Demonizujesz Sakrament Pokuty, a przy okazji spowiedników i Kościół, w którym te Sakramenty się sprawują.
Homoseksualiści nie spowiadają się z homoseksualizmu, bo nie jest to grzechem.
Czyny homoseksualne, jeśli występują, są relacjonowane spowiednikom, jak wszystkie inne grzechy, a spowiednicy nie czynią z tego tytułu awantury na całą świątynię, tylko rozgrzeszają po rozeznaniu, czy grzesznik żałuje za grzech. Znajomość penitenta ze spowiednikiem nie ma żadnego znaczenia.

Zachęcam do skorzystania z Sakramentu Pokuty.

Dobra... załóż swój kościół emanacji wzajemnej relacji "istot" i nauczaj w nim homoseksualistów a nie mnie.

Nie mam ochoty zakładać jakichś innych Kościołów. Po co?
Pan mym Pasterzem, nie brak mi niczego.

A mój Kościół, to Kościół Katolicki to ten, który założył Chrystus i oparł go na Skale czyli na Piotrze.
I w tym kościele jest miejsce dla każdego. Także dla homoseksualistów. Także dla Ciebie, Scooter 2010.

Na pewno.

Słuchaj a skąd wziąłeś sformułowanie "emanacja wzajemnej relacji istot"? To jest z katolicyzmu? Skąd dokładnie? Bo chciałbym znać źródło.

A co jeśli homoseksualista nie chce zrezygnować z "bliższych kontaktów" z partnerem?

Albo, nie daj boże, ukrywać swej orientacji.

Dobrze wiemy jaka byłaby reakcja współwyznawców. Napewno daleka od tego:
"Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie."

Scooter2010,
zasugerowałeś, że seks jest samodzielnym Bytem ( co ja nazwałem Istotą).
Nie mogę się z tym zgodzić dlatego Ci wyjaśniłem, jakie są moje poglądy na czas, dźwięk i seks.
Te poglądy są moje, a nie katolickie.
Jestem filozofem, więc myślę.

Seks pojedynczy to nie jest seks, to jest namiastka seksu. Prawdziwy seks powstaje w wyniku duchowego, emocjonalnego i fizycznego nałożenia się się i wzajemnego przeplecenia dwóch (czasem więcej) Istot. Jeśli chcesz więcej wiedzieć o tym, zapraszam do studiowania Tantry i do doświadczania osobistego w tym temacie.
Gdyby seks miał stawać się Istotą, Bytem - byłby myślokształtem albo demonem ( o których mowa w innym wątku). Nieraz tak się dzieje, jednak na Boga, przeważnie nie. Przeważnie seks służy pogłębianiu relacji miłości między małżonkami.

Skąd pomysł, że nauki katolickie mają opisywać relacje między dźwiękiem, seksem i czasem?



Kościół uczy, że takie podejście może prowadzić do permanentnego życia w grzechu ciężkim z tym partnerem. Tacy partnerzy nie otrzymują rozgrzeszenia w Sakramencie Pokuty.
Te proste zasady nie wyczerpują na pewno wszystkich przykładów życia homoseksualistów. Nie mnie pouczać w tym zakresie innych.
Zachęcam do Sakramentu Pokuty. Tam można wszystko omówić, dowiedzieć się i wymodlić.



Dokładnie w takim duchu jest napisany List Kongregacji Nauki i Wiary do Biskupów w sprawie stanowiska Kościoła Katolickiego wobec zjawiska homoseksualizmu i wobec osób homoseksualnych, pochodzący z roku około 1987. (Nie pamiętam dokładnej daty, Elbrus pewnie znajdzie w internecie i datę i dokument. )

Czyżby chodziło o to: "LIST DO BISKUPÓW KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO O DUSZPASTERSTWIE OSÓB HOMOSEKSUALNYCH" http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WR ... _2_18.html ?

maly_kwiatek, jesteś człowiekiem pełnym sprzeczności.


Tutaj robisz za moderatora.


Tu też.


Tu twierdzisz, że jesteś katolikiem.


A tutaj, że nie.


Tutaj zachęcasz do studiowania Tantry.


A tu twierdzisz, że to wyłącznie forum katolickie.


Z kolei słowo "emanancja" pochodzi ze staroegipskiej filozofii... Mam generalnie sceptyczny stosunek do religijnych miksów, wolę opracowywać własne teorie i tego się trzymam.

Do tematu dźwięku, czasu i seksu wrócę jak zapalę trawkę. Na razie jej nie mam.

Mimo wszystko nie zabardzo rozumiem, dlaczego współżycie dwóch mężczyzn ( dwóch kobiet) jest czymś złym, dlaczego jest określone przez Kościół jako grzech ciężki. Dlaczego????? Osobiście twierdzę, że poglądy takie nie mają jakiegokolwiek uzasadnienia, trudno również dopatrywać się czegoś negatywnego odnosząc się do preferencji psychoseksualnych danej osoby - o czy zresztą wielokrotnie już pisałem. Sex nie jest niczym złym o ile oczywiście nie towarzyszy jemu przymus oraz naruszenie wolności partnera.

Dlatego, że nie jest to wymysłem ludzkim, tylko nauką bożą.

Jeśli jeden mężczyzna chce współżyć z drugim, to nic chyba nie powinno stać na przeszkodzie... poza tym, że dzieci z tego nie będzie no i wygląda to dość groteskowo, gdy jeden z nich udaje kobietę. Związek dwóch kobiet z kolei może się dopełniać w sferze emocjonalnej ale jeśli chodzi o fizyczną... czegoś tam moim zdaniem brakuje Jak to się ma do wiary?

Waldek, tak. To ten dokument.

To nie są sprzeczności, to wszystko jest w wielkiej harmonii i w jedności.


Jakby sam podsumowałeś wartość teorii dźwięku, czasu i seksu.

Teoria przedstawia jakąkolwiek wartość w momencie gdy jest udowodniona. Jednakże udowodnienie pewnych rzeczy wymaga pracy. A stwierdzenie, że teorie są z Tobą w harmonii i jedności nie jest żadnym dowodem, więc się odczep. Amen.

Przeglądałem właśnie stone pewnej księgarni i natknałem sie na taką pozycję:
John Boswell "Chrześcijaństwo tolerancja społeczna i homoseksualność".
Książce towarzyszy taki opis:

"Książka Johna Boswella ukazała się w USA w roku 1980 i wzbudziła ogromne zainteresowanie oraz uznanie w świecie ze względu na podjęty temat, analizę bogatych źródeł faktograficznych i postawienie interesującej tezy, która dla przeciętnego człowieka może wydać się zaskakująca. Kwestionuje bowiem poglądy, wyobrażenia na temat stosunku dawnego Kościoła do ludzi homoseksualnych. Wartość intelektualna, poznawcza książki jest ogromna. Prace nad jej przygotowaniem trwały 10 lat i obejmowały analizę źródeł literackich, teologicznych, naukowych, prawniczych w wielu językach. Jest ona kompendium wiedzy historycznej na temat postaw wobec homoseksualności. Brak takiej wiedzy jest widoczny w Polsce i ujawnia się w trakcie coraz częstszych debat publicznych, ferowania wyroków i wydawania sądów o ludziach preferujących własną płeć."

Czytał ktoś i wie czy warto ją kupić?