Autor |
Wiadomość |
Rutus
Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03 Posty: 1341
|
 Re: Pojęcie "ateista"
Polikarp napisał(a): Pytasz o dowód na istnienie Boga? Ludzie wiary mogliby podać np. taki: Jezus Zmartwychwstał i ten fakt jest dowodem na istnienie Boga. To taki sam dowód, jak zmartwychwstanie Horusa czy Odyna. Obaj również umarli na krzyżu, więc analogia jest pełna. No i dochodzą do tego wskrzeszenia zarejestrowane w obrębie hinduizmu przez World Hindu Counsil. Czy w ostatnim stuleciu chrześcijaństwo zarejestrowało potwierdzone wskrzeszenia (zmartwychwstania)? I na co to będzie dowód? Polikarp napisał(a): Czy możesz powiedzieć dla czego dla Ciebie Zmartwychwstanie jest mitem? Jest to jeden z wielu mitów obecnych w kulturze świata współczesnego, nie ma się co denerwować. Polikarp napisał(a): Jeżeli nie było Zmartwychwstania, to dla czego Chrześcijanie nie poszli "tradycyjnym" monoteizmem żydowskim? Ponieważ klasyczny mem judaistyczny nie był skierowany do konkretnej grupy społecznej (odrzuconych, biednych itp) tylko do konkretnej grupy narodowościowej (Żydzi). Mem "chrześcijański" doskonale wpasował się w zapotrzebowanie społeczne (cała opodatkowana populacja nie-rzymska pod panowaniem nieopodatkowanych Rzymian, a podatki były wysokie i wzrastały plus równie liczna biedota rzymska). Szeroki (sięgający 99% populacji) target zagwarantował sukces memu.
_________________ Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia. Stanisław Jerzy Lec
|
Pt kwi 06, 2012 7:11 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pojęcie "ateista"
greg(R) napisał(a): Cytuj: 6 On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, 7 lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, 8 uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. 9 Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył Zauważ teraz, że według Pawła: 1. Jezus nie był bogiem, ale miał postać bożą (to subtelna, ale jednak różnica). 2. Dopiero zaistniała sposobność by Jezus mógłby być na równi z Bogiem. 3. Jezus nie skorzystał ze sposobności by być równym Bogu. 4. Bóg Jezusa wywyższył dopiero po jego śmierci. Zwróć szczególną uwagę na punkt drugi. Skoro taka sposobność dopiero zaistniała, to jedyny logiczny wniosek jest taki, że przed jej zaistnieniem Jezus nie był Bogu równy. Takie są wnioski z analizy tego fragmentu. --- Twoje wnioski. Życzeniowe greg(R). Miał postać bożą i z tego wyciągasz wniosek, że nie był Bogiem. Litości. Sformułowanie to oznacza ze posiadał boską naturę, po prostu. Poza tym fragment ten mówi o fakcie wcielenia Syna i po co go z tego kontekstu wyrywasz, też po to aby zobaczyć to, co chcesz widzieć. Nie skorzystał ze sposobności aby na równi być z Bogiem, ale ogołocił samego siebie na czas wcielenia na ziemi ( kontekst! ) "Bóg Jezusa wywyższył dopiero po śmierci"-Ano wywyższył Go, co też nie znaczy, że wcześniej po Ojca prawicy nie siedział. "(15) A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. (16) Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, (17) potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. (18) Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy."
(Biblia Warszawska, 1 Ts, 4) Interesujący fragment, też jestem ciekawa jak brzmi w grece, są przynajmniej trzy osoby, które by to przetłumaczyły, ale nie ma ich na forum, trzeba poczekać. Ale póki co, zastanawia mnie fakt, dlaczego ŚJ nie skorzystali ze sposobności i nie przetłumaczyli tego fragmentu , tak jak stoi w Warszawskiej..Ich przekład podaje: " ponieważ sam Pan zstąpi z nieba z nakazującym wołaniem, z głosem archanielskim oraz z trąbą Bożą i ci, co umarli w jedności z Chrystusem, Powstaną pierwsi"
|
Pt kwi 06, 2012 7:34 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pojęcie "ateista"
" ὅτι αὐτὸς ὁ κύριος ἐν κελεύσματι, ἐν φωνῇ ἀρχαγγέλου καὶ ἐν σάλπιγγι θεοῦ, καταβήσεται ἀπ' οὐρανοῦ, καὶ οἱ νεκροὶ ἐν Χριστῷ ἀναστήσονται πρῶτον"
Tak ten werset wygląda w koine. W przekładzie interlinearnym zwrot, który nas interesuje przetłumaczono : with a shout of command.
Nie wiem dlaczego warszawska tak to koślawo oddaje..
|
Pt kwi 06, 2012 10:23 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pojęcie "ateista"
greg(R) napisał(a): "(15) A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. (16) Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, (17) potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. (18) Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy." (Biblia Warszawska, 1 Ts, 4)
Głupio mi trochę post za postem umieszczać, ale przyszła mi do głowy myśl, która od razu powinna była się tam pojawić  Skoro nikt nie zna godziny Sądu, oprócz Ojca ( Mat (32) Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec. (33) Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie.), więc w zasadzie - czy w tłumaczeniu jest z okrzykiem, czy na dany znak, rozkaz to już bez znaczenia. Moment ten zna tylko Bóg Ojciec i to On wyda hasło rozpoczynające 'finał'. Jakby kogoś to nadal dziwiło, że Syn zstąpi na znak Ojca, to wklejam coś ciekawszego z Apokalipsy  : „I widziałem, a oto biały obłok, a na obłoku siedział ktoś podobny do Syna Człowieczego, mający na głowie swojej złotą koronę, a w ręku swym ostry sierp. A inny anioł wyszedł ze świątyni, wołając donośnym głosem na tego, który siedział na obłoku: Zapuść sierp swój i żnij, gdyż nastała pora żniwa i dojrzało żniwo ziemi. I zapuścił Ten, który siedział na obłoku, sierp swój na ziemi, i ziemia została zżęta”
|
Pt kwi 06, 2012 12:57 |
|
 |
Polikarp
Dołączył(a): Cz sty 21, 2010 11:31 Posty: 110
|
 Re: Pojęcie "ateista"
Spróbuję uporządkować: Rutus porównuje Jezusa do Horusa i Odyna Rutus napisał(a): taki sam dowód, jak zmartwychwstanie Horusa czy Odyna. Obaj również umarli na krzyżu, więc analogia jest pełna. Istnienie Jezusa mamy potwierdzone przez starożytnych historyków, np. Józef Flawiusz, czy Tacyt. Jezus żył i został ukrzyżowany naprawdę – możemy jedynie dyskutować o autentyczności Zmartwychwstania. Czy takie porównanie do Horusa i Odyna jest uprawnione? Jak już napisałem wcześniej - Chrześcijanie mogliby – jako dowód na istnienie Boga – przytoczyć fakt Zmartwychwstania Jezusa. Człowiek wierzący mógłby dalej kontynuować dyskusję w ten sposób: Po dwóch tysiącach lat, nikt z naocznych świadków tego wydarzenia już nie żyje, więc trudno wydobyć od nich zeznania. To co przetrwało do naszych czasów to Ewangelie i Listy NT. Zostały one spisane wiele lat po śmierci Jezusa i w dodatku żaden z ich autorów nigdy nie spotkał Go osobiście. Jak rozumiem, wiele osób na tym forum (np. Acro, Rutus) uznaje Biblię za zbiór mitów i legend, co powoduje, że to co jest dowodem dla Chrześcijan, dla nich żadnym dowodem nie jest. Co oprócz opisu z NT może przemawiać za tym, że Zmartwychwstanie naprawdę się wydarzyło? Czy może świadczyć o tym, fakt, że uczniowie Jezusa po śmierci kontynuowali swoją działalność? Na pewno w latach 50-tych istniały już wspólnoty Chrystusowe, które twierdziły, że Jezus Zmartwychwstał. Zdążyły one - już w tych latach - dokonać zaawansowanej reinterpretacji teologicznej judaizmu. Wzywają na modlitwie imienia Jezusa, co dla wyznawcy Judaizmu jest czymś nie do pomyślenia, jest herezją - a to są Żydzi!. Ta zmiana teologiczna musiała dokonać się przed latami 50-tymi, a więc w latach 40-tych. Jeżeli Jezus zmarł pod koniec lat 20-tych, lub na początku lat 30-tych, to mamy bardzo mało czasu na wytworzenie takiej sytuacji. Ludzie nie posługiwali się wtedy jeszcze Internetem, radiem, czy telewizją. Myśl potrzebuje trochę czasu na dojrzenie i dystrybucję. Musiał gdzieś zacząć się proces, który doprowadził do takich skutków w latach 50-tych. Czy impulsem mogłaby być tylko śmierć Jezusa? Nie. Dlatego, że wielu było podobnych Jemu nauczycieli, którzy kończyli śmiercią a ich uczniowie rozpraszali się. Po latach niemal nic po tych charyzmatykach nie pozostawało. Ewangelie nawet potwierdzają, że zaraz po śmierci Jezusa, jego uczniowie zaczynają się rozchodzić (np. idący do Emaus), ale coś się wydarzyło, co zgromadziło ich ponownie. Jakieś doświadczenie po śmierci Jezusa spowodowało, że znowu działali razem. Nawet historyk jest w stanie to stwierdzić, że coś się wydarzyło pomiędzy śmiercią a rokiem 50-tym, a tak naprawdę początkiem lat 40tych, co wygenerowało impuls z którego wyrosło Chrześcijaństwo. Chrześcijanie mówią: Jezus Zmartwychwstał.
|
Pt kwi 06, 2012 22:32 |
|
|
|
 |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: Pojęcie "ateista"
W tym czasie nawrócił się św. Paweł i zaczął nauczać w synagogach, że Jezus jest mesjaszem.
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
Pt kwi 06, 2012 23:06 |
|
 |
Rutus
Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03 Posty: 1341
|
 Re: Pojęcie "ateista"
Polikarp napisał(a): Istnienie Jezusa mamy potwierdzone przez starożytnych historyków Wcale nie twierdzę, że Jezus nie istniał jako postać realna. Wręcz przeciwnie, za Thorem Heyerdalem jestem gotów powtórzyć, że istniał również rzeczywisty, realny pierwowzór Odyna (prawdopodobnie był to jakiś wybitny wódz, którego działalność pozostawiła piętno we wspomnieniach następców i w społeczeństwie, którym władał). Jest nawet lepiej - najprawdopodobniej tak się sprawa ma z prawie wszystkimi postaciami mitologicznymi z greckimi herosami włącznie (a nawet na czele). Sęk w tym, że istnienie postaci realnej nie daje gwarancji braku zmitologizowania opowieści o niej. I tak się również stało w przypadku łagodnego rabiego Jehoszuy bar Jossifa. Opowieść gminna powtarzana z ust do ust przez przynajmniej dwa pokolenia (wtedy wystarczyło ok. 60 lat) doprowadziła do pojawienia się legendy i nowej mitologii. Ciekawym spostrzeżeniem jest tu porównanie naszej wiedzy o Barabaszu z zapisem zmitologizowanym. Był on przywódcą zbrojnego ruchu oporu w Judei i był postacią ogólnie znaną i szanowaną. To stąd lud mając wybór pomiędzy nieaktywnym politycznie rabim z prowincji a aktywnym bojownikiem z sąsiedztwa wybrał tego drugiego. A co z tego zrobiła mitologia?
_________________ Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia. Stanisław Jerzy Lec
|
So kwi 07, 2012 4:50 |
|
 |
antagonistyczny
Dołączył(a): Wt sie 18, 2009 16:22 Posty: 182
|
 Re: Pojęcie "ateista"
Johnny99 napisał(a): Zawsze po paru chwilach takich rozważań zaczynacie mówić o wiedzy "praktycznej". Ale dlaczego miałoby się to nie stosować także do Boga? A dlaczego nie do wróżek? Według ciebie istnieje obiektywny sposób ocenienia czy coś jest obiektywnie prawdziwe czy nie? Jeżeli nie to nie mamy podstaw do rozmowy. Ze solipsystami nie rozmawiam. Johnny99 napisał(a): Czyli dopóki go nie zbudowali, to nie miały sensu? Wydali tyle kasy na spekulacje, które nie miały sensu? Jeżeli nie wykryją to tak. O to chodzi, że hipotezy się weryfikuje a jak nie ma na nie dowodów porzuca. Przykładowo staram się ten system praktykować na co dzień. Z powodu swojej fascynacji libertarianizmem drogi był mi pogląd, że wolna wola istnieje. Jednak pod wpływem książek neurobiologów i fizyków odrzuciłem go. Bardziej zależy mi czy pogląd jest prawdziwy aniżeli czy daje mi satysfakcje i sprawia, że czuję się fajnie ciepło w środku. Johnny99 napisał(a): Przecież udowodnili to już po wielokroć. Jak długo muszą to udowadniać, żeby móc wreszcie zająć się kwestiami szczegółowymi? No to jeszcze raz poproszę o dowód. Johnny99 napisał(a): Co ma piernik do wiatraka? Dlaczego nie można? No skoro nie interesuje cię czy przedmiot twoich rozważań w ogóle istnieje to o czym tu mówić? Johnny99 napisał(a): Eeee tam. A może po prostu jesteś chory psychicznie i masz omamy? Prawdziwe teologiczne prestidigitatorstwo. Wcześniej twierdziłeś, że gdyby istnienie Boga było oczywiste to ateiści nie mieliby wolnej woli i musieliby zaakceptować Boga a teraz, że i tak by nie zaakceptowali. Zauważasz sprzeczności w swoim rozumowaniu? Ja akceptuje teorię grawitacji i nie twierdzę, że mam omamy. Gdybym miał dowody takie jak Izraelici to uznałbym istnienie Boga po prostu za fakt. Mogę sobie wyobrazić świat gdzie Biblia faktycznie jest nieomylną księgą a na Bliskim Wschodzie można z daleka obserwować ogród Eden, którego bramy strzeżone są przez cheruby z płonącymi mieczami. Świat gdzie Biblie są niezniszczalne i tłumaczą się na język posiadacza automatycznie. Świat gdzie jak zresztą twierdzi Biblia chrześcijanie mogą pić trucizny i leczyć rannych. To nie jest taki świat. Nie ma żadnych dowodów na istnienie Boga i łatwiej wytłumaczyć to faktem, że go nie ma niż, że jest ale się ukrył. Johnny99 napisał(a): Poza tym nawet gdyby się coś takiego zdarzyło, to miałbyś pretensje, że co to za Bóg, który potrzebuje fajerwerków, jakiś taki małostkowy, nie mógłby subtelniej, eee, to pewnie jacyś kosmici, żaden dowód itp.itd. Jesteście ateistami, z czego wynika wprost, że was po prostu nic nie zadowoli z zasady. Niektórzy z was zresztą jasno to przyznali, np. Dawkins. To jest twoje absurdalne założenie, że ateiści uparli się, że Boga nie ma i wszyscy knują. Po prostu tak trudno ci zrozumieć, że są osoby, które nie wierzą bo nie mają dowodów? Ale olać ateistów. Są ludzie którzy teraz akceptują istnienie Boga ale nie mogą się dogadać co do tego czego on chce. Islam, judaizm, chrześcijaństwo, hinduizm gdyby Bóg zrobił swoje istnienie oczywistym i wytłumaczył swoje intencje to byłoby to remedium. Bóg jednak tego nie robi. Johnny99 napisał(a): Jeden wystarczy, ale sto to za mało? Nie, po prostu jeden dobry mi wystarczy. Johnny99 napisał(a): To nie jest prosta implikacja. Człowiek musi dojrzeć do nieba, musi zrozumieć, kim jest, żeby być naprawdę wolnym. Do tego służy życie. To jest bardzo prosta implikacja tylko ty praktykujesz tutaj kwadraturę koła. Stwierdzasz tutaj, że jednak można wiedzieć, że Bóg istnieje i jednak posiadać wolną wolę. Wcześniej stwierdziłeś, że jednak nie. Zdecyduj się. Johnny99 napisał(a): Przecież się na różne sposoby ujawnia - inaczej Mojżeszowi, inaczej Izraelitom, inaczej apostołom, inaczej Św. Faustynie, inaczej Szatanowi itp. Poza tym w toku historii również zmieniają się jego sposoby manifestowania - kiedyś, gdy człowiek był niedojrzały, były one spektakularne: ognie, rozstąpienia wód, cuda na każdym kroku itp. Teraz człowiek dojrzał już do tego, by nie potrzebować "fajerwerków" i samemu do Boga dotrzeć. Więc jestem niedojrzały i nie ma żadnego powodu abym nie miał tych samych dowodów dostępnych jakie mieli Izraelici. Johnny99 napisał(a): Póki nie wiedziałeś, że nie lubisz sushi, póty miałeś mniejszą możliwość wolnego wyboru - bo nie wiedziałeś, co wybierasz. Czyli miałem mniej wolnej woli? Mój Boże. Zdefinuj w ogóle co masz na myśli mówiąc wolna wola bo dla mnie jasne jest, że wolna wola oznacza tyle co brak zdeterminowania decyzji. Jeżeli twoje wybory coś determinuje - geny, wychowania, prawa fizyki, wiedza to po prostu wolna wola nie istnieje. Johnny99 napisał(a): To o "zabawie w chowanego" to nie były drwiny? Aa, to sorry. Nie to jest stwierdzenie faktu. Tak przynajmniej rozumiem twoje argumenty.
|
So kwi 07, 2012 11:37 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pojęcie "ateista"
pisałem w którymś temacie o tym ale poruszę sprawę ponownie - bawi Was to? Tzn kolejny temat, leci już 15 strona przerzucania się na te same argumenty co zawsze, nic z tego nie wyniknie, nikt nikogo nie przekona.
O ile nie wymagam wstrzemięźliwości od ateistów bo wygranie dyskusji i pogrążenie jest czysto ludzkim dążeniem a ateiści żyją właśnie doczesnymi potrzebami o tyle dziwi mnie postawa chrześcijan. Jezus nie kazał nikomu siłą nawracać tylko strząsnąć proch ze stóp tam gdzie nas nie chcą i iść dalej.
|
So kwi 07, 2012 21:30 |
|
 |
Polikarp
Dołączył(a): Cz sty 21, 2010 11:31 Posty: 110
|
 Re: Pojęcie "ateista"
Rutus napisał(a): Sęk w tym, że istnienie postaci realnej nie daje gwarancji braku zmitologizowania opowieści o niej. I tak się również stało w przypadku łagodnego rabiego Jehoszuy bar Jossifa. Opowieść gminna powtarzana z ust do ust przez przynajmniej dwa pokolenia (wtedy wystarczyło ok. 60 lat) doprowadziła do pojawienia się legendy i nowej mitologii. Pisząc mój powyższy post miałem nadzieję, że napisałem go przystępnie i osoby, które go przeczytają zrozumieją co napisałem. Widocznie się myliłem i muszę lepiej do tego się przyłożyć. Polikarp napisał(a): Ta zmiana teologiczna musiała dokonać się przed latami 50-tymi, a więc w latach 40-tych. Jeżeli Jezus zmarł pod koniec lat 20-tych, lub na początku lat 30-tych, to mamy bardzo mało czasu na wytworzenie takiej sytuacji. Ludzie nie posługiwali się wtedy jeszcze Internetem, radiem, czy telewizją. Myśl potrzebuje trochę czasu na dojrzenie i dystrybucję. Jakieś doświadczenie po śmierci Jezusa spowodowało, że znowu działali razem. Nawet historyk jest w stanie to stwierdzić, że coś się wydarzyło pomiędzy śmiercią a rokiem 50-tym, a tak naprawdę początkiem lat 40tych, co wygenerowało impuls z którego wyrosło Chrześcijaństwo. Osoba wierząca mogłaby napisać tak: Jeżeli opowieść o Zmartwychwstaniu została zmitologizowana, to musiało to nastąpić najdalej 20 lat po śmierci Jezusa a to są czasy, kiedy żyli jeszcze naoczni świadkowie wydarzeń sprzed dwóch dekad. Rozmawiamy o Zmartwychwstaniu - czy mógłbyś wytłumaczyć z jakiego powodu twierdzisz, że opowieść gminna powtarzana z ust do ust przez przynajmniej dwa pokolenia prowadząca do zmitologizowania trwała 60 lat? Propozycję wytłumaczenia tego co napisałem powyżej podał Soul33 Soul33 napisał(a): W tym czasie nawrócił się św. Paweł i zaczął nauczać w synagogach, że Jezus jest mesjaszem. Czy twierdzisz, że to św. Paweł wymyślił Zmartwychwstanie i w sposób świadomy zaczął okłamywać ludzi pisząc swoje listy? Czy mógłbyś rozwinąć myśl?
Ostatnio edytowano N kwi 08, 2012 23:16 przez Polikarp, łącznie edytowano 1 raz
|
N kwi 08, 2012 22:48 |
|
 |
Polikarp
Dołączył(a): Cz sty 21, 2010 11:31 Posty: 110
|
 Re: Pojęcie "ateista"
wloczykij napisał(a): kolejny temat, leci już 15 strona przerzucania się na te same argumenty co zawsze, nic z tego nie wyniknie, nikt nikogo nie przekona. Dobrze jest podyskutować i wysłuchać argumentów innych osób - nie po to aby kogoś przekonać do swojego zdania, ale po to aby zweryfikować swoje własne poglądy.
|
N kwi 08, 2012 22:56 |
|
 |
Rutus
Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03 Posty: 1341
|
 Re: Pojęcie "ateista"
Polikarp napisał(a): Pisząc mój powyższy post miałem nadzieję, że napisałem go przystępnie i osoby, które go przeczytają zrozumieją co napisałem. Widocznie się myliłem i muszę lepiej do tego się przyłożyć. No to jeszcze raz. Przejedziemy się po tej odpowiedzi i ze szczegółami pochylimy się nad każdym "pewnikiem", jaki tam się znajduje. Polikarp napisał(a): Na pewno w latach 50-tych istniały już wspólnoty Chrystusowe, które twierdziły, że Jezus Zmartwychwstał. I nikt im nie zabrania tak twierdzić. Omawiany mem był na poziomie utrwalania się w populacji. Zmitologizowanie postaci podziwianej już nastąpiło, ci, którzy temat widzieli na własne oczy nie mogli już nic zmienić w "zeznaniach" nawet, jakby chcieli (i nie tyczy się to wyłącznie kwestii tego, czy kluczowa postać zmartwychwstała, ale i wszelkich treści drugoplanowych). A'propos treści drugoplanowych. Niektóre wyraźnie wskazują na zmitologizowanie treści. Np. opis "masowych wstawań z grobów", które to zdarzenie z całą pewnością nie miało miejsca a jest wyraźnie opisane w omawianym micie. Oczywiście padnie zaraz wyjaśnienie, że to "alegoria". Alegorią jest również sam "fakt zmartwychwstania" - jest to po prostu projekcja ludzkiego strachu przed nieistnieniem. Nicość przeraża, gdyż jest absolutnie niezrozumiała. Polikarp napisał(a): Ludzie nie posługiwali się wtedy jeszcze Internetem, radiem, czy telewizją. Bardzo słuszna uwaga. Wszelkie tego typu treści przekazywane były ustnie. I to jest klucz do rozwiązania tego problemu. Przekaz ustny charakteryzuje się niezwykle dużym poziomem zniekształceń. Trudno przesłać ustną informację bez uszczerbku na zawartości nawet w sytuacji, kiedy treść jest neutralna emocjonalnie. A jeśli jest silnie nacechowana emocjonalnie, taki przekaz bardzo szybko okleja się nadziejami i marzeniami kolejnych "ogniw przesyłowych". W ten sposób mem pęcznieje i nabiera cech mitu o treści coraz bardziej fantazyjnej. Ze zmarłego zrobi się zmartwychwstaniec, z łagodnego mędrzec czy "baranek", z silnego olbrzym, z mądrego światowej sławy filozof (tak się dzieje nawet obecnie, ale teraz istnieje możliwość zweryfikowania treści oryginalnej, czego wtedy nie było - przykładem jest szybki rozrost tego, co dziś nazywamy urban legends - wystarczy kilka lat, nawet nie 20, a z opowieści bez znaczenia robi się prawie horror czy sensacja). A jeśli do tego odbiorcy żyją w warunkach nieciekawych (to bardzo delikatnie powiedziane), to mem zawsze trafia na podatny grunt i pęcznieje dalej. To właśnie przyczyna, że śmierć jednego z "mesjaszy żydowskich" urosła do takich rozmiarów. Wątłość danych materialnych jeszcze ten rozrost przyspieszyła, bo mem nie był ograniczony danymi merytorycznymi. W taki sposób mitologizowały się zapewne prawie wszystkie postacie praktycznie wszystkich mitologii. Polikarp napisał(a): Czy impulsem mogłaby być tylko śmierć Jezusa? Nie. Dlatego, że wielu było podobnych Jemu nauczycieli, którzy kończyli śmiercią a ich uczniowie rozpraszali się. Po latach niemal nic po tych charyzmatykach nie pozostawało. Wręcz przeciwnie. Uczniowie niektórych innych zmartwychwstańców potrafili nauczać o "swoim" nawet do 300 lat (to dużo w świecie, gdzie średnia długość życia nie przekracza 28 lat). Jeden mem urósł szybciej (był bardziej żywotny, bardziej nośny, rozrósł się w populacji bardziej podatnej lub miał po prostu więcej szczęścia) i po latach wchłonął lub zagłuszył pozostałe. Hipoteza wchłonięcia jest o tyle wartościowa, że umożliwia wyjaśnienie "dziedziczenia" wyznawców jednego memu przez inny mem a jednocześnie są dowody na to, że takie kulturowe wchłonięcie (nawet nieco sterowane) miało miejsce i to w przypadku przynajmniej dwóch innych konkurencyjnych memów. A takie dziedziczenie społeczności kultywującej mem umożliwia szybszy rozrost, a o tym właśnie dyskutujemy.
_________________ Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia. Stanisław Jerzy Lec
|
Pn kwi 09, 2012 4:21 |
|
 |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: Pojęcie "ateista"
Polikarp napisał(a): Soul33 napisał(a): W tym czasie nawrócił się św. Paweł i zaczął nauczać w synagogach, że Jezus jest mesjaszem. Czy twierdzisz, że to św. Paweł wymyślił Zmartwychwstanie i w sposób świadomy zaczął okłamywać ludzi pisząc swoje listy? Nie sądzę. Raczej skłaniałbym się ku temu, że z jakiegoś powodu uwierzył, podobnie jak chyba apostołowie.
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
Pn kwi 09, 2012 13:20 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Pojęcie "ateista"
Rutus napisał(a): A'propos treści drugoplanowych. Niektóre wyraźnie wskazują na zmitologizowanie treści. Np. opis "masowych wstawań z grobów", które to zdarzenie z całą pewnością nie miało miejsca a jest wyraźnie opisane w omawianym micie. Oczywiście padnie zaraz wyjaśnienie, że to "alegoria". Alegorią jest również sam "fakt zmartwychwstania" - jest to po prostu projekcja ludzkiego strachu przed nieistnieniem. Nicość przeraża, gdyż jest absolutnie niezrozumiała.
Nie wiem, czy to jest akurat dobry przykład. Miałabym wątpliwości czy nastąpiło tu 'zmitologizowanie' treści na poziomie oryginału, czy już na etapie tłumaczenia i czy wogóle mamy tu do czynienia z tym, o czym Pan pisze, czy raczej jest to niefortunne tłumaczenie. Wielu uważa, że ten fragment wogóle nie mówi o zmartwychwstaniu ciał, ale raczej makabrycznym zdarzeniu wyrzucenia ciał na powierzchnię, które nastąpiło po wstrząsach ( ziemia zadrżała)opisanych w Ewangelii. Argumentują, że w grece nie użyto tam słowa anastasis- zmartwychwstanie, ale zwrotu, który tłumaczą jako podniesienie. Poza tym w Biblii jest mowa, że zmartwychwstanie ciał ma nastąpić dopiero przy powtórnym przyjściu Chrystusa..
|
Pn kwi 09, 2012 13:34 |
|
 |
tredje
Dołączył(a): N sty 15, 2012 20:52 Posty: 646
|
 Re: Pojęcie "ateista"
Johnny99napisal Cytuj: Dałem już link, jest w wątku o odczuwaniu Boga. Gdzie? Czekam na link. Cytuj: Teologia opiera się na wiedzy i faktach. Prosze o jeden fakt zawarty w teologii. Cytuj: Błąd logiczny - dwa różne znaczenia słowa "język". Jezeli juz, to z Twojej strony. Bo drugie znaczenie to nazwa anatomiczna.
|
Pn kwi 09, 2012 21:29 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|