Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 26, 2025 3:03



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 75 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 co raz bardziej odchodzę od Boga 
Autor Wiadomość
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
atheist napisał(a):
Pomijam, że o tym Antony Flew można przeczytać taką informację na wikipedii:
"Od roku 2001 krążyły plotki o tym, że Flew porzucił ateizm. Zaprzeczył on wówczas tym pogłoskom na stronie Secular Web[2]. Pełne przedstawienie swoich zrewidowanych poglądów na istnienie Boga ogłosił w wywiadzie udzielonym w roku 2004 czasopismu "Philosophia Christi"[3], w którym m.in. wyraża nadzieję i wiarę w brak istnienia życia po śmierci oraz niewiarę w zmartwychwstanie Jezusa jako historyczny fakt."

Masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem czy znów manipulujesz? Od 2004 roku zmienil zdanie. Pisalam o tym już kiedyś.
There is a God: How the World's Most Notorious Atheist Changed His Mind, HarperOne (2007, wyd. polskie Bóg istnieje, Warszawa 2010)
To też podaję za wikipedią...
Czytałam też, że pojawiły się głosy, że ta książka nie jest jego autorstwa. Aż tak boją się ateiści utraty swoich idoli i autorytetów, że zaczynają pomawiać autora o brak autorstwa?


Śr cze 29, 2011 8:29
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
greg(R) napisałem wcześniej, że trochę przesadziłem z tą prośbą pomocy o nawrócenie. Ja chcę poznać tylko wiarę ludzi w Boga.
Agvis, a co by było gdybyś straciła rodzinę, pogorszyłaby ci się sytuacja materialna i zostałabyś sama, czy wystarczyłaby ci wiara w to, że Bóg jest z tobą i pomoże ci, czy raczej załamałabyś się i co najgorsze odwróciła byś się od Boga jak to robią niektórzy w takich sytuacjach. NIe uważam, że moje podejście do życia zapobiegnie wszystkich problemów i żadna tregedia mnie nigdy nie spotka. Mam swoje problemy, ale jako problem ich nie traktuję, tylko jako zadanie czy przeszkodę. Kiedy spotka mnie tragedia nie załąmię się, ponieważ będę przygotowany do poradzenia sobię z nią. Wiem, że życie nie jest kolorowe. W życiu trzeba walczyć o swoje, bo niektórzy tylko czychają na nasz upadek. Moja siła tkwi we mnie. Mówisz, że słuchając Boga musisz niejednokrotnie walczyć z własnymi słabościami. W jaki sposób słyszysz Boga, opisz mi to. Piszesz też, że modlitwa przybliża cię do prawdy. Napisz mi w jaki sposób modlitwa może przybliżać do prawdy i jak to prawda.
Moja praca nad sobą polega na poznawaniu swoich zalet i wad- a później pozbywaniu się tych wad, rozwijaniu swoich umiejętności, poszerzaniu wiedzy, czyli ogólnie mówiąc doskonaleniu się. Jeśli chodzi o problem głodu w Afryce. Pisząc wcześniej co jest dla mnie prawdziwym problemem, to pisząc o głodzie w Afrykce podałem to tylko jako przykład, żeby zobrazować jaki głód jest problemem, tzn. gdyby mnie to spotkało to byłby to problem dla mnie, bo głód typu "nie jadłem kilka godzin" to nie problem. Ale skoro piszesz, że głód w Afryc to problem dla ciebie i Boga. To dlaczego Bóg nie pomoże tym ludziom, chyba że chce, aby to ludzie im pomogli. Wtedy to dlaczego im nie pomogą. Fakt, że organizują akcje charytatywne, tylko że to niczego nie zmienia. Głód w Afryce był, jest i najprawdopodobniej będzie problemem. A te akcje charytatywne wydają się być dobrym sposobem na zarabianie pieniędzy. NIe mogę słuchać kiedyś ktoś głosi idee pomagania bliźnim, idee dobra na świecie, a sam nic nie robi w tym celu, tyle co gada. Wygląda to tak jakby szukał popularności i swoich "wyznawców". Takie gadanie jak to oni robią to czysta hipokryzja. Nie chcę nikogo urazić, ale jako przykład podam tutaj papieża Jana Pawła II, który to dużo mówił i praktycznie nic nie robił, a miał wielu zwolenników.
Rozumiem, że nie chcesz mnie nawracać. Kiedyś uważałem, że to co czuję w głębi siebie to Bóg, rozmawiałem z nim o wszystkim. Teraz wiem, że to jest moja podświadomość, która mną kieruję. Więc gdzie ma go szukać?


Śr cze 29, 2011 9:32
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
atheist napisał(a):
O ile wiem to człowiek myśli mózgiem, nie sercem ani "wnętrzem". Oczywiście, człowiek jest podatny na manipulacje, szczególnie wtedy, kiedy przestaje używać rozumu.

Sprawia Ci przyjemność wdeptywanie ludzi w podłoże i odczytywanie literalne tego co nim nie jest? Aż tak niską masz samoocenę?
kredka111 napisał(a):
Nie znam nikogo szzcęsliwego bez Boga

Kredka, ja też nie znam. Ze stylu wypowiedzi atheisty domniemywam, że też nim nie jest.
Cytuj:
Teoria urojeń to tylko "jakaś" teoria, ale to, że jestem Napoleonem, czuję naprawdę.

Zalecam wizytę u psychiatry. :)
Cytuj:
Pestka86 napisał(a):
Ja również chcę zaświadczyć, że Bóg jest Bogiem Żywym- tylko my często jesteśmy ślepi.

Zaświadczyć, czyli przeprowadziłaś jakieś testy? Czy chcesz zaświadczyć, że Tobie też się tak wydaje?

Nazywamy to świadectwem życia.
Cytuj:
Jak to dlaczego? Przecież to oczywiste - jeśli ludzie zmieniają poglądy to powód może być tylko jeden - Bóg istnieje :-).

Zaczynasz myśleć atheist?
Specjalnie dla Ciebie (i merkaby)wyjątki z książki byłego ateisty. Prof. Anthony Flew, fiolozof, który od 1950roku był symbolem i duchowym przywódcą światowego ateizmu uwierzył w istnienie Boga! W swojej książce There is god napisał 'Teraz wierzę w istnienie Boga' i przyznał, że odkrycie prawdy o istnieniu Boga Stwórcy było uwieńczeniem jego długiej intelektualnej drogi podczas której opierał się tylko na faktach naukowych (to wyniki badań z biologii, chemii fizyki) oraz na swoim rozumie. Jednym z najbardziej przekonujących faktów naukowych, które wskazują na istnienie Boga Stwórcy, było dla A. Flewa odkrycie ludzkiego DNA. Napisał, że ateizm jet ślepą wiarą w przypadkowe powstanie życia i całego wszechświata. Flew nazwał 'kosmicznym wysiłkiem' sposób w jaki ateista R. Dawkins wyjaśnia pochodzenie życia, twierdząc, że to przypadek- 'szczęśliwa okazja'. Prof. Flew cytuje też A. Einsteina, mówiącego: nasz ogranicznoy umysł jest jedynie zdolny do intuicji, że istnieje tajemnicza , która porusza kosmiczne konstelacje (s.99)...Fundamentem mojej wiary w Boga jest głębokie i wzruszające przekonanie o obecności najwyższej racjonalnej mocy, która objawia się we wszechświecie .(s.102-103)

Zanim zaczniesz pouczać innych atheisto sam się dokształć. Wikipedia to trochę za mało, szczególnie czytana pobieżnie, bez zrozumienia, by szpanować i udawać kogoś, kim się nie jest.


Śr cze 29, 2011 9:45
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 28, 2010 23:24
Posty: 624
Lokalizacja: Pustynia
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
Flew był przed śmiercią deistą. Odrzucał Jezusa jako prawdziwego Syna Bozego a takze zmartwychwstanie. Między uznaniem, że istnieje jakaś najwyższa osobowa forma a tym, że ingerowała w ludzką historię rościąga się przepaść większa niż Wielki Kanion.

_________________
Obrazek
Być wolnym to móc nie kłamać.


Śr cze 29, 2011 10:02
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 13:25
Posty: 975
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
Co bym zrobiła? Nie wiem. Ale mam nadzieję, że w takiej sytuacji wiara by mi pomogła. Już raz to przechodziłam przy śmierci mamy, która była dosyć paskudna. Mama cierpiała, ale pocieszała się, że po śmierci będzie żyła dalej, tym razem bez choroby. Pamiętam moment jej śmierci. Miała lekki uśmiech na ustach, akurat wschodził dzień i śpiewały ptaki. I ja osobiście poczułam ulgę i radość. Wiedziałam, że w końcu uwolniła się ze swojego chorego ciała, że przeszła do lepszego świata, że znów żyje! Miałam wcześniej doświadczenia ze snami po śmierci dziadka (w tym jeden był proroczy), więc nachyliłam się nad nią i poprosiłam, żeby przyszła do mnie we śnie i zadałam jej dwa pytania. Trzy dni później, w dzień jej pogrzebu, przyszła do mnie we śnie. Mówię przyszła, bo to było jak na jawie. Nie mam czasu opisywać tego snu, w każdym razie zadałam jej w tym śnie dokładnie te dwa pytania (odpowiedź uzyskałam na jedno, na drugie nie odpowiedziała), a potem obudziłam się i aż mnie strach przeszył, jak spojrzałam na budzik i była godzina jej śmierci. Dla Ciebie pewnie to bajka i powiesz, że myślami wywołałam ten sen, ale snu nie można sobie zamówić, odczuć go tak realnie, a godzina to nie zbieg okoliczności dla mnie. Potem jeszcze raz prosiłam ją o taki sen (bo dawał mi niesamowitą ulgę), ale w kolejnym śnie dała mi do zrozumienia swoim zachowaniem, że mam dać jej już spokój. Tak więc dla mnie życie pozagrobowe to pewnik i myślę, że każdą tragedię życiową Bóg pozwoliłby mi znieść, przypominając, że nie o życie tutaj walczymy. A jak to będzie u Ciebie?

Pisząc o tej Afryce od razu wiedziałam, że napiszesz o małym zainteresowaniu tym Boga i zarzutach wobec wierzących. Ale do tego odnosi się wiele wątków na tym forum.

Dla mnie Bóg jest Prawdą, a modlitwa mnie do Niego przybliża.

Gdzie szukać Boga? Może On sam Cię znajdzie.


Śr cze 29, 2011 11:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 29, 2008 1:36
Posty: 845
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
Flew był przed śmiercią deistą. Odrzucał Jezusa jako prawdziwego Syna Bozego a takze zmartwychwstanie.

Strasznie chwiejny facet. Nie dodaje mu to ani trochę wiarygodności. Wczoraj był wtorek i byłem chrześcijaninem, wieczorem to przemyślałem. Po tych przemyśleniach, dzisiaj jestem już deistą. Wieczorem to przemyślę. Jak tu traktować takiego poważnie? IMHO powinno się zastanowić nad tym wszystkim raz, a dobrze. Zdanie można oczywiście zmienić jak pojawią się nowe, poważne przesłanki.

---

Jednym z najbardziej przekonujących faktów naukowych, które wskazują na istnienie Boga Stwórcy, było dla A. Flewa odkrycie ludzkiego DNA. Napisał, że ateizm jet ślepą wiarą w przypadkowe powstanie życia i całego wszechświata. Flew nazwał 'kosmicznym wysiłkiem' sposób w jaki ateista R. Dawkins wyjaśnia pochodzenie życia, twierdząc, że to przypadek- 'szczęśliwa okazja'. Prof. Flew cytuje też A. Einsteina, mówiącego: nasz ogranicznoy umysł jest jedynie zdolny do intuicji, że istnieje tajemnicza , która porusza kosmiczne konstelacje (s.99)...Fundamentem mojej wiary w Boga jest głębokie i wzruszające przekonanie o obecności najwyższej racjonalnej mocy, która objawia się we wszechświecie .

Czyli jak zwykle nic konkretnego. Argumenty, które wielokrotnie można znaleźć choćby i na tym forum. Mnie natomiast bardziej interesują przesłanki, które skłoniły go w pewnej chwili jego życia do uznania, że to chrześcijaństwo jest religią właściwą. A następnie te przesłanki, które sprawiły, że zdanie zmienił i ostatecznie został deistą.

_________________
Radio Italia, solo musica italiana


Śr cze 29, 2011 11:46
Zobacz profil
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
greg(R) napisał(a):
Flew był przed śmiercią deistą. Odrzucał Jezusa jako prawdziwego Syna Bozego a takze zmartwychwstanie.

Strasznie chwiejny facet. Nie dodaje mu to ani trochę wiarygodności. Wczoraj był wtorek i byłem chrześcijaninem, wieczorem to przemyślałem. Po tych przemyśleniach, dzisiaj jestem już deistą. Wieczorem to przemyślę. Jak tu traktować takiego poważnie? IMHO powinno się zastanowić nad tym wszystkim raz, a dobrze. Zdanie można oczywiście zmienić jak pojawią się nowe, poważne przesłanki.

Strasznie chwiejnych mają ateiści idoli i duchowych przewodników, nawet jeśli uchodzą za największe umysły swych czasów. Dopóki był ateistą był wielki? Jak doszedł do Boga to stał się chwiejny. :) Można jednak i tak: ateizm to domek z kart. Tylko głupiec widzi jego stabilność.
A. Flew pisał: 'wiara ateistów w to, że nie ma Boga, i w przypadkowe powstanie pierwszej komórki jest tak absurdalnie ślepa jak wiara w to, że przejście tornada przez składowisko złomu spowoduje powstanie gotowego do lotu boeinga'. :)


Śr cze 29, 2011 12:25
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 29, 2008 1:36
Posty: 845
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
Nie, po prostu był chwiejny. Nawet będąc ateistą. Takie jest moje zdanie.

Uwagi o głupcach sobie daruj. Ja rozumiem, że znacząco podnosi Twoją samoocenę (w końcu Ty jesteś z tych „mądrych”), ale to dość mało uprzejme.

A co do tego co pisał, to mógł sobie pisać co chciał. Ja tam specjalną estymą filozofów nie darzę. Niezależnie od tego czy są ateistami czy chrześcijanami. Jeśli faktycznie napisał, że wiara ateistów (...) w przypadkowe powstanie pierwszej komórki jest tak absurdalnie ślepa jak wiara w to, że przejście tornada przez składowisko złomu spowoduje powstanie gotowego do lotu boeinga to świadczy to o jego ignorancji, co jest zresztą charakterystyczne dla filozofów. Każdy, kto się tematem interesował dobrze wie, że po pierwsze nie było czegoś takiego, że pierwsza komórka wyskoczyła gotowa niczym królik z cylindra magika. Po drugie nie ma tu mowy o przypadku. Dobór naturalny, który z przypadkiem nie ma nic wspólnego, faworyzuje te replikatory, które skuteczniej produkują swoje kopie.

Zaś epatowanie się tym cytatem świadczy o ignorancji osoby, która się nim posługuje.

_________________
Radio Italia, solo musica italiana


Śr cze 29, 2011 12:45
Zobacz profil
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
greg(R) napisał(a):
Nie, po prostu był chwiejny. Nawet będąc ateistą. Takie jest moje zdanie.

Nie masz prawa do oceny tego człowieka. Za wysokie progi... :)
Cytuj:
Uwagi o głupcach sobie daruj. Ja rozumiem, że znacząco podnosi Twoją samoocenę (w końcu Ty jesteś z tych „mądrych”), ale to dość mało uprzejme.

No to jestem w doborowym towarzystwie... :-D
Św. Paweł stwierdza, że przez grzechy' znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych, stali się głupimi'(Rz 1,21-22).
Błogosławiony JPII wyjaśnia;(...)wg Biblii tego rodzaju głupota niesie za sobą zagrożenie dla życia. Głupiec bowiem łudzi się, że posiada rozległą wiedzę, a w rzeczywistości nie potrafi skupić uwagi na sprawach istotnych. Nie pozwala mu to na wprowadzenie ładu we własnym umyśle (por. Prz1,7), ani przyjąć właściwej postawy wobec samego siebie i najbliższego otoczenia. Gdy wreszcie posuwa się do stwierdzenia, że 'Boga nie ma' ujawnia z całkowitą jasnością, jak znikoma jest jego wiedza i jak daleko mu jeszcze do pełnej prawdy o rzeczach, o ich pochodzeniu i przeznaczeniu (Fides et ratio, 18)
Samoocena Św Pawła i papieża Jana Pawła II też pewnie była niska... :-D Geniusz forumowy!
Cytuj:
Zaś epatowanie się tym cytatem świadczy o ignorancji osoby, która się nim posługuje.

Doprawdy? A gdybyś zechciał mi ukonkretnić ten zarzut? I wyjaśnić, dlaczego fałszywie go podał?


Śr cze 29, 2011 13:47
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
Agvis mówisz, że masz nadzieję, że wiara by ci pomogła. Skoro jesteś przekonana o istnieniu Boga i tym, że czuwa nad tobą, to bądź pewna, że ci pomoże. Widzę, że ty naprawdę wierzysz w Boga, a nie tak jak większość, mówią, że wierzą i na tym ich wiara się kończy i przypominają sobie o tym dopiero jak jakiś ateista rozpoczyna o tym rozmowę, nawet w święta nie myślą o Bogu tylko o przygotowaniach do nich. Twoja wiara mi się podoba. Nawet ciekawa historia z tym snem. Mam co do tego wątpliwosci i swój pogląd, ale pewnie fajnie jest coś takiego przeżyć.
Ja uważam, że nie ma życia po śmierci. Według mnie śmierć to koniec naszego istnienia. Nie martwię się jeśli ktoś umrze, jest to naturalna kolej rzeczy i trzeba się z tym pogodzić.
Jeśli chodzi o problem głodu w Afryce to nie podoba mi się to mówienie, że trzeba pomóc tamtejszej ludności i ci co to głoszą mało co im pomagają, a żyją w luksusach. Nienawidzę hipokryzji.
To co ty nazywasz Bogiem, ja nazywam moją wewnętrzną siłą, moim umysłem.


Śr cze 29, 2011 16:02
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 31, 2009 6:49
Posty: 110
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
ja sobie nie wyobrażam życia bez Boga, bez Pana Jezusa który słodyczą napełnia moją duszę, bez Ducha Świętego, którego jesteśmy Przybytkami. To jest coś pięknego, ze sam Bóg nas karmi. Cała pełnia Bóstwa ukryta w małej Hostii. To jest coś niesamowitego, jak Bóg musi nas bardzo kochać, skoro tak się uniżył, ja nie mogę tego pojąć. Naprawdę czują działanie Boga w swoim życiu. W każdej sprawie, problemie zwracam się do Niego i jeszcze nigdy nie zostałam bez odpowiedzi. Zawsze przyjdzie mi z pomocą w czasie pokus i zwycięsko z nich wychodzę.

Chcę Was wieblić i chwalić Trójco Przenajświętsza!

_________________
Lepiej jest słuchać karcenia mędrca
niż pochwały ze strony głupców [koh 7,5]


Śr cze 29, 2011 22:01
Zobacz profil
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
Liza napisał(a):
atheist napisał(a):
O ile wiem to człowiek myśli mózgiem, nie sercem ani "wnętrzem". Oczywiście, człowiek jest podatny na manipulacje, szczególnie wtedy, kiedy przestaje używać rozumu.

Sprawia Ci przyjemność wdeptywanie ludzi w podłoże i odczytywanie literalne tego co nim nie jest? Aż tak niską masz samoocenę?


Liza napisał(a):
kredka111 napisał(a):
Nie znam nikogo szzcęsliwego bez Boga

Kredka, ja też nie znam. Ze stylu wypowiedzi atheisty domniemywam, że też nim nie jest.[/b]


Liza napisał(a):
Zalecam wizytę u psychiatry.


Liza napisał(a):
Zaczynasz myśleć atheist?


Niezależnie od tego jak ostre są moje sądy, trudno mi zarzucić, abym w przeciwieństwie do Ciebie, Lizo, posługiwał się argumentami ad personam. To co robisz można grzecznie nazwać niepotrzebnymi w dyskusji atakami personalnymi, ale można to również nazwać zwykłym chamstwem. Jeżeli z jakichś powodów nie potrafisz atakować poglądów a musisz atakować ludzi to może po prostu dyskusja Ci szkodzi.
Skąd Ty, wybacz, możesz wiedzieć cokolwiek o mojej samoocenie? Jak możesz zarzucać mi "wdeptywanie ludzi w błoto" tylko dlatego, ze nie zgadzam się z ich poglądami nt. tego czy człowiek myśli sercem czy rozumem? Co możesz wiedzieć o moim poczuciu szczęścia? Wysyłania do psychiatry i komentarzy w rodzaju "zaczynasz mysleć" nawet nie skomentuję, bo komentują się same.

Liza napisał(a):
Specjalnie dla Ciebie (i merkaby)wyjątki z książki byłego ateisty. Prof. Anthony Flew, fiolozof, który od 1950roku był symbolem i duchowym przywódcą światowego ateizmu uwierzył w istnienie Boga! W swojej książce There is god napisał 'Teraz wierzę w istnienie Boga' i przyznał, że odkrycie prawdy o istnieniu Boga Stwórcy było uwieńczeniem jego długiej intelektualnej drogi podczas której opierał się tylko na faktach naukowych (to wyniki badań z biologii, chemii fizyki) oraz na swoim rozumie. Jednym z najbardziej przekonujących faktów naukowych, które wskazują na istnienie Boga Stwórcy, było dla A. Flewa odkrycie ludzkiego DNA.

Po pierwsze Flew nie stał się chrześcijaninem, ale deistą. Spieszę Ci wyjaśnić, że deista to ktoś kto uznaje istnienie Boga jako stwórcy wrzechrzeczy, ale głosi ideę Boga indeferentnego, czyli nie angażującego się w losy świata i ludzi. Tym samym deiści odrzucają wszelkie mity religii takich jak chrześcijaństwo czy islam.
Po drugie żałosnie brzmi, kiedy katolik nagle zaczyna robić sobie idola z kogoś tylko dlatego, że ten ktoś był ateistą i przestał nim być.
Liza napisał(a):
Nie masz prawa do oceny tego człowieka. Za wysokie progi.

Rozumiem, że za tym wielkim człowiekiem podzielasz pogląd, że Jezus i jego cuda to wymysł człowieka? Rozumiem też, że jeśli chrześcijanin zmieni zdanie i stanie się ateistą to uznasz to za dowód na nieistnienie Boga?
Po trzecie uzasadnienie, że odkrycie DNA przekonało go do odrzucenia ateizmu brzmi zabawnie, biorąc pod uwagę, że DNA odkryto pół wieku wcześniej. Chyba, że on się dopiero w 2004 o tym dowiedział :-) Nie jest to wykluczone, w końcu, z tego co można przeczytać, był filozofem nie ewolucjonistą.

Niezależnie od wszystkiego - ludzie mają prawo do własnych poglądów, mają też prawo je zmieniać. Wynoszenie jednak przez katolika na sztandary (jako dowód istnienia Boga! :-o ) kogoś, kto całe życie był ateistą a pod koniec uznał, że istnieje Bóg (choć absolutnie nie taki, jakim go sobie roją chrześcijanie) to argumentacja dość rozpaczliwa.


Cz cze 30, 2011 1:34
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 13:25
Posty: 975
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
Wiesz, moja wiara nie jest wcale jakaś niezwykła. Żeby taką była, muszę jeszcze wiele w sobie zmienić. Ale najważniejsze jest dla mnie, że udało mi się samej odkryć Boga. Moi rodzice byli praktykującymi Katolikami, więc od dziecka zostałam zanurzona w ten świat, ale samodzielne myślenie uruchomiło mi się w okresie dorastania dopiero. Teraz mniej więcej wiem, co mam robić i lepiej lub gorzej kroczę tą ścieżką, prosząc Boga o pomoc.

Ja np. podziwiam wiarę moich teściów i znajomych. Są to ludzie naprawdę wielbiący Boga. Modlą się przed posiłkiem nawet jak ktoś wpadnie ze znajomych, jeżdzą na ewangelizacje, rozmawiają o Bogu, jedni (o nich tylko wiem), oddają 10% dochodów na cele charytatywne, czy do kościoła (a mają dochody spore). I są to zwykli, fajni, młodzi ludzie. Są aktywni zawodowo i sportowo (jeden jeździ w rajdach PZMotu), wychodzą na piwko czasem. Przy nich wiara w człowieku rośnie. Szkoda, że nie trafiłeś na takich ludzi w momencie, kiedy byłeś na granicy. Bo pewnie Chrześcijaństwo kojarzy Ci się z nudną mszą, sztywnym księdzem, zimnymi kościołami, martwą wiarą i i właśnie hipokryzją. Ale myśląc Bóg, nie myśl Katolik Hipokryta. Bo ten z Bogiem ma często mniej wspólnego niż przeciętny Ateista, w którego wnętrzu przemawia (może to ten Twój wewnętrzny głos).

Jeśli o życie po śmierci chodzi, chyba wierzyłabym w nie nawet gdy byłabym niewierząca. Opowiem Ci jeszcze jeden przykład. Kilka lat temu mój wujek, dobijający do pięćdziesiątki, opowiedział mi w szczerej rozmowie pewną historię. Jego ojciec był alkoholikiem, mama obojętna i jedyną jego ostoją w dzieciństwie była babcia. Umarła. Pewnej nocy (nie był sam w pokoju) obudził się i zauważył, że otwierają się drzwi. Nie mógł się ruszyć, był jak sparaliżowany. Weszła jego babcia i powiedziała mu, że ma się nie martwić, że niedługo ojciec przestanie szaleć. Nie pamiętam już dokładnie, ale potem wyszła, czy zniknęła i wujek dopiero wtedy odzyskał panowanie nad ciałem. Niedługo potem ojciec spadł z drabiny, złamał kręgosłup i przestał pić. Wujek opowiadał mi to ze łzami w oczach.


Cz cze 30, 2011 7:43
Zobacz profil
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
agvis: Bóg jest zawsze blisko człowieka. Jeśli zmarli wracają do nas we snach to nie musi być jedynie projekcja naszej podświadomości i swego rodzaju catharsis pozwalające na komfort psychiczny. Dopuszczamy do siebie też opcję, że to Bóg zezwala im na to, by utwierdzić żyjących w wierze i zapewnić zmarłym naszą pomoc. Czasem przychodzą do nas ludzie, o których nie myśleliśmy lub zmarli a my nie wiedzieliśmy o tym. Nic nie tracimy modląc się za nich. Sami wzrastamy w wierze...Zaczynamy myśleć , jeśli pojawia się nam zbyt wiele dziwnych 'zbiegów okoliczności'. Osobiście, nie staram się jednak przywiązywać wagi do interpretacji tego rodzaju snów. Ma do nich dostęp też zły i człowiekowi jest trudno różnicować: co jest projekcją podświadomości, co pochodzi od świata pozamaterialnego. Modlitwa nigdy jednak nie zaszkodzi.


Cz cze 30, 2011 8:18
Post Re: co raz bardziej odchodzę od Boga
Najważniejsze to nie wstydzić się swojej wiary i poglądów i nie zważać na to co mówią inni.
Dla mnie religia to coś więcej niż ksiądz, rytuały czy kościół. I nie mam takich negatywnych skojarzeń o których piszesz. Wiem, że są prawdziwi wierzący, ciekawe msze, i niehipokryci, ale są także ci źli.
Nawet gdybym spotkał takich ludzi o których mówisz nie wpłynęłoby to na moje myślenie. Religię odrzuciłem ze względu na swoje przemyślenia, a jacykolwiek ludzie nie mogliby na to wpłynąć. Jestem sceptykiem i jeśli coś jest dla mnie małoprawdopodobne lub wątpliwe to odrzucam to, albo szukam odpowiedzi. Żeby mnie do czegoś przekonać trzeba podać mi przekonywujące argumenty. Sceptycyzm to taki mój filtr. Między innymi z tego powodu odrzucam pogląd w to że po śmierci jest życie.


Cz cze 30, 2011 9:38
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 75 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL