A jednak nie odpowiedziałaś na moje pytanie... Pytam o zdradę, o ewentualne kontakty seksualne Twojego męża z inną kobietą? Przyjdzie pewnego dnia i oznajmi Ci, że ma kochankę a Ty powiesz "dziękuję kochanie, tylko tego brakowało do pełni szczęścia w naszym małżeństwie"? I będziecie sobie dalej razem żyć w tym trójkąciku i będzie Wam coraz lepiej...
Przepraszam za tą kpinę, ale takie wnioski cisną się na usta po przeczytaniu powyższych słów. Jakby mój facet masturbował się nad "świerszczykami" to uznałabym to za rodzaj zdrady i zaczęła zastanawiać się co jest nie tak między nami. W małżeństwie katolickim mąż i żona są za siebie odpowiedzialni i moje problemy to problemy mojego męża i odwrotnie.

[quote="renata155"]a jeśli potrzeba współżycia w ogóle zanika?..nie sypiam z mężem od dwóch lat--i jest mi z tym dobrze...

Czegoś tu nie rozumiem... Najpierw piszesz, że z nim nie sypiasz i że CI jest z tym dobrze... a potem piszesz, że to jest JEGO wybór...

Możesz to jakoś wyjaśnić...?

To w takim razie możecie powiedzieć czemu terapia "Pomidorowa" może być niebezpieczna - na co wpływać może nadmiar potasu w czasie ciąży (lub tuż przed nią) ?

Nie w czasie ciąży, przecież dietę stosuje się pół roku przed zajściem w ciążę.
Zaburzenia równowagi elektrolitowej mam na myśli.

No i porozmawiałam z mężem, on też jest zmęczony dziećmi i obowiązkami. Stanęło na tym, że na razie przestaję mierzyć temperaturę , bo na jakiś czas odpuszczamy sobie seks a nie ma sensu mierzyć temp.dla seksu raz na pół roku, no nie?
W ub. roku to jak zliczyłam z zeszytu obserwacji, to kochaliśmy się tylko 7 razy tak normalnie-pełen seks, więc dużo tego nie było. Dla męża się liczy jako seks też seks oralny - ale ja mam wyrzuty sumienia i postanowiłam z tym wreszcie skończyć.

No, chyba można i tak ... pod warunkiem oczywiście, ze obydwoje się na to zgadzacie.
Ale nie rezygnowałabym na Twoim miejscu z mierzenia temperatury i obserwowania swoich objawów płodności. Może właśnie ten okres wstrzemięźliwości pozwoli Ci dokładniej poznać Twój cykl. Bez stresu, że jeśli się pomylisz to będzie "wpadka .

Swoje cykle znam, bo się już kilka lat obserwuję a korzystaliśmy i tak tylko z III fazy, więc wpadka wykluczona raczej

Niestety widzę, że padły w tym wątku wielkie mity na temat NRP

MIT1 - NRP chroni przed wypaczeniem więzi.
Bądżmy szczerzy - brak pociągu seksualnego w małżeństwie nie odbija się bez echa na więzi. Według mnie to poważne wypaczenie małżeństwa. Chyba nie tak Pan Bóg to sobie zaplanował.
MIT 2 - NRP chroni przed instrumentalnym traktowaniem partnera.
Ja uwielbiam być potraktowana "instrumentalnie" byle regularnie.
MIT 3 - NRP zapobiega mentalności antykoncepcyjnej.
Wasz język: nie straszcie mnie, bezpieczne dni - niczym nie różni się od obaw tych stosujących antykoncepcję. A że prezerwatywa niby niepewna? Nazwijmy to naszym nastawieniem pro-life.
MIT 4 - NRP jest dla każdego.
Mam wrażenie z Waszych postów, że Ci przykładni katolicy stosujący NRP po prostu mają małe potrzeby. A co z tymi, dla których każdy dzień w oczekiwaniu na III fazę jest nieznośną frustracją? Brać leki na obniżenie libido? Spać osobno?

Mówicie nie grzech odmawiać? Dla mnie to grzech zaniedbania małżeństwa. Napewno zrobiłabym wszystko, żeby poprawić taką sytuację, bo bez udanego pożycia traci się sporo ze swojej kobiecości / męskości.
I ze związku.

wcale niekoniecznie mają małe potrzeby
prawidłowo stosowany NPR w przeciętnym miesiącu zwykle daje orientacyjnie około 14 dni na seks. Nie jest to tak znowu mało.....

To fajnie masz Kropeczko. Ale poczytaj posty powyżej - to chyba nie jest NIESTETY!!! norma.

licząc że typowa III faza trwa zwykle około 14dni z czego 12 są traktowane jako niepłodne plus powiedzmy ze 2 pierwsze dni po miesiączce zwykle.. tak orientacyjnie:)

Ja bym nie powiedziała, że chroni przed tymi rzeczami, które wymieniłaś. Ale jeśli dla kogoś budowanie więzi, osobowe traktowanie partnera i mentalność pro-life są na tyle ważne, że nad nimi pracuje i je wzmacnia, to stosowanie NPR będzie bodźcem wspierającym tę sytuację, zaś stosowanie antykoncepcji (nawet tak sporadycznie, jak to (chyba w innym wątku) opisuje kropeczka) utrudni pracę nad tymi wartościami.
Takie jest moje odczucie, ale zdaję sobie sprawę, że to postawa rzadko spotykana.

Zazdroszczę wszystkim pogodzonym ze sobą i NRP. Szczerze.

ale czemu pogodzonym? Ja jestem zasadniczo chyba pogodzona- obserwacja cyklu jest normalnym elementem mojej codzienności od zawsze, jak codzienna toaleta, nie mogłabym nie zauważyć objawów które mam bo rejestruje je automatycznie. Nawet gdybym nic nie zapisała wiem w której jestem fazie cyklu. Natomiast jeśli zdarzyło się czasem tak że jakoś bardzo chcieliśmy a była np raczej pierwsza faza ale może już nie na pewno, to się zabezpieczaliśmy (ale też oczywiście wiedziałam w jakiej jestem fazie), a poza tym my nie jesteśmy jakoś na nie w temacie ciąży bo cały czas gdzieś tam się przewija że może jeszcze jedno dziecko więc... jakoś tak na luzie chyba podchodzimy. no a małż z branży więc żadne środki szkodliwe dla zdrowia są dla niego nie do zaakceptowania i tyle..

Jeśli masz ochotę w czasie płodnym to maże warto pomyśleć o prezerwatywie lub globulkach?
Tak wiem to grzech ale z tego co wiem są już księża którzy nie traktują tego jak grzech a już na pewno nie ciężki.
Więc może warto przemyśleć sprawę?