Chyba za dużo Dana Browna się naczytałeś/aś

To, że masoneria nie ogłasza się w publicznych mediach, to nie znaczy, ze nie istnieje, że nie usiłuje realizować swoich planów, zawładnięcia całą ludzkością.

Kto ma uszy niechaj słucha.

tylko Jajko przykładaj to ucho nie do telewizora czy radia, bo tam usłyszysz tylko to, co oni chcą żebyś usłyszał.. czyli że jest pięknie i rozrywkowo,
pokazują Ci rozrywkę, a kotlety z pupy już Ci odkrajają..

Lepsza Masoneria niz kościół. Masoni przynajmiej nikogo na stosach nie palili.

A i do swoich szeregów raczej nie przyjmują paranoików jak NoOne.

tylko wymordowali (najczęściej bestialsko) co najmniej parenaście milionów ludzi..
bido, uzupełnij wiadomosci..

Kościół udostępnia Ci właśnie, za darmo, kościelne forum, na którym możesz, jak widać, nawet do pewnego stopnia pojeździć sobie po adwersarzach.

Spróbowałbyś coś takiego zrobić wśród masonerii ....

Podobno zabili też 2Paca.
A tajne przekazy od "Nich" zawiera teledysk Lady Gagi do Born This Way

A wystarczy tylko zażyć jakieś neroleptyki. Po co sie tak meczysz?


I Davida Icke.


Oczekiwał bym, że zastosouja wobec mnie 11 satanistycznych zasad ziemi, a konkretnie punkt IV:
_ Kiedy gość w Twoim domu denerwuje Cię, potraktuj go okrutnie, bez litości.

Bo przecież Masoni to wyznawcy Szatana co nie?

Pewne jest, że są narzędziem w rękach Szatana, narzędziem do walki z Bogiem.
Dlatego dla kogoś, kto o tym wie, już sam kontakt z masonerią byłby wstrętny.
A co dopiero przyjmowanie z ich rąk jakichś gadżetów.

Myślisz, że walczą z Horusem?
Eee nie sądzę.

A moim zdaniem to cykliści a nie żadni masoni.

My Polacy lubimy partyzantkę więc budowano bez zezwoleń często w nocy. potem kobiety pilnowały, wyznaczano nawet dyżury. Milicjańci i bezpieka słabo interweniowali, bo w większości pochodziliz katolickich rodzin Najwięcej kościołów bez zezwolenia budowano w diecezji przemyskiej. Do dziś w bieszczadach pokazuje się pole, na którym zasiano kukurydzę. Kiedy jersienią ją zebrano, okazało się że na środku ogromnego pola stoi kościół w surowym stanie , (chyba był bez dachu

Zapomiałaś tylko, że ktoś musiał dać przydział na materiały budowlane...wolny rynek wtedy nie istniał.
Dlatego głupio brzmią oskarżenia wielu kapłanów o współpracę - ktoś przecież musiał owe materiały załatwiać i nie chodziło przy tym o podpisanie deklaracji współpracy....a urzędnicy, niezależnie od systemu lubią "załatwianie".

Na tym właśnie polegał dramat rzeczywistości PRL, przynajmniej tej od lat 60tych wzwyż.
Można było nie kolaborować z władzą i wtedy miało się mniejsze szanse na różne dobra dostępne dla kolaborujących. Dlatego jedni kolaborowali, a drudzy nie kolaborowali.
Jedni donosili na swoich znajomych i bliskich, a drudzy tego nie robili.

Dziś, po latach, jedni z tajemniczym uśmieszkiem twierdzą, że w trudnych czasach załatwiali sobie szynkę do chleba, a inni maja martyrologiczny życiorys, w którym zapisane są miesiące i lata więzienia za Polskę i jej przyszłą wolność, życiorys, w którym nie brak dramatów państwowego morderstwa bliskich osób, albo wieloletniego represjonowania całych rodzin.

I cokolwiek się robiło w życiu w PRL, to wypada z szacunkiem pochylić głowę, przed tymi, którzy dawali swoje życie i swoja wolność za Polskę.

Dla mnie owi kapłani to bohaterowie. Od rodziców wiem, że materiałów na kościół z urzędu na pewno nie dawano. Raczej zwlekano jak najdłużej z wydaniem stosownych pozwoleń. Ale byli przecież członkowie rady parafialnej, a oni jako ludzie świeccy mogli starać sie o przydziały materiałów. Budowa kościoła była jak by to dziś powiedzieć- priorytetem. Jeżeli magazynier w mieiscowości XX miał brata księdzem we wsi YY, to jak myślicie były problemy z budową kościoła? Poza tym materiały najpierw gromadzono latami u różnych gospodarzy, a później dopiero budowano, jak pisałam bardzo szybko - przykładowo fundamenty nawet w jedną noc. Była między ludźmi solidarność. Ale do dziś w parafii głośna jest historia, że osoba starsza, samotna zapisała w testamencie duży dom dla zakonnic, a po jej śmierci dalsza rodzina obaliła testament i dom odebrała. Z tych czasów niestety została mentalność, że wszystko da się załatwić, albo jak posmarujesz, to pojedziesz.Pozdrawiam

Żeby prywatna osoba dostała przydział musiała przestawić projekt, plan działki potwierdzony przez geodetów, gminy miały obowiązek nadzoru, więc gromadzenie też nie było proste.
Nieżle należało się nakombinować, aby załatwić materiały - czyli uładzić lokalne władze, aby te udawały, że nie dostrzegają nieprawidłowości.
Tak np budowało się latach 70/80 sanktuarium w Kałkowie.
Część materiałów dostała samotna wdowa, która podarowała działkę pod budowę kościoła.
A później kolejni mieszkańcy coś "budowali" - urzędnicy przekupieni albo bezinteresownie wspomagający księdza, udawali, że nie dostrzegają budowy kościoła.