A co w tym, aż takiego dziwnego???
Normalnie jak ktoś by mi przyłożył ''lufę w plecy'' i kazał mi składać fałszywą przysięgę przed
Bogiem to wolałbym zginąć niż przysięgać nie prawdę i robić w porty!
Prawdziwi chrześcijanie ginęli za wiarę i będą ginąć...




A jeśli chodzi o nick to postępuje zgodnie z regulaminem...

Wyszło szydło z worka: Sprawiedliwy to tylko prowokator

Wam Mormonom łatwo powiedzieć skoro u was funkcjonuje poligamia i jak żona nie pasuje to się bierze kolejną, bez rozwodu z aktualna.

... chyba że nie jesteś Mormonem a avatar jest przypadkowy?

Ja nie Mormon, ja KATOLIK
... ale avatar nie jest przypadkowy...

Ach, jakie to wszystko jest proste. Poprostu orzekłeś że nie ma problemu, bo takich sytuacji nie ma. Prawdziwi chrześcijanie tak nie robią i już.

Ja myślę podobnie jak Johnny, żeś prowokator. Choć jest pewne niebezpieczeństwo że naprawdę tak myślisz. Oczywiście masz prawo do własnej opinii. Jak dla mnie jednak żadnych argumentów nie masz, poza swoim własnym oczekiwaniem że ma być tak a nie inaczej. Zresztą to są jedynie przykłady. Prawo Kanoniczne uwzględnia ludzką ułomność, niedoskonałość, oraz zwykłą logikę (skoro coś nigdy ważnym nie było, to znaczy że i nie jest). Sprawiedliwy jednak widzi tylko doskonałych ludzi, doskonałe sytuacje, a logikę zastępuję zmianą terminów, na takie jakie mu pasują.

Ale z tym byciem Katolikiem to też niezłe... Oj naprawdę, wpierw bym się zastanowił nad samym sobą, zanim zacząłbym próbę narzucenia innym zmian.

Jeszcze raz się powtórzę...
Ja nie prowokator tylko - Katolik

Przecież prawie każdy wie(jakieś 90%), że według przepisów prawa kanonicznego można unieważnić każde małż. i jest pójściem na łatwiznę.

Gdzie tu logika - (Skoro coś nigdy ważnym nie było, to znaczy że i nie jest) :
1) Jak ślub był nie ważny np. okaże się po kilku latach był zawierany pod przymusem (czyli nie ważny) a para małżeńska ma już dzieci - to wtedy ślub jest ważny czy nie jest

2) Czy można unieważnić małż. jak mąż czy żona dopuści się zdrady po ślubie

Nie każdy może wybaczyć zdradę, która też ma różne oblicza.
Dziecko nie sprawi, że małżeństwo stanie się ważne.

A co w przypadku, kiedy ludzie przyrzekli sobie milosc przed oltarzem, a po slubie okazalo sie, ze malzonek pocalowal zone po raz pierwszy i ostatni wlasnie w kosciele?
Po slubie, stwierdzil, ze jednak obdarzanie malzonki uczuciem "ludzkim" nie jest tym,co on sobie wyobrazal, i nadal pragnie zyc miloscia platoniczna.
Przy czym,on wcale nie chce sie rozwodzic, on KOCHA swoja zone, jak najbardziej.
Tylko ani dzieci z tego malzenstwa nie bedzie( przy "najblizszej bliskosci" wynoszacej 1,50 metra, raczej niemozliwe, a i malzonce po paru latach zapewne da niezle po nerwach taki wymuszony celibat.
Ale, coz, przysiega- przysiega, slowo sie rzeklo, kobylka u plota...a wiec...trzeba cierpiec i udawac z wyszczerzonym uzebieniem, iz nic sie nie stalo, nie ma problemu, te 40-60 lat malzenstwa bez uscisku dloni,pocalunku czy innych podobnych spraw, mozna przezyc spiewajaco

oczywiście że nie. Brak skonsumowania małżeństwa, brak potmostwa (małżeństwo jest powołane do tego aby mieć dzieci!!!) świadczy o jego nieważności. Zwłaszcza, jak małżonek nie wyjawił tego przed ślubem - wtedy to zatajenie powodów, o których gdyby zona wiedziała przed ślubem, nie zgodziła by się na małżeństwo.
Stwierdzenie nieważności na 100%

Czyli małżeństwo Marii i Józefa było nie ważne

Sprawiedliwy zakończyłam dyskusję Tobą.
Wrócimy do niej jak przyswoisz sobie podstawowe elementy prawa kanonicznego

Chyba się Margaret_ka nie doczeka ............

nie czekam

He he Sprawiedliwy widzę ma problem lingwistyczny. Rozważ bracie jaka jest różnica pomiędzy "unieważnieniem" a "stwierdzeniem nieważności". To chyba jasne i nie ma o czym gadać.