Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 25, 2025 23:18



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 98 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona
 "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz sty 20, 2011 13:19
Posty: 90
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
[b]jednak powtarzam, że co innego gdy kobieta daje sie traktować przedmiotowo (do czego dopuścić nie można), a co innego gdy chce okazać w taki sposób miłość.[/b]
Problem w tym, że większość kobiet nie czuje tej granicy, a kobiete okazującą miłość w taki sposób widzą jako kłode patrzącą się na zegarek, która zawsze musi być gotowa 24/h i odpowiadać twierdząco na każde zaproszenie do współżycia. Męża natomiast jako sliniącego się psa, któremu zależy tylko na tym by sobie ulżyć.
Tu tkwi błąd.[/quote]

Celna uwaga Sharp ;). Tam gdzie jest miłość nie ma obowiązku i katorgi jest radość obdarowywania się nawzajem ;). Bo jak pisze św. Paweł miłość nie szuka swego.


Pt sty 27, 2012 16:27
Zobacz profil
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
Jesteś facetem, więc 3 pytania do Ciebie:
1) Co masz na myśli pisząc, że żona mężowi łaski nie robi we współżyciu (przytoczone słowa księdza w Twoim poście)?
2) Co ma do seksu pomaganie sobie w małżeństwie? - bo jakoś nie kumam. Kojarzy mi się to tylko i wyłącznie z tym, że jak mężowi "nie pomogę" rozładować napięcia współżyjąc, to on sobie sam ręką pomoże lub filmikiem porno z netu - a wtedy cóż jestr wart jako człowiek?
3) Jakbyś zareagował gdyby Twoja żona przez cały rok po porodzie reagowała odmową - bo nie ma ochoty bo spadło jej libido? (u kobiet tak się zdarza, hormony)


1. Mam na myśli to, że małżeństwo polega na miłość, a ta na obopulnym zrozumieniu i pomocy. Równie dobrze, któryś z małżonków nie musi dbać o drugiego w czasie grypy, bo przecież obowiązku nie ma, prawda?
2. No jeśli nie widzisz co ma do seksu pomaganie sobie w małżeństwie to ja się zastanawiam, która z płci bardziej przedmiotowo traktuje współżycie... . Jeśli mąż ostentacyjnie mówi "nie?! to ide na laptopa", wtedy jest mało wart. Natomiast jeśli wątek ciągłych odmów się dłuży i mąż się pogubi w tym temacie to wypadaloby, żeby żona wyszła mu na przeciw i TEŻ zrozumiała.
Gdy twój mąż wpadnie w alkoholizm (czego ci absolutnie nie życze) też, mu powiesz, że jest nic nie wart i zostawisz go samemu sobie?
3. Jak napisałem chodzi o obopulne zrozumienie, w takim układzie mąż musi zrozumieć sytuacje żony, ale i żona męża. Rozwiązanie zależy od małżonków, muszą porozmawiać i ustalić tą kwestie. Jeśli dojdą do takiego porozumienia to mąż może czekać i cały rok (indywidualna sprawa każdego związku), tylko dlaczego jeśli żona będzie chciała okazać miłość mężowi w tym trudym dla niej okresie to jest to nazywane egoizmem męża?

Ja nie widze tu żadnej filozofii.


Ostatnio edytowano Pt sty 27, 2012 16:37 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz



Pt sty 27, 2012 16:33

Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 21:32
Posty: 112
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
Te cytaty w pierwszym poscie sa wyrwane z kontekstu. Jesli sie przeczyta caly tekst, to widac, ze podstawowa teza jest aby w takich sytuacjach kierowac sie miloscia, a nie egoizmem. Dotyczy to zarowno strony, ktora ma ochote na wspolzycie - zeby nie wymuszala zgody na wspolmalzonku, jak i osoby, ktora nie ma akurat ochoty na zblizenie - zeby nie odmawiala bez waznego powodu. Specjalnie nie pisze tutaj maz/zona, kobieta/mezczyzna, bo ta regula dziala w obie strony.

Nalezy pamietac, ze jednym z dwoch celow wspolzycia jest podtrzymywanie wiezi malzenskiej, ktora jest jednym z fundamentow zwiazku. Jesli jedna ze stron bedzie unikac wspolzycia, to druga sie bedzie czula odrzucona, a stad juz blisko do powaznych problemow w zwiazku.


Pt sty 27, 2012 16:36
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
Zatem problem rozwiązany. Kierując się miłością, nikt nie będzie kochał się z kimś, kto nie ma ochoty.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pt sty 27, 2012 16:55
Zobacz profil
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
epsilon napisał(a):
Te cytaty w pierwszym poscie sa wyrwane z kontekstu. Jesli sie przeczyta caly tekst, to widac, ze podstawowa teza jest aby w takich sytuacjach kierowac sie miloscia, a nie egoizmem. Dotyczy to zarowno strony, ktora ma ochote na wspolzycie - zeby nie wymuszala zgody na wspolmalzonku, jak i osoby, ktora nie ma akurat ochoty na zblizenie - zeby nie odmawiala bez waznego powodu. Specjalnie nie pisze tutaj maz/zona, kobieta/mezczyzna, bo ta regula dziala w obie strony.

Nalezy pamietac, ze jednym z dwoch celow wspolzycia jest podtrzymywanie wiezi malzenskiej, ktora jest jednym z fundamentow zwiazku. Jesli jedna ze stron bedzie unikac wspolzycia, to druga sie bedzie czula odrzucona, a stad juz blisko do powaznych problemow w zwiazku.


1) Czy brak ochoty nie jest wystarczającym powodem dla obu stron? A po co się zmuszać, to by było oszukiwanie i hipokryzja. To działa w obie strony. Mnie mąż tez odmawiał, bo nie miał ochoty i wolał posiedzieć na laptopie tego wieczora i poczytać wiadomości sportowe - grunt to szczerość a nie samooszukiwanie.

2) POdtrzymywanie więzi - co w sytuacji, gdy małżonkowie nie potrafią się porozumieć i jest źle między nimi przez np. przez 1,5 miesiąca czy wetdy jakieś porozumienie łózkowe w tej sytuacji jest sensowne? Mój mąż uważa, że tak i że to "podtrzymuje więź" - a ja uważam, że to nie ma sensu, że to proteza dogadania się.


Pt sty 27, 2012 17:04
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
sharp7 napisał(a):
1. Mam na myśli to, że małżeństwo polega na miłość, a ta na obopulnym zrozumieniu i pomocy. Równie dobrze, któryś z małżonków nie musi dbać o drugiego w czasie grypy, bo przecież obowiązku nie ma, prawda?
2. No jeśli nie widzisz co ma do seksu pomaganie sobie w małżeństwie to ja się zastanawiam, która z płci bardziej przedmiotowo traktuje współżycie... . Jeśli mąż ostentacyjnie mówi "nie?! to ide na laptopa", wtedy jest mało wart. Natomiast jeśli wątek ciągłych odmów się dłuży i mąż się pogubi w tym temacie to wypadaloby, żeby żona wyszła mu na przeciw i TEŻ zrozumiała.
Gdy twój mąż wpadnie w alkoholizm (czego ci absolutnie nie życze) też, mu powiesz, że jest nic nie wart i zostawisz go samemu sobie?


No niestety pkt.1 i 2 nie rozumiem - tzn. Twojego tłumaczenia kompletnie nie rozumiem.
Co ma grypa (choroba) do seksu i jak się ma dbanie o chorego męża - do dbanie o "napiętego seksualnie" męża? Może antybiotyk podać? ;-)
A pomaganie sobie w małżeństwie do seksu to już wogóle nie znajduję odniesienia.Może dlatego, że w naszym małżeństwie mieliśmy długie okresy odmów obustronnych i się do tego przyzwyczaiłam i mąż też, teraz więc rzadko które nalega jakoś, żadne z nas nacisków nie wywiera, potrafimy długo żyć bez seksu jeśli druga strona nie ma ochoty to i kilka miesięcy.


Pt sty 27, 2012 17:13
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46
Posty: 2030
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
Przeczytałam artykuł w całości, i jedyne określenie, które mi przychodzi do głowy to "obleśne".
Szczerze mówiąc, w ogóle nie jestem w stanie sobie wyobrazić seksu, jeśli któreś z partnerów nie ma ochoty. Nie wiem jak wygląda to u mężczyzn, ale WIEM że kobieta praktykująca coś takiego bardzo łatwo może sobie obrzydzić seks i nie czerpać już z niego rozkoszy. Podejmowanie współżycia na zimno, bez odczuwanego wcześniej pożądania upodabnia ją w pewnym sensie do prostytutki, która udostępnia swoje ciało aby coś osiągnąć. W tym przypadku zapłatą jest stabilność związku. Uważam że to wstrętne.

_________________
Jestem panteistką.
"Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną."
(Carl Sagan)


Pt sty 27, 2012 17:44
Zobacz profil
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
Cytuj:
. Na pewno nieraz będą musieli przezwyciężać niechęć lub też pragnienie małżeńskiego zbliżenia. Czyniąc to jednak z miłości i z miłością będą chętnie (chętnie! - bo z miłości) rezygnować ze zbliżenia lub też zgadzać się na nie, po to by wyjść naprzeciw swemu współmałżonkowi."


Wcale w tym tekście nie pisze że jak nie mamy ochoty to mamy sie zawsze zgadzać bo inaczej nasz współmałżonek ma większą pokusę do grzechu.Myślę że chwilami ten artykuł mógł tak pozornie sugerować.Sama sie na początku oburzyłam.Ale myślę jednak że tu właśnie chodzi o wychodzenie sobie na przeciw, nic innego.Nie można sie zmuszac na siłę do seksu ale myślę że można czasem popróbować nawet jak na początku nie ma sie ochoty,to ta ochota może przyjść.Seks zaczyna sie przecież w mózgu.Odpowiednie podejście też jest potrzebne.Można przeżyć Oddanie i bliskość (niekoniecznie z orgazmem).Ale zasada jest jedna: oboje muszą sobie wychodzić na przeciw, dużo rozmawiać na te tematy i być wyrozumiałymi dla siebie nawzajem.Żeby nie było tak że jedna osoba sie będzie czuła wykorzystywana.


Pt sty 27, 2012 18:19
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
artykuł umacnia stereotym, że mężczyzna w związku ma zawsze (lub prawie zawsze)
potrzebę częstszego współzycia - badania wskazują,
że jest mniej więcej 50/50 z lekką przewagą kobiet(!)

tylko w środowiskach silnie zideologizowanych
(tam gdzie wprost lub niejawnie źle przyjmowany jest duży temperement seksualny kobiety)
kobiety deklarują rzadszą (i to wyraźnie) chęć współzycia albo nawet jej brak

i jeszcze skomentuję ten fragment:

Tak, tak, wiemy, że żony nierzadko odmawiają mężom współżycia bez powodów.
Co to znaczy "bez powodów" ?
- czyżby brak chęci współzycia w danym momencie nie był dostatecznym powodem?

Myslę, że mąż zgadzająca się na współzycie
nie czując autentycznego pragnienia tego współżycia jest nieuczciwy
w stosunku do żony (i na odwrót).

A już traktowanie drugiej strony jak osoby nie mogącej zapanować nad popędem
(myślenie - "będę współzyć, bo inaczej będzie mnie zdradzał") uwłacza godnośći współmałżonka.
tak myślę.

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


Pt sty 27, 2012 18:29
Zobacz profil
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
W tym artykule jest pare takich zdań które mogą sie wydawac krzywdzące zwłaszcza dla kobiet.Nie jest idealnie napisany.Ale cóż...napisali go tylko ludzie.Jednak głębszy sens tego artykułu jest dobry.Celem ma być wyjście na przeciw sobie przez obojga małżonków.


Pt sty 27, 2012 18:39
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
kobiety to dalej bezwolne istoty bez potrzeb i wymyślające jakieś bezsensowne powody, bo one wcale by nie chciały najlepiej i żebysmy się przez pączkowanie rozmnażali...


Pt sty 27, 2012 18:58
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
Igła22 napisał(a):
Cytuj:
.Nie można sie zmuszac na siłę do seksu ale myślę że można czasem popróbować nawet jak na początku nie ma sie ochoty,to ta ochota może przyjść.


A czym się różni zmuszanie się od popróbowania "a może ochota przyjdzie"? Dla mnie niczym, jak nie mam ochoty, to nie podejmuję wogóle "akcji" i czysta sprawa, nie potrafię robić niczego wbrew sobie, to jest oszukiwanie współmałżonka.


Pt sty 27, 2012 19:40

Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 21:32
Posty: 112
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
ikm napisał(a):
epsilon napisał(a):
Te cytaty w pierwszym poscie sa wyrwane z kontekstu. Jesli sie przeczyta caly tekst, to widac, ze podstawowa teza jest aby w takich sytuacjach kierowac sie miloscia, a nie egoizmem. Dotyczy to zarowno strony, ktora ma ochote na wspolzycie - zeby nie wymuszala zgody na wspolmalzonku, jak i osoby, ktora nie ma akurat ochoty na zblizenie - zeby nie odmawiala bez waznego powodu. Specjalnie nie pisze tutaj maz/zona, kobieta/mezczyzna, bo ta regula dziala w obie strony.

Nalezy pamietac, ze jednym z dwoch celow wspolzycia jest podtrzymywanie wiezi malzenskiej, ktora jest jednym z fundamentow zwiazku. Jesli jedna ze stron bedzie unikac wspolzycia, to druga sie bedzie czula odrzucona, a stad juz blisko do powaznych problemow w zwiazku.


1) Czy brak ochoty nie jest wystarczającym powodem dla obu stron? A po co się zmuszać, to by było oszukiwanie i hipokryzja. To działa w obie strony. Mnie mąż tez odmawiał, bo nie miał ochoty i wolał posiedzieć na laptopie tego wieczora i poczytać wiadomości sportowe - grunt to szczerość a nie samooszukiwanie.

2) POdtrzymywanie więzi - co w sytuacji, gdy małżonkowie nie potrafią się porozumieć i jest źle między nimi przez np. przez 1,5 miesiąca czy wetdy jakieś porozumienie łózkowe w tej sytuacji jest sensowne? Mój mąż uważa, że tak i że to "podtrzymuje więź" - a ja uważam, że to nie ma sensu, że to proteza dogadania się.

Oczywiscie, ze brak ochoty jest wystarczjacym powodem i nie ma problemu jesli taka sytuacja zdarza sie sporadycznie, a odmowa wspolzycia odbedzie sie w sposob nieraniacy partnera. Ale jesli jest to stan chroniczny, to znaczy, ze cos w zwiazku nie gra. Mysle, ze czesto powodem takiej sytuacji jest... lenistwo duchowe jednego lub obojga wspolmalzonkow. Jak sie jest mlodym, zakochanym i napalonym, to wspolzycie przychodzi spontanicznie. A jak sie juz spedzi z kims lata w "szarej codziennosci" i na codzien boryka sie z jego wadami, to ciezko z siebie wykrzesac entuzjazm do zblizenia. I wlasnie w tej sytuacji potrzebna jest praca nad wzmacnianiem wiezi pomimo tego co dzieli, drazni i przeszkadza. Brak wspolzycia oddala od siebie malzonkow powodujac, ze jeszcze trudniej jest sie pozniej do siebie zblizyc.
Igła22 napisał(a):
Cytuj:
. Na pewno nieraz będą musieli przezwyciężać niechęć lub też pragnienie małżeńskiego zbliżenia. Czyniąc to jednak z miłości i z miłością będą chętnie (chętnie! - bo z miłości) rezygnować ze zbliżenia lub też zgadzać się na nie, po to by wyjść naprzeciw swemu współmałżonkowi."

Wcale w tym tekście nie pisze że jak nie mamy ochoty to mamy sie zawsze zgadzać bo inaczej nasz współmałżonek ma większą pokusę do grzechu.Myślę że chwilami ten artykuł mógł tak pozornie sugerować.Sama sie na początku oburzyłam.Ale myślę jednak że tu właśnie chodzi o wychodzenie sobie na przeciw, nic innego.Nie można sie zmuszac na siłę do seksu ale myślę że można czasem popróbować nawet jak na początku nie ma sie ochoty,to ta ochota może przyjść.Seks zaczyna sie przecież w mózgu.Odpowiednie podejście też jest potrzebne.Można przeżyć Oddanie i bliskość (niekoniecznie z orgazmem).Ale zasada jest jedna: oboje muszą sobie wychodzić na przeciw, dużo rozmawiać na te tematy i być wyrozumiałymi dla siebie nawzajem.Żeby nie było tak że jedna osoba sie będzie czuła wykorzystywana.

Igła22 napisał(a):
W tym artykule jest pare takich zdań które mogą sie wydawac krzywdzące zwłaszcza dla kobiet.Nie jest idealnie napisany.Ale cóż...napisali go tylko ludzie.Jednak głębszy sens tego artykułu jest dobry.Celem ma być wyjście na przeciw sobie przez obojga małżonków.

Igła22, ciesze sie, ze wreszcie ktoras kobieta wylapala istote tego artykulu. :brawo:

Uzyto tam niezbyt szczesliwych sformulowan, powielajac stereotypy jakoby to mezczyzna byl tym, ktory chcialby na okraglo wspolzyc i wciaz tylko przymuszal biedna kobiete do dzialania wbrew jej woli. A przeciez problem jest symetryczny. Jego rozwiazanie wymaga obustronnej milosci, wielkodusznosci i wyzbycia sie egoizmu.


Pt sty 27, 2012 19:51
Zobacz profil
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
Cytuj:
kobiety to dalej bezwolne istoty bez potrzeb i wymyślające jakieś bezsensowne powody, bo one wcale by nie chciały najlepiej i żebysmy się przez pączkowanie rozmnażali...
kobiety to dalej bezwolne istoty bez potrzeb i wymyślające jakieś bezsensowne powody, bo one wcale by nie chciały najlepiej i żebysmy się przez pączkowanie rozmnażali...


Margaretka rozumiem cie ale chyba jesteś troszke przewrażliwiona.Spróbuj spojrzeć na ten artykuł z innej strony.

Ikm ale nie jest wykluczone że w trakcie ochota w ogóle nie przyjdzie...ech ciężkie te sprawy ale trzeba jakoś próbować, rozmawiać, szukać pomocy u seksuologa.Taka rezygnacja na bardzo długo ze współżycia tylko dlatego że jedna osoba nie ma ochoty(nie sporadycznie ale za każdym razem przez długi czas)nie wyjdzie chyba na dobre małżeństwu.


Pt sty 27, 2012 19:55
Post Re: "Obowiązek" małżeński - jest obowiązkiem czy nie? LINK
moim zdaniem jezeli w zwiazku sa problemy to najpierw sie je rozwiazuje i stara sie do siebie zblizyc przez wspolne spedzanie czasu, rozmowy, wyjscia itp. a owocem tego jest wspaniale wspolzycie. Seks nie naprawi problemow w zwiazku.


Pt sty 27, 2012 20:10
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 98 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL