
dobre uczynki i interesowność względem Boga
Zastanawiam się trochę nad własnym postępowaniem i mam pewne wątpliwości czy robię dobrze. Trudno mi to samemu osądzić. Nie chodzi tutaj o jakieś bezpośrednie łamanie Bożego prawa.Niby wszystko jest i raczej też powinno być porządku ,ale mam czasami pewne wątpliwości czy aby jakoś nie przesadzam
Moją główną motywacją do czynienia dobrych uczynków jest...zapłata od Boga. W życiu następnym lub i w tym( z tym ,że jak na razie myślę głównie o tym świecie np by mieć piękną i dobrą żonę( to głównie

) itp).W NT ,często jest ukazane czynienie dobra w perspektywie zapłaty od stwórcy np aby na posiłek zapraszać ,tych co to nie mają z czego oddać , bo wtedy jest wielka nagroda ( w niebie) .Sam Jezus mówi ,że co się uczyni jednemu z tych najmniejszych, to się i jemu uczyni. Czyli po zebraniu tego wszystkiego w całość wychodzi na to ,że gdy pomogłem komuś w potrzebie, to i Bóg gdy ja będę czegoś potrzebował , bardziej mi pomoże. Ostatnimi czasy sam o tym wszystkim myślę , " praca u Boga". Takie myślenie dodawało mi motywacji do tych uczynków: "Zarobie sobie" "potem to wszystko mi się zwróci".
Z drugiej strony w Biblii było też napisane ,że " gdybym miłości nie znał ,niczym bym był" . Podpisuje się pod tymi słowami obiema łapkami

,Jednak nie mogę pominąć ,że gdybym nie wierzył w to to zapewne dość znaczna ilość moich " dobrych uczynków " nie miała by miejsca.Teraz jako osoba wierząca ,równierz czynię to wszystko przede wszystkim w perspektywie zapłaty. Trudno tu zadać więcej pytań ,ale czy taka postawa może mieć/ma coś negatywnego w sobie?Bo mam czasami wrażenie ,że jestem trochę za bardzo "wyrachowany" względem Boga. Co myślicie na ten temat?