Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt paź 03, 2025 20:40



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 31 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe. 
Autor Wiadomość
Post Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
Do ześwirowania. :( Jeśli coś zrozumiecie z poniższego bełkotu to zachęcam do odpowiedzi. Poprzednie dwa tematy które załozyłem w działach 'kultura' i "Rodzina chrześcijańska" są ściśle z tą sprawą powiązane.

Odkąd zacząłem bardziej angażować się w sprawy duchowe życie moje zmieniło się o 180 st. Oczywiście na lepsze. Wyzbyłem się wielu szkodliwych przyzwyczajeń, zacząłem sporą uwagę zwracać na życie codzienne, wachlarz popełnianych grzechów skurczył się a Nowy Testament nie przestał mieć dla mnie tajemnice.

Znacie uczucie "głębokiego pokoju" kiedy czujecie Boga w sobie, podążacie za głosem sumienia i jesteście szczęśliwi że zyjecie pełnią? No więc takie uczucie mi towarzyszyło. Aż nastąpił krach bo zdałem sobie sprawę że aby taki stan utrzymać musiałbym się zamknąć w dziczy i izolacji. Przestałem słuchać muzyki (jakiejkolwiek), przestałem rozmawiać z ludźmi (bo uznałem że mnie rozpraszają), straciłem ochotę dosłownie na cokolwiek, wszystko zaczęło mi się wydawać puste i niewarte uwagi, zacząłem gardzić "światem" do tego stopnia że mnie to aż przerosło.

Usiadłem jednego dnia i kiedy dotarło do mnie co się ze mną stało to się przeraziłem. Wiara się załamała, obecnie sam już nie wiem co jest dobre a co złe. Ciągle wchodzę na fora protestanckie (tylko czytam, jestem katolikiem) i czytam wypowiedzi gorliwych użytkowników o tym że taka jest własnie cena zbawienia i doskonałego życia. Kilka razy natrafiłem na całkiem sensownie uargumentowane (w moim odczuciu) pozbycie się całej literatury, filmów i muzyki z domu, innym razem ktoś przez 3 strony udowadniał reszcie że jakakolwiek forma rozrywki (muzyka, film, teatr, w ogóle sztuka) jest jedynie rozpraszaczem i odciąganiem od Boga w białych rękawiczkach.
Najgorsze jest to że wcześniej byłem świadom istnienia fundamentalizmu religijnego ale w życiu bym nie przypuszczał że stanę się jego częścią.

Pod skórą czuję, że własnie tego wymaga ode mnie Bóg, "sprzedania wszystkiego co mam" (jak ten młodzieniec z Ewangelii) i pójścia za Jezusem ale od razu dociera do mnie że ja nigdy taki nie byłem, żyłem normalnie, planowałem znalezienie dziewczyny i skończenie studiów itd, wcale nie chcę żyć jak pustelnik. Obecnie żyję jak roślina, nie potrafię czerpać przyjemności z niczego, muzyki nie jestem w stanie słuchać, ludzie mi zobojętnieli (mogliby nie istnieć), jeśli nie jestem na uczelni to siedzę w domu i przekopuję się w internecie przez setki artykułów dotczących wiary i filozofii żeby znaleźć jakieś rozwiązanie i to doprowadza mnie do jeszcze większego zakręcenia.

Meritum - ciągle pojawia się myśl że nie ma dla mnie drogi powrotu i jeśli chcę być doskonałym w wierze powinienem olać cały świat i życie dookoła i skupić się tylko na tym, stać się w pełni gorącym. Ale jednocześnie włącza się... zdrowy rozsądek (?) który podpowiada że to kretynizm i fanatyzm, że to jest nierealne bo nigdy taki nie byłem i takie postępowanie doprowadzi tylko do tego że ludzie zaczną mnie uważać za wariata i odludka a ja będę po prostu nieszczęśliwy.

Czy to może być powołanie? Czy Bóg powołałby mnie np. zycia zakonnego jeśli dla mnie to jest skrajna abstrakcja i nie tego w życiu chciałem? Nie ma żadnej możliwości że teraz porzucę wszystko i nagle ni stąd ni zowąd wstąpie do zakonu bo pragnę żyć normalnie. Chcę aby Bóg był na pierwszym miejscu, chcę aby Duch Święty mnie prowadził ale pragnę żyć normalnie.


Śr mar 28, 2012 19:48
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
Czy Jezus odseparował się od ludzi? Nie chodził na wesela, nie rozmawiać z innymi, nie podróżował? Chyba trochę zachłysnąłeś się swoją własną wizją wiary, wypaczeniem które wcale do Boga nie prowadziło. Sugerujesz się skrajnymi opiniami, choć sam wiesz że są absurdalne. To przykre, bo cierpisz na tym właśnie Ty, a przecież chciałeś dobrze. Mamy nie powielać zachowań pochodzących ze świata, ale nie znaczy to że mamy zupełnie się odseparować. Nie tylko dlatego że to nie możliwe, ale i dlatego że nie tego się od nas wymaga. Bo jak można żyć, zamykając się w jakieś swojej małej sekcie (jednak z definicji mówi że sekta to zamknięta i odizolowana grupa, nie tylko religijna), bez kontaktu z drugim człowiekiem i bez głoszenia innym świadectwa wiary?

_________________
Pozdrawiam
WIST


Śr mar 28, 2012 21:35
Zobacz profil

Dołączył(a): N lis 27, 2011 8:37
Posty: 604
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
Włóczykiju - musisz wyluzować. Trochę się sprotenstantyzowałeś - może pogadaj z jakimś rozsądnym księdzem. My, katolicy musimy umieć żyć wiarą w dzisiejszym świecie. Nie bać się go, dobrze go poznać i - działać wg niezmiennych zasad.
Trzymaj się i powodzenia!


Cz mar 29, 2012 9:18
Zobacz profil
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
Dziękuję za dobre słowo :) Jakoś powoli zaczynam to ogarniać i wracać do normalności ale ta przypowieść o młodzieńcu nie daje mi spokoju. Na ogół katolickie opracowania gimnastykują się jak mogą aby odebrać jej charakter dosłowny i sprowadzić do jednej wielkiej metafory. Z kolei protestanci widzą w tym niemal nakaz do życia na ulicy.

Jak dla mnie Jezus powiedział wprost, jak zawsze. Nauczał w końcu ludzi prostych, którzy raczej nie pojęliby metaforycznej głębi.


Cz mar 29, 2012 11:15

Dołączył(a): N lis 27, 2011 8:37
Posty: 604
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
Tu się nie zgodzę. Jezus często nauczał w przypowieściach. Ciężko to nazwać nauczaniem wprost. Zresztą często też łagodził wyraz swoich wypowiedzi, by się ludzie nie przestraszyli (vide fragment o bogaczu i uchu igielnym - wtedy, gdy Apostołowie stwierdzili, że praktycznie niemożliwe jest, by bogaty został zbawiony Jezus powiedział - dla ludzi niemożliwe, ale dla Boga możliwe).
Ogólnie radziłbym posłuchać jakiegoś mądrego księdza. Nie ulegać protestanckiemu purytanizmowi itd. My mamy depozyt wiary złożony w Kościele. Kościele, który nie skończył się Vaticanum II, jak FSSPX uważają. I warto na nim się oprzeć.


Cz mar 29, 2012 11:31
Zobacz profil
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
wloczykij napisał(a):
Dziękuję za dobre słowo :) Jakoś powoli zaczynam to ogarniać i wracać do normalności ale ta przypowieść o młodzieńcu nie daje mi spokoju. Na ogół katolickie opracowania gimnastykują się jak mogą aby odebrać jej charakter dosłowny i sprowadzić do jednej wielkiej metafory. Z kolei protestanci widzą w tym niemal nakaz do życia na ulicy.

Jak dla mnie Jezus powiedział wprost, jak zawsze. Nauczał w końcu ludzi prostych, którzy raczej nie pojęliby metaforycznej głębi.

Jako "protestant" (nie lubię tego określenia) odpowiadam ci, że w owym nakazie sprzedania wszystkiego i przyłączenia się do Jezusa wcale nie widzimy nakazu życia na ulicy. Zupełnie opatrznie ten fragment interpretujesz.

Młodzieniec pyta zupełnie szczerze co ma czynić aby osiągnąc życie wieczne. Mówi o zdobywaniu życia wiecznego, jak o długu do spłacenia a nie jak o darze. Jezus odpowiedział: przestrzegaj przykazań. Sprowokował w ten sposób ciąg dalszy. Przykazania zacytował także tak aby zakończyć na "miłuj bliźniego swego jak siebie samego". Młodzieniec zaslepiony ciągle swym egoizmem chwali się, że zna i przestrzega przykazania, ciągle myśli, że na zbawienie może zasłużyć, że może je nabyć poprzez przestrzeganie prawa. Jezus obnażył go zupełnie nakazując mu sprzedac wszystko co ma i rozdać ubogim, a następnie ma pójść za Nim i go nasladować.
Nic dziwnego, że młodzieniec się zasmucił, bo pojął, że jest grzesznikiem, że nie kupi zbawienia.
Powinien przyznać się do tego, przyznać się do grzechu i poprosić o łaskę ale zamiast tego odszedł. Nie dziwi zatem komentarz Jezusa, ze bogacz z trudnością wejdzie do Królestwa Niebios.
Bogactwo uchodziło za przejaw błogosławieństwa, oczywiste więc, że uczniowie byli zaniepokojeni. Bo jeżeli Żyd spełniający przykazania, a więc posłuszny Bogu, pobłogosławiony w dodatku bogactwem nie wejdzie do Nieba, to kto w ogóle wejdzie? Jezus odpowiedział "U ludzi to rzecz niemozliwa, ale u Boga wszystko jest możliwe" czyli "na ludzkie" tłumacząc: niemozliwe jest aby ktokolwiek się zbawił, tylko Bóg może zbawić nasze dusze.

Wątpię, czy KK interpretuje ten fragment znacząco inaczej.


Cz mar 29, 2012 11:46

Dołączył(a): N lis 27, 2011 8:37
Posty: 604
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
@ Kozioł
o ile się zorientowałem w postach Twoich jesteś członkiem Kościoła Ewangelickiego. Przyznam szczerze, że KK od KE nie różni się aż tak bardzo, jakby chcieli tam na górze.
Jako, iż mam w pracy ewangeliczkę i w zasadzie większość rzeczy widzimy podobnie.
Jak kiedyś ekumenizm pójdzie dalej, to te dwa kościoły mają największą szansę na dogadanie się.
Pisząc "protestant" bardziej chyba zarówno Włóczykij, jak i - na pewno - ja, mam na myśli jakieś dziwne kościoły w USA, o purytańskich korzeniach, kalwinów itd.


Cz mar 29, 2012 11:50
Zobacz profil
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
Ale interpretacja tego fragmentu będzie taka sama u reformowanych czy luteranów. Rozmawialiśmy o tym fragmencie w bardzo mieszanym środowisku, bo byli reprezentacji wolnych chrześcijan, przeróżnych ewangelików, starokatolików, charyzmatycznych ewangelicznych i nie było tu róznicy zdań, raczej się dopełnialiśmy.
Wbrew pozorom metodyzm (w Polsce głównie KEA) mocno odbiega od KK, a co do USA, to jest to drugie najliczniejsze wyznanie (najliczniejsi są baptyści).


Ostatnio edytowano Cz mar 29, 2012 12:01 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz



Cz mar 29, 2012 11:59
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
Nauczał w przypowieściach ale właśnie po to zeby jeszcze bardziej wszystko zobrazować i żeby prosty lud nie miał problemów ze zrozumieniem. Nie po to żeby ukryć tam drugie dno. To byloby bez sensu - nauczać rolników, rybaków, celników chowając przed nimi sens nie ma chyba nic wspólnego z Bożą miłością.

Dlatego przypowieści moim zdaniem mają sens jednoznaczny i jeśli Jezus mówi "Odejdź od >>Świata<< i poświęć życie tylko mnie i głoszeniu ewangelii" to moim zdaniem to właśnie ma na myśli. A to z kolei przyprawia mnie o wyrzuty sumienia bo ja wcale nie chcę odchodzić od Świata. Nie to żebym sobie nie poradził, bo wiem że dałbym radę z Bożą łaską ale ja po prostu tego nie chcę i inaczej zawsze chciałem żyć. Nie jest to wybór dyktowany emocjami, słabościami i popędami tylko świadomą decyzją - chce wieść normalne życie.

Temat chyba nadaje się do przeniesiania do działu o powołaniach.


Cz mar 29, 2012 12:00
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
Wcale nie dosłowny, co rozumieli doskonale i apostołowie.
A w tym przypadku nie ma mowy o przypowieści, jest tylko opisana rozmowa o zbawieniu Jezusa z młodym, bogatym człowiekiem. Jezus doskonale uzmysłowił młodemu, że nie będzie "doskonały". I nikt z nas "doskonały" także nie będzie. Nikt przez swą "doskonałość" nie osiągnie zbawienia.
Chyba nie napiszesz mi, że ty też chciałeś być doskonały i tak to rozumiałeś?


Cz mar 29, 2012 12:05
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
Miałem na myśli takich protestantów jak użytkownik Elizeusz stąd (nie wiem który cytat wkleić bo jeden jest mocniejszy od drugiego):
http://forum.chrzescijanin.pl/viewtopic.php?t=6175

Czy użytkowniczka makesh stąd:
http://forum.protestanci.info/viewtopic ... c&start=30

Cytat makesh:
Cytuj:
Dawno temu po nawroceniu wyrzucilam wszystko. Ale nadal lubialam sobie sluchac muzyke pop i klasyke. Pozniej i to poszlo. Mialam kolekcje ksiazek, oddalam. Mamy kolekcje filmow - tez chcemy oddac.



Owszem, wiem że to radykalizm ale od samego początku gorętszego chrześcijańskiego zycia miałem z tym ogromny problem i zawsze sprowadzało to na mnie ogromny kryzys. Wszystkie te wypowiedzi są (jak zwykle w przypadku protestantów) poparte milionem cytatów z Biblii i dość sensownie uargumentowane. Jednocześnie przebija się przez nie głęboka wiara.

Można powiedzieć że to szatan zsyła na mnie te wątpliwości tyle po której on stronie właściwie stoi - po tej która ciągnie mnie do przyziemnych przyzwyczajeń czy po tej która nakazuje mi porzucenie wszystkiego mimo ze wcale tego nie chcę. Wybór I opcji sprawia że mam wyrzuty sumienia bo jednak nie potrafię w pełni poświęcić się Bogu, wybór II opcji sprawia że jestem nieszczęśliwy bo takie życie to dla mnie jak skazanie.

Chociaż muszę przyznać ze to co Kozioł napisał brzmi bardzo sensownie - tj. Jezus z góry wiedział że młodzieniec odmówi i nakaz sprzedania wszystkiego byl tylko prowokacją w celu udowodnienia mu że tylko Boża łaska może go zbawić. On sam jest grzeszny i nie jest w stanie osiągnąć Bożej doskonałości. :idea: :idea: :idea: :idea: :idea:


Cz mar 29, 2012 12:21
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
Cytuj:
Chyba nie napiszesz mi, że ty też chciałeś być doskonały i tak to rozumiałeś?


No więc właśnie dociera do mnie że chyba chciałem być "doskonały" i jak napisał WIST na początku zachłysnąłem się tym wszystkim bo mi się wydawało że wiarą będę góry przenosił a po nocach lewitował z aureloą nad głową (oczywście nie doslownie). Zabrakło najważniejszego - pokory... :oops:


Cz mar 29, 2012 12:29
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
wloczykij napisał(a):
Wybór I opcji sprawia że mam wyrzuty sumienia bo jednak nie potrafię w pełni poświęcić się Bogu, wybór II opcji sprawia że jestem nieszczęśliwy bo takie życie to dla mnie jak skazanie.
A jak się chcesz poświęcić Bogu? Czy można poświęcić się Bogu inaczej jak poświęcając się ludziom? Sięgając po katolickie przykłady, to kto jest ci bliższy: JP2 i Matka Teresa, czy mnich podlewający kwiatki, śpiewający w chórze i modlący w izolacji większość dnia?
Czyżby Jezus na darmo wskazywał ciągle na miłość do bliźniego?


Cz mar 29, 2012 12:37
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
wloczykij napisał(a):
Cytuj:
Chyba nie napiszesz mi, że ty też chciałeś być doskonały i tak to rozumiałeś?


No więc właśnie dociera do mnie że chyba chciałem być "doskonały" i jak napisał WIST na początku zachłysnąłem się tym wszystkim bo mi się wydawało że wiarą będę góry przenosił a po nocach lewitował z aureloą nad głową (oczywście nie doslownie). Zabrakło najważniejszego - pokory... :oops:

Tak, tego najczęściej nam, ludziom brakuje, nie wyłączając i mnie :oops:


Cz mar 29, 2012 12:38
Post Re: Do czego doprowadziło mnie głębokie zycie duchowe.
To dobrze świadczy o protestantach- że potrafią mieć taką wiarę i są jej pewni.

I nie wiem co tak tobą targają wątpliwości? Bóg Cię zna, wie jaki krok zrobisz i nie ingeruje, chyba że będziesz Go o to w modlitwach prosił. Nikt nie jest doskonały, zrobisz jeden, drugi kolejny błąd, ale wiesz, że Bóg Cię kocha i skoro pragniesz wybaczenia to go otrzymasz( pod warunkiem, że wybaczysz swoim bliźnim). Najważniejsze przykazanie to przykazanie miłości. Więc zacznij patrzeć na świat nie z perspektywy strachu, ale właśnie dobra.
SKoro jesteś wierzący, to zamiast rozkimać na podstawie cudzych wypowiedzi idź się modlić o łaskę od Boga, abyś zrobił dobry krok.


Cz mar 29, 2012 12:47
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 31 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL