Jestem w pułapce kredytu, którego nie mam za co spłacać, grozi mi utrata pracy, choruję na depresję z króej nie widzę drogi wyjścia, jednocześnie dzień i noc modląc się o pomoc z nieba (jest napisane "dniem i nocą błagają...") i nic. Jakiś czas temu miałem sytuację, że nie miałem pieniędzy na lekarstwa i chciałem się już po prostu rzucić pod metro.

Z drugiej strony czuję obecność Pana Boga __i to mnie właśnie boli i zastanawia__ - bo gdybym jej nie czuł, np. będąc niewierzącym to mógłbym to sobie jakoś racjonalnie tłumaczyć (że kryzys, że każdy na coś choruje itd), ale wierząć w Boga nie mogę pojąć jak Bóg może patrzeć na ludzi, którzy z powodu problemów są bliscy samobójstwa jednocześnie nie dając im żadnego wsparcia - rozumiem, że różne próby się w życiu zdarzają, ale co zrobić jeśli nie ma dokąd, do kogo pójść po pomoc, albo jest się ignorowanym i odpychanym - a modlitwą się przecież nie najem ... tym bardziej, że wymawiając "chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj ...", a jednocześnie wiedząć, że danego dnia go raczej nie będę miał czuję się co najmniej dziwnie (to delikatnie powiedziane).

A już najbardziej denerwują mnie frazesy w stylu "jutro będzie lepiej, zaufaj Panu itp.", to jutro trwa już miesiące ... Jak mam to sobie wytłumaczyć - pytam, bo sam już nie potrafię, a może ktoś z Was był w podobnej sytuacji ?

Acha, podjąłem decyzję, że choćbym miał na ulicy zdechnąć z głodu nie pożyczę więcej żadnych pieniędzy od nikogo, no i tak się właśnie zastanawiam <co na to Pan Bóg ?> (to taka lekka ironia, bo w Gościu Niedzielnym jest, czy też była taka rubryka) ...

Nie Ty jeden...

A czy był rachunek sumienia i poważna spowiedz? Widzisz, ja raczej nic nowego Tobie nie doradzę.
Nie ustawaj w modlitwie. Życzę wiary i wytrwałości.

pozdrawiam

Jestem w takiej samej sytuacji, od ponad roku zmagam się z bardzo trudną sprawą. I powiem Ci tylko tyle:

Wierz!

W końcu Jezus powiedział: "Proście, a otrzymacie", "O cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię Moje, da wam"

Tu nie chodzi tylko o zwykłą nadzieję i wołanie w bólu - ale o niezachwianą pewność, że Bóg Ci pomoże, o zwrócenie się do Niego całym sercem - jakkolwiek dziwnie to zabrzmi.

Wołaj do Niego, nudź Go tak, jak to robili psalmiści.

Nie wiem, dlaczego Bóg poddaje nas lękowi i niepewności - w moim przypadku jest podobnie. Czasami mam wrażenie, jakby chciał "popchnąć" mnie we właściwym kierunku, zahartować, poprowadzić do świętości! Ale nigdy nie mam wrażenia, że ze mnie szydzi, albo kpi. Zapewniam Cię, że Bóg jest ponad to.

Jeszcze jedno,

Bóg ostrzegał Izraelitów, że robiąc źle ściągną na siebie przekleństwo, że będą drżeli nawet na dźwięk spadającego liścia. Dokładnie tak się czułem, jeszcze parę miesięcy temu.

Ale Bóg mówi jeszcze coś: że nie ma takiej sytuacji, z której człowieka by nie wyciągnął. W każdej chwili można się do niego zwrócić i prosić o pomoc.

---

Co można zrobić w takiej sytuacji?

- przebaczyć wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób wobec nas zawinili
- darować długi naszym dłużnikom
- zacząć pomagać innym
- wspierać biednych, nakarmić głodnych, itp.
- poprosić życzliwe osoby o modlitwę

modlić się i czekać na cud, przyjdzie.

W ciężkich chwilach bardzo pomaga mi ta modlitwa:
http://www.lados.info/o_mnie_wazne_jezus_mowi.php

życzę powodzenia i na pewno pomodlę się za szczęśliwe rozwiązanie Twojej sprawy. Proszę o to samo!

A słyszałeś o upadłosci konsumenckiej?

Tylko kredyt na mieszkanie jest usprawiedliwiony moralnie - choć to też spekulacja.


A dla poprawy humoru zobacz to

http://zimx.wrzuta.pl/obraz/powieksz/4lEbrX6SAZR

Zamiast czekania na cud zacznij "myśleć i działać". Trudne to ale jest w tym jakaś nadzieja a może i ten "cud" na jaki czekasz. Byle nie biernie.

Aby korzystać z upadłości konsumenckiej trzeba być bogatym i to nie żart .

I jeszcze jedno przykazanie gratis, którego przestrzeganie oszczędzi Wam w życiu wielu kłopotów.

Traktuj bank jak kibel. Korzystasz z jego usług tylko wtedy gdy musisz.

A.

JA proponuje odprawic droge Krzyżową . Szydercą jest diabeł, Bóg-Jezus Chrystus zaś współ-cierpi w Tobie . Jutro będzie lepiej , to zwykłe kłamstwo . Jutro jest tajemnicą, wczoraj historią, dzisiaj - darem (cytat ks. Moderatora) . Tu nie chodzi o to , żeby jutro było lepiej, ale żeby wypełniać wole Ojca i zdobyć życie wieczne w Jezusie Chrystusie .

Metanoia, ale jedno drugiemu nie przeszkadza!

W Starym Testamencie Bóg pomaga w sposób jak najbardziej materialny, ingeruje w TYM świecie! Wola Ojca jak najbardziej, ale Ten Ojciec wie, czego dzieciom potrzeba! Dlatego warto prosić, cieszyć się, jeśli coś idzie dobrze i nie popadać w takie turpistyczne samoumartwienie!

smętactwo i cierpiętnictwo nie jest istotą naszej religii - Jezus sam mówi, żeby się nie martwić i nie przejmować duperelami!

mnie na depresje pomaga omega 3 i biotyna
bo niedobór biotyny jest depresja

Bóg nie zrobi wobec nas więcej ponad to o co go prosimy ze względu na naszą wolność. Jezus powiedział w Piśmie Świętym: "Proście, a otrzymacie, Kołaczcie, a otworzą wam..." Jeżeli będziemy się modlić za wstawiennictwem NMP to Jezus niczego nie odmówi.

A jak będzie bez wstawiennictwa, to odmówi ?

Jak widzę pomówienia Boga o szyderstwo to mnie skręca...kto brał kredyt, kogo winić za depresję? Czasem zastanawiam się czy można mieć depresję jak bardzi ufa się Bogu...mogę się mylić...

Znasz historię Hioba??
Może twoja wiara jest wystawiana na próbę, albo inaczej - rozciągana.

Hiobowi Pan oddał wszystko w dwójnasób
"I Pan przywrócił Hioba do dawnego stanu, gdyż modlił się on za swych przyjaciół. Pan oddał mu całą majętność w dwójnasób." Hi 42:10

Co do postu powyżej, byłbym ostrożny w takim interpretowaniu życia na wzór Starego Testamentu. Chrystus ustanowił nowe prawo - Nowy Testament.

Prawo mojżeszowe było skierowane do tworzącej się dopiero społeczności - tam kara oraz nagroda musiała być ukazana za życia, by utworzyć odpowiednie zachowania w prymitywnym jeszcze systemie społecznym.

A co najważniejsze - Jezus Chrystus poprzez swą śmierć zbawił każdego z nas, w czasach Hioba nie było jeszcze zbawienia. Dziś nagroda, czy kara dana jest nam po śmierci i to w nieporównywalnym wymiarze z ziemskim myśleniem.

TB88, uwierz Bogu, który powiedział "Błogosławieni płaczący albowiem oni zostaną pocieszeni". Żadne pieniądze nie są warte, aby dla nich poświęcić życie wieczne. Bóg kocha każdego, szczególnie zaś Ciebie, przez wzgląd na Twoje cierpienie.

Bóg nie jest szydercą, to pewne. z tego co piszesz wynika, jak ktos już zauwazył, że jesteś hartowany. Bóg wie w jakim celu to robi, byc może bedziesz Mu potrzebny ze swoim doswiadczeniem ciemnosci i bezradności by dawac świadectwo ludziom przezywającym to samo, bo nie wątpię otym, żeby Bóg Cię z tego nie wyciągnął. Napisane jest w Biblii: Praca sprawiedliwego wystarczy na życie oraz Bóg nie pozwoli żeby sprawiedliwy głód cierpiał.Wydaje mi sie ( chyba dobrze) że Bóg szuka mocarzy, Mężów Bozych, na których może polegać i wymagać a nie słabeuszy, którym sie dobrze wiedzie ale są niesprawdzeni w twardym zyciu. a z tego co widzimy chrześcian czeka trudny czas i na kim ma sie oprzeć Jezus? Bóg w całym świecie powoluje armię ludzi Mu całkowicie ufających, z różnych denominacji i krajów, przyjdzie czas jak zacznie nam się to wszystko klarować, no i wtedy tacy ja Ty sprawdzeni w ogniu będą najwieksza pomocą dla przestraszonych i zdezorientowanych. Więc sie nie bój i nie drżyj, bo wszedzie jest Pan gdziekolwiek pójdziesz Bóg to co przezywasz widzi, kontroluje każdy Twój krok, nie jesteś sam, ZA TOBA STOI BÓGw przenosni i wrzeczywistości, wytrzymaj jeszcze, proś nadal o siłę i rozwiązanie problemów, wiem, że nie masz juz cierpliwości, Bóg tez to wie,a więc jest jakis b. ważny powód ze strony Boga że Twoje polożenie jest takie a nie inne...

Święta racja.

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Nie jest sztuką trwać w wierze, kiedy człowiekowi dobrze się wiedzie.