Dzieci oczywiście widzą,że Tato jest jakiś nieobecny ale innego nie miały i chyba uważają,że tak musi być.Z ich wychowaniem jakoś sobie poradziłam i sobie dobrze radzą w życiu.Chwała Bogu,że był i dał im przykład pracy i mimo trudności wytrwania w rodzinie.Bo dla Niego też to jest ciężkie.On ani nie chciał żyć w rodzinie,ani wśród ludzi.Wystarczał Mu za mieszkanie barakowóz i ciężka mordercza praca najlepiej na odludziu.To ja go wciągnęłam najpierw w rodzinę potem w budowanie dla niej domu i On na to zapracował.Dał mi to czego potrzebowałam rodzinę i dom.Fakt,że na odludziu to kompromis z mojej strony.Czy nie powinno mi to wystarczyć?Czy wyciąganie Go przeciw Jego potrzebom z zamkniętego kręgu własnego "ja" nie jest zbytnim egoizmem.Sama nie wiem,ale bycie sam na sam z człowiekiem mi bliskim niejako przez szybę kosztuje mnie strasznie dużo.

Kochana, to że potrzebujesz bliskości nie jest żadnym egoizmem...To Twój mąż nie myśli o Tobie, to on jest egoistą (przepraszam, że tak mówię)..można mieć swój własny świat, ale bez przesady..Nie obwiniaj się o to, że masz jakieś wymagania - one są potrzebne.

To mogą być objawy podobne do Mizantropii ....
ale naprawdę, to nie ty powinnas o tym rozmawiac tylko on....on jest zamknięty w sobie, też taki kiedyś byłem, aż udało mi sie otworzyć na świat i na ludzi....
Twoje wymagania nie są wielkie, tak jak Bogu można poświęcić czas, tak i rodzinie i małżonkowi powinno się poświęceć czas...

szewa, potrzebujesz wsparcia, to nie ulega wątpliwościom. Rozumiem, że na tym odludziu ciężko o znajomych, jakieś przyjaciółki, czy wspólnotę religijną. Problem też z psychologiem rodzinnym, jak już ustaliliśmy.

Można odnieść wrażenie, że Twój mąż niekoniecznie był gotowy do małżeństwa już przed ślubem.

A czemu tak trudno Ci odchodzić? Gdzie mieszkają dzieci? Pewnie nie tylko w jednej miejscowości?

Pozdrawiam Cię gorąco.

Czuję się tą walką o nas tak zniechęcona.Dzisiaj jesteśmy cały dzień w domu na zewnątrz jest sporo topiącego się śniegu nie ma co robić na zewnątrz.Poza tym mąż trochę źle się czuje więc jesteśmy razem w domu.Nie wiem czy zamieniliśmy razem z 10 słów.Zerknęłam do wspomnianego już zeszytu nie ma żadnego wpisu.Wieczorem wpisz tam jakieś ze dwa zdawkowe zdania by się nie było do czego przyczepić.Stosunki między nami są poprawne aż do przesady,aż do bólu.Chciałoby się trzasnąć drzwiami i uciec,ale gdzie?

Ja na twoim miejscu opisałabym to, co czuję w tym zeszycie. Nawet jeżeli musiałabym to robic każdego dnia i nie dostawałabym odpowiedzi. Ale miałabym nadzieję, że przeczyta i coś drgnie.

Albo bardziej się zamknie w sobie. To niekoniecznie dobry pomysł.

w jakis sposób powinien się dowiedzieć, że sprawia jej ból.

Dzieci mają swoje problemy nie chcę ich obciążać moimi.Zresztą odchodzenia już próbowałam.Wyjechałam do pracy za granicę.Pierwszy wyjazd trwał rok .Ja cierpiałam jakby mi ktoś połowę ciała odrąbywał a od Niego nie usłyszałam ani,że tęskni,ani wróć bo mi ciebie brakuje.Wyjeżdżałam łącznie ok 3 lat.Potem dałam sobie z tym spokój bo dzieci nawet te odchowane mnie potrzebowały bardziej niż zarobionych przeze mnie pieniędzy.Zostały niby z ojcem,ale tato szybko poszukał sobie pracy poza domem i zostały same.W tym roku ostatnia córka zdaje maturę i wyjedzie i zastanawiam się czy też nie wyjechać i dać sobie spokój z walką o nas razem.Trudno się do tego przyznać, ale połączyła nas nie miłość ale seks i jego skutki w postaci poczętego dziecka i całe to małżeństwo dla nas to jest czas pokuty za grzechy młodości.Może to wyznanie będzie dla kogoś ostrzeżeniem przed seksem przed małżeństwem.Dziś wiem,że był to szczyt głupoty,ale wtedy o tym nie myślałam.

Wydaje mi się, że nie seks przedmałżeński jest problemem ale fakt, że wtedy zabrakło w nim miłości.
Tak czy siak, Ty go kochasz. Nie ma sensu roztrząsać tego, co było. Ja dalej uważam, że on powinien wiedzieć, co czujesz. Może nie widzi w tym co jest żadnego problemu, a w takiej sytuacji na pewno nic się nie zmieni.

On doskonale o tym wie jak ja to przeżywam bo ja o tym mówię i oczywiście teraz piszę bo co innego miałabym pisać,że nie ma na miejscu klucza do odkręcenia butli,o to wolę zapytać wprost i tak uzyskam odpowiedź- nie wiem- więc idę idę i od razu sama szukam.

Lanie wody widać nie wyszło z mody!

A Ty wiesz w ogóle co to jest lanie wody? Kaze Ci odpowiada, i to dość szczegółowo, a Ty nie mając żadnych argumentów rzucasz jakieś głupie teksty..ech

Powiem wprost. Z tego, co napisałaś i na podstawie mojej wiedzy, wynika, że wysoce prawdopodobne byłoby stwierdzenie nieważności małżeństwa.

Tutaj są wątki na ten temat:
http://forum.wiara.pl/search.php?keywords=stwierdz...0&submit=Szukaj

Napisał kto i gdzie daje dotacje?
Sama piszesz głupstwa!