Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 09, 2025 16:54



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 58 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 posłuszeństwo 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post posłuszeństwo
zastanawiam sie, na ile to co mowil Jezus - by sie zaprzeć samego siebie - można polączyć z posłuszeństwem - względem rodziców, względem przełożonych w pracy, względem starszego brata czy siostry, męża czy żony.....

dlaczego poddanie swojej woli innym jest takie trudne? czy wiąże sie to z tylko z pychą [ze ja wiem lepiej] czy raczej z brakiem zaufania drugiemu człowiekowi i Bogu?

jak nauczyć sie tego posłuszeństwa? jak umieć rozróżnic dobre posłuszenstwo od złego? od wygody i lenistwa duchowego?


Pt paź 24, 2003 19:31
Zobacz profil
Post Re: posłuszeństwo
elka napisał(a):
zastanawiam sie, na ile to co mowil Jezus - by sie zaprzeć samego siebie - można polączyć z posłuszeństwem ...
jak nauczyć sie tego posłuszeństwa? jak umieć rozróżnic dobre posłuszenstwo od złego? od wygody i lenistwa duchowego?

Ja mam na to jedną odpowiedź: "Wyjść z siebie" i popatrzeć na siebie tak jak się patrzy na przypadkowo spotkaną osobę i jej postępowanie. A potem się zastanowić czy ta osoba (ja z zewnątrz) postępuje słusznie.
A posłusznym nie zawsze trzeba być; ba trzeba się w wielu przypadkach umieć sprzeciwić.
Pax et bonum! tis.


Pt paź 24, 2003 20:46
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
teofilu - masz racje, tylko ze takie wyjście z siebie jest trudne - zauważ, jak ciężko nam przyjmować krytykę [czasem uzasadnioną] z zewnątrz... myślisz, ze łatwiej być posłusznym samemu sobie? [w sensie głosu sumienia]

czemu tak trudno przychodzi mi zrozumieć, że gdy ktoś mnie krytykuje, gdy ktoś chce, bym zmieniła swoje postępowanie, że nie musi to wcale oznaczać, ze ta osoba źle mi życzy... :( czemu boję sie być posłuszna? przecież jest nad nami Bóg - w każdej osobie, nie tylko zyczliwej, ale też i nieżyczliwej [wg mnie] - a jednak.... głosu życzliwego sie słucha, a nieżyczliwych sie oskarża i jakgdyby na odwrót - jeszcze bardziej sie upewniam, ze to ja mam rację, a nie oni.... błędne koło :((


Wt paź 28, 2003 10:24
Zobacz profil
Post posłuszeństwo
Elka, w zupełności się z tobą zgadzam. Ale stare śląskie przysłowie powiada: "Jeszcze żodyn uczónyn ze nieba niy spod" (żaden uczony z nieba nie spadł"). Niestety, także posłuszeństwa i samokrytyki (fe, socjalizm się kłania) trzeba się uczyć. Zauważ, że w ostatnim poleceniu, jakie Pan Jezus dał Apostołóm brzmiało: "Idźcie i czyńcie uczniów ze wszystkich narodów" (p.przypis BT wyd.VI). To ma trochę inne znaczenie aniżeli: "Idźcie i nauczajcie ...". Gdybyś zechciała pod tym kątem przestudiować Pismo św., zauważyłabyś, że do czasu Noego, Pan Bóg zostawia ludzi samych sobie. W efekcie "ziemia została skażona w oczach Boga" [Rdz 6,11] i Pan Bog postanowił ją zniszczzyć potopem. Lecz od Noego pan Bóg wciąż człowieka uczy ziemi i sposobu panowania nad nią.
Myślę, że na tym polegał skutek grzechu pierworodnego, że człowiek, pragnący natychmiast być panem ziemi, tą ziemię systematycznie psuje.
A przez to, że nie potrafi na siebie popatrzeć obiektywnie, także tę ziemię psuje.
Pokój i Dobro! tis.


Wt paź 28, 2003 12:19
Post 
I jeszcze jedno: pewien rekolekcjonista, w czasach, kiedy byłem jeszcze uczniem szk.powszechnej (1947/48) mówił tak: "Jeśli w danej chwili nie wiesz jak postąpić, zapytaj samego siebie 'ajak na moim miejscu postąpiłby Pan Jezus. Odpowiedz sobie i tak postąp".


Wt paź 28, 2003 12:28
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
właśnie teofilu - jak sie nauczyć posłuszeństwa?

"Jezus nauczył sie posłuszeństwa przez to, co wycierpiał"....
a przecież był doskonale posłusznym... czyli cierpienie trudy, zwiazane z daną sytuacją mają mnie uczyć posłuszenstwa? ale.... cały czas męczy mnie, jakie sa granice tegoż....
Jezus był posłuszny aż do śmierci.... ty teofilu piszesz, ze mam sie postawić na miejscu Jezusa [w sensie: co On by zrobił na moim miejscu]

więc posłuszenstwo bezwzględne? wobec ojca, matki [gdy jestem dzieckiem jeszcze] wobec męża [czy żony też?] wobec przełożonego.....

wiem, że powinno sie to posłuszeństwo skonczyc w chwili, gdy zmuszać mnie oni będą do sprzeniewierzenia sie Prawom Boskim.... do zabijania, kłamania, okradania [Dekalog np]

ale....

jak sie nauczyc takiego posłuszeństwa, w którym rezygnuję ze swego "ja"? w którym "nie szukam swego"?

i czemu tak trudno uwierzyc, ze w tym posłuszeństwie jest szczęście i co najwazniejsze - wolność wewnętrzna, pokój serca - który daje Bóg
czemu tak trudno... :(


Pn lis 03, 2003 15:27
Zobacz profil
Post 
Elka, bo my wszyscy małej wiary jesteśmy. Bo my jednak tak do końca Bogu zawierzyć nie potrafimy i dopiero wtedy, kiedy nasza ludzka wola staje się wyraźnie zbędna, niektorzy z nas potrafią z całą szczerością powiedziec: BĄDŹ WOLA TWOJA.


Pn lis 03, 2003 15:59
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
teofilu-noo, malej wiary byli tez Apostolowie... a nie przeszkadzalo im to byc poslusznymi, az do męczenstwa....

tak sobie mysle, ze moze źle patrzymy na ludzi i Boga.... ze caly czas mowimy o posluszenstwie Bogu, a nie umiemy byc posluszni ludziom...

jak wiec bedziemy posluszni Jemu, ktorego nie widzimy, jak nie chcemy/nie umiemy byc posluszni ludziom, ktorych widzimy/znamy??

czlowiek powinien byc na pierwszym miejscu... w odniesieniu oczywiscie do Boga [ech nieudolnie wychodzi mi to tlumaczenie :(]

ale gdyby nauczyc sie patrzec na Boga, na relacje z Nim poprzez pryzmat relacji z czlowiekiem - byłoby łatwiej ulożyc sobie relacje z ludźmi, zrozumiec czlowieka i w konsekwencji - poprawic sobie relacje z Bogiem

bo przeciez najczesciej spowiadamy sie z grzechow przeciwko bliźnim, wiec moze cos w tym jest?


N lis 16, 2003 12:35
Zobacz profil
Post 
Jestem pesymistą. Kiedyś, pewien rekolekcjonista porównał zaufanie Bogu do sytuacji, gdy stanac nam kaza przed jakas zaslona a pozniej nakazuja zrobic krok do przodu, poza ta zaslone. A my nie wiemy w co wdepniemy poza ta zaslona. Jakiez jest jednak nasze zdumienie i radosc, gdy nagle znajdziemy sie w jakims basniowym ogrodzie. Ale czy tak jest natychmiast? Na ogól dopiero po latach cieszymy się z tego, ze kiedys zaufalismy Bogu.
Pokój i dobro!


N lis 16, 2003 17:59
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
no i zostalam ugotowana z tym moim "posłuszeństwem"....

ks. Wacław Hryniewicz :"Razi mnie ślepe posłuszeństwo, którego się wymaga z żelazną często konsekwencją. Wszędzie się widzi wolę Bożą, wpisywaną w najgłupsze nawet rozkazy przełożonych. (...) Owszem, zasada posłuszeństwa wciąż jes wynoszona bardzo wysoko. To ona określa stosunek do Magisterium Kościoła. Akcent spoczywa na podporządkowaniu i posłuszeństwie. Jednak moja wrażiwość teologiczna jest odmienna. Chrześcijanin musi mieć poczucie wewnętrznej wolności. Są sytuacje, w których trzeba ponosić odpowiedzialność za niezależny sposób myślenia." [w "Nad przepaściami wiary"]

echh, i co z tym teraz zrobic? jak nauczyc ponoszenia tej odpowiedzialnosci dzieci?


N lis 23, 2003 10:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 22, 2003 19:57
Posty: 94
Post czy jest granica posluszenstwa wzgledem rodzicow? :)
Szczesc Boze...
:-D
Chcialabym dodac cos od siebie... Bo tak sie wlasnie zaczelam zastanawiac... czy sa granice posluszenstwa wzgledem rodzicow? Chodzi mi tu konkretnie o czas,kiedy pragniemy rozpoczac samodzielne zycie...na wlasny rachunek. Co gdy nasze plany drastycznie mijaja sie z tym,co wymarzyli sobie dla nas nasi rodzice? Obie strony naturalnie maja niezbite wedlug nich argumenty... :) Czy warto tak do konca byc poslusznym... i pozwolic,by nasze zycie bylo kierowane przez naszych rodzicow - nawet jesli jestesmy pewni ich dobrych intencji...


Pt gru 12, 2003 19:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Laura...
Pozwolę sobie posłużyć się cytatem - też się kiedyś zastanawiałam... :)
Cytuj:
Kościół wyjaśnia te kwestie dość precyzyjnie: Tak długo jak dziecko mieszka z rodzicami, powinno być posłuszne każdej prośbie rodziców, która służy jego dobru lub dobru rodziny. Dzieci mają także słuchać rozsądnych zarządzeń swoich wychowawców i tych wszystkich, którym rodzice je powierzyli. Jeśli jednak dziecko jest przekonane w sumieniu, iż jest rzeczą moralnie złą być posłusznym danemu poleceniu, nie powinno się do niego stosować. Wzrastając, dzieci mają nadal szanować swoich rodziców. Powinny "uprzedzać ich pragnienia, chętnie prosić o rady i przyjmować ich uzasadnione napomnienia" - jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego.
Posłuszeństwo wobec rodziców ustaje wraz z usamodzielnieniem się dzieci, pozostaje jednak szacunek, który jest im należny na zawsze. Ma on bowiem swoje źródło w bojaźni Bożej, jednym z darów Ducha Świętego.
Czwarte przykazanie Dekalogu przypomina dorosłym dzieciom o ich odpowiedzialności wobec rodziców. W miarę możności powinny one okazywać im pomoc materialną i moralną w starości, w chorobie, samotności lub potrzebie. Jezus przypominał o tym obowiązku wdzięczności...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt gru 12, 2003 20:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
noo, jotko :) i jak to wprowadzasz w życie? nie masz problemow, watpliwosci? trudnosci? :)


Śr gru 17, 2003 10:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Elka, o tym już było :) tyle że nie wklejałam wtedy tego tekstu...
http://www.forum.wiara.pl/viewtopic.php ... c&start=32

Czy coś się zmieniło? Mniej mnie jest - u nich... Ale może bardziej to choć czasem przypomina jakiś kontakt...

Wypłynęła mi natomiast kwestia dorosłego brata... Bardzo bliskiego... Jest chyba najbliższą mi osobą z rodziny... Tylko zdałam sobie sprawę, że go nie znam - jak człowieka, że nie rozmawiamy... Może faktycznie znowu trzeba się umówić na rynku w Krakowie i pogadać? :D I zacząć uczyć się siebie nawzajem i traktować brata jak przyjaciela...?
Ale to już nijak o posłuszeństwie :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr gru 17, 2003 10:45
Zobacz profil
Post 
A ja jestem ciekaw, moi mili :) trochę innego zagadnienia...

Jak zachować się w sytuacji, gdy zdanie własnych Rodziców jest sprzeczne ze zdaniem Współmłżonka ....

Łatwo bowiem sobie wyobrazić sytuację, gdy mieszka się wpólnie z Rodzicami (Teściami) pod jednym dachem...
Jak unkać potencjalnych sprzeczek pomiędzy drogimi sobie osobami...?
Oczywiście - zdanie Współmałżonka powinno być ważniejsze, niż zdanie Rodziców... Jednak te sprawy bardzo często rodzą wiele emocji międzymałżeńskich...


So sty 03, 2004 0:46
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 58 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL