Bardzo ciekawe spostrzeżenie.
tak właśnie może być
i to na pewno dla kościoła jako instytuacji dobre nie będzie

Czy możesz wytłumaczyć ciemnemu człowiekowi,
jak można (w dłuższej perspektywie) stracić finansowo na niepłaceniu podatku kościelnego w Niemczech?

Nie rozumiem tylko dlaczego dawać Polakom wybór: płacisz Państwu lub Kościołowi? Wybór powinien być: płacisz Kościołowi lub zostawiasz w swojej kieszeni.

Nieprawda. Sumaryczne obciążenie osoby płacącej podatek kościelny jest wyższe niż osoby niepłacącej.

Może mieć na to wpływ wiele czynników - np. relacja między wysokością kościelnego a innych podatków.



Cóż, abp Budzik raczej nie wziął tego pod uwagę Niestety, polscy biskupi mają następującą przypadłość: są rozdarci między dwiema skrajnościami - strachem przed społeczeństwem i przekonaniem o jego "katolickości", przy czym w obydwu przypadkach są oderwani od rzeczywistości.



Ale ja mówię nie o obciążeniu osoby, tylko o tym, ile odprowadza do kasy państwa. Przy okazji warto też pamiętać, że w Niemczech istnieje prawna możliwość odprowadzania podatku na organizacje światopoglądowe inne niż kościoły i związki wyznaniowe, na takiej samej zasadzie, jak przy podatku kościelnym - tyle tylko, że w praktyce nie jest ona realizowana. A także o tym, że wprowadzenie podatku kościelnego w Niemczech w żaden sposób nie wpłynęło na prawnie uregulowane państwowe dotacje na rzecz Kościołów. W tym sensie propozycja abp Budzika jest dalej posunięta, niż rozwiązanie niemieckie.



Ciekawe, czy kiedy wprowadzano odpis 1% na organizacje społeczne też tego nie rozumiałeś.

To co innego. Organizacje pożytku społecznego ROZLICZAJĄ SIĘ z każdej otrzymanej złotówki. Poza tym Kościół kat. także korzysta z tej formy finansowania. Dlaczego chce kolejne źródełko, z którego, jak mniemam, nie ma zamiaru się rozliczyć? Niech każdy wierny daje tyle ile ma ochotę, ale nie zabiera tego Państwu.

A to pierwsze słyszę, że właśnie na tym polega problem. Jak niby miałby się nie rozliczać, skoro ten 1% pobierałoby państwo? Już zaczynacie wymyślać? Gdyby antyklerykalizm nie przeszkadzał wam w myśleniu, z łatwością dostrzeglibyście, że rozwiązanie abp Budzika byłoby korzystne głównie dla was.

Powinno być tak:
organizacja którą jest kosciół ponosi w ciągu roku jakieś koszty funkcjonowania.
Pod koniec każdego roku sumuje te koszty a uzyskana kwote dzieli przez liczbe członków a nastepnie wysyła im rachunki z numerem konta.
Gdy ktos nie chce płacić wypisuje sie z tej organizacji, ci zas którzy chcą byc jej członkami biora na siebie koszty jej utrzymania.

No, nie do końca tak, bo na przykład pan biskup kupi sobie odrzutowiec, bo nijak inaczej nie da się w dzisiejszym świecie funkcjonować nie mając odrzutowca. I koszty funkcjonowania organizacji lekko wzrosną Ale jeżeli by wierni się zgodzili, to oczywiście czemu nie zafundować biskupowi odrzutowca.

W jakim sensie rozwiązanie biskupa Budzika byłoby korzystne dla mnie - osoby nie chcącej płacić na Kościoły?

Pytasz jak miałoby się nie rozliczać. To banalnie proste jak. PO PROSTU NIE I JUŻ. To że aparat administracyjny będzie wiedział ile kasy przelał na konto kleru nie oznacza, że te dotacje zostały rozliczone. Wiesz co to znaczy rozliczać? To wskazać (i potwierdzić odpowiednimi dokumentami) NA CO dotacja została spożytkowana.

Najważniejszy powód nieakceptowalności propozycji pana Budzika to to, że uszczupli to kasę Państwa. Gdyby DODAĆ 1% do podatku, albo i 10% (górnej granicy można nie stawiać), wówczas żaden antyklerykał by nie protestował, nie sądzisz? No ale Kościół na to nie pójdzie, jak mniemam.

To już wewnetrzna sprawa tej organizacji.
Może ona nawet sobie stawiać na swoich posesjach krzyże z Chrystusem ze złota, jesli koszty ponoszą jej członkowie ( łącznie z pensjami dla katechetów, księży....)

Byle nie brali pieniędzy z budżetu Państwa.

Który pochodzi jedynie z podatków ateistów i agnostyków

A poważnie - sądzę, że przeforsowany przez Kosciół podatek obróci się p-ko Kościołowi.
Wystarczy kilka ekscesów duchownych w dziedzinie gromadzenia dóbr materialnych, media podchwycą, wyolbrzymią i zniechęcą mnóstwo ludzi - zwłaszcza tzw. "wierzących nie praktykujących", letnich katolików, do deklaracji odprowadzania podatku na rzecz Koscioła.

Ja będąc członkiem "___" ponoszę wraz z innymi jej członkami koszty jej utrzymania, nie widze problemu by to samo robili członkowie oraganizacji katolickich.

Wtedy tez by sie okazało ilu faktycznie jest tych katolików - gdyby ze swojego portfela mieli płacić za prąd i ogrzewanie swojego kościoła, wyzywienie swego pasterza itd...

Pieniadze z budżetu powinny być wydawane na inne rzeczy niz czyjes fanaberie z zakresu członkostwa w tej czy innej organizacji religijnej.

Zniechęcić? Olbrzymim problemem będzie ich zachęcenie. Kościół ponad połowy swoich wiernych nie jest w stanie zachęcić nawet do spędzenia godziny w niedziele na Mszy Św. Ilu zachęci do babrania się w urzędzie z załatwieniem tego 1% odpisu? Owszem, mógłby zagrozić apostazją - ale to jeszcze bardziej skomplikuje relację z państwem (bo państwo zacznie wtedy zachęcać do apostazji).



Przecież o tym wyraźnie napisałem. Czytaj. Jesienna już zrozumiała.



Ale to przecież nie byłaby "dotacja". Nie miałoby znaczenia, na co ten 1% byłby spożytkowany.



1% na organizacje społeczne też uszczupliło kasę państwa i jakoś nie słyszałem żadnych protestów. Wam chodzi tylko o jedno - żeby wierzącym nakopać. Nic was nie obchodzi żaden budżet państwa (zresztą spora część z was to liberałowie gospodarczy), to tylko pretekst. Niczego poza tym nie jesteście w stanie ani wymyślić, ani sobie uświadomić. Coraz bardziej to pokazujecie.

Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy na jakie inne "fanaberie" idą pieniądze z budżetu, i zaręczam Ci, że wiele z tych dotacji jest Tobie całkiem obojętna. Czy też tak zawzięcie protestujesz przeciw nim?