Cudów nie ma.
Jest Wszechobecny TEN KTÓRY JEST - to jest jedynym cudem dostrzegalnym przez człowieka, dostrzegalnym, bo objawionym.
Ludziom pełnym wiary w Boga nie potrzeba żadnych cudów, niewierzących cuda nie przekonają, choćby umarli z grobów wstawali.
Dlaczego nie słuchacie Jezusa, który 2 tysiące lat temu już o tym mówił?

A co zrobić z chorobami?
Żyć tak by być zdrowymi. Jeśli się choruje, analizować dlaczego na nas choroba przyszła, uwalniać się od przyczyn i prosić Boga w modlitwie o uzdrowienie. Gdyby ludzie mieli wiarę, medycy musieliby zmienić zawód, bo nie byłoby pacjentów. Uzdrowiciele zajęliby się też innymi sprawami, a kościelni charyzmatycy zapewne staliby się mistykami ukazującymi nam wizje Boga.

Czyli KK systematycznie kłamie oczekując w procesach beatyfikacyjnych/kanonizacyjnych na potwierdzenie świetości w postacii cudu uzdrowienia.
Podając uznany i potwierdzony cud "za przyczyną" kandydata do świetości, także psługuje się kłastwem?

Może nie kłamnie, ale zataja niewygodne fakty.

Włącznie z dziesiątkami profesorów nauk medycznych klinik, akademii medycznych, uniwersytetów z całego świata, którzy badają przez lata, opiniują przypadki uzdrowień.
Komisji międzynarodowych w skład których wchodzą ludzie różnych wyznań i ateiści.

Z tymi ateistami trochę przesadziłaś przesież oni w to nie wierzą.

Po co znowu te insynuacje i pokrętne tłumaczenia?
Mój Kościół - Kościół Katolicki bada nie cuda, tylko nagłe uzdrowienia.
Bada pod kątem nie cudów, tylko pod kątem wyjaśnienia ich genezy i mechanizmu.
Stwierdza się w przypadku tzw. "cudownych uzdrowień" - jak w przypadku 68 uzdrowień lurdzkich, że chora osoba zainteresowana modliła się o zdrowie, a potem nagle stała się zdrowa bez medycznego uzasadnienia. Zwróćcie uwagę, że w Lourdes faktycznych "cudownych uzdrowień" jest 68 na miliony jakie nawiedzają to miasteczko.

Takie przypadki, w których nie ma medycznego uzasadnienia uzdrowienia, ludzie uważają za cuda.
Jest tak tylko dlatego, że ludzie wciąż wierzą medykom bardziej niż Bogu.

A Jezus dawno, dawno temu cierpliwie wyjaśniał uzdrowionym, jak to się dzieje:
Wstań człowieku, idź i żyj. Twoja wiara Cię uzdrowiła.

Moja kuzynka, osoba młoda i zdrowa, nagle zmarła na serce, osierocając dwoje dzieci. Nie ma medycznego wytłumaczenia tego zjawiska, więc musi boski CUD! Alleluja!

Alus, chyba przeceniasz naukę i naszą wiedzę o świecie. Otóż ciągle istnieje wiele rzeczy, których nie potrafimy naukowo wytłumaczyć i niekoniecznie są to wydarzenia niezwykłe. A już zupełnie nie wiadomo czemu nazwywasz je cudem (czyli odstępstwem od panujących praw natury, zapewne jak sądzisz z powodu ingerencji Boga). Pare setek lat temu ludzie nie wiedzieli skąd się biora choroby, pioruny, pory roku czy zaćmienia słońca. Wszystko to przypisywali różnym bogom (w tym Bogu katolików), który nas karał lub nagradzał. Przypadki samoistnego cofnięcia się wielu nieuleczalnych chorób (głównie nowotworowych) z niewyjaśnionych przyczyn są medycynie znane. Wszystkie uznajesz za cuda, czy tylko te, które miały miejsce po wyprawie do Lourdes? A co z tymi, które według wierzeń hindusów ustąpiły po kąpieli w wodach Gangesu? Przesąd czy Bogini Gangi czuwa? Jak uważasz, Alus?

Jeśli chodzi o nowotwory to powstają w organizmie bardzo często. Układ odpornościowy służy m.in. do tego, aby je niszczyć. Dlatego też zmiana stylu życia czasem pomaga. Układ odpornościowy może też, z jakichś powodów, w końcu "załapać"

Przerysowując umyślnie, powiem:
Ludzie nadal wola ufać i wierzyć racjonalistycznym dowodzeniom, albo magicznym hokus pokus, zamiast wierzyć Bogu i ufać Mu i nie zawracać sobie głowy żadnymi cudami.

Człowiek, który jest jak dziecko i trzymając Jezusa za rękę, z radością pląsa z nim po falach jeziora, nie wierzy w cuda. On wierzy Jezusowi.

kwiateńku to nie tak hopsiup wierzyć i ufać Bogu. Jeżeli Bóg istnieje i jest taki dobry jak to piszecie, to z chęcią bym w niego uwierzył i starał się ufać, ale nie potrafię. Rozum bierze górę, Bóg jednak trochu za bardzo się ukrywa:)

Wiara i zaufanie Bogu nie odbywa się za pomocą hohus pokus i nie dzieje się hop siup.
Boga rozpoznajemy w drugim człowieku i w sobie gdy kochamy bliźniego swego, jak siebie samego. Nie chodzi tu o wybranych bliźnich: matki, ojca, żony, dzieci. Bliźni to wszyscy ludzie.
Miłość ludzi prowadzi do Boga.
Czasem jest to proces bardzo długotrwały...

Źródło: (AKTYWACJA 10-TEGO CIAŁA ŚWIETLISTEGO)
http://www.vismaya-maitreya.pl/zmiany_w_dna_aktywacja_10tego_ciala_swietlistego_cz9.html
Jezus nie wstydzi się chodzić publicznie z Panem Wisznu za rękę?
Równy z niego gość!
Choć niektórzy ludzie przypisują mu robienie złośliwości , np.:
http://www.youtube.com/watch?v=vievV7vHJPg#t=0m30s
(Seth McFarlane - Jesus And Vishnu On Christmas Eve)
To Wisznu wierzy Jezusowi? Skąd to wiesz - przekazał ci to osobiście?

Nie wiem kto to jest Wisznu.
Obrazek znalazłem w internecie i wyposażyłem w swoją myśl o obcowaniu z Jezusem.
Czy masz do tego jakieś uwagi?

Żeby nie offtopować za bardzo rozwlekłą wymianą zdań:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wisznu
//proponuję też wpisać 'Wisznu' lub 'Kryszna' w Google Grafika