Czy Ty wogóle wiesz co to znaczy metodologia naukowa? Bo najwyraźniejsz nie rozróżniasz tych, którzy poprostu prowadzą intensywny trening w ramach swojej tradycji duchowej, od tych którzy badają naukowo jakieś religie, tradycje itd. Są np. buddolodzy, którzy doskonale znają buddyjskie pisma i teksty, drobiazgowo poznali różne doktryny itd i mnisi buddyjscy, którzy tego nie znają bądź w ograniczonym stopniu. Różnica jest taka, że mnich (bądź niech będzie ten "mistyk"), to osoba, która intensywnie praktykuje nauki Buddy i jest poddana dyscyplinie zakonnej (w sensie stylu życia). Zaś naukowiec buddolog - nie musi wogóle tego praktykować, gdyż on zupełnie inaczej do tego podchodzi (jako drobiazgowy analityk i obserwator).
Czasami jest tak że ktoś może być np. i mistykiem i naukowcem w tej samej dziedzine. Ale tak czy śmak, czym innym jest traktat mistyczny, gdzie opisuje swoje doświadczenia mistyczne, a opracowanie naukowe, które musi spełniać rygory intersubiektywności i komunikatywności oraz seperacja obserwatora od obserwowanego/badanego obiektu.
Najwyraźniej to wszystko mieszasz, utożsamiając mistycyzm z metodologią naukową. A na dodatek mieszasz jeszcze ze sobą doktryny różnych tradycji, twierdząc, że na tym polega prawdziwe ich zrozumienie.
Sorki, ale od tego co ty nazywasz "prawdziwym zrozumieniem", "oświeceniem" i cholera wie czym tam jeszcze, uginają się półki z tanimi książkami w działach "Religia - Duchowość - New Age" w każdej księgarni. Poza robieniem sobie i innym wody z mózgu, takie podejście nie prowadzi do niczego.

"The Method of Science The Aim of Religion"

Najwyrazniej ty nigdy nie slyszales o tym co mowie dlatego myslisz to z czyms innym.

Waldek, dzieki, o to mi chodziło.

Jak narazie to poza banałami w stylu "wszystkie religie mówią o tym samym" nic innego, ciekawszego od Ciebie nie usłyszeliśmy.

Bo być może mówią... albo inaczej, nie tyle mówia, ile to że u ich podstaw lezy ta sama rzeczywistość.
Człowiek doswiadcza jej, doświadcza czegos znajdujacego sie poza słowami, logika itd.
Różnice powstaja w momencie przełożenia tego doświadczenia na język, interpretacji której dokonuje sie na gruncie panujacych w danej kulturze wyobrażeń, religii, dogmatów... Doswiadczenie zostaje przefiltrowane przez zawartosć umysłu takiej osoby, różnego rodzaju mapy i opisane poprzez jemu znany zestaw pojęć.

Jak narazie to poza banałami w stylu "wszystkie religie mówią o tym samym" nic innego, ciekawszego od Ciebie nie usłyszeliśmy. A studiujesz to już (te nauki) od 5 lat...

To że nie rozumiesz, to nie znaczy że to bełkot.

Co oznacza słowo "symbolizm"?

No i mnie zaskoczyles a myslalem ze nikt mnie na tym forum juz nie zaskoczy

Symbolizm, od slowa symbol. Symbol uzywa sie by zastapic lub ukryc jakies inne znaczenie. Np. Formule tetragram ukryto rowniez pod postacia Adda Nari.

Aha. Chodzi Ci o symbolikę? Symbolizm to XIX-wieczny prąd w sztuce. Kogo nazwałeś ignorantem?

Pzdr
Piotr

Na jak to kogo? Mnie, bo przecież nie umiem myśleć samodzielnie, tylko ktoś za mnie myśli i każe mi czepiać się tych błyskotliwych wypowiedzi... Jeszcze trochę i kolega tomek92pl dojdzie do wniosku, że kieruje mną poltergeist, abo inny złośliwy duch

Ja tak sobie nieśmiało pomyślałem, że jak ktoś nie odzróżnia symboliki od symbolizmu, to powinien dać sobie na wstrzymanie zanim nazwie kogoś ignorantem

Bo ja czytając ten fragment jakoś nie miałem problemu ze zrozumieniem

Już?
Ulzyło?
Poczułeś sie lepiej?
Czy tez jeszcze 10 razy napiszesz to samo?

Bo ja czytając ten fragment jakoś nie miałem problemu ze zrozumieniem

Aha. Chodzi Ci o symbolikę? Symbolizm to XIX-wieczny prąd w sztuce. Kogo nazwałeś ignorantem?

http://thelema.pl/thelema.intro-pl.htm

Ja tak sobie nieśmiało pomyślałem, że jak ktoś nie odzróżnia symboliki od symbolizmu, to powinien dać sobie na wstrzymanie zanim nazwie kogoś ignorantem A pisał w liczbie mnogiej, więc podejrzewam, że też się załapałem.

Waldek ja też tak sobie pomyślałem, że najlepiej będzie gdy będziecie występować w duecie - tomek92pl będzie tworzył, a Ty będziesz tłumaczył o co chodzi. Wtedy wszyscy będą zadowoleni.

Uff..., ale mi ulżyło...