Czy Bóg słucha moich modlitw? Dlaczego nie odpowiada? Dlaczego mnie to dotyka? Dlaczego nie pomoże? Czy mnie opuścił? Czy Bóg jest obojętny wobec mojego cierpienia? A może odwraca się ode mnie, bo na to zasłużyłem?

Tak- bo przychodzi pół godziny późnej czekając na Twą wytrwałość- a jak rozpoznasz ten dotyk?- pomoże we właściwym czasie- nie- nie- nie, bo na miłość się nie zasługuje, ona jest zawsze bezinteresowna.

Kamil - mam bardzo podobnie i pozostało mi złudne i ślepe wierzenie, rozwiązanie twoich problemów jest możliwe tylko musisz znaleźć narzędzie które ci pomoże.
Czy Bóg słucha twoich modlitw ? Wypadałoby powiedzieć że słucha ale widać nie.
Na powyższe pytania nie uzyskasz odpowiedzi bo nikt na tym forum nie jest w stanie spytać o to Boga, co najwyżej ślepo Ci powiedzieć że oczywiście Bóg cię kocha i dorzucić do tego jakąś odpowiednią historyjkę.
Przyjmowałeś może kiedykolwiek jakieś środki odurzajace ? np. jakieś psychodeliki typu LSD, czy moze jakieś pixy typu Ecstasy (MDMA) itp ? Może zielsko jarałeś ? Dużo alkoholu pijesz ? Nie masz problemów z tarczycą ? Nie masz może częstych bólów głowy, szyji lub karku ?

Moja rada:
Umów się na wizytę do psychiatry, jeśli stwierdzi on że jesteś zdrowy i nie da leków to pójdź do innego psychiatry, jeśli On też stwierdzi że jesteś zdrowy i nie da leków to zgłoś się na konsultację z psychologiem i poproś o testy diagnostyczne - tam wyjdzie wszystko czarno na białym, możesz się np zdziwić i okazać się że masz jakieś zaburzenia schizoafektywne, czy schizofrenie prosta ktorej glownym objawem jest: depresja, apatia, anhedonia, irytacja, izolowanie się, wrogość, spłycenie uczuć i sztywność emocjonalna. Bo twoje wypowiedzi bardzo mi pachną typową depresją, negatywnymi objawami psychozy oraz osobowości neurotycznej.
Wszystko da się podleczyć, ale na to trzeba czasu.

zagzax: to jest właśnie pomoc człowiekowi. Możesz jej udzielić, ponieważ przeszedłeś sam piekło. Osoba zdrowa nie ma o tym pojęcia. Zaleci modlitwę, bo w jej świecie nia ma poważniejszych cierpień psychicznych. Rozpoznaje jedynie swoje złe skłonności czy pokusy. Cierpienie jednego człowieka często uwrażliwia go na ból innego i pragnie mu służyć mądrą radą.

Mogę starać się żyć "normalnie" ale wiem, że moje życie już nigdy normalne nie będzie to zawsze wszystko będzie wracać. Wiem, że jest mi potrzebna pomoc muszę jej szukać zanim będzie za późno. Co do środków odurzających nigdy nic nie przyjmowałem alkohol piję bardzo rzadko.

Ostatnio pewnie bym z sobą skończył i bym tutaj nie pisał wyprzedzałem samochód rozpędziłem się chyba do 130 km/h na jakiejś wiejskiej drodze na przeciwko mnie jechał samochód i nagle naszły myśli mnie aby w niego przywalić byłem bardzo bliski ale pomyślałem o tych niewinnych ludziach oni nie są winni niczemu. Gdybym miał tylko broń to nie pisał bym głupich postów na forum tylko dawno strzelił bym sobie w głowę.

Cały problem w tym,że ludzie nie wierzą w to,że życie ziemskie nie jest najważniejsze.Najważniejsza jest dusza i jej zbawienie.A ludzie chcą żyć dobrze tutaj na ziemi,bez problemów,kłopotów i bez cierpienia a jak nie maja takiego życia mimo iż o to proszą Boga to wtedy zaczyna się dramat.Walka duchowa,zmaganie się między miłością własną,między umiłowaniem życia a Bogiem.
Ciężko jest przyjąć z pokorą że to Bóg jest Panem Świata.Ciężko jest się pogodzić z tym,że się ma kiepskie życie,ale walka i bunt pogłębiają frustrację i depresję.
Piszę z własnego doświadczenia.
Życzę pokoju serca.

Kamilu. Gdybyś pisał głupie posty to zostałyby one zlekceważone. Zauważono jednak, że potrzebujesz pomocy. Teraz Twój ruch. Wskazówki na drogę otrzymałeś. Myśli samobójcze nie są tylko pokusami, one wskazują na chorą psychikę. Daj szansę lekarzom. Znów komuś pomogą.

Chyba jednak egzorcysta

Tyle ludzi cierpi a ten chce wybrać najgłupsza z dróg - czyli samobójstwo pomyśl również o innych ... Rozumiem,że cierpisz no ale sam nie jesteś są gorsze przypadki dlatego zastanowiłbym się nad samym sobą.Powiem,że można cię w ten sposób nazwać tchórzem który nie chce walczyć tylko poddaje się na samym początku.

Tchórzem jestem bo ze sobą jak do tej pory nie skończyłem to jest prawdziwe tchórzostwo

Tchórzostwo to takie bezsensowne skończenie z sobą.

Po to Bóg dał życie żeby żyć a nie odwrotnie...

Gdybym miał kasę zostawił bym to wszystko wziął samochód i pojechał sam nie wiem gdzie po prostu pojechał przed siebie

Czyli podjąłeś już decyzję odnośnie tego jak ma wygladac Twoje życie.