Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
niewazny12 napisał(a): Szkoda mi, że grzech zaistniał. I nie mówcie, że piekła nie ma, bo NIESTETY tak nie jest. http://www.ultramontes.pl/dogmatyka_5_1_3_3.htmCytuj: 2. Nie ma także u tych sekt znamienia świętości. Nie jaśnieli nią sami ich twórcy. I tak Luter był mnichem i kapłanem, który w sam Wielki Piątek z uwiedzioną zakonnicą związki małżeńskie zawarł; Kalwin wśród strasznych bluźnierstw skonał. Zwingli oddawał się lubieżności. Henryk VIII, król angielski, był lubieżnikiem i tyranem okrutnym. Podobnie Focjusz i Michał Caerulariusz, twórcy schizmy, byli znani pierwszy ze swej przewrotności i dumy, a drugi z chciwości szczególnie (2). Nauka przez tych sekciarzy głoszona sprzeciwia się świętości. I tak Protestanci głoszą, że człowiek nie ma wolnej woli, że wiara sama bez uczynków uświęca człowieka, że sprawiedliwość tylko zewnętrzna wystarcza do otrzymania życia wiecznego, że człowiek powinien być absolutnie pewnym o swoim usprawiedliwieniu itd. A dalej odrzucili niektóre Sakramenty święte i ofiarę Mszy św., co wszystko okazuje, że tam brak znamienia świętości. To samo da się powiedzieć o Anglikanach, których artykuły w liczbie 42, wydane przez króla Edwarda i 39 artykułów królowej Elżbiety bardzo się zgadzają z nauką Protestantów. Tego znamienia świętości brakuje także i Grekom schizmatykom. Po odłączeniu się od Kościoła rzymskokatolickiego, kościół grecki przestał być matką Świętych. To samo da się także powiedzieć o wszystkich innych sektach, że nie mają Świętych. Rozumiem @niewazny12, ze ta samą miarę przykładasz do swojego Kościoła i z pełnym smutkiem podchodzisz do pornokracji oraz że wszyscy umierający w wielkim cierpieniu i krzyczący sa wg ciebie skazani na potępienie. Pewna ciekawostka stojąca w pewnym kontraście do smierci Kalwina, żerująca na tym samym przesądzie: Ma łożu smierci zapytano Luthera „Czcigodny ojcze, czy chcesz niezłomnie trwać przy Chrystusie i Jego nauce, którą głosiłeś ?” ks dr. Luther Świadomy bliskiej śmierci odpowiedział: „Tak”. Umarł śmiercią łagodną i spokojna z dostojnym uśmiechem na twarzy. Tak to opisują świadkowie jego śmierci 
|
N kwi 29, 2012 11:17 |
|
|
|
 |
niewazny12
Dołączył(a): Śr kwi 09, 2008 10:19 Posty: 1350
|
 Lapsarianizm drwi z Boga!
To chyba nie jest prawda, bo głosił on coś bardzo niesprawiedliwego: http://pl.wikipedia.org/wiki/SupralapsarianizmCytuj: W odróżnieniu od infralapsarianizmu jest poglądem radykalniejszym. Głosi, iż postanowienie Boże dotyczące suwerennego wyboru i predestynacji jednych ludzi do zbawienia, a innych na potępienie poprzedzało jego postanowienie o stworzeniu człowieka i dopuszczeniu do jego upadku. Teoretyczne implikacje supralapsarianizmu prowadzą zatem do przekonania, iż nawet gdyby Bóg nie pozwolił w późniejszym czasie na upadek pierwszych ludzi (są to oczywiście dywagacje czysto teoretyczne) i tak jedna grupa ludzi byłaby przeznaczona do zbawienia, podczas gdy druga – na wieczne potępienie. Należy jednak przy tym podkreślić, że lapsarianizm jest nauką dotyczącą kolejności decyzji powziętych w umyśle Boga, co nie pokrywa się czasowo z realizacją tychże dekretów w historii zbawienia (gdyż dotyczy czasu przed założeniem świata).
Według supralapsarian pierwszym i ostatecznym celem Boga jest wywyższenie siebie bardziej przez zbawienie jednych i potępienie innych, a dopiero później przez samo stworzenie świata.
Supralapsarianami było większość szesnastowiecznych reformatorów m.in. Huldrych Zwingli, Marcin Luter, John Knox i Teodor Beza. Czy to nie robi z Boga obłudnika, zwyrodnialca, potwora, którym Stwórca oczywiście być nie może? Jak ktoś taki mógłby być sprawiedliwy, tworząc kogoś tylko po to, by cierpiał na wieki? Ja nie chciałbym nie tylko, żeby ktokolwiek był potępiony, ale i nawet grzeszył w jakikolwiek sposób. Dla lapsarianistów te słowa mogą wydać się bluźnierstwem, poniżaniem Stwórcy, kłamstwem... Być może Luter był jednym z największych bluźnierców wszechczasów ze względu na głupi i skrajnie poniżający Boga lapsarianizm!Talmud i Koran są mniej bluźniercze od paskudnego kału lapsarianistycznego. Bóg jest Miłością, a nie perfidnym egoistą!
_________________ Bóg jest tylko jeden. Nie ma boga poza BOGIEM. Nie chcę iść do piekła! Nie chcę być potępiony bez końca! Wszystko, co nie jest Bogiem, jest stworzeniem jedynego Boga, jaki istnieje we wszechbycie. Bóg jest niezmienny, bez początku, bez końca.
|
N kwi 29, 2012 15:36 |
|
 |
corkafizdejki
Dołączył(a): Śr kwi 18, 2012 19:40 Posty: 42
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
czy można być trochę zbawionym?
|
N kwi 29, 2012 22:08 |
|
|
|
 |
Kris65
Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30 Posty: 1518
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
Cytuj: Ja nie chciałbym nie tylko, żeby ktokolwiek był potępiony, ale i nawet grzeszył w jakikolwiek sposób. I ja też i pewno ponad 99 procent ludzi z naszego kręgu kulturowego.Ale niestety... 
_________________ Zdrowego rozsądku życzę...
|
Wt maja 01, 2012 7:21 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
Kozioł napisał(a): „Czcigodny ojcze, czy chcesz niezłomnie trwać przy Chrystusie i Jego nauce, którą głosiłeś ?” ks dr. Luther Świadomy bliskiej śmierci odpowiedział: „Tak”. Umarł śmiercią łagodną i spokojna z dostojnym uśmiechem na twarzy. Tak to opisują świadkowie jego śmierci  Zmiana przekonań przed śmiercią jest iluzją. Sumienie jest zniekształcone. Tylko nadzwyczajna łaska żalu za grzechy może spowodować inne spojrzenie na siebie. Dlatego Kościół jest pewną drogą do Boga. Pozbawia człowieka iluzji duchowych prowadzących na manowce. Ateiści też umierają spokojnie. Sądzą, że to kres ich życia. Inni obrzucają księdza obelgami na kilka minut przed śmiercią. To nie dotyczy zbawienia/potępienia Lutra. Nie mamy wiedzy.
|
Wt maja 01, 2012 8:48 |
|
|
|
 |
Kris65
Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30 Posty: 1518
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
Cytuj: Ateiści też umierają spokojnie. Sądzą, że to kres ich życia. I mają rację 
_________________ Zdrowego rozsądku życzę...
|
Wt maja 01, 2012 16:55 |
|
 |
mareta
Dołączył(a): Pt cze 03, 2011 8:17 Posty: 3468
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
Skoro są tacy spokojni w swoim ateizmie, co robią na katolickim forum i to od kilku lat?
_________________ "Jesteśmy stworzeni na miarę Słowa, które stało się człowiekiem"
|
Wt maja 01, 2012 19:05 |
|
 |
Kris65
Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30 Posty: 1518
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
Cytuj: Skoro są tacy spokojni w swoim ateizmie, co robią na katolickim forum i to od kilku lat? Szerzą postępowe idee 
_________________ Zdrowego rozsądku życzę...
|
Wt maja 01, 2012 19:31 |
|
 |
niewazny12
Dołączył(a): Śr kwi 09, 2008 10:19 Posty: 1350
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
Precz z ateizmem! Cytuj: I jeszcze napawające przestrachem dokumenty:
Z okazji Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan przypominamy zapomniane dokumenty Magisterium Kościoła.
(Sobór Florencki, dekret dla Jakobitów, 4. II 1441)
Święty Kościół Rzymski mocno wierzy, wyznaje i głosi, że nikt, kto nie jest w Kościele katolickim, nie tylko poganie, ale i żydzi, albo heretycy i schizmatycy, nie mogą dostąpić żywota wiecznego; lecz pójdą w ogień wieczny ‘który zgotowany jest diabłu i aniołom jego’ (Mt 25:41), jeżeli przed końcem życia nie będą przyłączeni do niego (Kościoła)... Nikt też, choćby nie wiedzieć jakie dawał jałmużny, a nawet przelał krew dla Imienia Chrystusowego, nie może być zbawiony, jeżeli nie wytrwa w łonie i jedności Kościoła katolickiego.
Innocenty III. List Eius exemplo.
Sercem wierzymy i ustnie wyznajemy jeden Kościół, nie kościół heretyków, lecz święty, rzymski, katolicki i apostolski, i wierzymy, że poza nim nikt nie dostępuje zbawienia.
Grzegorz XVI. Encylika Mirari Vos
13. Teraz przejdźmy do innej przyczyny wielu nieszczęść, które wraz z Naszym żalem dotykają Kościół to jest do indyferentyzmu, czyli przewrotnej opinii bezbożnych, wszędzie podstępnie rozpowszechnianej, że w każdej religii można dostąpić wiecznego zbawienia duszy, jeśli się uczciwie i obyczajnie żyje. W tak oczywistej sprawie, jesteście w stanie z łatwością uchronić powierzony Wam lud od tego najbardziej zgubnego błędu. Kiedy bowiem apostoł przestrzega, że, "jeden jest Bóg, jedna Wiara, jeden Chrzest" (Ef 4, 5), niechże drżą z bojaźni wszyscy, którzy z jakiejkolwiek religii spodziewają się fałszywie otwartego przystępu do błogosławionej wieczności i niech szczerze rozważą według świadectwa Zbawiciela, że "są przeciw Chrystusowi, bo z Chrystusem nie są, i że rozpraszają nieszczęśliwie, bo z nim nie gromadzą" (Łk 11, 23), dlatego "niezawodnie na wieki zaginą, jeśli katolickiej wiary wyznawać i jej całkowicie i bez naruszenia zachowywać nie będą". Niech posłuchają św. Hieronima, który gdy się Kościół podzielił schizmą na trzy stronnictwa, mówi o sobie, że jest nieugięty w postanowieniu, jeżeli ktoś chciał go przyciągnąć na swoją stronę, mężnie wyznając: "Kto się łączy z katedrą Piotra, jest ze mną". Próżno by ktoś sobie schlebiał, że i on także jest odrodzonym w wodzie chrztu świętego, bo na ten zarzut trafnie odpowiedział św. Augustyn: "Gałązka z winnicy odcięta swój kształt zachowuje, ale cóż jej po kształcie jeżeli nie czerpie życia z korzenia?".
Pius IX. Encyklika Quanto conficiamur moerore.
Ci, którzy trwają w niepokonalnej niewiedzy względem najświętszej naszej religii, a którzy – pilnie zachowując prawo naturalne i jego nakazy, przez Boga wpisane w sercach wszystkich ludzi, i trwając w gotowości okazania Bogu posłuszeństwa – prowadzą życie uczciwe i prawe, mogą, wskutek działającej łaski i światła Bożego, dostąpić żywota wiecznego, ponieważ Bóg, który widzi, przenika i zna doskonale wszystkie umysły, dusze, myśli i postawy, nie pozwoli w dobroci swej i łaskawości, by ktoś bez dobrowolnej winy został ukarany męką wieczną.
Musimy raz jeszcze przypomnieć i odrzucić bardzo wielki błąd, ku któremu zwrócili się w sposób pożałowania godny niektórzy katolicy: opinię, jakoby istoty ludzkie żyjące w błędach i obce wobec prawdziwej wiary mogły osiągnąć życie wieczne. Jest to ze wszech miar sprzeczne z katolicką doktryną.
Leon XIII. List Testem Benevolentiae.
Nowe te poglądy, o których mowa, zależą mniej więcej na tym, że dla łatwiejszego pociągnięcia innowierców do uznania prawdy katolickiej, należałoby Kościołowi bardziej się zbliżyć do ludzkości doszłej do pełnej już dojrzałości i, pozbywszy się dawnej surowości, stać się wyrozumiałym dla aspiracji i poglądów współczesnych ludów.
Wielu sądzi, że to się winno stosować nie tylko do karności do życia, lecz także i do nauczań wchodzących w skład skarbu wiary. Sądzą bowiem, że byłoby na dobre, w celu pociągnięcia opornych zamilczeć o niektórych prawdach jakoby mniejszej wagi, a przynajmniej na tyle je uszczuplić, żeby nie zachowały znaczenia, jakie im stale Kościół przypisywał.
Nie trzeba też sądzić, że wolne jest od winy owo przemilczenie, które radzą zastosować do niektórych zasad nauki katolickiej, aby je zakryć cieniem zapomnienia. [...] Niech więc nikt się nie kusi, z jakiej bądź racji, coś zamilczeć albo ująć z nauki przez Boga podanej, kto by to uczynił, raczej by chciał katolików rozłączyć z Kościołem zamiast rozłączonych do Kościoła pociągnąć. Niech więc wrócą do Kościoła, niczego bardziej nie pragniemy, wszyscy, którzy błądzą w dali od Owczarni Chrystusa, lecz nie inną drogą, niż ta, którą im sam Chrystus wskazał.
Stronnicy bowiem nowinek sądzą, że należy wprowadzić do Kościoła pewną swobodę, polegającą na tym, że po ograniczeniu praw i czujności władzy, wolno by było każdemu w wiernych działać swobodniej, zgodnie z własnym zapatrywaniem.
Prawie wszędzie pomieszanie samowoli z wolnością, popęd do mówienia i omawiania wszystkiego, możność sądzenia o wszystkim i łatwość głoszenia drukiem wszelkich poglądów, zalewają umysły takim mrokiem, że dzisiaj właśnie, bardziej niż dawniej, korzyść jest i potrzeba uciekania się do urzędu nauczającego, celem ustrzeżenia od błędu sumienia i postępowania.
św. Pius X. List Notre Charge Apostolique
Doktryna zaś katolicka uczy, że pierwszy obowiązek miłości nie polega na tolerancji błędnych przekonań, choćby najbardziej szczerych, ani na obojętności teoretycznej czy praktycznej dla błędu lub występku, w którym widzimy pogrążonych braci naszych, lecz na gorliwości o ich podniesienie umysłowe i moralne, nie mniej jak o ich dobrobyt materialny. Ta sama doktryna katolicka uczy nas również, że źródło miłości bliźniego znajduje się w miłości Boga, wspólnego Ojca i wspólnego celu całej rodziny ludzkiej i w miłości Chrystusa, którego jesteśmy członkami, tak że wspomożenie nieszczęśliwego jest to wyświadczenie przysługi samemu Chrystusowi. Wszelka inna miłość jest złudzeniem lub uczuciem jałowym i przemijającym.
Pius XI. Encyklika Mortalium Animos.
...urządzają, zjazdy, zebrania i odczyty z nieprzeciętnym udziałem słuchaczy i zapraszają na nie dla omówienia tej sprawy wszystkich, bez różnicy, pogan wszystkich odcieni, jak i chrześcijan, ba, nawet tych, którzy - niestety - odpadli od Chrystusa, lub też uporczywie przeciwstawiają się Jego Boskiej naturze i posłannictwu. Katolicy nie mogą żadnym paktowaniem pochwalić takich usiłowań, ponieważ one polegają na błędnym zapatrywaniu, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne, o ile, że one w równy sposób, chociaż w różnej formie, ujawniają i wyrażają nasz przyrodzony zmysł, który nas pociąga do Boga i do wiernego uznania Jego panowania. Wyznawcy tej idei nie tylko są w błędzie i łudzą się, lecz odstępują również od prawdziwej wiary, wypaczając jej pojęcie i wpadając krok po kroku w naturalizm i ateizm. Z tego jasno wynika, że od religii przez Boga nam objawionej, odstępuje zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera.
Nie którzy tym łatwiej dają się uwieść złudnym pozorom słuszności, gdy chodzi o popieranie jedności wszystkich chrześcijan. Czyż nie jest rzeczą słuszną - wciąż się to powtarza, - ba - nawet obowiązkiem, by wszyscy, którzy wyznają imię Chrystusa, zaprzestali wzajemnych oskarżeń i raz przecież połączyli się we wspólnej miłości? Gdyż, któżby się ośmielił powiedzieć, że miłuje Chrystusa, jeśli wedle sił swoich nie stara się urzeczywistnić życzenia Chrystusa, który prosi Ojca, by Jego uczniowie byli "jedno" ("unum")?. A czyż ten sam Chrystus nie chciał, by Jego uczniów poznawano po tym, że się wzajemnie miłują i aby tym różnili się od innych: "In hoc cognoscent omnes, quia discipuli mei estis, si dilectionem habueritis ad invicem" (Po tym poznają wszyscy, że jesteście moimi uczniami, jeżeli będziecie się wzajemnie miłowali")?. "Oby - tak dodają - wszyscy chrześcijanie byli "jednio"! Mieliby przecież większą możność przeciwstawiać się zarazie bezbożności, która z dnia na dzień coraz to bardziej się rozprzestrzenia i coraz to szersze zatacza kręgi i gotowa obezwładnić Ewangelię". W ten i podobny sposób rozwodzą się ci, których nazywają wszechchrześcijanami (panchristiani). A nie chodzi tu tylko o niezliczone i odosobnione grupy. Przeciwnie, powstały całe związki i rozgałęzione stowarzyszenia, którymi zazwyczaj kierują niekatolicy, chociaż różne wiary wyznający. Poczynania te ożywione są takim zapałem, że zyskują niejednokrotnie licznych zwolenników i pod swym sztandarem zgrupowały nawet potężny zastęp katolików, których zwabiła nadzieja unii, pojednania chrześcijaństwa, co przecież zgodne jest z życzeniem Świętej Matki, Kościoła, który wszak niczego bardziej nie pragnie, jak tego, by odwołać swe zbłąkane dzieci i sprowadzić je z powrotem do swego grona. W tych nęcących i zwodniczych słowach tkwi jednak złowrogi błąd, który głęboko rozsadza fundamenty wiary katolickiej.
Mówią, że należy więc dawne sprawy sporne i różnice zdań, które po dziś dzień są kością niezgody wśród rodzin chrześcijańskich, pozostawić na boku, z innych zaś nauk ulepić i przedłożyć wspólna regułę wiary, której wyznawanie zbratałoby wszystkich i przez co wszyscy czuliby się braćmi. Rozmaite zaś Kościoły i wspólnoty po połączeniu się w ogólny związek miałyby możność przeciwstawić się poważnie i skutecznie naporowi niewiary.
...ani Stolica Apostolska nie może uczestniczyć w ich zjazdach, ani też wolno wiernym zabierać głosu lub wspomagać podobne poczynania. Gdyby to uczynili, przywiązaliby wagę do fałszywej religii chrześcijańskiej, różniącej się całkowicie od jedynego Kościoła Chrystusa. Czyż możemy pozwolić na to - a byłoby to, rzeczą niesłuszną i niesprawiedliwą, by prawda, a mianowicie prawda przez Boga objawiona, stała się przedmiotem układów?
Co się zaś tyczy artykułów wiary, to bezwarunkowo nie dozwolona jest różnica, która chciano zaprowadzić między tzw. zasadniczymi a nie zasadniczymi punktami wiary, jak gdyby pierwsze z nich musiały być uznane przez wszystkich, natomiast te drugie mogłyby pozostać do swobodnego uznania wiernych
Jasną rzeczą więc jest, Czcigodni Bracia, dlaczego Stolica Apostolska swym wiernym nigdy nie pozwalała, by brali udział w zjazdach niekatolickich. Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli. Powtarzamy, by powrócili do jednego Kościoła Chrystusa, który jest wszystkim widomy i po wsze czasy, z woli Swego Założyciela, pozostanie takim, jakim go On dla zbawienia wszystkich ludzi ustanowił. Mistyczna Oblubienica Chrystusa przez całe wieki pozostała bez zmazy i nigdy też zmazy doznać nie może.
Skoro to mistyczne ciało Chrystusa, Kościół, jedno jest, spojone i złączone jak ciało fizyczne, bardzo niedorzecznym człowiekiem okazałby się ten, kto by chciał twierdzić, że ciało mistyczne Chrystusa może się składać z odrębnych, od siebie oddzielonych członków.
Instrukcja Kongregacji Świętego Oficjum De motione oecumenica (O ruchu ekumenicznym) z 1949 r.
Należy więc przedstawić i wykładać całą i nieuszczuploną doktrynę katolicką. Żadną miarą nie wolno pomijać milczeniem czy owijać w wieloznaczne słówka tego, co wiara katolicka mówi o prawdziwej naturze i drodze usprawiedliwienia, o strukturze Kościoła, o prymacie jurysdykcji biskupa rzymskiego, wreszcie o jedynej prawdziwej jedności przez powrót dysydentów do jednego prawdziwego Kościoła Chrystusa (deque unica vera unione per reditum dissidentium ad unam veram Christi Ecclesiam). http://www.traditia.fora.pl/nauczanie-p ... ,3484.html
_________________ Bóg jest tylko jeden. Nie ma boga poza BOGIEM. Nie chcę iść do piekła! Nie chcę być potępiony bez końca! Wszystko, co nie jest Bogiem, jest stworzeniem jedynego Boga, jaki istnieje we wszechbycie. Bóg jest niezmienny, bez początku, bez końca.
|
N maja 06, 2012 8:53 |
|
 |
piok333
Dołączył(a): N maja 30, 2010 9:03 Posty: 1020
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
niewazny12 napisał(a): Precz z ateizmem! Proponuję ostrożność wobec możliwości popadnięcia w skrajność. Pomoże w tym bardziej wyważone wsłuchanie się w głos Kościoła: Cytuj: Chrześcijaństwo, przyjmujące istnienie Boga za fundamentalną prawdę wiary, nie da się pogodzić z ateizmem. Sobór Watykański I […] odrzucił wszelkie postacie ateizmu […]. Papieże okresu Soboru Watykańskiego II przyjęli w odniesieniu do zwolenników ateizmu postawę bardziej otwartą. Jan XXIII […] zalecał współpracę z ludźmi o odmiennej ideologii. Postulował możliwość dialogu ideologicznego wierzących z niewierzącymi […]. Także Paweł VI […] odróżnił ateizm doktrynalny od jego modelu społecznego, wyrażając swoją dezaprobatę tylko w odniesieniu do ideologii; dostrzegał u ateistów wartości etyczne i intelektualne, protestował równocześnie przeciw naruszaniu wolności religijnej przez «ateizm walczący». Sobór Watykański II przede wszystkim przedstawił poglądy i postawę Kościoła wobec niewiary, a formy i źródła ateizmu usystematyzowanego omówił w aspekcie duszpasterskim (KDK 19-21) […]. W przeciwieństwie do dawniejszych wypowiedzi teologów, którzy akcentowali osobistą winę ateistów, dopatrując się w ich postawie złej woli, Sobór Watykański II dopuszcza istnienie ateizmu niezawinionego, zwracając uwagę na wielość przyczyn prowadzących do utraty wiary […]. Nawiązując dialog z ateistami, wskazał na niektóre braki i błędy ideologii ateistycznej oraz wyjaśnił, że w chrześcijańskim humanizmie teocentryzm łączy się z antropocentryzmem. Źródło: W. Granat. Ateizm. Encyklopedia katolicka. Red. F. Gryglewicz i in. T. 1. Lublin 1973 kol. 1038 n.
_________________ http://img407.imageshack.us/img407/7421/mjdomtowieczno1.jpg
|
N maja 06, 2012 10:08 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
Ateizm niezawiniony - podoba mi się ten termin! Ciekawe czy istnieje teizm niezawiniony?
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
N maja 06, 2012 16:57 |
|
 |
piok333
Dołączył(a): N maja 30, 2010 9:03 Posty: 1020
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
Należy pamiętać, że ateizm jest grzechem: KKK 2125.
_________________ http://img407.imageshack.us/img407/7421/mjdomtowieczno1.jpg
|
N maja 06, 2012 23:17 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
To prawda, niestety do tego grzechu znacząco mogą się przyczynić wierzący:
"niemały udział mogą mieć wierzący, o ile skutkiem zaniedbań w wychowaniu religijnym albo fałszywego przedstawiania nauki wiary, albo też braków w ich własnym życiu religijnym, moralnym i społecznym, powiedzieć o nich trzeba, że raczej przesłaniają, aniżeli pokazują prawdziwe oblicze Boga i religii"
SV II, Gaudium et spes, 19
|
Pn maja 07, 2012 6:47 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
Na jakiej zasadzie? Tzn. zastanawia mnie, jak można wymagać od człowieka niewierzącego żeby uwierzył, przecież nie jest to kwestia wyboru...? Człowiek, wierzący trwa w wierze motywowany wiarą właśnie, jaką motywację ku uwierzeniu miałby mieć szczęśliwy niewierzący?
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Pn maja 07, 2012 7:01 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: Co to znaczy, że poza Kościołem nie ma zbawienia?
Co nie zrobisz, to i tak będziesz grzeszył! Ateizm jest grzechem, ale również wiara w innego boga jest grzechem. Jak uwierzysz w boga A, to według wyznawców boga B, C, D, E,...Z będziesz grzesznikiem!
I przyłączę się do zdania JedenPosta. PO KIEGO niewierzący ma zacząć wierzyć w jakieś bóstwo, skoro mu dobrze bez wiary w nie? Przecież to to samo, co namawianie żydów przez katolików (i odwrotnie) albo katolików przez świadków J. do przyjęcia "prawdziwej wiary". Czy Wy, katolicy, rozważalibyście w ogóle zmianę wiary na inną, "prawdziwą"? Pewnie nie. A niektórzy to na taką propozycję zareagowaliby pewnie agresją.
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Pn maja 07, 2012 8:10 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|