Jako katolik. Aborcja jest okradaniem z życia.
A Ty jesteś ateista?

Każde zabijanie jest okradaniem z życia.

No dobrze. Ale skoro taki embrionek okradziony z życia szoruje prosto do nieba, to nie należałoby uruchomić linię produkcyjną embrionków in vitro, i posyłać całymi seriami duszyczki do pewnego nieba? przecież embrionka nic nie boli jak go wylewasz do kibla, prawda? Nie cierpi. Wiesz ile dusz można by było w ten sposób wysłać do nieba? Kwestia wydajności linii produkcyjnej. W końcu przecież chodzi nam o to, żeby się znaleźć w niebie, prawda? Taka linia produkcyjna zapewniałaby niebo tysiącom, milionom, a może miliardom duszyczek. Więc co w tym w gruncie rzeczy złego?

Czy jestem ateistą? Nie wiem, czy Bóg istnieje, czy nie, i mnie to "ani ziębi ani grzeje".
Więc kim jestem?

Agnostyk??

No chyba tak. Nie wiem, nie interesuje mnie to.

No cóż... wydaje się nawet, że to niekatolicy miewają lepszą wizję Pana od mnóstwa katolików...

Główny błąd i zacofanie systemu polega na "cierpienizmie" - bardzo negatywnego i uniemożliwiającemu rozwój zjawiska, z którego później mogą rodzić się różne grzechy (jak rozpusta, chciwość)... Cywilizacja jest nieudolna w radzeniu sobie z cierpieniem itrzeba to przyznać.

Zamiast wykarnić cały świat i zapewnić każdemu wygodę to niektórzy wolą sobie kupować jachty, baseny, brylantowe naszyjniki i inne zbytki... I to jest tragiczne. PAMIĘTAJMY, ZE NICZYM NIE JESTEŚMY I NIC NIE MAMY, A NADRZĘDNYM CELEM NASZEGO ISTNIENIA JEST WIECZNE ZBAWIENIE. Nie ma tak, że czyjeś potępienie przynosi panu większą chwałę niż zbawienie, bo wtedy Bóg byłby Grzechem.

A zabijać czy praktykować in vitro nie wolno, bo to jest grzech.

No grzech. Ale skoro embrionki pójdą prosto do nieba? Bez ryzyka że np. zrobią sobie apostazję albo przejdą na islam... Nie chciałbyś wziąć na siebie takiego grzechu, żeby zapewnić niebo embrionkom?

No chyba, że Bóg nie wpycha duszy do embrionka tworzonego tylko po to, żeby go zaraz zniszczyć, żeby jego duszyczka poszła do nieba...

Na czym tu polega błędne rozumowanie:
Lekarz N. zajmuje się masowym namnażaniem embrionów po czym je uśmierca. Twierdzi że jest świętym dobroczyńcą, bo tworzy je, chrzci po czym zabija. Dzięki temu bez cierpień idą prosto do nieba, nie zdążą zgrzeszyć, nie ma ryzyka piekła, dusze powinny być mu wdzięczne.
Gdzie tu tkwi błąd?

A bez tego chrztu to by do nieba sobie nie poszły?

Podobno teraz nawet bez chrztu do nieba, ale chrzest na wszelki wypadek np. aby wyeliminować czyściec.
Ale tu chodzi o co innego: to jest przykład twojego lepszego świata, który mówiłeś że wymyśliłeś przez 20 sekund, aby od razu iść do nieba. Skoro to jest nie tak, to oznacza że nawet gdyby taka dusza poszła do nieba, mogła by żałować że nie dane jej było przeżyć życia wraz z jego cierpieniem.
CZYLI: świat jaki jest, jest najlepszym z możliwych.

Nie interesuje Cię czy istnieje, czy nie istnieje Bóg, który jest dla Ciebie potworem bo stworzył cierpienie?? To dlaczego przekonujesz innych że nie ma Boga?

Może Napisz jaśniej na jakiej podstawie tak twierdzisz, bo chyba nie zrozumiałem tego wywodu.

Dlaczego dusza, która od razu jest w niebie, miałaby żałować, że nie cierpiała?
W tej mojej opcji świata dla tych, którzy z własnej woli chcą być w niebie nie istnieje coś takiego jak cierpienie - każdy po prostu zaczyna swoje istnienie od nieba i tyle.


P.S. Nie interesuje mnie czy będziesz mnie nazywał agnostykiem czy ateistą. Choć z formalnego punktu widzenia chyba raczej agnostykiem.

Wg nauki KK nie wiadomo czy idą od razu do nieba, ale tu na ziemi można mieć nadzieję, że tak jest. Złagodzili stanowisko w tej materii kilka lat temu, stwierdzając, że zbyt surową wizję zbawienia mieli.

Gdyby z chrztem każdy szedł z automatu do nieba, to by KK nie miał takiej długiej procedury orzekania świętości- każdy uznany przez KK za świętego/błogosławionego jest w niebie.
Czyściec dla człowieka z chrztem jak najbardziej jest możliwy. Chrzest jest ceremonią przyjęcia w szeregi katolicyzmu, bardziej wynika z tradycji (biblia) niż z "punktów", aby dostać się do nieba. Zresztą- nadal są msze za dusze zmarłych.

Val,
a podasz choć jeden powód, dzięki któremu abortowany embrionek miałby iść najpierw do czyśćca?

Bo co to właściwie znaczy "nie wiadomo, czy (embrionki) idą od razu do nieba"? Dlaczego miałyby nie iść? Choć jeden powód poproszę.

Powód: "aby było sprawiedliwie"

Musisz rozwinąć ten temat bo nie jestem pewny, czy obaj tak samo rozumiemy termin "sprawiedliwość".

Chodzi ci o to, że nie jest sprawiedliwie, jeśli w niebie są ci, którzy cierpieli i ci, którzy nie cierpieli?