Ona próbowała to tak przedstawić by ją uniewinniono, chodziło głownie o kasę.





W rewolucji francuskiej takie metody były? Ciekawe, jakiś przykład?

Ale to nie fundusz gwarantowany, a inwestycja typu struktury/ certyfikatu z gwarancją kapitału. Fundusz gwarantowany to coś w tym rodzaju:

Pod linkiem są też historyczne wyniki tego funduszu, ze stopą zwrotu rzędu 3% rocznie.

Natomiast produkty strukturyzowane zazwyczaj faktycznie oferują gwarancję kapitału i potencjalne zyski rzędu kilkunastu procent, ale nie nie jest łatwo trafić wygraną:z 314 zebranych wyników struktur zysk przyniosły 152. A średnia stopa zwrotu z zapadniętych produktów zmieniła się nieznacznie i cały czas oscyluje w okolicach 3,5 proc.


Jak już robisz takie zestawienie, to dodaj jeszcze np. autocasco. Ja np. płacę niemałe składki od wielu lat i nic z tego nie mam

W miarę rzetelne porównanie OFE i ZUS to zestawienie stopy zwrotu w jednym i drugim przypadku. Co bowiem daje porównanie wysokości odsetek od lokaty na 1.000 zł i lokaty na 100.000 zł? Czysta demagogia.

Zapewne i demagogia....ale ZUS nie zlikwidujesz, bo miliony emerytów, rencistów i ludzi w wieku przedemerytalnym musiałoby umierać Ci pod drzwiami.
Jak narazie to chyba nigdzie na świecie nie wypracowano optymalnego systemu emerytalnego.
Przywołuwani tu Niemcy, też psioczą na "zbyt niskie emerytury".

Z ciekawości zrobiłem sobie szacunki dla 40 lat składek w ZUS i tych 12 lat składek w OFE. Przyjąłem roczną składkę w wysokości 1000 zł (to bez znaczenia porównania proporcji, równie dobrze można przyjąć 3000, 5000, 10000 czy dowolną inną kwotę) i roczną stopę zwrotu w wysokości 5%. Przy tych założeniach po 40 latach w ZUS mamy zgromadzony kapitał w wysokości 120.799,77 zł. W OFE po 12 latach mamy 15.917,13, czyli ponad 7,5 raza mniej. Przy tym przeliczniku 1.800 zł emerytury z ZUS odpowiadałoby 240 zł z OFE.

Ale należy wziąć pod uwagę, że do czasów reformy emerytalnej cała składka trafiała do ZUS, więc w szacunkach należy przyjąć dwa razy wyższą kwotę przez 28 lat (40 -12), co daje zgromadzony kapitał w wysokości 225.682,42 zł i przelicznik bliski 14 (225.682,42 / 15.917,13). Czyli 1.800 zł emerytury z ZUS odpowiadałoby 128 zł z OFE.

Przy czym są to tylko szacunki, bo zasady naliczania emerytur z ZUS to czarna magia, a często wręcz patologia (np. sztuczne zawyżanie zarobków w okresie tuż przed przejściem na emeryturę)


Ale ja nie postuluję likwidacji ZUS czy obowiązkowych ubezpieczeń emerytalnych, uważam jedynie, że składki powinny być jednakowe i niskie a świadczenia na minimalnym poziomie (jeśli się nie mylę, taki system działa w Kanadzie). I prostuję obecną nagonkę na OFE, prowadzoną przy okazji anty-reformy emerytalnej.

Sztuczne zawyżanie zarobków tuż przed emeryturą to praktyka sprzed 1998r - gdy podstawę stanowiły ostatnie dwa lata.
Przy aktualnych 10 z 20 lat ostatnich, lub 20 z całego okresu pracy, zawyżania rok/dwa niewiele dają.

Możliwe, w każdym razie znam przypadki osób, które w wyniku sztucznego zawyżania pobierają obecnie nienaturalnie wysokie emerytury. Ale faktycznie mogą to być przypadki sprzed 1998 roku.

ZUS ciężko byłoby zlikwidować od tak od razu ,ale ograniczenie ograniczyć zatrudnienie urzędników poprzez informatyzację dałoby radę zrobić.
Natomiast KRUS nadaje się do całkowitej likwidacji. Dlaczego bowiem w kraju mają istnieć dwa podmioty robiące praktycznie to samo ?

Z tymi urzedasami, to i ja sie zgadzam. Jest jedno "ale", ale czy tak latwo ich usunac? No i co, wywalisz, zwiekszysz bezrobocie. To sa jednak skomplikowane sprawy, co nie znaczy, ze probowac trzeba.

Łatwo nie będzie ,ale niestety takie działanie jest koniecznie chyba ,że chcemy skończyć jak Grecja.

Zresztą mi ostatnio nasunął się wniosek podsumowujący czym jest ZUS , KRUS - ogólnie mówiąc przymusowe ubezpieczenia społeczne. Jest to "tango" czyli jeden krok do przodu , dwa do tyłu.
Odpowiedzcie sobie na następujące pytanie : jak to możliwe ,że przy rozwoju technologii zwiększającą wydajność pracy, rządy poszczególnych państw chcą ,abyśmy pracowali coraz dłużej ? Mi się wydaje ,że celem ludzkości jest coraz krótsza praca przy zachowaniu lub zwiększeniu jej owoców. Tymczasem mamy sytuację dokładnie odwrotną. Pracujemy coraz dłużej na coraz wyższe obciążenia ze strony państwa.

Żeby skasować ZUS potrzeba około 10-20 lat. Trzeba by było w tym momencie i w tej chwili ograniczać składki emerytalne, całkowicie pozbyć się zapewnień emerytalnych dla nowego pokolenia, bo i tak jej nie dostaniemy jeśli nie będzie się rodzić więcej dzieci. Trzeba zapewnić pieniądze ludziom którzy są w starym systemie emerytalnym, a nowych w pełni uświadomić że od dziś dzień stają się w pełni odpowiedzialni za swoją przyszłość emerytalną. Jest to trudno operacja, ale nie jest ona nie możliwa, wystarczy ograniczać pieniądze które idą na Filar 1 aż do całkowitego skasowania, zwiększyć wydatki na Filar 2, no i zachęcać co sił do inwestowania w Filar 3. Jeśli nie zaczniemy tego robić na przełomie najbliższych 5 lat, to w przyszłości narazimy się na bankructwo ZUSu, zwyczajnie nie będzie komu zapracować na emerytów no chyba że zdarzy się Baby Boom.

Rozwój technologii i większa wydajność pracy przekładają się na wzrost poziomu życia. Ale skutkują też zwiększeniem długości życia i kosztów leczenia. Do tego dochodzi tzw. spadek dzietności i otrzymujemy mocno zdeformowaną piramidę demograficzną. Nie tak dawno ktoś podawał link do wystąpienia prof. Rybińskiego, gdzie m.in. przedstawiał on prognozy piramidy za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat - to już nie była deformacja, a postawienie na głowie. Tego nie udźwignie rozwój technologiczny.

Polska, jesli chodzi o demografię, pośród 228 krajów znajduje się na 203 miejscu - wszelkie żale są nonsensem, bo za 10 -15 lat staniemy się krajem starców.

Wskaźniki rozwojowe wielu państw tzw. rozwiniętych są przerażające. Nie będzie komu utrzymywać poziomu cywilizacyjnego za parę lat z racji braku ludzi do pracy. Polska szybko doścignęła poziom europejski w tej dziedzinie, mimo zabiegów PIS, aby prowadzić w Polsce politykę pro natalistyczną.

Tusk w tym zakresie nic nie robi, bo perspektywy jego rządu nie sięgają raczej poza rok 2011. Skądinąd większość rządów patrzy na Polskę z perspektywy najwyżej 4 lat, co fatalnie wpływa na kształtowanie i konsekwentne realizowanie sensownej i jednolitej polityki rozwojowej kraju wraz ze wszystkimi tego aspektami. Każdy rząd stara się z uporem godnym lepszej sprawy stać w opozycji do wszystkich planów i dokonań poprzedniego rządu. Oznacza to w dalszej perspektywie kraj rozdarty i niespójny.

Napisałeś ,że rosną koszty leczenia. Otóż jest to zasługa nadmiernej roli państwa. Mamy tak : ministerstwo zdrowia -> NFZ ( który dostaje forsę od kolejnego pośrednika jakim jest ZUS) -> lekarz -> i na szarym końcu pacjent. Jak przy tak długim łańcuchu przepływu pieniędzy leczenie ma być tanie ?

Co z tego ,że żyjemy coraz dłużej ? Czy to powód ,aby karać ludzi wydłużaniem wieku emerytalnego ? Celem życia nie jest praca , lecz środkiem do celu jaki sobie samemu wyznaczymy. Tymczasem wychodzi na to ,że dojedziemy do etapu ,gdzie 90 % życia spędzimy w szkole/pracy , a resztę 10 % na emeryturze ,bo tak państwo chce i już.

I jeszcze jedno ambitne pytanie. Ok , zatem dożywam do emerytury. Dlaczego środki z mojego konta ZUS/OFE będą wypłacane mi w ratach ? Dla mnie to jest chamstwo jak ktoś ma uzbierane grube setki tysięcy złotych , ale nie może ich w pełni wykorzystać.

Demografia się przewraca ,bo w życie społeczeństwa wtrącają się ludzie , którzy są oderwani od rzeczywistości. Oni obsesyjnie uniemożliwiają młodym ludziom rozwinięcie skrzydeł i podjęcie ryzyka. Kiedyś Europa była centrum świata , a teraz przez socjalizm wymiera.

Wymiera nie przez socjalizm, ale przez egoizm, hedonizm.