Autor |
Wiadomość |
olak
Dołączył(a): Pn mar 28, 2011 18:06 Posty: 2
|
 Nauki przedślubne
Nie wiem, czy to my mieliśmy takiego pecha z naukami, czy wszędzie tak jest, chociaż znajomi nie mieli problemu i robili to zazwyczaj w jeden weekend. Nasz ksiądz założył, że jesteśmy ludźmi, którzy nie pracują i się bardzo nudzą więc trzy bite miesiące co niedziela i czasami sobota chodziliśmy słuchać jak ksiądz czyta nam książkę. Nudy potworne, pierwsza lekcja to 40 min opowieści czym się różni mężczyzna od kobiety z wyglądu, chociaż zawsze wydawało mi się, że potrafię odróżniać bo nawet na pierwszy rzut oka to widać. Poza tym wszystko było dla nas niespodzianką bo na każde pytanie ksiądz odpowiadał, że wszystkiego się dowiemy w swoim czasie. Gdyby ktoś powiedział mi, że tak będą wyglądały nauki to bym się chyba nie zdecydowała na ślub kościelny.
|
Pn kwi 11, 2011 13:05 |
|
|
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
 Re: Nauki przedślubne
Dziękujemy za świadectwo, ale o czym będziemy dyskutować? O tym jakie kto ma doświadczenie związane z naukami przedślubnymi?
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Pn kwi 11, 2011 13:28 |
|
 |
ZiarnoPiasku
Dołączył(a): Pn kwi 04, 2011 22:14 Posty: 206 Lokalizacja: Poznań, Wielkopolskie
|
 Re: Nauki przedślubne
Ja nie słyszałam ani jednej pozytywnej wypowiedzi na temat nauk przedmałżeńskich od znajomych którzy je "przeżyli". Nie wiem co ma na celu tłumaczenie ludziom którzy za chwilę będą tworzyć rodzinę, jak mają żyć przez osobę która ma o tym pojęcie tylko z książek.. Bo co ma teoria do praktyki? O tłumaczeniu różnicy pomiędzy kobietą a mężczyzna słyszałam:D
|
Pn kwi 11, 2011 14:26 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Nauki przedślubne
To zależy, kto je prowadzi. Czasem są to dzieciaci świeccy, którzy mają sporo do powiedzenia. Bez książek.
|
Pn kwi 11, 2011 16:58 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: Nauki przedślubne
Problem jest tu zupełnie inny. Olak, choćbyś miał okazję razem z wybranką uczestniczyć w najlepszych na świecie naukach, najbardziej ciekawych, a zarazem absorbujacych was na tyle na ile możecie sobie pozwolić, to nic, bo jak sam napisałeś na sam koniec, ślub kościelny nie jest dla Ciebie aż tak istotny. Dla nas ludzi wiary, to jest coś niezbędnego, nie ważne jak nudne byłyby przygotowania.
Nie kwestionuje że jakość nauczania jest problemem, ale idę dalej, bo raz że jest taka potrzeba, a dwa że nie ma nad czym dyskutować - jak nauki są lipne to wielu słów nie potrzeba. Nie mniejszy problem jest w części ludzi, którzy na te nauki idą. Powinny być one profesjonalne, ale wymagać trzeba nie tylko od innych ale też od siebie. Bez obrazy, bo nie oceniam was, jedynie czytam co napisałeś i z tego wynika że Twoje zaangażowanie w przyjęcie sakramentu jest podobnej jakości co same nauki. Może to jest w tym momencie najważniejsza nauka dla Ciebie. Jak nie ma podstawy, to czemu uważasz że lepsze prowadzenie coś Tobie dałoby?
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Pn kwi 11, 2011 23:34 |
|
|
|
 |
ZiarnoPiasku
Dołączył(a): Pn kwi 04, 2011 22:14 Posty: 206 Lokalizacja: Poznań, Wielkopolskie
|
 Re: Nauki przedślubne
WIST Nauki muszą być prowadzone tak by przyszli małżonkowie dużo z nich wynieśli, zrozumieli je i potrafili zastosować a nie tylko sucha teoria i "sobie teraz żyjcie" na odchodne.. Jaki jest sens pójście na nauki, odbębnić i zapomnieć? Masz racje powinno się być zaangażowanym ale przypomniała mi się lekcja fizyki z LO, kiedy profesorka ględziła 3 po 3 i chodź nie wiem jak bym chciała nie potrafiłam się skupić i jej słuchać, tak dennie prowadziła lekcje.. Wiec grunt to ciekawe prowadzenie nauk:-)
|
Wt kwi 12, 2011 9:43 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: Nauki przedślubne
Przecież ja o tym też pisałem i dokładnie to samo. Ale problem w tym że żadne nawet najbardziej nieudane nauki nie powinny przesłaniać celu, którym jest sakrament, o ile traktuje sie go z należytą powagą i jest się zwyczajnie wierzącą osobś, bo dla takich jest ten sakrament. Nauki powinny wiele wnosić, to jest jasne i to wyrażnie zaznaczyłem. Ale podejście autora tego wątku zdradza że właściwie to on zgodził się laskawie iśc na nie bo równie łaskawie zgodził się na slub kościelny. I to jest wyraz absurdu jaki panuje dziś wśród wielu ludzi - tradycja i oczekiwanie najbliższych, a nie przekonanie i wiara. I jeszcze na koniec - jeśli żyje się wiarą to na pewno nie przychodzi się na nauki totalnie ogołoconym z wiedzy. Jeśli chce się dla swojego związku dobrze, to się czyta, rozmawia i w praktyce bycia razem pewne rzeczy wdraża. Podobny absurd jak w przypadku bierzmowania - nie ktorym ludziom wydaje się że dopiero przygotowania mają czegoś nauczyć, gdy obydwa sakramenty są dla ludzi dojrzałych, świadomych, zdecydowanych, którzy podjęli odpowiednie decyzje. Tutaj mają pod kierownictwem ocenić stan swojego przygotowania, oraz godnie tą decyzje zrealizować.
Nie neguje potrzeby dobrych przygotowań i tego nieraz brakuje. Nie widze sensu się dalej rozwodzi nad tym, gdy (co już pisałem) problem jest o wiele wiekszy i tutaj zdaje się być przez autora zupełnie nie zauważalny.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Wt kwi 12, 2011 10:51 |
|
 |
ZiarnoPiasku
Dołączył(a): Pn kwi 04, 2011 22:14 Posty: 206 Lokalizacja: Poznań, Wielkopolskie
|
 Re: Nauki przedślubne
WIST napisał(a): Przecież ja o tym też pisałem i dokładnie to samo. Ale problem w tym że żadne nawet najbardziej nieudane nauki nie powinny przesłaniać celu, którym jest sakrament, o ile traktuje sie go z należytą powagą i jest się zwyczajnie wierzącą osobś, bo dla takich jest ten sakrament. Nauki powinny wiele wnosić, to jest jasne i to wyrażnie zaznaczyłem. Ale podejście autora tego wątku zdradza że właściwie to on zgodził się laskawie iśc na nie bo równie łaskawie zgodził się na slub kościelny. I to jest wyraz absurdu jaki panuje dziś wśród wielu ludzi - tradycja i oczekiwanie najbliższych, a nie przekonanie i wiara. I jeszcze na koniec - jeśli żyje się wiarą to na pewno nie przychodzi się na nauki totalnie ogołoconym z wiedzy. Jeśli chce się dla swojego związku dobrze, to się czyta, rozmawia i w praktyce bycia razem pewne rzeczy wdraża. Podobny absurd jak w przypadku bierzmowania - nie ktorym ludziom wydaje się że dopiero przygotowania mają czegoś nauczyć, gdy obydwa sakramenty są dla ludzi dojrzałych, świadomych, zdecydowanych, którzy podjęli odpowiednie decyzje. Tutaj mają pod kierownictwem ocenić stan swojego przygotowania, oraz godnie tą decyzje zrealizować.
Nie neguje potrzeby dobrych przygotowań i tego nieraz brakuje. Nie widze sensu się dalej rozwodzi nad tym, gdy (co już pisałem) problem jest o wiele wiekszy i tutaj zdaje się być przez autora zupełnie nie zauważalny. Wiem, napisałeś to samo ale podkreśliłeś znaczenie nauka nawet jak są skrajnie nudne prowadzone a ja chciałam pokazać że jak coś jest nudne to robimy się zrezygnowani. Wydaje mi sie że Kościół za bardzo miesza się w sprawy polityki i etyki a zapomina o tym najważniejszym- ludzie nie wiedzą po co bierze się ślub, bierzmowanie, chrzest. Idziemy ochrzścić dziecko "bo tak wypada" albo "jest okazja żeby rodzina się zjechała" zapomina się co ten chrzest ma temu dziecku dać. Ślub kościelny bierze się tylko dlatego "bo co ludzie powiedzą" albo dlatego że jest bardziej "efektowny" niż ślub w USC. Dlaczego ksiądz z ambony nie trąbi o randze i znaczeniu sakramentów w życiu wiernych? Mieszkam na wsi i wiem jak to prosperuje. Jak zapytałam kiedyś moją zaspaną matkę, dlaczego się nie wyśpi tylko idzie do kościoła to usłyszałam " a co ludzie powiedzą jak nie będę chodzić do Kościoła? "... Bierzmowanie wzięłam tylko i wyłącznie po to by móc wziąć w przyszłości ślub którego, jednak nie wezmę, bo nie chce sobie udowadniać jaka to wierząca jestem, albo robić to bo tak wypada, rodzina nalega..
|
Wt kwi 12, 2011 11:06 |
|
 |
Maxx
Dołączył(a): Wt sty 11, 2011 10:46 Posty: 70
|
 Re: Nauki przedślubne
Lepiej odbyć ciekawe, rzetelnie prowadzone, z których coś pozytywnego wyniesiemy, niż nudne i kiepsko prowadzone nauki przedmałżeńskie. Ale dzisiaj jest taki ich wybór, że jeśli ktoś tylko chce, znajdzie odpowiednie dla siebie w miejscowości, w której mieszka lub wyjazdowe.
WIST trafnie zauważył, że jeśli ktoś uzależniałby wzięcie ślubu kościelnego od jakości prowadzonych nauk przedmałżeńskich, to chyba rzeczywiście powinien szczerze się zastanowić nad swoim ślubem – czy i dlaczego w Kościele.
Z rozmów ze znajomymi doskonale wiem, że nauki przedmałżeńskie są bardzo różnie prowadzone. Ale ja z narzeczoną byliśmy na świetnie zorganizowanych naukach prowadzonych w Parafii Nawrócenia św. Pawła Apostoła przy Kołbielskiej na warszawskiej Pradze. Nauki organizował ks. Bartosz Mitkiewicz, a prowadzącymi byli: - małżeństwa z mniejszym i większym stażem opowiadające o własnych doświadczeniach - pięknie i trudach życia rodzinnego, - osoba z poradni rodzinnej, która rzetelnie i konkretnie mówiła o NPR - zaletach i wadach, - studenci prawa przedstawiający zarys prawa cywilnego i kanonicznego odnoszących się do małżeństwa, - psycholog prowadzący ciekawe warsztaty, - ksiądz przedstawiający naukę Kościoła w kwestii małżeństwa oraz zwracający uwagę na newralgiczne momenty w trakcie samej ceremonii ślubnej. Nauki trwały od piątkowego wieczoru do niedzielnego popołudnia, a z chęcią pouczestniczylibyśmy jeszcze w co najmniej jednym tak zorganizowanym weekendowym kursie.
Tak więc wszystkim polecam wyszukać choćby w Internecie takiego kursu, by dobrze spędzić czas na refleksji, rozmowie, pogłębieniu wiedzy i wiary, może nawiązaniu nowych ciekawych znajomości, niż pójście na pierwszy lepszy kurs, a później wyżalenie się w sieci. A jak przeżywamy ten czas i co z niego wynosimy przecież w dużej mierze i tak zależy od samych narzeczonych - ich podejścia, dojrzałości i kreatywności.
|
Wt kwi 12, 2011 13:22 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: Nauki przedślubne
ZiarnoPiasku napisał(a): Wiem, napisałeś to samo ale podkreśliłeś znaczenie nauka nawet jak są skrajnie nudne prowadzone a ja chciałam pokazać że jak coś jest nudne to robimy się zrezygnowani. Ok i zgadzam się, ale zrezygnowanie dotyczy samych przygotowań i zapewne to bym czuł, szczególnie mając pewne pojęcie o tym jakie to złe przyniesie skutki. Nie może to rzutować na całej mojej wierze i podejściu do sakramentu. ZiarnoPiasku napisał(a): Wydaje mi sie że Kościół za bardzo miesza się w sprawy polityki i etyki a zapomina o tym najważniejszym- ludzie nie wiedzą po co bierze się ślub, bierzmowanie, chrzest. Idziemy ochrzścić dziecko "bo tak wypada" albo "jest okazja żeby rodzina się zjechała" zapomina się co ten chrzest ma temu dziecku dać. Ślub kościelny bierze się tylko dlatego "bo co ludzie powiedzą" albo dlatego że jest bardziej "efektowny" niż ślub w USC. Dlaczego ksiądz z ambony nie trąbi o randze i znaczeniu sakramentów w życiu wiernych? Zgadzam się że księża i wszyscy ktorzy są w Kościele mają swoją odpowiedzialność. Ale ta odpowiedzialność należy również do świeckich bo oni też są Kościołem, a właściwie od niedawna również świeccy odnajdują swoją rolę i zadania. Z jednej strony trzeba o to zabiegać, a z drugiej mamy ciągle myślenie że Kościół, to ksiądz na ambonie. Ale widzisz, ja w swojej parafii niewiele słyszę o polityce, ale za to wiele o godności sakramentów. Tak jest konkretnie w mojej miejskiej parafii. U Ciebie jest inaczej, wręcz stereotypowo jeśli chodzi o obraz parafii wiejskiej. Ja jednak nie wyciągam wniosków o całości w oparciu o specyficzne przecież i jedni z wielu środowisko wiejskie. A do bierzmowanych na każdym spotkaniu mówi się że jeśli nie chcą, to nie muszą tu być. Łatwo jest ocenić, że to Kościół nic nie robi. Łatwo sugerować że ludzie po prostu nie wiedzą. Ale wiele wie, ale nic sobie z tego nie robi. Jak napisał Maxx, są miejsca gdzie dokłada się starań aby nauki przedmałżeńskie faktycznie nimi były. I to jest wzór dla każdego. Natomiast może to ja się nie znam, ale nauki nie sa dla ludzi którzy mają być przekonani co do sensu ślubu, oni mają się raczej w tym utwierdzać i poznawać szczegóły. Generalnie jednak widzę że wszyscy się zgadzamy co do podstaw, szkoda tylko że autor nie chce się wypowiedzieć.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Wt kwi 12, 2011 22:02 |
|
 |
kropeczka_ns
Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36 Posty: 2041
|
 Re: Nauki przedślubne
Chodziłam na kurs przedmałzeński wiele lat temu, w Poznaniu, w parafii Pallotynów. Oczywiście nie poszłabym gdziekolwiek, oczywiście najpierw szukaliśmy i pytaliśmy gdzie można znaleźc miejsce w którym są naparwdę prowadzone na poziomie i rzetelnie - ślub to byłą nasza najwazniejsza decyzja życiowa i nic nie mogło być byle jak... a szczególnie nasze przygotowanie. Kurs trwał już nie pamiętam ile, ale długo. Byl rewelacyjny. Spotkań było dużo, były tematyczne, chyba tylko dwa prowadził ksiądz- oczywiście na temat duchowego wymiaru sakramentu itp. Niektore prowadziły małżeństwa, było spotkanie z Jackiem Pulikowskim  . Do dziś pamiętam doskonały poprostu wykład z panią psycholog zajmującą się psychologią prenatalną i rozwojem psychicznym dziecka przed urodzeniem. Pamiętam spotkania które nas dosłownie wbijały w krzesło. Nie mogę zapomnieć tego na temat DDA, narzeczonych pochodzących z rozbitych rodzin - i nieprawidłowych wzorców z domów, i tego jak sobie z tym radzić (dotyczyło nas to, bardzo nam pomogło). Pamiętam jak była cisza jak makiem zasiał  Poziom intelektualny, merytoryczny tego kursu był dla mnie, wtedy młodej studentki naparwdę bardzo wysoki. To było tyle lat temu a ja do dziś pamiętam niektóre zdania.... ps jakoś tak dziwnie się składa że moje blisko znajome pary zaangażowane w Kościele zwykle brały udzial w doskonałych kursach, niektórzy na wyjazdowych rekolekcjach- bo taka forma tez podobno jest świetna- tylko, że każdy z nich szukał , poświecił czas na to- w końcu przygotowanie do przyjęcia Sakramentu to najwazniejsze w życiu sprawy ...ja włożyłam wielokrotnie więcej wysiłku w przygotowanie się do ślubu, kurs przedmałżeński itp niż np w organizowanie wesela..
_________________ Ania
|
Wt kwi 19, 2011 23:28 |
|
 |
MadziaK1987
Dołączył(a): Pn lut 28, 2011 20:33 Posty: 217
|
 Re: Nauki przedślubne
W mojej parafii nauki przed ślubne odbywały się cały tydzień więc z racji tego, że pracowaliśmy na trzy zmiany zdecydowaliśmy się na nauki w parafii narzeczonego. Trwało to trzy soboty pod rząd .Było kilka ciekawych wykładów ale i blask przyćmiły te które były po nich. Przyszła jakaś pani ,które mówiła dlaczego tak ważne jest byśmy mieli sporo dzieci. Wg. tej pani grozi mam " tragedia" która wydarzyła się w Niemczech mianowicie był tam mały przyrost naturalny , przyjechali muzułmanie, którzy mieli tylko sprzątać ulice a okazało się, że zaczęli się kształcić i rozmnażać i zabierać Niemca wysokie stanowiska. Taka mam grozi "tragedia" dlatego musimy się rozmnażać .
Ja rozumiem , że kościół pewne rzeczy potępia , neguje i przedstawia to swoim wiernym ale sposób w jaki było to zrobione na naukach był po prostu obrzydliwy. Odnośnie aborcji :w kościele pod krzyżem ksiądz zaczął wyświetlać zdjęcia aborcji przez poród częściowy.Płody te wyglądały na zaawansowaną ciąże (zwróćmy uwagę, że aborcja przez poród częściowy nie jest legalna nigdzie a już na pewno nie aborcja w 6, 7 miesiącu)ksiądz pokazywał te zdjęcia z komentarzem , że tak właśnie wygląda każda aborcja.Czyli po prostu kłamał bo każda taka aborcja jest nie legalna tak jak i każde morderstwo jest nie legalne . Oczywiście informacja, że jeżeli będziemy używać antykoncepcji w małżeństwie to znaczy, że się nie kochamy, nie szanujemy, nie będziemy umieli kochać swoich dzieci.Stek kłamstw, subiektywnych ocen i przekłamań. Jednak "wygrał" tym co powiedział o in vitro. Porównał ludzi poddających się temu zabiegowi do Hitlera ( oczywiście nie wymienił nazwiska dał tylko do zrozumienia , że chodzi mu o tego właśnie człowieka). Nazwał dzieci które urodziły się z in vitro dziećmi "wyprodukowanymi" . Szczytem była jednak informacja o zagrożeniach in vitro. Wg. księdza może dojść do ciąży poza macicznej gdzie zarodek może zagnieździć się w jajowodzie bądź i tu UWAGA ksiądz twierdzi , że może zagnieździć się również w łożysku co jest szczególnie niebezpieczne.No wygrał tym stwierdzeniem podobnej bzdury w życiu nie słyszałam chciałam wyjść . Po tych naukach oboje stwierdziliśmy, że to przesada, poglądy chore nie zgodne z naszym sumieniem.
|
Śr kwi 20, 2011 10:16 |
|
 |
acreed
Dołączył(a): Pt gru 03, 2010 0:41 Posty: 65
|
 Re: Nauki przedślubne
MadziaK1987 napisał(a): Odnośnie aborcji :w kościele pod krzyżem ksiądz zaczął wyświetlać zdjęcia aborcji przez poród częściowy.Płody te wyglądały na zaawansowaną ciąże (zwróćmy uwagę, że aborcja przez poród częściowy nie jest legalna nigdzie a już na pewno nie aborcja w 6, 7 miesiącu)ksiądz pokazywał te zdjęcia z komentarzem , że tak właśnie wygląda każda aborcja.Czyli po prostu kłamał bo każda taka aborcja jest nie legalna tak jak i każde morderstwo jest nie legalne . Madzia, to poczytaj sobie o aborcji np. w USA. Może wtedy zmienisz zdanie i przyjdziesz przeprosisz na forum. A jak inaczej ma wyglądać -wg. Ciebie- każda inna aborcja? Dziecko (nie płód) zabite w 3 miesiącu ciąży to dokładnie taki sam człowiek tyle że mniejszy.
|
Śr kwi 20, 2011 11:04 |
|
 |
MadziaK1987
Dołączył(a): Pn lut 28, 2011 20:33 Posty: 217
|
 Re: Nauki przedślubne
Ja również nie popieram aborcji. Tyle, że jestem za rzetelną informacją nigdzie na świecie nie jest legalna aborcja na 7 miesięcznym płodzie i nigdzie nie jest legalna aborcja przez poród częściowy. Jeśli się ja wykonuje to tylko i wyłącznie nie legalnie . To tak samo jakby ksiądz pokazał zdjęcia jak morderca bestialsko morduje i powiedział, że to jest złe. Wiadoma, że to jest złe i wszędzie prawo tego zabrania a już na pewno w wysoko rozwiniętych krajach europy zachodniej aborcja na 6,7 miesięcznym płodzie jest nie legalna a jak się ja wykonuje to przestępstwo.
|
Śr kwi 20, 2011 11:14 |
|
 |
kropeczka_ns
Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36 Posty: 2041
|
 Re: Nauki przedślubne
-jest -w USA do momentu urodzenia się głowki (!!!!) -we Włoszech nie tak dawno głośna była historia dziecka ktore próbowano legalnie usunąć w 6 miesiącu ciązy , dziecko tą próbę przezyło i w tym samym szpitalu probowano je ratować na IT noworodka (!!) -aborcja w 12 tygodniu wygląda dokładnie TAK SAMO tylko dziecko jest mniejsze bo dziecko w 12 tygodniu ma tak samo całkowicie rozwinięte ciało tyle że małe (a małe oderwane rączki są mniejszym dramatem niż trochę większe?) -to że in vitro zwiększa ryzyko ciązy pozamacicznej jest oczywiste i wszyscy o tym wiedzą, ksiądz powiedział tylko powszechnie znaną w medycynie informację, podobnie jak zwiększa ryzyko np nowotworów złośliwych i wad wrodzonych (znane, wielokrotnie omawiane) Madziu naprzykład -aborcja w Wielkiej Brytanii jest legalna do końca 6 miesiąca (!!) http://www.emito.net/poradniki/zdrowie/ ... od/aborcja obecnie powszechnie spotyka się dzieci żyjące i uratowane po porodach przedwczesnych w tym wieku- czyli są to dzieci potencjalnie już zdolne do życia (!) -w USA aborcja jest w zasadzie legalna w nieograniczonym zakresie W Stanach Zjednoczonych aborcja jest legalna w nieograniczonym zakresie na mocy wyroku Sądu Najwyższego, który w sprawie Roe v. Wade w 1973 uznał, że próby ograniczenia kobiecie dostępu do aborcji są sprzeczne z Konstytucją USA, a płód nie jest osobą w rozumieniu XIV poprawki do Konstytucji.
_________________ Ania
|
Wt kwi 26, 2011 16:11 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|