Ja tego nie mówiłem, ale różne wypowiedzi dają nam rózne perspektywy. Ja zdecydowałem napisac coś co będzie formą zrozumiania Twojej sytuacji. Nie uważam że jesteś niedojrzały. Mowię tylko abyś nie strzelał od razu focha na nas, tylko zastanowił się nad tym co tu napisano. To nie może Ci się podobać, ale nie zawsze jest tak że wszystko co sluszne ma się nam podobać. Dzieci w małżeństwie nie chce się bo tak, bo mam kaprys, to powinno być naturalne. Można zrozumieć że ktoś się obawia czy poodoła, lub ma trudną sytuacje finansową. To są probelmy, każdy innej wagi. Ale równie dobrze moglyś powiedzieć że chcesz miec dzieci, ale żona jest zbędna bo nie czujesz tego że fajnie jest żyć z kobietą - fajne są tylko dzieci. Dziecko nie jest dodatkiem, nie ejst kaprysem, a rodzina nie jest pełna kiedy czegoś brakuje.

nie strzelam focha, napisałem tu bo właśnie szukam odpowiedzi na moje pytanie i ciesze się że pomagacie. Jakoś nie widzę wyjścia z tej sytuacji;/

Odpowiedź już dostałeś - takie małżeństwo byłoby nieważne.

Tylko właśnie tak się zastanawiam, dlaczego zależy Ci na małżeństwie kościelnym. Mnie np. zależało, bo jestem osobą wierzącą (na ile potrafię) i liczę się ze zdaniem Boga w moim życiu. Jeśli Tobą kierują takie same motywy, powinieneś zaufać Bogu i dopuszczać możliwość, że kiedyś zaszczepi w Twoim sercu potrzebę ojcowstwa, a Ty się jej poddasz z przyjemnością. I w ten sposób nie wchodzić w małżeństwo z nastawieniem "dzieci nie będzie", tylko "Bóg zadecyduje".

Jeśli tak nie jest, nie bierz ślubu kościelnego, by nie być hipokrytą.

I wiesz, Twój wiek ma znaczenie. Nie dziwię się, że 21letni chłopak nie chce dzieciaków. No bo tak, one bardzo zmieniają życie na początku - żegnajcie imprezy, żegnaj beztrosko, żegnajcie spokojne studia, żegnaj skupiona tylko na mnie kobieto, a zaczyna się odpowiedzialność, nieprzespane noce, ograniczone wyjścia, itd. Ale tylko na początku i też dużo od dziecka zależy.

Za jakieś 10 lat będziesz już wyedukowany, wyszalany, Twoje życie się ustabilizuje. Praca, powroty do domu, czasem jakieś wakacje lub wypady. I w kółko to samo... I większość Twoich kolegów zostanie ojcami. Z dumą zaproszą Cię na piwo, żeby podzielić się radością po narodzinach. Będą Was odwiedzać ze swoimi maluchami, a Ty zobaczysz, jak szaleją za swoimi dzieciakami. Może któryś z chłopców wskoczy Ci na kolana i będzie zafascynowany "wujkiem strażakiem", może z którymś pokopiesz w piłkę i zobaczysz, ile taki dzieciak daje radości i jaki jest śmieszny. I coś się w Tobie zmieni.

Naprawdę jesteś taki pewny, że nigdy nie będziesz chciał zostać ojcem?

a jeśli nie zaszczepi? jeśli nie zafascynuje się dziećmi? Wiem co oznaczają ograniczenia imprez, beztroski, spokojnych studiów nie mam. Jak mam powiedzieć przed ołtarzem, że zgadzam się na przyjęcie potomstwa jeśli się nie zgadzam i udawać, że może kiedyś zachce ich?

Jeśli nie zmienisz swojego podejścia to po prostu nie bierz ślubu kościelnego, bo będzie nieważny. Przysięga przed Bogiem to poważna sprawa.

z tego wynika ze w moim przypadku na dłuższą metę nie ma sensu żeby być z kobietą... bo będzie to konkubinat...

Tak by to chyba wygladało...

To taki wątek:

Małżeństwo Bolesława Wstydliwego z Kingą pozostało bezdzietne z powodu ślubów czystości jakie małżonkowie złożyli. Po śmierci Bolesława Kinga wstąpiła do klasztoru klarysek w Starym Sączu.

Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Boles%C5%82aw_V_Wstydliwy

Zawsze rozumiałem, że to królewskie małżeństwo zostało zawarte zgodnie z właściwą intencją posiadania dzieci. Dopiero w tajemnicy alkowy okazało się, że małżonkowie nie czują wobec siebie dość emocji seksualnych, by z tego co tam czynili, o ile w ogóle coś czynili, mogły zrodzić się dzieci. I dopiero w obliczu tej realnej sytuacji, która zastała ich po ślubie, postanowili złożyć śluby czystości. Gdyby ślubowali czystość małżeńską - przed ślubem małżeństwa, jeden i drugi ślub byłby nieważny.

Królowa Kinga, dlatego mogła w końcu zostać uznana za świętą, czego wcześniej w wyniku braku zrozumienia jej sytuacji faktycznej, odmawiano Jej przez wieki.

Czy dobrze rozumiem?

nie bardzo rozumiem czemu pytasz o to w tym temacie?

Bo to, co zrobili Bolesław i Kinga w istocie jest czymś bardzo podobnym do tego co Wy chcecie zrobić. Poza szczegółami, które Was różnią od przykładu pary królewskiej.

Nie, nie, nie...
Różnice nie są szczegółami!

Bo co innego nie podjąć współżycia,a co inne współżyć, ale bez chęci posiadania potomstwa.
Widać różnicę? I to różnicę diametralną.

qqq- nie zniechęceaj się. Być może nie dojrzałeś jeszcze do małżeństwa, to może ulec zmianie. Niektórzy mężczyźni czują potrzebę ojcostwa dopiero w wielu 40 lat.
Czasem istnieją powody natury psychologicznej (nieuświadomiane sobie), że ludzie nie chcą zostać rodzicami.

W wieku 21 lat mało kto chce mieć dziecko i się nim opiekować... może warto poczekać, a jeśli to nie minie- poszukać partnerki o podobnym podejściu?