Witam!
Od dłuższego czasu nurtuje mnie pewne pytanie. Dlaczego w uzasadnieniu niestosowania prezerwatyw/antykoncepcji hormonalnej podaje się argument, że takie metofy prowadzą do przedmiotowego i instrumentalnego traktowania drugiej osoby?

Oraz dlaczego to samo mówi się o seksie oralnym?

Gdzie tutaj jest to przedmiotowe traktowanie?
Gdzie ten "egoizm" tak ochoczo podnoszony we wszytskich tego typu dyskusjach?

Tylko proszę, bez frazesów. Mam na nie alergię.

każda antykoncepcja jest grzechem cięzkim..
jest korzystaniem z przyjemności tylko dla przyjemności z usunięciem następst,
jest skorzystaniem z daru Boga jakim jest współżycie, ale odepchnięciem następstwa jakim jest potomstwo,
czyli Bóg dał Wam ten dar seksualności po to żeby wraz z NIM powołać do życia nowego człowieka z nową duszą,
Ty z daru korzystasz, ale mowisz "za ten drugą część pakietu dziękuję ale nie chcę, sprzeciwiam się temu i nie przyjmuję tego" - na tym polega Twoj bunt wobec Boga

ale ja nie pytam o bunt tylko o instrumentalne traktowanie drugiej osoby oraz o egoizm w kontaktach seksualnych z wykorzystaniem antykoncepcji.

polecam książkę Scott i Kimberly Hahn pt: "W domu najlepiej". Małżeństwo dwojga wybitnych protestanckich teologów bardzo dokładnie opisuje to na swoim własnym przykładzie.

Ja bym polecał jednak katolickie dzieła dotykające tych zagadnień:

Miłość i odpowiedzialność - Karol Wojtyła
Mężczyzną i niewiastą stworzył ich - Jan Paweł II

Kiedy człowiek uświadomi sobie czym naprawdę , w istocie jest miłość, to zaczyna wszystkie te sprawy, o jakie pytasz, widzieć w zupełnie innym świetle. Bo wtedy świat przestaje być systemem nakazów i zakazów, tylko staje się przestrzenią miłości.

Książka Scott i Kimberly Hahn pt: "W domu najlepiej", pokazuje jak wiara wsparta szukaniem Boga w Piśmie Świętym zmienia życie ludzi;)

się to wyklucza, jakby był wybitny, byłby rzymskokatolickim teologiem
cała prawda jest zawarta tylko w nauczaniu Kościoła Rzymskokatolickiego

co nie znaczy, że nikt inny nie jest w posiadaniu choćby niektórych elementów prawdy.


Proszę Was, nie bądźcie ignorantami. Są google zobaczcie chociaż o czym piszecie. W chwili wałkowania tematu antykoncepcji byli jeszcze protestantami. To jest para protestanckich teologów, bardzo u nich cenionych. Udowodnili, że wiara protestancka tylko w Pismo Św. jest niezgodna z Pismem Św. U protestantów to nazwisko wywołuje reakcje alergiczne, w właśnie dlatego, że idą tylko tropem biblijnym doszli do katolicyzmu. Ostatnim problem na ich drodze była Maryja.

Wydawało mi się, że ta książka to lektura obowiązkowa, dla każdego, kto szuka prawdy w Piśmie św.

ja sie was nei pytam, gdzie ja moge o tym przeczytac, tylko pytam czy wy widzicie w stosowaniu antkyoncepcji instrumentalne trakotwanie drugiego czlowieka (jesli tak to gdzie).
Zeby bylo jasne religia nie jest dla mnei zadnym systemem zakazów i nakazów. Mam problemy z pewnymi kwestiami i tyle.

Kościół katolicki uczy, że prawdziwie wierzący potrafi dostrzec w drugim człowieku żyjącego w nim Boga. To jest pierwsze ćwiczenie duchowe kościoła katolickiego. Wnioski o których piszesz to wynik wielu przeobrażeń światopoglądowych. Pierwsze jest takie, że kiedy spotykasz kogoś spotykasz Boga. Idę o zakład, że tego etapu jeszcze nie przeszłaś, więc radziłbym Ci nie pytać o kolejne etapy wtajemniczenia tej drogi duchowej.
Kiedy więc spotykasz się z chłopakiem spotykasz się również ze świadomym i czującym trzecim bytem - Duchem Świętym, który go zamieszkuje.
Jak już nauczysz się tego i bez trudności będziesz dostrzegać Boga w swych bliźnich daj znać, napiszę ci o etapie drugim.

W książce małżeństwo Hahn, piszą wpierw o swoich wątpliwościach typu: nie stać mnie na kolejne dziecko itd. Analizując Pismo Św. (jako teolodzy protestantcy), doszli do wniosku, że albo ufam Bogu, albo nie. Jeżeli ufasz Bogu to nie ma miejsca na antykoncepcję. Wyjaśniają tam ze szczegółami na swoim przykładzie dlaczego to jest egoizm. Nie ma tam nakazu, ani zakazu. Jest tam właśnie to czego szukasz.

Mądrzy ludzie napisali na te tematy wiele tomów mądrych słów, a Ty chcesz, żeby ktoś opisał to w dwóch słowach na forum internetowym? Zwyczajnie się nie da, bo to kwestia zbyt złożona.

Jeśli pytasz o moją opinię, to tak, mogę dostrzec to instrumentalne traktowanie, ale żeby Ci napisać gdzie i dlaczego, musiałabym poświęcić wiele długich godzin. Sorry, nie mam tyle wolnego czasu.

Niestety, nie da się. Nauka Kościoła w tej materii ma charakter dogmatyczny i pod wieloma względami przeczy logice, więc jedyne co możesz otrzymać to zbiór gotowych formułek. Bo np. gdyby prawdą było to co pisze noOne:


...wówczas Kościół potępiałby metodę termiczno-objawową, bo przecież stosowana jest do wyznaczania takich terminów odbywania stosunków żeby w ciążę nie zajść. Bunt, bunt!

Rozumiem doskonale Twój problem Margaret_ka, bo nie jest mi obcy. Też musieliśmy się zmierzyć z tym i innymi problemami. Kościół daje nam drogowskazy jak powinniśmy postępować.

W przypadku małżeństwa mamy sakrament, tzn. Jest mąż, żona i Chrystus. Jezus chce być obecny w każdym naszym działaniu. Zapraszajcie Go więc i do Waszej sypialni i proście o rozeznanie co jest mu miłe a co nie. Co prowadzi do rozwoju, co tylko do zaspokojenia. Spójrzcie co jednoczy Was ze sobą i jednocześnie z Chrystusem. To jest naprawdę piękne. Seksualność człowieka jest przecież stworzona przez Jezusa..

Cały problem polega na tym, że część osób należących do KK akt seksualny rozpatruje jedynie w aspekcie prokreacyjnym. Tym czasem jednak ludzie (i tylko ludzie) potrafią zbliżać się do siebie nie tylko po to żeby mieć dzieci. Co jest w tym złego, że dwoje ludzi chce żeby było im przyjemnie. Czy dla osób należących do KK przyjemność zawsze = się grzech? herbatę też słodzę bo chcę żeby było przyjemnie i co to jest grzech?

Jeśli chcę dać swojej żonie przyjemność przez pieszczoty oralne to oboje mamy z tego radość. GDZIE tu EGOIZM?