życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Autor |
Wiadomość |
Gavia
Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07 Posty: 131
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Cytuj: Boga nie widzę ani nie czuję. Stwierdzenie, że Bóg mnie kocha, to na razie wyłącznie słowa. Być może kiedyś wyniknie z tego coś realnego, ale póki co jestem wyłącznie zapewniany o miłości ze strony Boga, bez żadnych skutków praktycznych. Z resztą, co niektórzy wprost przyznają, że miłość i opieka Boga nie ma nic wspólnego z ziemskim powodzeniem. Fakt, że Bóg mnie kocha, nie sprawi, że nie potrąci mnie samochód, nie umrę z głodu albo nie zjedzą mnie wilki. Dla mnie jest to po prostu za mało. Póki żyję na tym świecie, potrzebuję czegoś istniejącego. Acta, non verba. Może Bóg sobie siedzi w niebie i mnie kocha, ale w żaden sposób tego nie okazuje. Na tej ziemi potrzebuję bardziej konkretnej miłości.
Nie dam rady zrezygnować z ludzkiej miłości a puste zapewnienia o miłości Boga nie są żadną rekompensatą.
I to nie jest nawet związane z moimi chorobami psychicznymi. Nawet gdybym był w pełni normalny, również nie chciałbym być samotny. Z wielu innych marzeń mogę zrezygnować, ale z tego jednego nie zamierzam.
Znowu się podpisuję rękami i nogami. I mogę dodać, że nie miałam nigdy żadnych problemów z chorobami psychicznymi a i tak dokładnie tak samo to odbieram. A tymczasem ponieważ Bóg wydaje się siedzieć w niebie i kochać mnie z daleka, na miłość ziemską akurat też nie mam żadnych perspektyw, zajęłam się różnymi innymi ciekawymi rzeczami, które sprawiają że całkiem przyjemnie żyję a nie tylko egzystuję.
_________________ "Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"
Ostatnio edytowano Pn lut 14, 2011 9:54 przez Gavia, łącznie edytowano 1 raz
|
Pn lut 14, 2011 9:52 |
|
|
|
 |
dirk7
Dołączył(a): Pn lis 16, 2009 20:52 Posty: 152 Lokalizacja: Kraków
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
eskimeaux napisał(a): Z moich doświadczeń wynika jednak, że życie sakramentami nie ma większego wpływu na ziemskie szczęście. Regularna spowiedź nie sprawi, że małżeństwo stanie się trwałe, rezygnacja ze spowiedzi nie zniszczy automatycznie małżeństwa. Kiedyś właśnie tak rozumiałem werset "troszczcie się najpierw o królestwo boże, a wszystko inne będzie wam dane", ale przekonałem się, że nie ma większej korelacji między pobożnością a powodzeniem w życiu. i kto tu przesadza?? gdzie ja napisałem tylko albo automatycznie to portal wiara.pl więc nacisk kładziony jest na sprawy duchowe, na portalu np. psychologia.net poradzonoby np. popracować nad komunikacją małżeńską itd. problem jest na pewno wielowymiarowy, nie można popadać w drugą skrajność i żądać że "Bóg wszystko załatwi", np. ktoś jest leniwy, nie chce mu się pracować i jest biedny to pretensje może mieć do siebie a nie do Pana Boga trzeba zachować zdrowy rozsądek, można to streścić w kilku maksymach: "pracuj tak jakby wszystko zależało od ciebie, módl się tak jakby wszystko zależało od Boga" "jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu to wszystko jest na właściwym miejscu" i najważniejsze "kochaj Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich a bliźniego swego jak siebie samego" a w ogóle jeśli dla ciebie najważniejsze jest szczęście ziemskie to chyba źle trafiłeś, Jezus nigdy nie obiecywał ziemskiej szczęśliwości, wręcz przeciwnie, była mowa o "krzyżu który trzeba na siebie wziąć" o tym że "świat was znienawidzi" itd.
|
Pn lut 14, 2011 9:54 |
|
 |
Gavia
Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07 Posty: 131
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Ale życie ma być nie TYLKO krzyżem. Jezus mówił że przyszedł dać "życie w obfitości" (J 10, 10) i "aby radość Jego była w nas i aby radość nasza była pełna" (J 15, 11) a św. Paweł pisał że "Królestwo Boże [...] to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym" (Rz 14, 17).
A jeśli chrześcijanin będzie chodził ciągle przybity, z chandrą (albo i depresją), zmęczony i będą mu chodzić po głowie myśli o śmierci - a to wszyskto z powodu wiary - to coś chyba jest nie tak. Tak, twoim zdaniem, wygląda chrześcijaństwo?
Słuchaj, dirk7, widzę że dla ciebie wszystko jest takie proste. Rozumiem twoje podejście, bo sama jeszcze rok temu - mimo własnych dużych wątpliwości, które skrzętnie ukrywałam - przekonywałam innych, że wiara jest prosta, pewna i oczywista, że "wystarczy tylko..." itd. Mówiłam innym dokładnie to co teraz ty mówisz. Ale szybko i bardzo boleśnie przekonałam się że nie wszystko jest takie proste i że Bóg ma swoje plany których my nie zrozumiemy, które mogą daleko wychodzić poza nasze pojęcie wiary. Od tej pory jestem bardzo ostrożna w mówieniu ludziom "powinieneś", "musisz tylko" itd. bo sama na sobie przekonałam się że człowiek wie o sobie tyle, na ile go sprawdzono. Ktoś, kto jednego dnia jest pewien swojej wiary bardzo szybko może się załamać i NIE ZALEŻY to od niego. Wiesz, czym jest np. noc zmysłów? To etap wiary, na którym człowiek jest przekonany, że Bóg go opuścił albo że wręcz go nienawidzi, ma ogromne trudności z modlitwą i jest to strasznie bolesne a może trwać miesiącami lub latami (poczytaj sobie opis "nocy" choćby w "Dzienniczku" siostry Faustyny). Bóg sam to powoduje - ogromne cierpienie człowieka. Dopóki ktoś tego nie przejdzie to nie zrozumie. Dlatego radzę ci, przyjmij na słowo że są takie problemy i momenty ludzkiego życia, których nie da się załatwić powszechnie znanym banałem. Trochę pokory wobec planów Boga.
_________________ "Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"
|
Pn lut 14, 2011 10:11 |
|
|
|
 |
dirk7
Dołączył(a): Pn lis 16, 2009 20:52 Posty: 152 Lokalizacja: Kraków
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
spokojnie, gdzie ja komuś coś każę albo straszę, to tylko propozycje, no albo to forum dyskusyjne albo mamy sobie przytakiwać i wszędzie pisać: tak, tak , masz oczywiście rację wczoraj w Ewangelii było m.in.: ani jota z Pisma nie może być zmieniona do końca świata i że "wasza mowa musi być tak, tak, nie, nie, co ponadto od złego pochodzi" radykalne słowa, no ale nasza wiara jest radykalna, ja tego nie wymyśliłem ale to akceptuje każdy przypadek jest indywidualny ale zawsze powinien być punkt odniesienia, którym jest Pismo św., Dekalog itd. ps. ja nie jestem wcale "święty" ani się za takiego nie uważam, mam problemy dużo poważniejsze niż np. autor tego wątku i bardzo źle sobie z nimi radzę, ba ostatnio mam wrażenie że im więcej np. modlę się tym jest trudniej a grzech jeszcze bardziej przytłacza, ale czy to ma być powód żeby odrzucić Przykazania, przestać się modlić itd. 
|
Pn lut 14, 2011 10:24 |
|
 |
Gavia
Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07 Posty: 131
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
No i widzisz, dalej nie rozumiesz. Przyjmij do wiadomości, że to, czy człowiek wierzy nie zawsze od niego zależy. Tylko mu się tak wydaje, dopóki nie stanie się coś, co mu pokaże, że wiara to nie jest efekt jego decyzji i, niestety, sama decyzja czasem nie wystarczy. Tobie jeszcze nic takiego się nie wydarzyło, więc żyjesz - że tak to ujmę - w słodkiej nieświadomości co do tego zjawiska. Żebyśmy się źle nie zrozumieli - nie mówię o życiowych problemach, które każdy ma i jakoś musi sobie z nimi radzić. Byłam wierząca - miałam problemy, nie jestem wierząca - dalej mam te same problemy (też całkiem poważne) i miały one naprawdę minimalny wpływ na moje odejście od wiary. Mówię o stanie, gdy człowiek wbrew swojej woli oddala się od wiary i nic nie może z tym zrobić. W moim przypadku, mimo najszczerszych chęci, wiara stała się dla mnie katorgą. Jeszcze raz mówię - to jest stan niezależny od świadomości człowieka, dlatego mówienie "też mam problemy, ale nie odrzucam wiary" to nie jest odpowiedź na temat. Jeśli też masz problemy i nie odrzucasz wiary, to znaczy że wszystko jest w normie i możesz się tylko cieszyć, że nie doświadczyłeś stanu, kiedy duchowy i psychiczny ból jest silniejszy od woli. Być może czegoś podobnego kiedyś doświadczysz, jeśli doświadczysz nocy zmysłów. Tylko że odejście od wiary jest gorsze od nocy zmysłów o tyle, że w czasie nocy zmysłów Bóg daje łaskę wytrwania i nie pozwala cierpieć człowiekowi ponad jego siły a kiedy się odchodzi od wiary - przeciwnie. Żebyś mógł sobie mniej więcej wyobrazić jak wygląda noc zmysłów wstawiam fragment z "Dzienniczka" siostry Faustyny: Cytuj: Pod koniec pierwszego roku nowicjatu zaczęło się ściemniać w duszy mojej. Nie czuję żadnej pociechy w modlitwie, rozmyślanie przychodzi mi z wielkim wysiłkiem, lęk zaczyna mnie ogarniać. [...] . Cokolwiek czytam nie rozumiem, rozmyślać nie mogę. Zdaje mi się, że moja modlitwa jest Bogu niemiła. Kiedy przystępuję do sakramentów św. zdaje mi się, że tym jeszcze więcej obrażam Boga. [...] Nie rozumiem absolutnie nic z tego co do mnie mówił spowiednik. Proste prawdy wiary stawały się niepojęte, dręczyła się dusza moja nie znajdując nigdzie zadowolenia. W pewnej chwili przyszła mi taka silna myśl, ze jestem od Boga odrzucona. Ta straszna myśl przebiła duszę moja na wskroś. W tym cierpieniu zaczęła konać dusza moja. Chciałam umrzeć, a nie mogłam. Ta straszna myśl odrzucenia od Boga jest to męka, którą prawdziwie cierpią potępieńcy [...]
W jednym dniu zaraz po przebudzeniu, kiedy staję w obecności Bożej, a tu zaczyna mnie ogarniać rozpacz. Ostateczna ciemność duszy. Walczyłam, jak mogłam do południa. W godzinach popołudniowych zaczęły mnie ogarniać lęki prawdziwie śmiertelne, siły fizyczne zaczęły mnie opuszczać. Śpiesznie weszłam do celi i rzuciłam się na kolana przed Krucyfiksem i zaczęłam wołać o miłosierdzie.. Jednak Jezus nie słyszy wołań moich. Czuję zupełne opuszczenie sił fizycznych. Padam na ziemie, rozpacz zawładnęła całą duszą moją, prawdziwie przeżywam męki piekielne, które niczym się nie różnią od mąk piekielnych. To pisze święta, która miała objawienia, która rozmawiał twarzą w twarz z Jezusem, a jednak i tak pisze że "nie słyszał jej wołań". Mimo wysiłków nie mogła zrozumieć najprostszych prawd wiary i myślała że jej modlitwa jest niemiła Bogu. Jak więc widzisz - stan wiary często nie ma nic wspólnego z rozumem.
_________________ "Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"
|
Pn lut 14, 2011 10:49 |
|
|
|
 |
eskimeaux
Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57 Posty: 464
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Cytuj: Chciałam umrzeć, a nie mogłam. Ta straszna myśl odrzucenia od Boga jest to męka, którą prawdziwie cierpią potępieńcy (...) Padam na ziemie, rozpacz zawładnęła całą duszą moją, prawdziwie przeżywam męki piekielne, które niczym się nie różnią od mąk piekielnych. Heh. Nie czytałem dzienniczka s. Faustyny, chociaż wiele razy się na niego zamierzałem, ale pod tymi słowami mógłbym się swego czasu podpisać. Czułem taką rozpacz i beznadzieję, że z niczym nie da się jej porównać. W ogóle nie widziałem przyszłości. Każdy najmniejszy trud, każde ugryzienie komara sprawiało, że chciałem sobie puknąć w łeb, bo znoszenie nawet tak małych cierpień wydawało mi się absolutnie bez sensu. No i najgorsze było to trudne do opisania uczucie, które z braku lepszego słowa nazywałem "bólem", niemal fizycznego łaskotania w kościach, jakby mnie ktoś podłączył do prądu albo jakbym się palił od środka zimnym ogniem. Tak sobie myślałem, że cierpię podobne męki, co dusze w piekle i chciałem z tego powodu popełnić samobójstwo, nawet gdybym miał z tego powodu iść do piekła - bo co za różnica, czy tam będę cierpieć, skoro to samo mam w życiu ziemskim. A w piekle przynajmniej nie trzeba pracować  . Kto tego nie przeżył, ten tego nie zrozumie, ale szczerze wszystkim życzę, żebyście tego nigdy nie zrozumieli. Dzisiaj jednak wierzę, że mój stan nie był żadnym efektem działań Boga, tylko zwykłą depresją, choć ciężką. Wyleczyłem się z niej biorąc tabletki. Nie wszystko jest krzyżem, nie wszystko ma sens. Krzyż to takie cierpienie, które przynosi coś dobrego, musi mieć swój cel, gdzieś tam na horyzoncie musi być perspektywa zmartwychwstania. Są jednak takie cierpienia, z których nic nie wynika. Trzeba się ich zwyczajnie pozbyć, żeby mieć siłę dźwigać prawdziwe krzyże.
_________________ Come and see the truth through lies you've been fed. Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?
|
Pn lut 14, 2011 11:34 |
|
 |
Gavia
Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07 Posty: 131
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
U mnie to nie była depresja. Mówię o nocy zmysłów, bo o ile potrafię ocenić to ją przeżywałam. Psychicznie funkcjonowałam zupełnie normalnie, mogłam się śmiać, spotykałam się z ludźmi, robiłam mnóstwo rzeczy itd, tylko duchowo to było po prostu piekło. Brr... Jeszcze jak sobie to przypomnę to mnie ciarki przechodzą.
_________________ "Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"
|
Pn lut 14, 2011 12:08 |
|
 |
Login2
Dołączył(a): N sty 23, 2011 11:09 Posty: 916
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Zgadza się tutaj z Gavią, że wiara niekoniecznie zależy od człowieka. Jest przecież napisane, że wiara to dar. Podobnie jest napisane, że nasze dobre uczynki są także przygotowane przez Boga.
Natomiast Bóg nie wydaje mi się żeby odbierał komuś wiarę od tak sobie. Musi być jakaś przyczyna i osobiście wydaje mi się, że ta w większości leży w złym postępowaniu danego człowieka. Oczywiście Bóg może to uczynić, aby nas sprawdzić, czy pozostaniemy mu wierni mimo że nasza wiara słabnie. Sam sobie wiary nikt nie przywróci. Powinniśmy raczej się modlić do Boga aby ten dał się nam poznać abyśmy mogli uwierzyć powtórnie. Można pójść w tą stronę jak i w tą którą poszedł eskimeaux (straciłem wiarę więc wybieram życie doczesne i szczęście teraz, kosztem własnego zbawienia). Tylko co jeśli przegra się na jedno i drugie...
|
Pn lut 14, 2011 12:19 |
|
 |
eskimeaux
Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57 Posty: 464
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Cytuj: Można pójść w tą stronę jak i w tą którą poszedł eskimeaux (straciłem wiarę więc wybieram życie doczesne i szczęście teraz, kosztem własnego zbawienia). Tylko co jeśli przegra się na jedno i drugie... Nie straciłem wiary. I zamierzam wygrać jedno i drugie  .
_________________ Come and see the truth through lies you've been fed. Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?
|
Pn lut 14, 2011 12:37 |
|
 |
Login2
Dołączył(a): N sty 23, 2011 11:09 Posty: 916
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Ale żeby wygrać to drugie trzeba być gotowym, poświęcić to pierwsze. A z tym u ciebie chyba są problemy  Wiesz może właśnie Bóg od ciebie chce, żebyś zrezygnował z tego pierwszego? Może wtedy dostaniesz i jedno i drugie 
|
Pn lut 14, 2011 12:44 |
|
 |
eskimeaux
Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57 Posty: 464
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Cytuj: Ale żeby wygrać to drugie trzeba być gotowym, poświęcić to pierwsze. A z tym u ciebie chyba są problemy  Kiedyś tak wierzyłem, ale obecnie nie widzę związku między wiarą a szczęściem. Jedno i drugie trzeba sobie zdobyć niezależnie. Czasem te dwa cele są sprzeczne, wtedy trzeba umieć mądrze ominąć trudności. Jeżeli przestrzeganie przykazań okaże się dla mnie absolutnie sprzeczne ze znalezieniem dziewczyny, to rzeczywiście wybiorę ziemskie szczęście. Ale jeszcze się nie poddałem, co więcej - większe widzę szanse na wygraną niż porażkę  . Cytuj: Wiesz może właśnie Bóg od ciebie chce, żebyś zrezygnował z tego pierwszego? Może wtedy dostaniesz i jedno i drugie  Bóg ode mnie prawdopodobnie nic obecnie nie chce. Dał mi życie, żebym sobie żył, co czynię. Nie będę się bawił w żadne "może". Jeżeli Bóg chce mi coś powiedzieć, to słucham, czekam każdego dnia.
_________________ Come and see the truth through lies you've been fed. Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?
|
Pn lut 14, 2011 12:59 |
|
 |
borderline
Dołączył(a): Wt lis 23, 2010 17:37 Posty: 83
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Poczytuję sobie od wczoraj ten wątek. Zastanowiła mnie postać eskimeaux. Wyszedłeś z depresji (czego gratuluje i szczerze zazdroszczę), pracujesz i „robisz kasę”, jesteś w stanie znaleźć sobie żonę (jak wspomniałeś) a do tego jeśli dobrze zrozumiałam zachowałeś swoją czystość seksualną co mi niesamowicie imponuje. Spotkałam kogoś takiego (mówię o czystości), pokochałam, czułam się niewarta tej osoby i baaaardzo żałowałam, że wcześniej dla tej „potrzebnej” nam bliskości nie zachowałam swojej, nie mogłam mu w tym dorównać. Nieprawda jest, że ogół kobiet boi się małżeństwa i chce seksu przed ślubem. Moim zdaniem wręcz przeciwnie, bynajmniej w gronie tych, które znam. A co do odczuwania lub nieodczuwania Boga przez Ciebie… Mnie musiało baaaardzo zaboleć, żeby pozwolił mi otworzyć choć jedno choć oko na moje dotychczasowe życie i przez chwilę dał się odczuć.
|
Pn lut 14, 2011 13:16 |
|
 |
Wiola1
Dołączył(a): Wt sty 25, 2011 16:07 Posty: 19
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Gavia napisał(a): Cytuj: Boga nie widzę ani nie czuję. Stwierdzenie, że Bóg mnie kocha, to na razie wyłącznie słowa. Być może kiedyś wyniknie z tego coś realnego, ale póki co jestem wyłącznie zapewniany o miłości ze strony Boga, bez żadnych skutków praktycznych. Z resztą, co niektórzy wprost przyznają, że miłość i opieka Boga nie ma nic wspólnego z ziemskim powodzeniem. Fakt, że Bóg mnie kocha, nie sprawi, że nie potrąci mnie samochód, nie umrę z głodu albo nie zjedzą mnie wilki. Dla mnie jest to po prostu za mało. Póki żyję na tym świecie, potrzebuję czegoś istniejącego. Acta, non verba. Może Bóg sobie siedzi w niebie i mnie kocha, ale w żaden sposób tego nie okazuje. Na tej ziemi potrzebuję bardziej konkretnej miłości.
Nie dam rady zrezygnować z ludzkiej miłości a puste zapewnienia o miłości Boga nie są żadną rekompensatą.
I to nie jest nawet związane z moimi chorobami psychicznymi. Nawet gdybym był w pełni normalny, również nie chciałbym być samotny. Z wielu innych marzeń mogę zrezygnować, ale z tego jednego nie zamierzam.
Znowu się podpisuję rękami i nogami. I mogę dodać, że nie miałam nigdy żadnych problemów z chorobami psychicznymi a i tak dokładnie tak samo to odbieram. A tymczasem ponieważ Bóg wydaje się siedzieć w niebie i kochać mnie z daleka, na miłość ziemską akurat też nie mam żadnych perspektyw, zajęłam się różnymi innymi ciekawymi rzeczami, które sprawiają że całkiem przyjemnie żyję a nie tylko egzystuję. Cóż mogę powiedzieć, może zacznę tak... ja nie jestem osoba samotną, kiedyś tak było i czułam się samotna... niekochana. Choć wiedziałam, że Bóg mnie kocha, potrzebowałam czegoś więcej... fizycznego poczucia miłości. tego, że ktoś mnie przytula, rozmawia ze mną. Może się wydawać, że to banalne, ale czy taka nie jest natura człowieka? że musi, dotknąć, usłyszeć, zobaczyć...
|
Pn lut 14, 2011 13:21 |
|
 |
Gavia
Dołączył(a): Pn wrz 06, 2010 9:07 Posty: 131
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Prawda.
_________________ "Wznosić toast w obliczu świata i nie szukać pociechy"
|
Pn lut 14, 2011 13:24 |
|
 |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: życie erotyczne ludzi samotnych (nie z wyboru)
Login2 napisał(a): Ale żeby wygrać to drugie trzeba być gotowym, poświęcić to pierwsze (...) Może wtedy dostaniesz i jedno i drugie  Bezsensowne teoretyzowanie. Rozmyślanie o wierze i debaty na ten temat nic nie wniosły. Ja wiem, że najważniejsze to być dobrym człowiekiem. I nie może być żadnego dobrego Boga, który dobrym ludziom odmawia zbawienia. Dla mnie ta oczywistość ucina wszelkie dyskusje i nie widzę powodu, by poświęcać temu zagadnieniu choćby jedną dodatkową sekundę uwagi. Oczywiście jest wiele osób, które mogą tu budować jakieś monstrualne teorie ale mi się nigdy nie chce tego czytać. Przypominają mi się słowa jednego z utworów Sweet Noise: Wiecznie porównuję, analizuję, rozgryzam. Pier.... to szaleństwo.eskimeaux, pisałeś tak, jakbyś uważał, że Twoje szczęście zależy tylko od tego, czy znajdziesz partnerkę i ta nadzieja trzymała Cię przy życiu. Wskazałem zatem na potencjalne problemy związane z takim myśleniem oraz jakiś zarys przyczyn i rozwiązania. Ale tylko Ty sam możesz ocenić jak bardzo dotyczy to Ciebie. Ja Ci w głowie nie siedzę, tylko czytam, co piszesz. A zabrzmiało to tak jak przesada. Poza tym, jak zwykle, w znacznej mierze zgadzam się z Twoimi słowami. Oczywiście masz rację, że inni ludzie są potrzebni do szczęścia. Tylko, że w szerszym sensie. A co do dzienniczków św. Faustyny to im więcej fragmentów z nich poznaję (tu na forum), tym mniej wiarygodne mi się wydają. Teraz się okazuje, że prawdopodobnie chorowała na depresję. Tylko tabletek wtedy nie było, więc "wyleczyła" się inaczej. Wiara naprawdę czyni cuda (wątpię tylko, czy aby na pewno nadprzyrodzone). Nachodzi mnie też refleksja, że tak jak są nerwice eklezjogenne, tak i z całą pewnością mogą być też inne problemy eklezjogenne.
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
Pn lut 14, 2011 13:32 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|