Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 11, 2025 21:51



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 502 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32 ... 34  Następna strona
 Mieszkanie z narzeczona przed slubem... 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Rozumiem, że to pytanie do jumika? Ja jedynie cytowałem.


Wt sie 18, 2009 17:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 08, 2006 13:02
Posty: 267
Post 
Tak, pytanie było oczywiście do Jumika :-D


Śr sie 19, 2009 8:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Ja też akurat w tym miejscu cytowałem ;).

A tak na marginesie - czy mi się wydaje, czy są 3 wątki na prawie ten sam temat?
"Mieszkanie z narzeczona przed slubem..." (czyli ten)
viewtopic.php?t=7411

"Wspólne mieszkanie przed małżeństwem"
viewtopic.php?t=8109

"Mieszkanie razem przed slubem- jak to w koncu jest - cd"
viewtopic.php?t=22192


N sie 30, 2009 14:19
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): So maja 28, 2011 10:53
Posty: 4
Post Re: Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
Witam wszystkich.
Ja również z moim narzeczonym dowiedzieliśmy się że mieszkanie razem jest grzechem.
Jesteśmy ze sobą już ok 5lat.My co prawda nie mieszkamy razem na stałe.Jesteśmy ze sobą jedynie w weekendy,prawie całe wakacje i jakieś tam dodatkowo 3-4 pełne tygodnie i dowiedziałam się kochani że to też jest GRZECH.

Nie rozumiem i boli mnie stanowisko kościoła.Ja przez dawne grzechy żyłam z dala od sakramentów i kościoła. To dzięki mojemu narzeczonemu wybrałam się do spowiedzi i zapragnęłam żyć w bliskości z kościołem.I wiecie co, na mojej szczerej spowiedzi nie usłyszałam ani jednego zdania na temat żadnego z moich ciężkich, ciążących przez lata grzechów.Zawsze żyłam też w przekonaniu że to nasze sumienie dyktuje nam co jest grzechem a co nie.Musze przyznać że na spowiedzi mówiąc swoje grzechy nie wymieniłam tego że pomieszkuje u narzeczonego,zostałam o to zapytana przez spowiednika.No a w ogóle to jeszcze była taka akcja że ja się musiałam sama upomnieć o to że mam jeszcze mnóstwo grzechów bo spowiednik po tym jak obiecałam że postaram się nie nocować u narzeczonego chciał dawać mi już rozgrzeszenie!!!

W dodatku wiecie on powiedział że to grzech ponieważ zwiększa pokusę do grzechu.Tyklo wiecie co ja się z tym nie zgadzam również z innych niż wy wymieniliście powodów.Otóż jestem osobą chorą.Pare razy zostałam wyśmiana przez obcych lub bliskich nawet ludzi.Więc co,powinnam zejść do podziemia żeby nie narażać ludzi na grzech?Czy zabić się?Ale przecież urodziłam się i żyje.Kto wyraził na to zgodę jak nie Bóg.Jesteśmy przecież dziećmi Boga.Więc czy Bóg na prawda ma coś przeciwko temu że spędzam czas z osobą którą kocham?

I wiecie mój spowiednik powiedział że nie ma żadnych tłumaczeń ani odstępstw od tego.Tylko wiecie ja nie mam rodziców.Wynajmuje mieszkanie od starszych ludzi lecz oni nie godzą się na to bym była w nim w dni wolne od pracy.Więc co mam wtedy zrobić.Mam jeszcze 3 siostry które są już mężatkami i mają dzieci lecz nie ma u nich wolnego nawet łóżka.Ale nawet jeśli gdyby było to czy nie zgorsze wtedy swoich szwagrów???Lub czy sama nie będe narażona na pokusy?

I jeszcze jedno.Wiecie my częściej grzeszyliśmy mieszkając zupełnie oddzielnie niż teraz.

Wytrzymałam tylko 2 tyg.Przez ten czas paliłam,brałam środki uspokajające i ryczałam.
I najmniej przez ten czas tęskniłam za współżyciem z nim.Ogromnie natomiast za przytulaniem i obecnością

Załuje że nie moge przystępować do komuni ale nie widze na razie innego wyjścia
Pozdrawiam
krysiasun


Pn maja 30, 2011 20:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 16, 2008 22:50
Posty: 559
Post Re: Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
No niestety. Kościół ma swoje zasady i albo się z nimi godzisz albo nie. Lepiej jest się nie godzić. Słuchając księży można się tylko frustracji nabawić. Człowiek zaczyna uważać najnormalniejsze rzeczy (jak np. bycie z ukochaną osobą) za grzech. Są dwa wyjścia. Albo tkwisz dalej w tym cierpieniu i dajesz sobie wmówić, że wasza miłość jest grzeszna, albo dziękujesz za piękne chwile spędzone na łonie kościoła i zaczynasz żyć zgodnie z własnym sumieniem. Nie dajmy się otumaniać całe życie!

_________________
...


Wt maja 31, 2011 2:30
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 01, 2009 19:33
Posty: 624
Post Re: Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
krysiasun2: wydaje mi się że większość dywagacji w tym wątku dotyczy sytuacji gdy chłopak i dziewczyna mieszkają ze sobą razem, ale nie współżyją, a mimo tego są przez Kościół ostracyzowani. Wy natomiast - jak rozumiem - i mieszkacie, i współżyjecie...


Wt maja 31, 2011 12:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 16, 2008 22:50
Posty: 559
Post Re: Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
W takim razie co ma mieszkanie do rzeczy skoro i tak współżyją? Właśnie tego nie rozumiem. Skoro para i tak nie współżyje to co ma wspólne mieszkanie do rzeczy? Skoro i tak współżyje to co ma wspólne mieszkanie do rzeczy?
Wiem, co powiecie. Powiecie, że to stwarzanie okazji do grzechu. Idąc takim tokiem rozumowania można stwierdzić, że bycie razem jako takie to okazja do grzechu, więc należałoby się rozstać. Ba, już całkiem sprowadzając sprawę do absurdu, można by stwierdzić, że życie to jedna wielka okazja to niezliczonych grzechów. To co? Mamy się pozabijać?

_________________
...


Wt maja 31, 2011 13:19
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
xeloreu napisał(a):
Powiecie, że to stwarzanie okazji do grzechu. Idąc takim tokiem rozumowania można stwierdzić, że bycie razem jako takie to okazja do grzechu, więc należałoby się rozstać. Ba, już całkiem sprowadzając sprawę do absurdu, można by stwierdzić, że życie to jedna wielka okazja to niezliczonych grzechów. To co? Mamy się pozabijać?

Zasada jest taka sama jak np. w przypadku ograniczenia prędkości. Dlaczego 50 km/h? Przecież i przy tej prędkości samochód stanowi zagrożenie życia. Sprowadzając sprawę do absurdu, można by stwierdzić, że należy całkowicie zakazać jazdy samochodem. Albo w drugą stronę, znieść wszelkie ograniczenia. Tymczasem mamy przepisy ruchu drogowego, których przestrzeganie ma zapewnić rozsądny stosunek zysku z szybszej komunikacji do ryzyka poważnych wypadków. A dlaczego 50 km/h? Bo prawodawca, w oparciu o zebrane dane, tak właśnie ustalił.


Wt maja 31, 2011 17:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 16, 2008 22:50
Posty: 559
Post Re: Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
Ej no nieładnie. Starasz się sprowadzić do absurdu moje sprowadzanie do absurdu:P. Przebiegły jesteś.
Ale nie dam się łatwo. Twoje porównanie do ruchu drogowego nie jest doskonałe.
Po pierwsze, wypadki drogowe szkodzą ludziom. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak nie powiesz mi, że mieszkanie z ukochaną osobą komukolwiek szkodzi? Co komuś do tego? Że zgorszenie? Nie bądźmy śmieszni. Gorszące to mogło być w średniowieczu. Uważasz, że teraz kogokolwiek obchodzi z kim mieszkasz i co z nim robisz w tym mieszkaniu? Grubo się mylisz. A jeśli za zgorszenie przyjąć "zły przykład", to należy przyjąć, że faktycznie dzieje się coś złego.
Po drugie, ograniczenie prędkości do pewnej wartości jest wynikiem kompromisu pomiędzy potrzebami kierowców aby szybko dotrzeć do celu a potrzebą wszystkich uczestników ruchu, żeby do celu dotrzeć w jednym kawałku. W przypadku zdania Kościoła o sprawie wspólnego mieszkania nie ma mowy o jakimkolwiek kompromisie. Zakaz! Nie ma! I basta! Piekło i wieczne potępienie jeśli ośmielisz się myśleć inaczej.
Po trzecie, kompromis w przypadku ograniczenia prędkości jest wynikiem pewnego racjonalnego myślenia. Gdzie masz jakikolwiek racjonalizm w przypadku kościoła? Grupie ludzi z wybujałym ego wydaje się, że wiedzą czego chce Bóg, i że mają prawo wmuszać swoje zdanie ludziom. A metody mają niezliczone. Od wywoływania poczucia winy i psucia sumienia zaczynając.
Jak można zmuszać ludzi do żałowania tego, że są szczęśliwi? Jakim prawem? Czy naprawdę uważacie, że tego chce Bóg?
Uprzedzam z góry wszelkie kontrargumenty typu: "To czemu zabraniać psychopatycznemu mordercy w byciu szczęśliwym?"
Taki argument jest bez sensu z jednej prostej przyczyny. Psychopatyczny morderca realizuje swoje szczęście (ciężko to nazwać szczęściem, ale przyjmijmy takie uproszczenie) kosztem innych osób i raczej wbrew ich woli. Para mieszkająca razem nikomu nie wadzi.
I Kościół nie ma nic lepszego do roboty niż zaglądanie ludziom do łóżek i karcenie normalnej kolei rzeczy? Takie dziwne, że jak ludzie się kochają to chcą mieszkać razem?

_________________
...


Wt maja 31, 2011 17:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 24, 2010 15:30
Posty: 295
Post Re: Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
xelo:

A nie pomyślałeś sobie czasem, że to Tobie coś się wydaje, i że przypisujesz Kościołowi dość absurdalne wytwory swojej wyobraźni?


Wt maja 31, 2011 17:48
Zobacz profil

Dołączył(a): So maja 28, 2011 10:53
Posty: 4
Post Re: Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
do BlueDraco
Więc może powiesz mi co ja mam zrobić.
Postanowilśmy żyć w czystości i sądze że wytrzymamy ale niestety będziemy mieszkać w weekendy bo nie widzimy innego wyjścia(pisałam o sobie wcześniej).Więc nie zgrzeszymy współżyciem lecz samą pokusą(paranoja)
Poza tym ktoś na tym forum napisał że mieszkanie razem to grzech ze względu też na ludzi"że będą zdziwieni gdy para narzeczeńska przystępuje do komunii a przecież mieszkają razem i pewnie grzeszą".A czy ktoś pomyślał co ludzie pomyślą gdy para przychodzi do kościoła i żadne z nich nie przystąpi do komunii???

Poza tym byłam świadkiem jak para chodziła ze sobą 7lat przed ślubem a ich znajomy powiedział a co ty myślisz że oni to w czystości żyli tyle czasu!!!!Palców u rąk i nóg mi zabraknie gdyby policzyć ich grzechy nieczystości.Niektórzy ludzie zawsze coś mówić będą co by się nie działo a inni nie

Jest mi przykro bo czuje że jeśli ktoś nie jest wystarczająco bogaty,zdrowy i nie ma rodziców ani wsparcia to nie może być włączony do wspólnoty,jest za to taką sytuacją rozerwany na pół.

Poza tym boli mnie że kościół nie ma jednego stanowiska w tej sprawie.Wiele osób mieszkało ze sobą przed ślubem i nigdy nie dowiedziało sie że to grzech.A i z własnego doświadczenia wiem że proboszcz z kościoła mojego narzeczonego nie widzi grzechu w mieszkaniu razem.Jestem rozbita.


Wt maja 31, 2011 19:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lut 28, 2011 20:33
Posty: 217
Post Re: Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
Kościół swoje a życie swoje i bardzo dobrze mam nadzieję, że coraz mniej ludzi będzie "dawać sobie wciskać tą ciemnotę" jakim to wielkim grzechem jest mieszkanie razem przed ślubem!!!


Wt maja 31, 2011 22:59
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 16, 2008 22:50
Posty: 559
Post Re: Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
BlueDraco:
Oczywiście, że wiele rzeczy mi się wydaje, jednak nie roszczę sobie praw do mówienia ludziom jak mają żyć. Nie mówię im też czego chce Bóg, bo tego to nikt nie wie.
I może mi powiesz jakiż to absurdalny wytwór mojej wyobraźni przypisałem kościołowi?

_________________
...


Wt maja 31, 2011 23:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 01, 2009 19:33
Posty: 624
Post Re: Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
krysiasun2 napisał(a):
Poza tym boli mnie że kościół nie ma jednego stanowiska w tej sprawie.Wiele osób mieszkało ze sobą przed ślubem i nigdy nie dowiedziało sie że to grzech.A i z własnego doświadczenia wiem że proboszcz z kościoła mojego narzeczonego nie widzi grzechu w mieszkaniu razem.Jestem rozbita.

No to zmień spowiednika na tego z kościoła twojego narzeczonego.
Jeśli podjeliście decyzję o życiu w czystości to gdzie tu grzech ?


Śr cze 01, 2011 7:41
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post Re: Mieszkanie z narzeczona przed slubem...
xeloreu napisał(a):
Po pierwsze, wypadki drogowe szkodzą ludziom. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak nie powiesz mi, że mieszkanie z ukochaną osobą komukolwiek szkodzi? Co komuś do tego?

Samo mieszkanie nie, tak jak nikomu nie szkodzi szybka jazda. Co komu do tego, że będę 5 minut wcześniej w domu i zamiast te 5 minut siedzieć w samochodzie, to spędzę je z ukochanymi osobami?
Szkodzą wypadki, a te są analogią do współżycia przedmałżeńskiego. Takie współżycie to śmiertelny grzech cudzołóstwa (6 przykazanie), tak samo śmiertelny jak grzech zabójstwa (5 przykazanie).

xeloreu napisał(a):
Że zgorszenie? Nie bądźmy śmieszni. Gorszące to mogło być w średniowieczu. Uważasz, że teraz kogokolwiek obchodzi z kim mieszkasz i co z nim robisz w tym mieszkaniu? Grubo się mylisz. A jeśli za zgorszenie przyjąć "zły przykład", to należy przyjąć, że faktycznie dzieje się coś złego.

Nie mam pojęcia, czy kogokolwiek obchodzi z kim mieszkam i co z nim robię w tym mieszkaniu. Dlaczego miałbym założyć, że nikogo to nie obchodzi?

A zły przykład polega właśnie na założeniu, że nic złego się nie dzieje. Trzymając się analogii drogowej, jeśli jesteś szanowanym obywatelem i wracasz samochodem pod wpływem alkoholu, to inni obywatele mogą na tej podstawie dojść do wniosku, że to nic takiego. Skoro Ty tak robisz i nic złego się nie dzieje. Co innego, gdy wylądujesz na drzewie, wówczas Twój przykład będzie miał walory dydaktyczne.

xeloreu napisał(a):
Po drugie, ograniczenie prędkości do pewnej wartości jest wynikiem kompromisu pomiędzy potrzebami kierowców aby szybko dotrzeć do celu a potrzebą wszystkich uczestników ruchu, żeby do celu dotrzeć w jednym kawałku. W przypadku zdania Kościoła o sprawie wspólnego mieszkania nie ma mowy o jakimkolwiek kompromisie. Zakaz! Nie ma! I basta! Piekło i wieczne potępienie jeśli ośmielisz się myśleć inaczej.

Kompromis jest na innym etapie: pomiędzy potrzebami ludzi, aby możliwie dobrze poznać się przed ślubem a Bożym zakazem cudzołóstwa. A same przykazania są bezkompromisowe, tak jak bezkompromisowe są prawa opisujące zderzenia, jak zasada zachowania pędu czy zasada zachowania energii. Jak ośmielę się myśleć, że te prawa zrobią wyjątek dla mojego wypadku, to zapewne się na tym myśleniu "przejadę".

xeloreu napisał(a):
Po trzecie, kompromis w przypadku ograniczenia prędkości jest wynikiem pewnego racjonalnego myślenia. Gdzie masz jakikolwiek racjonalizm w przypadku kościoła? Grupie ludzi z wybujałym ego wydaje się, że wiedzą czego chce Bóg, i że mają prawo wmuszać swoje zdanie ludziom.

Ten dylemat należałoby rozważyć na początku. Tak jak na początku rozwiązywania zadania należy zdecydować się, czy poruszamy się w ramach fizyki klasycznej czy relatywistycznej. Nie ma sensu rozwiązywanie w ramach jakiejś teorii, jeśli na końcu podważamy jej podstawowe założenia. A podstawowym założeniem w przypadku nauczania KK jest, że Urząd Nauczycielski Kościoła to nie grupa ludzi, którym wydaje się, że wiedzą czego chce Bóg. To grupa ludzi, którzy korzystają z asystencji Ducha Świętego, dzięki temu najlepiej wiedzą czego chce Bóg i mają prawo (a nawet obowiązek) przekazywać tę Wolę Bożą pozostałym.


Śr cze 01, 2011 9:05
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 502 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32 ... 34  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL