A Ty co, zapatrzony w Komorowskiego? A obiat już jadłeś(jak były premier Jaro), a z cierpiącymi to lepiej byś się połączył w nadzieji, a nie...

A może to luksus żyć tylko 6 lat, kto wie...

Powtarzasz się ojciec do bulu.

Nie chciałem waści uchybić, to było żartobliwie.

Na przecież wiem. Nie pękaj bo skończysz jak autor skucząc że życie jest do d...niczego. Trudno. Tak już jest.

Nadzieji....masz predyspozycję na prezydenta

hehe, nie on jeden

Dziękuję moja ,,partiotko''.

Dobra odpuśćmy se jaja. Żarty to tylko obrona przed zasraną codziennością. Nie pękaj młody, wszyscy cierpią i wuj z tego. Nikogo to nie obchodzi. Pośmiej się bo jak zaczniesz na poważnie to oszalejesz.

Sens cierpienia jest następujący: jakiś człowiek cierpi. Obok niego przechodzą inni ludzie. Jedni odwracają głowę i mają cierpiącego w d..ie, są jednak tacy, którzy patrzą. Ooo cierpisz, ale ja postaram Ci się pomóc - wymyślę lekarstwo na twoją chorobę, dam ci pieniądzę bo cierpisz biedę. I oto cały sens. Cierpienie doświadcza pojedyńczych ludzi, lecz życię jest interaktywną grą zespołową. Reguły tej gry (jeśli oczywiście chcesz w nią grać) podał 2000 lat temu pewien żyd szerzej znany publiczności. W skrócie działa to tak:
*cierpisz, umierasz nikt ci nie pomógł - przechodzisz, ludzie którzy mogli ci pomóc ale tego nie zrobili nie przechodzą dalej.
*cierpisz, ale ludzie pochylają się nad tobą i pomagają ci, umieracie - wszyscy zainteresowani przechodzą dalej
*cierpisz, ale mimo, że inni chcą ci pomóc - ty unosisz się pychą i nie dopuszczasz nikogo do siebie
oni przechodzą ty nie przechodzisz
Niestety zrozumienie cierpienia jednostki w oderwaniu od otoczenia jest niemożliwe. Są ludzie którzy cierpią i są ludzie , którzy chcą innym ulżyć w cierpieniu. Są ludzie samotni, ale i są inni samotni, którzy mogą nawzajem sobie pomóc.
Jest niestety kolejne niestety: Świat jest generalnie zimny i ludzie nie zawsze są skłonni odważnie wchodzić w pozytywne relacje z innymi ludźmi.
Wracając do gry przechodząc do kolejnych etapów tej zabawy człowiek staje się szczęśliwszy a i otoczenie staje się bardziej przyjazne.

Nie załapałam się na zarezerwowany patriotyzm

Ja tez cierpie . Wezme slowa z filmu" Jesli bys nie cierpial to skad bys wiedzial kiedy jestes szczesliwy" A co do tego dziecka to tak jak mowisz Pan Jezus powiedzial o niewidomym w Nowym Testamencie ze ani on a ni jego rodzice nie zgrzeszyli ale zeby objawily sie w nim rzeczy Boze.

trzeba się o swoje domagać i zabiegać o swoje szczęście (czyli brak cierpienia). nie wszystko jest zależne od nas, ale wbrew pozorom całkiem sporo. trzeba tylko inaczej spojrzeć na wszystko, na życie, na ludzi, na świat, np. tak jak tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=phL0RLKL8bc

s.Fałtyna pisała ,ze jedzenie jest dla niej upokorzeniem ,bardzo pragnęła odejść z tego świata by być z Jezusem .Oczywiste ,że jej stan duchowy do tego ją upoważniał ,więc wydaje się,że nie jest bezzasadne takie pragnienie osoby wierzącej,oczywiście priorytetem jest wola Boża .

Sądząc po pisowni mamy do czynienia z kolejnym prezydentem Polski, albo premierem co najmniej.