pomiatać. Każdy najmniejszy przejaw dbania o siebie jest uznawany za grzech.

Kiedy Jezus zobaczył, że ludzie profanują świątynię, to wziął bicz i pochlastał co niektórych przez plecy. Czy ktoś z nas miałby odwagę naśladować Pana?
Czasem trzeba umieć zacisnąć pięść, walczyć o swoje. Nadstawiać drugi policzek wolno tylko jeśli mamy wybór, nie może to wynikać ze słabości.

Trzeba umieć przebaczyć ludziom, ktorzy nas skrzywdzili, ale najpierw trzeba ich pokonać. Trzeba być jak ten Jurand ze Spychowa, co to przyprowadzili mu skutego krzyżaka i on dopiero wtedy darował mu życie. "Przebaczenie" bez wcześniejszego pokonania osoby czyniącej nam krzywdę to też zwyczajna słabość a nie żadna decyzja.

Chrześcijanin powinien być żołnierzem Chrystusa a nie pluszowym króliczkiem. Mamy mądrze dysponować kontrolowaną siłą zamiast być jak sflaczały balon.

Powyższe zasady przetrenowałem w życiu i mogę za nie ręczyć.

Są jednak przede mną zadania, których jeszcze nie przeskoczyłem. Na przykład tytułowy problem znalezienia żony/męża. Bardzo ciężko to zrobić bez rozpoczęcia współżycia przed ślubem. Widziałem kiedyś statystyki dla Australii, że tylko 10% par zaczyna seks po ślubie. Chciałbym, żeby było inaczej, ale takie mamy zwyczaje i nic na to nie poradzimy. Ciężko znaleźć dziewczynę, która będzie chciała czekać z seksem do ślubu, niezależnie co się o tym mówi. Powszechnie przyjętą drogą w naszej kulturze jest najpierw ze sobą "chodzić", od razu uprawiając seks, potem się zaręczyć a potem wziąć ślub, przy czym od "chodzenia" do ślubu mija zwykle kilka lat. Owszem, można złamać konwencję, ale nie mogę ręczyć za efekty tej decyzji.
Będę się oczywiście starał spełnić wymagania Boga, ale jeżeli okaże się to niemożliwe, to postąpię tak jak wszyscy.

Kościół w tym miejscu niestety nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Za bardzo skupił się na duchowości a za mało na zwyczajnym ziemskim życiu. Nie mówi ludziom, jak skutecznie znaleźć żonę nie rozpoczynając z nią seksu przed ślubem. Jesteśmy jak owce bez pasterza. Rolę doradców życiowych przejęły inne grupy. Metody proponowane np. przez psychologów są skuteczne jeśli chodzi o znalezienie żony, ale nie zachowują przykazań.

Jedyną radą, jaką znam obecnie, to ożenić się wcześnie. Do dwudziestu dwóch lat da się jeszcze wytrzymać bez seksu, później już mało kto daje radę. Średni wiek zawarcia małżeństwa w naszej kulturze to jakieś 27 lat, więc o wiele za późno.

Kobiety boją się dziś małżeństwa jak ognia, natomiast na seks zgadzają się znacznie chętniej. Większość par po prostu zaczyna uprawiać seks a dopiero potem się żenią. Jeżeli uda mi się wyznaczyć nową ścieżkę, to wszystkim to będę opowiadał. Jeżeli jednak mi się nie uda, to nie zamierzam gnić w samotności do końca życia i pójdę tą drogą, co większość.

Życzcie mi powodzenia.

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


Pt lut 11, 2011 22:43
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
eskimeaux napisał(a):
Tu uwaga do osób, które chcą komuś pomóc: najlepszą pomocą jest właśnie się z nim zaprzyjaźnić. Albo nawet pokochać. Miłość jest najlepszym lekarstwem, bo działa na same przyczyny.
Niestety, ludzie z problemami często odstraszają. Wiadomo, każdy chciałby się związać z kimś fajnym, silnym, a do życiowych nieudaczników mało kogo ciągnie. Mimo wszystko są ludzie, którzy są zdolni pokochać takich trędowatych. Jezus oddał za przyjaciół swoje życie. My możemy oddać życie uczuciowe.


Jeśli masz na myśli przyjaźń, to jak najbardziej się zgadzam. Ale jeśli masz na myśli związek damsko-męski, to (moim skromnym zdaniem) jest to bardzo niebezpieczna droga. Uważam (na podstawie własnych doświadczeń i nielicznych obserwacji, więc na dość słabych podstawach), że mało kto potrafi uciągnąć taki związek na dłuższą metę.

eskimeaux napisał(a):
No i żeby wyjść z kłopotów trzeba jeszcze zmienić w sobie nastawienie z ofiary na zwycięzcę.


Związków też to dotyczy. Trzeba być przekonanym, że jest się przystosowanym do związku w stopniu co najmniej wystarczającym, że potrafi się wiele dać od siebie ale również czerpać dla siebie korzyści. Oczywiście, jak wyżej, jest to wyłącznie moje zdanie, a nie dobre rady.


So lut 12, 2011 1:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Miałam zamiar się wyłączyć z dyskusji, ale jednak jeszcze coś dopowiem:

Popieram przedmówczynię (przedmówcę?). Przyjaźń w takich okolicznościach - owszem. Ale związek - nie. Niestety, zdaje się że i opinie psychologów i znane mi przypadki potwierdzają, że prędzej obie osoby w takim związku będą miały problemy niż że jedna drugą "wyciągnie" i obie sobie z problemami poradzą. Z roli "wybawcy" na ogół mało co wychodzi. Tym bardziej że w takiej sytuacji dochodzi jeszcze kwestia przyszłych ewentualnych dzieci - jeśli para sobie nie poradzi ze swoimi problemami to potem odbije się to na ich psychice.

Dlatego ja bym się nie zdecydowała na związek z kimś, kto ma ze sobą jakieś poważne problemy. To się może wydawać egoistyczne, bo kultura wpaja nam od dziecka obraz "księcia na złotym koniu" ratującego księżniczkę z kłopotów, a z drugiej obraz kobiety która swoją miłością wyprowadza mężczyznę na prostą np. z depresji, narkotyków, przestępstw itd. Ten temat wałkują od zawsze Holywood, połowa romansideł dla kobiet i nawet sporo niezłej literatury. Wszystkim się wydaje że trzeba - a szczególnie dotyczy to kobiet - "z miłości" wyrzec się swojego szczęścia i robić w związku z nieszczęśliwą osobą za Prometeusza. Tylko że przypuszczam, że wtedy często jak Prometeusz się kończy.

I może mniejszość kobiet a jeszcze mniej mężczyzn chce czekać z seksem do ślubu, licząc tak procentowo w całym społeczeństwie. Ale to, ile których z tych procent się spotyka w życiu to już inna kwestia. Większość moich znajomych jest albo wierzących albo dość tradycyjnych jeśli chodzi o moralność i nawet większość znanych mi chłopaków zamierza czekać z seksem do ślubu. Dlatego mam nadzieję, że kiedyś znajdę męża ;)

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


So lut 12, 2011 9:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 07, 2011 11:44
Posty: 3
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
SweetChild, Gavia,pisząc nt relacji z osobami zaburzonymi bądź z jakimikolwiek problemami teoretycznie macie rację ale wydaje mi się, że praktycznie może być różnie. Czytałam jakiś czas temu o takich przypadkach, np o parze chorującej na nerwicę, są małżeństwem od paru lat, wzajemnie się wspierają, oboje się leczą i jak na razie wszystko gra oraz ludziach z zaburzeniami czy chorobami psychicznymi związanych ze zdrowymi, podkreślają zgodnie, ze łatwo nie jest i nieraz związek się rozpada ale niektórym się udaje...
Wiele zależy po pierwsze od wagi problemu, od stanu w jakim osoba znajduje się aktualnie i na ile ma w sobie siły, chęci i samozaparcia żeby się leczyć i pomóc samej sobie. Jednak nie ma co się oszukiwać, szanse na znalezienie kogoś oraz na stworzenie udanego związku przez kogoś z problemami (zwłaszcza 2 osób) jest niewielka (stąd mój pierwszy post), ludzie chorzy zresztą także najczęściej szukają zdrowej połówki, ktoś w związku musi być silniejszy, chodzi także o lepsze geny dla przyszłego potomstwa.
Nie można przy tym zapominać, że chyba każdy, chory także ma potrzebę miłości, bycia kochanym, założenia rodziny itd ale jeżeli jest to niemożliwe (co uwierzcie mi, że boli przeogromnie i permanentnie) wówczas niektórzy decydują się na "namiastkę miłości", pozwalając się krzywdzić bo wiem doskonale, że taki układ bez miłości rani.

Kamala, jumik, jeszcze kilka lat temu podpisałabym się pod waszymi postami obiema rękoma ale życie zweryfikowało moje poglądy na ten temat.. "tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono"


So lut 12, 2011 13:52
Zobacz profil

Dołączył(a): N sty 23, 2011 11:09
Posty: 916
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Jeśli tak bardzo boli chorych ludzi, to że nie znajdą sobie partnera/partnerki przez własną chorobę, to co dopiero powiedzieć o tych zdrowych!

Nie dość, że samotność boli ich tak samo jak i chorych, to ich sytuacja jest o tyle gorsza, że uderza w system wartości. Bo mimo, że zdrowy i niby mógłby sobie kogoś znaleźć, nikogo nie ma. Chory zawsze może powiedzieć, że to z powodu choroby :P

Potrzeba drugiej osoby jest chyba tym do czego ludzie dążą najbardziej w swoim życiu i jest to priorytet nr.1. Wielu ludzi traci sens życie w momencie kiedy zdają sobie sprawę, że będą samotni. Dlatego tak boli jeśli się tego nie osiąga. Jak można uśmierzyć taki bół? Przewartościować swoje potrzeby, w następujący sposób:

"Starajcie się najpierw o królestwo Boże i Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane." ( Mt 6,33 )


So lut 12, 2011 14:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 07, 2011 11:44
Posty: 3
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Tego bólu nie da się uśmierzyć tak samo jak nie da się zapomnieć, że jest się kobietą/mężczyzną i pragnie się miłości. Można czasem to pragnienie zagłuszać na różne sposoby ale to i tak mija się z celem bo ono zawsze będzie w człowieku. Jeżeli mam być szczera, wolałabym strzelić sobie w głowę niż do śmierci żyć w pojedynkę.


So lut 12, 2011 14:21
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Ja jednak pozostaję przy swoim zdaniu, że osoby chore mogą i powinny wchodzić w związki. Znałem takie pary, z internetu i z reala, i owszem, mieli problemy, ale "zdrowe" pary też takie mają, więc nie można tego użyć jako argumentu przeciw.

Nie mówię tu także o związkach z litości. Czasem ktoś zdrowy zakocha się w kimś chorym nie dlatego, że chce mu pomóc, tylko ze "zdrowych" powodów. Bo osoby chore też mogą być wartościowe, chociaż większość społeczeństwa je odrzuca.

Cytuj:
Jeżeli mam być szczera, wolałabym strzelić sobie w głowę niż do śmierci żyć w pojedynkę.

Ja mam podobnie. A nawet więcej - zrezygnowałem swego czasu z samobójstwa właśnie dlatego, że uwierzyłem, że nie muszę być całe życie sam.

Ale odpowiedz jeśli możesz, strangewoman, na czym polega Twoja choroba i dlaczego wyklucza założenie rodziny?

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


So lut 12, 2011 14:36
Zobacz profil
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
strangewoman napisał(a):

Kamala, jumik, jeszcze kilka lat temu podpisałabym się pod waszymi postami obiema rękoma ale życie zweryfikowało moje poglądy na ten temat.. "tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono"

A ja jeszcze kilkanascie lat temu myslalabym jak ty. Moje zycie, gdzie postanowilam jednak dac Bogu szanse, przekonalo mnie, ze bylo warto. Co nie znaczy, ze bylo "po mojemu".


So lut 12, 2011 16:37

Dołączył(a): N sty 23, 2011 11:09
Posty: 916
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Cytuj:
Jeżeli mam być szczera, wolałabym strzelić sobie w głowę niż do śmierci żyć w pojedynkę.

Bo za cel życia obrałaś sobie znalezienie partnera, ale czy to jest naprawdę najważniejsze?
Ja jednak wolałbym żyć, mimo braku partnerki bo uważam, że mam po co.


So lut 12, 2011 17:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07
Posty: 131
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
eskimeaux
Małe sprostowanie do mojej wcześniejszej wypowiedzi:

Też uważam że "osoby chore mogą i powinny wchodzić w związki", jak najbardziej. Tylko że wtedy obie strony muszą sobie zdawać sprawę jaką odpowiedzialność na siebie biorą (jak zresztą w każdym związku, ale w związku "z problemami" obie strony muszą być przygotowane na to że będzie trudno). Zwłaszcza ta osoba z problemami musi mieć świadomość z czym ma problem, jak to wpływa na jej zachowanie i na związek a poza tym musi też szukać rozwiązania swoich problemów poza związkiem, bo jeśli będzie miłość swojej "drugiej połówki" traktował jako złoty środek na wszystko to może się to źle skończyć gdy np. ta druga osoba odejdzie. Czyli mówiąc krótko uważam, że przede wszystkim w związku trzeba dobrze znać siebie, być przygotowanym na ciągłą pracę nad sobą i nie mieć nierealnych oczekiwań.

_________________
"Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"


So lut 12, 2011 17:30
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
eskimeaux, do tego, co napisałeś o radzeniu sobie z problemami dodałbym kilka słów.

Przede wszystkim dużo osób wyleczyło się dzięki bezpłatnym terapeutom i poradniom psychologicznym. Kilka lat temu moja siostra, żeby daleko nie szukać. Chociaż dla uzależnionych od narkotyków możliwości zdobycia pomocy są dość rozległe. Niemniej z innych problemów również ludzie wychodzą bezpłatnie. Wszystko sprowadza się do tego samego - znalezienia dobrego terapeuty. Oczywiście prywatnie łatwiej i szybciej takiego się znajdzie.

Druga rzecz to jest coś, o czym nie wspomniałeś. Mianowicie… polubić i pokochać siebie. W wielu sytuacjach kwestia ta może być wręcz najważniejsza. Warto zacząć od znalezienia czegoś, co się w sobie lubi, co wartościowe, co da chociaż mały powód, żeby oczekiwać następnego dnia i poczuć się lepiej samemu ze sobą.

Nie może to być jednak coś tak ulotnego jeden inny człowiek. Łatwo sobie to wyobrazić, gdy na kimś nam zależy – nie chcielibyśmy, aby tylko od nas zależało jego/jej zdrowie psychiczne. Tutaj właśnie jest ta bardzo ważna kwestia – co będzie jeśli tej osoby zabraknie? Do tego może dochodzić ciągła obawa przed zostaniem opuszczonym, która bardzo źle wpływa na stabilność emocjonalną (w skrócie).

Po prostu zdrowym trzeba być dla siebie.

Oczywiście udany związek to zawsze dobra rzecz. I tutaj Gavia bardzo dobrze napisała. Uważam podobnie. Warto mieć dobrze rozwiniętą samoświadomość i przede wszystkim poważnie wziąć się za leczenie.

Bardzo częstym przypadkiem jest też, że taka relacja jest zbudowana na słabości i zależności jednej ze stron, więc ma niewielkie szanse przetrwania, gdy zdrowie odkrywa w końcu siłę i zdolność do samostanowienia ex-chorej osoby.


Zastanawiają mnie dwie kwestie. Dlaczego sądzisz, że związek może być potrzebny, aby poradzić sobie z problemami (kiedyś coś takiego napisałeś)? Oraz co to znaczy, że miłość działa na same przyczyny? Jakie one są?

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


So lut 12, 2011 23:45
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Cytuj:
Druga rzecz to jest coś, o czym nie wspomniałeś. Mianowicie… polubić i pokochać siebie.

No tak :).

Cytuj:
Tutaj właśnie jest ta bardzo ważna kwestia – co będzie jeśli tej osoby zabraknie?
(...)
Bardzo częstym przypadkiem jest też, że taka relacja jest zbudowana na słabości i zależności jednej ze stron, więc ma niewielkie szanse przetrwania, gdy zdrowie odkrywa w końcu siłę i zdolność do samostanowienia ex-chorej osoby.

To nie jest dojrzała miłość. Nie kocha się za coś. Jeżeli dwoje ludzi zdecyduje się związać, to wliczone są w to wszystkie przyszłe zmiany osobowości partnera.

Kocha się osobę a nie jej bieżące cechy.

Polecam w tym miejscu piosenkę Kayah "Fleciki": http://matiasiok.wrzuta.pl/audio/avYzjjbiUpp/kayah_-_fleciki

Kiedy ukochanej osoby zabraknie, to mogę się załamać, ale warto podjąć ryzyko. Na pewno lęk przed stratą nie jest dostateczną wymówką na samotność.

Cytuj:
Zastanawiają mnie dwie kwestie. Dlaczego sądzisz, że związek może być potrzebny, aby poradzić sobie z problemami (kiedyś coś takiego napisałeś)? Oraz co to znaczy, że miłość działa na same przyczyny? Jakie one są?

Przyczyną ludzkich problemów (przynajmniej moich) był brak miłości. Otrzymanie miłości od kogoś działa na samą przyczynę tego problemu.

Miłość w moim życiu jest i była najsilniejszą motywacją. Nie ma lepszej okazji do zmian, niż kiedy na horyzoncie pojawia się jakaś długowłosa osóbka :).

Z braku miłości nabawiłem się depresji, dzięki miłości ją wyleczyłem. Gdy odzyskałem nadzieję na miłość, zrezygnowałem z samobójstwa. Miłość to mój sens życia.

Nie wiem, czy związek jest absolutnie potrzebny do wyleczenia. U mnie tak było, ale może są ludzie, którzy dadzą sobie radę sami. W każdym razie przekonałem się już, że nie jestem stworzony do samotności.

Moje dotychczasowe związki się nie udały, ale nie żałuje ani chwili. Gdybym miał możliwość wejść w nie drugi raz, to zrobiłbym to. W życiu z drugą osobą zawsze są problemy, ale treścią mojego życia jest właśnie ich rozwiązywanie.

Miłość jest dla mnie najważniejsza. Może inni ludzie wolą co innego, ale moim sensem życia jest właśnie to.

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


N lut 13, 2011 1:29
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Generalnie widzę, że zwykle piszesz z sensem i do rzeczy. Ale w tej rozmowie mam wrażenie, że umyka Ci coś bardzo ważnego. I niezbyt uważnie czytasz, co inni piszą.

W zeszłym tygodniu rozmawiałem z dziewczyną, która myślała o samobójstwie. Od jakiegoś czasu jest w udanym związku, ze zrównoważonym i fajnym facetem. Może związek ten nie jest idealny ale jest dobry. Co prawda ostatnio nawarstwiło jej się trochę problemów w życiu ale nie powodowały one takich myśli. Skąd zatem nagle pojawił się pomysł o samobójstwie? Jej chłopak powiedział, że rozpocznie drugi kierunek studiów i ok. pół tygodnia będzie spędzał w innym mieście.

Już wcześniej zaczęła dostrzegać problem ale nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo on narasta. Teraz jednak rozumie, że w pewnym momencie zaczęła swojego partnera traktować jak cały swój świat i przy najmniejszej zmianie czuje, że traci grunt pod nogami, odczuwa jakiś lęk którego nie może opanować, co jest zapalnikiem wielu impulsywnych scen z jej strony. Ale dostrzega już, że jest to m.in. efekt zbyt dużego oparcia w jednej osobie (czyli w czymś, co nie znajduje się wewnątrz nas, więc jest ze swej natury ulotne). Swoje życie i osobowość trzeba opierać na wielu rzeczach.

Cytuj:
Nie kocha się za coś. Jeżeli dwoje ludzi zdecyduje się związać, to wliczone są w to wszystkie przyszłe zmiany osobowości partnera.
Wydaje się, że masz jednak wyidealizowany obraz związku. Bardzo łatwo wyobrazić sytuację, gdy ktoś zaczyna drugą osobę źle traktować (już nawet nie chodzi o taką oczywistość jak przemoc), ciągle urządza jakieś awantury, histerie itp. Albo nurza się w jakichś problemach psychicznych i nikt normalny nie ma ochoty być świadkiem, jak ktoś się zabija na jego oczach. Miłość do partnera/partnerki to nie miłość do bliźniego. Ma jakieś warunki. Choćby najprostszy - bycie kochanym.

Niby nic odkrywczego ale wypowiadasz się w zupełnie innym tonie.

Cytuj:
Przyczyną ludzkich problemów (przynajmniej moich) był brak miłości. Otrzymanie miłości od kogoś działa na samą przyczynę tego problemu.
Brak miłości w dzieciństwie czy wczesnej młodości powoduje poważne problemy. Tylko, że... ten brak miłości może zaburzyć drogę naturalnego rozwoju, która prowadzi do uzyskania emocjonalnej samodzielności. Ale dorosłego chłopa nie leczy się dając mu spódnicę do uczepienia. Ten etap już nie wraca.

Tutaj chciałbym napisać kilka słów o uzależnieniu. Nie wiem, czy będzie to dla Ciebie odkrywcze ale do czegoś zmierzam. Uzależnienie jest objawem znacznie głębszych problemów, jedynie czubkiem góry lodowej. Stanowi ucieczkę przed ogromnym stresem, z którym człowiek nie jest w stanie poradzić, osłania przed bardzo trudnymi emocjami. Jest tylko i wyłącznie reakcją organizmu. Nadaje cel (choć zgubny) życiu, które w tym momencie by go nie miało, dzięki czemu ratuje człowieka przed samobójstwem. Aby z tego wyjść, trzeba - poprzez terapię - zrozumieć, co choroba daje, do czego służy, poradzić sobie z nierozwiązanymi problemami z przeszłości i teraźniejszości oraz powoli uczyć się radzić w zdrowy sposób. Wypełnić wewnętrzną pustkę tym, co dobre i wartościowe, w pełni świadomym przeżywaniem swoich emocji. W innym wypadku albo nałogu nie da się porzucić albo tylko zagłuszy się go innym, jak pracoholizm czy... uzależnienie emocjonalne od drugiej osoby (co już zresztą kiedyś pisałem i wydaje mi się, że to czytałeś).

Nie znaczy to, że miałbyś porzucać swoje marzenie o miłości. Jest w nim jakaś przesada ale może właśnie z czegoś ona wynika. Dobrze, że - z tego co piszesz - starasz się zajmować sobą. Samodzielność i własne życie (zainteresowania, nauka, praca, przyjaźnie itd) mogą być niekiedy bardzo istotnym elementem zdrowego związku. Dojrzała miłość opiera się na wolności. Pracuj na swoją wolność (nie ograniczaj się do jednego celu) i satysfakcję z życia. Im uczynisz swoje życie ciekawszym i bardziej szczęśliwym, tym na miłość (realną i dojrzałą) będzie więcej miejsca.

I drobna uwaga o marzeniach. Absolutnie nie ma nic złego, byle nie występowały pojedynczo. W Chinach podobno jest taka klątwa (w sensie jak u nas "niech cię cholera") - oby spełniły się wszystkie twoje marzenia.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


N lut 13, 2011 20:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 16, 2009 20:52
Posty: 152
Lokalizacja: Kraków
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
widzę tu skrajne wyidealizowanie związku i tzw. miłości mężczyzny i kobiety, dziś to przede wszystkim kobiety szukają księcia na białym koniu ale jak widać nie tylko, niektórzy mężczyźni również chcą nieosiągalnego ideału

absolutnie bezinteresowna miłość istnieje tylko w relacji Bóg - człowiek, natomiast miłość ludzka jest często zawodna
zakochanie kilka lat a później jeśli nie ma spoiwa jakim są dzieci to tylko silna przyjaźń ratuje związek, małżeństwo ma w sobie sporo z kontraktu: ja daję to np. pieniądze godny byt, ty dajesz tamto

najlepszą receptą na trwałe małżeństwo jest życie w łasce uświęcającej (regularna spowiedź i komunia) bo tylko wtedy człowiek jest zdolny do bezinteresownej miłości, inaczej zawsze wygrywa egoizm

zgadzam że najważniejsza jest Miłość, ale Miłość przez duże M
1. Miłość do Boga
2. Miłość do wszystkich ludzi
jakże często ta Miłość jest mylona z emocjonalnym związanie dwojga ludzi, związaniem które jest ulotne i w planie Bożym jest stworzone po to żeby ludzie się rozmnażali


N lut 13, 2011 22:46
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
No, chłopaki. Widzę, że przesada to Wasza metoda prowadzenia dyskusji. Parę postów temu dirk7 zarzucał mi, że chcę uprawiać wyuzdany seks odurzając się przy tym narkotykami. Teraz mamy już tylko księżniczkę na białym koniu, zawsze to jakiś postęp.
Wysil się czasem, dirk7, i spróbuj zrozumieć, co naprawdę dyskutant ma do powiedzenia. To naprawdę nie jest trudne.

@dirk7
Cytuj:
najlepszą receptą na trwałe małżeństwo jest życie w łasce uświęcającej (regularna spowiedź i komunia) bo tylko wtedy człowiek jest zdolny do bezinteresownej miłości, inaczej zawsze wygrywa egoizm

Z moich doświadczeń wynika jednak, że życie sakramentami nie ma większego wpływu na ziemskie szczęście. Regularna spowiedź nie sprawi, że małżeństwo stanie się trwałe, rezygnacja ze spowiedzi nie zniszczy automatycznie małżeństwa.
Kiedyś właśnie tak rozumiałem werset "troszczcie się najpierw o królestwo boże, a wszystko inne będzie wam dane", ale przekonałem się, że nie ma większej korelacji między pobożnością a powodzeniem w życiu. Z tego powodu między innymi oddaliłem się od Kościoła, bo to założenie było jednym z filarów mojej młodzieńczej wiary. Kaznodzieje powinni brać większą odpowiedzialność za wypowiadane słowa.

@Soul33
Cytuj:
Nie znaczy to, że miałbyś porzucać swoje marzenie o miłości. Jest w nim jakaś przesada ale może właśnie z czegoś ona wynika. Dobrze, że - z tego co piszesz - starasz się zajmować sobą. Samodzielność i własne życie (zainteresowania, nauka, praca, przyjaźnie itd) mogą być niekiedy bardzo istotnym elementem zdrowego związku. Dojrzała miłość opiera się na wolności. Pracuj na swoją wolność (nie ograniczaj się do jednego celu) i satysfakcję z życia. Im uczynisz swoje życie ciekawszym i bardziej szczęśliwym, tym na miłość (realną i dojrzałą) będzie więcej miejsca.

To święta prawda, co piszesz, ale chodziło mi o co innego. Mianowicie obecność drugiego człowieka w moim życiu to absolutny warunek mojego szczęścia.

Ta dyskusja zaczęła się od dylematu, co zrobić, kiedy życie w związku stoi w sprzeczności z zachowywaniem przykazań. Spora grupa osób twierdzi tutaj, że dożywotnia samotność nie jest zbyt wielką ceną. No cóż, dla mnie jest. Dlatego jeżeli nie znajdę "prawdziwej" żony, to znajdę sobie taką mniej sakramentalną. Z drugiej strony jeszcze się nie poddałem i mam nadzieję, że uda mi się spełnić oba cele.

Boga nie widzę ani nie czuję. Stwierdzenie, że Bóg mnie kocha, to na razie wyłącznie słowa. Być może kiedyś wyniknie z tego coś realnego, ale póki co jestem wyłącznie zapewniany o miłości ze strony Boga, bez żadnych skutków praktycznych.
Z resztą, co niektórzy wprost przyznają, że miłość i opieka Boga nie ma nic wspólnego z ziemskim powodzeniem. Fakt, że Bóg mnie kocha, nie sprawi, że nie potrąci mnie samochód, nie umrę z głodu albo nie zjedzą mnie wilki.
Dla mnie jest to po prostu za mało. Póki żyję na tym świecie, potrzebuję czegoś istniejącego. Acta, non verba. Może Bóg sobie siedzi w niebie i mnie kocha, ale w żaden sposób tego nie okazuje. Na tej ziemi potrzebuję bardziej konkretnej miłości.

Nie dam rady zrezygnować z ludzkiej miłości a puste zapewnienia o miłości Boga nie są żadną rekompensatą.

I to nie jest nawet związane z moimi chorobami psychicznymi. Nawet gdybym był w pełni normalny, również nie chciałbym być samotny. Z wielu innych marzeń mogę zrezygnować, ale z tego jednego nie zamierzam.

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


Pn lut 14, 2011 0:52
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 100 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL