Atheist: i znów nie wiesz o czym piszesz...Jeśli ktoś mi wypisuje, że coś jest w pełni udokomentowane to proszę o dowody bezpośrednie...tyle tylko, że ich nie ma. Nie podważa to jednak teorii ewolucji. Wiedziałbyś o tym, gdybyś ją znał nie tylko z haseł w necie.

Proszę o dowody na moje zakłamanie w zakresie poglądów dotyczących teorii ewolucji, tylko mocne..nie do obalenia !

Ależ zapewniam Cię, że Kościół nie ma problemów z ewolucją. Wystarczy zajżeć do oficjalnych dokumentów w tej sprawie. A to co mówią różni katolicy czy nie katolicy to ich sprawa. Jak jakiś katolik powie, że 2X2 = 5 to też powiesz, że Kościół walczy z arytmetyką?

Atheist predzej uwierzy, że jest w ciąży niż w to, że katolik może być rozgarnięty...

Po co wypisujesz te brednie? Gdzie ja napisałem, że katolicy są nierozgarnięci, a zwłaszcza wszyscy katolicy?

Ależ Cię zapewniam, że Kościół ma poważne problemy z ewolucją. Pisałem o tym w innych wątkach, ale się powtórzę.

Po pierwsze: oficjalne pisma to jedno a ludzie Kościoła, w tym rzesze księży, sióstr zakonnych i katechetów to drugie - to też jest Kościół. Uczone opinie Magisterium i papieża trafiają do nielicznych, są czytane i rozumiane przez nielicznych intelektualistów i są takim listkiem figowym Kościoła. Tymczasem ogromna liczba "zwykłych" katolików, w tym duchownych, odrzuca teorię ewolucji - widać to nawet na tym forum. I odrzuca ją nie z powodu niedouczenia (jak w przykładzie, który podajesz, że ktoś nie wie ile to jest 2+2), ale z uwagi, jak twierdzą, swojej wiary religijnej.

Po drugie: Kościół o teorii Darwina mówi tak: "Kościół nie potępia teorii ewolucji Darwina, lecz jedynie “darwinizm ideologiczny”, odmawiający roli stwórczej Bogu, a rozwojowi i ewolucji świata racjonalności i boskiego planu.". . Otóż teoria ewolucji głosi, iż gatunki podlegają ciągłej zmianie opartej o przypadkowe mutacje i dobór naturalny, który, działając na zasadzie matematycznego prawdopodobieństwa przetrwania osobników i przekazania swoich genów, jedne mutacje preferuje a inne wyklucza z puli genów. Dlatego twierdzenie, że rozwój gatunków podlega jakiemuś odgórnemu racjonalnemu planowi jest wprost sprzeczny z teorią ewolucji.
To dokładnie tak, jakby ateista powiedział, że uznaje wiarę w Boga i chrześcijańskie dogmaty, pod warunkiem, że uznamy, że ten Bóg został wymyślony przez człowieka!

Po trzecie: za niesłychaną butę uważam to, że Kościół w ogóle wypowiada się nt. teorii naukowych i to jeszcze w tonie "potępia", "nie potępia", nie mając w sprawach nauki nic do powiedzenia. Potępiać to on sobie może złe duchy albo inne nieistniejące rzeczy, w które wierzy. Twierdzenie, że interpretacja starożytnej księgi może dać jakiś pogląd na temat prawdziwości współczesnych teorii naukowych jest nie do przyjęcia.

Masz obraz inteligencji katolików przedstawionych przez siebie w kilku postach. Infantylni, bojażliwi...nierozgarnięci. Ich analfabetyzm wychodzi w każdym poście. Jest napisane białe, Ty odczytujesz czarne.

Pozostaje mi się odwołać do inteligencji czytelników i wierzyć, że tylko Ty widzisz w moich tekstach, które przytoczyłaś (3 z nich zupełnie wyrywając przy tym z kontekstu) stwierdzenia, że wszyscy katolicy są nierozgarnięci.

atheist: nie chce mi się już odnosić do konfabulacji, które zaprezentowałeś na temat stosunku KK do teorii ewolucji. Wszelkie wyjaśnienia zostały precyzyjnie przedstawione. Masz blokadę mózgu na czytanie ze zrozumieniem postów katolików? Muszę przyjąć, że tak.

Mogę dorzucić kolejne...żaden problem.

Sama je przytoczyłaś: w jednych postach twierdzisz i dowodzisz, że Kościół nie jest zacofany i uznaje teorię ewolucji a w innych sama podważasz tę teorię. Dokładnie tak samo postępuje KK - "oficjalnie" twierdzi, że uznaje TE (o ile mutacjami steruje Bóg, bo mniej więcej tak trzeba by rozumieć twierdzenie o Boskim planie ) a z drugiej strony rzesze katolickich kreacjonistów: księży, katechetów opowiadają bzdury na temat tej teorii. Doskonale wpisujesz się w ten sposób manipulowania.

Dowody miały być na moje kłamstwa, nie opis bajkowy przygotowany przez atheistę. Nie podważyłam teorii Darwina. Jeślibyś ją znał to wiedziałbyś o co pytam. Nie znasz i wyciągasz wnioski z nieistniejących dowodów. Tak samo nie kapujesz nic a nic ze stanowiska KK a wymądrzasz się ośmieszając.
Zakończ więc waść i wstydu sobie oszczędź...zostań przy swoim stanowisku....nie jest szkodliwe społecznie.

Widzę, że prawda zabolała. Bardzo dobrze.

a ja mam tylko dwie rzeczy do dodania:
1. zaczalem sie gubic czy Liza neguje teorię ewolucji czy nie. Ale krzyczenie o dowody i podwazanie ich przyjmuje za objaw ze jednak neguje
2. nie doczekalem sie wciaz od Lizy dowodow bezposrednich na atomizm i heliocentryzm, wnioskuje wiec ze je tez neguje, n bo przeciez nie stoją za nimi zadne dowod bezposrednie. Fajnie, nie ma to jak pogadać z w pełni oświeconymi, otwartymi umysłami :]

Podejrzewam, że nikt z dyskutantów nie ma nawet pojęcia, jak rozumie Pani sformułowanie "dowód bezpośredni" w obszarze nauk przyrodniczych. Czy możemy prosić o sprecyzowanie?
Dodatkowo należy zaznaczyć, że posiadanie dowodów materialnych to nie nauka a kolekcjonerstwo. Prawdziwa nauka to zdolność do wyciągania wniosków oraz formułowania zależności, jakie wynikają z posiadanych dowodów empirycznych. Kreacjonizm jako technika negowania rzeczywistości nie ma zdolności ani do formułowania hipotez ani wniosków, a więc ogranicza się do krytykowania niezdolności nauki do zebrania w jednej kolekcji wszystkiego, co tylko kiedykolwiek w ogóle istniało. Czyli, reasumując, krytykuje w nauce to, czym nauka i tak nie jest! Natomiast dziwnym trafem pomija kwestię wnioskowania, będącą nota bene podstawą istnienia nauki jako takiej - a to z tego powodu, że kreacjonizm sam nie posiada zdolności do wnioskowania, co udowodniłem umieszczając wątek "Kreacjonizm w ujęciu pozytywnym" już w pięciu "kreacjonistycznie newralgicznych" miejscach sieci.
Przykład wnioskowania w nauce
Skład chemiczny gwiazd ustala się za pomocą analizy spektroskopowej widma gwiazdy. Analizując pasy emisyjne oraz absorpcyjne w widmie światła gwiazdy można określić skład samej gwiazdy oraz skład chemiczny obiektów (np. chmur gazowych) znajdujących się pomiędzy gwiazdą a obserwatorem.
Dla kreacjonisty wartościową daną jest tu wyłącznie sam zapis ze spektrometru (dowód materialny?), natomiast wszelkie wnioski z kształtu przebiegu tego spektrum już nie, dlaczego?

Zaczyna się kreacjonistyczna ucieczka od nauki w żądanie "wszystkich form pośrednich", czyli zaprezentowania przez naukę szczątków wszystkich żyjących kiedykolwiek zwierząt (lub rośli, jeśli zaczniemy mówić o ewolucji w obrębie botaniki). To technika mnożenia żądań form pośrednich polegająca na mechanice rozumowania idącego wedle takiego schematu:
1. Nauka (ta nielubiana, rzetelna) przedstawia gatunki A i B i twierdzi, posługując się modelami ewolucyjnymi, że gatunki te są częścią jednej linii rozwojowej, czyli, że B pochodzi od A. Kreacjoniści żądają przedstawienia jednego "brakującego ogniwa", czyli fazy pośredniej.
2. Nauka prezentuje szczątki gatunku C będącego ewolucyjną fazą pośrednią pomiędzy A i B. Czy kreacjonizm dopuszcza takie objaśnienie? Absolutnie! Teraz kreacjoniści żądają już zaprezentowania dwóch faz pośrednich: pomiędzy A i C oraz pomiędzy C i B!
3. Nauka przedstawi prędzej czy później żądane szczątki, ale przedstawienie ich jedynie zwiększy liczbę żądań ze strony kreacjonistycznej.

Przykład takiej techniki
150 lat temu kreacjoniści żądali zaprezentowania jednego ogniwa pośredniego między "małpą" a człowiekiem. Obecnie żądają ich kilkunastu (dokładniej czternastu) i to tylko w obrębie rodzaju Homo, o rodzaju Pitekantropus nie wspomnę.