PCOS to przypadek szczególny i także jest przewidziany w NPR. Siłą współczesnych metod jest właśnie przygotowanie na wiele przypadków niestandardowych, a nie na skupieniu sie tylko na typowych przypadkach.

Tak jak napisała Margaret_ka NPR ma tu gotową receptę.

tak jak pisaliście temperatury nie jest łatwo zaburzyć. Ja nigdy w życiu nie nastawiłam budzika w wolną niedzielę na 6 rano żeby zmierzyć temp! No co wy..... mierzę o 6 w dni powszednie bo tak wstaję do pracy, ale w dni wolne tak jak się obudzę- z tym że nie mam zwyczaju wylegiwać się do 10. Budzę się zwykle przed 8, koło powiedzmy 7.30 i wtedy mierzę. Czasem jest jedna kreska więcej. U mnie temperatura w I fazie wynosi 36,0- 36,1, czasem (w niedzielę:)) -36,2 a po owulacji 36,5- 36,7 więc różnicy nie da się przeoczyć. Jeśli komuś kompletnie nie wychodzi nic z pomiarów temp, może mieć zły termometr- warto kupić nowy- ale może mieć zaburzenia hormonalne lub cykle nieowulacyjne. Temperatura w III fazie cyklu może być ponad 37 st, nie jest to rzadkie.
Ja pisałam o bólu owulacyjnym bo u mnie on jest bardzo stałym objawem i charakterystycznym, mam go od urodzenia pierwszego dziecka. Jeśli chodzi o gorączkę to tak powiedzcie szczerze- ile razy w ostatnim roku zachorowaliście na chorobą z gorączką...? Ja raz. Na wstrętną grypę. Miałam ponad 38 przez 3 dni. Czułam się jak przejechana walcem więc nie pomyślałabym nawet o seksie choćby nie wiem co Oczywiście całkowicie pominęłam te 3 dni, wogóle nie zapisywałam rano temperatury wiedząc że pewnie mam gorączkę, zreszta to było chyba w III fazie akurat a ja jak mam udokumentowana owulację to chowam termomentr do szufladki i wyjmuję po następnej miesiączce (ale to nie jest fachowo, tak mogą robić starzy wyjadacze albo tacy jak ja którzy myślą trochę o dziecku i odpuszczają stricte pilnowanie się).
Wyznaczenie początku fazy płodności nie jest czasem łatwe i z tym się zgadzam.
W którymś poście było wspomniane dlaczego nie prezerwatywa (ja nie piszę czy tak czy nie, bo to nie jest temat o tym!) - ale pamiętajcie że prezerwatywa jest znacznie mniej skuteczna niż NPR, po owulacji jej użycie jest bez sensu i jest wyrzucaniem pieniędzy (a te lepsze nie są wcale takie tanie), a w okresie owulacji jest bardzo względnym zabezpieczeniem i jej "nieskuteczność" jest dosyć częsta. No i nie każdy ją akceptuje.
W okresie karmienia mnie było trudno, nie miałam jasnych objawów.

Ja mam zwyczaj wylegiwania się do 10"-11" w dni wolne lub te, w które pracuję na popołudnie.
Temperaturę zawsze mierzyłam o 6. Termometrem elektronicznym kilkadziesiąt sekund, a potem szłam spać dalej.

A nie stanowi dla Was problemu rzadki seks? Ja nie korzystając tylko z III fazy mam seks 1-2 razy w miesiącu. Przyznam, że grzesząc ale za to częściej (seks oralny) - czułam że jesteśmy małżeństwem a jak seks jest "po bożemu" ale tak rzadko to się normalnie odzwyczajam...

[quote="ikm" Ja nie korzystając tylko z III fazy [/quote]

Miało być korzystając TYLKO z III fazy:-)

ikm 1-2 w miesiacu? :O :O :O :O

Tak, korzystamy tylko z III fazy a cyklemam niezbyt dlugie i tak to wyglada. Jak juz jest ta III faza, to nie kazdego dnia jest czas czy sly na ten seks, wiadomo, sa dzieci, no i wychodzi 1-2 razy w miesiacu. Ja mysle, ze jak ktos korzysta z III fazy a z I nie, to podobnie to wyglada u innych.
W miedzyczasie maz nie mialby nic przeciwko seksowi oralnemu - ale ja mam wyrzuty sumienia, wiec nie robimy nic. Maz delikatnie sugeruje, ze to ja stanowie tu problem, bo on wogole zasad KK w seksie nie uznaje....

Do tego III fazemam ogolnie krotka po objawach temp.+ sluz.

Jakbym ja miała korzystać tylko z III fazy, to też byśmy mieli seks ze 2-3 razy w miesiącu.
Ja nienawidzę się kochać w III fazie.

Jak bardzo praktyka podkopuje wiarę w metodę...

Ja uważam, że nie istnieje metoda idealna dla każdej pary.
Zawsze coś jednym będzie pasowało, innym nie.
Dla nas wersja FAM jest idealną metodą (tzn. była, bo już nie potrzebna nam antykoncepcja). Ale tzn. orto-NPR był/jest dla nas nie do przyjęcia, choć znam osoby, które się odnajdują w NPRze.

Wiare w metode to nie, bo uwazam ze metoda jest bardzo skuteczna, stosujac tylko III faze przy obserwacjach sluz+ temp. mozna bez problemu pozostac bezdzietnym

FAM jest niezgodne z nauka KK. Co do NPR - jest do przyjecia jak sie kochasz i w I i w III fazie ale jak juz nie chcesz dzieci, to pozostaje tylko III faza i zaczyna sie robic dziwnie.... Przez powstrzymywanie sie seks przestaje Ci byc potrzebny, bo sie odzwyczajasz a w III fazie jakos po 2-gim dziecku wogole nie mam ochoty i musze wypic sporo wina, zeby ta ochota przyszla. Naturalnie to mam wielka ochote w I i II fazie - ale wtedy nie wolno.

Ale dlaczego nie wolno? W pierwszej fazie wolno i można. Chyba, że ktoś ma tak krótkie cykle, że w praktyce nie udaje się w I fazie współżyć. Ale jest to możliwe. My współżyjemy i w fazie przedowulacyjnej i poowulacyjnej i skuteczność jest (czyt: dziecka nie ma ).

Ja mam krótkie cykle i I faza w moim przypadku jest dość ryzykowna - wogóle jest ryzykowna i naprawdę musicie być otwarci na życie jeśli się na I fazę decydujecie:D
Np. aktualnie mam niespodziewane zawirowanie cyklu z powodu stresów (chyba) i mój ostatni cykl trwał.... 17 dni - chociaż to mi się nie zdarzało, bo zwykle mam 26-30 dniowe. Gdybyśmy więc w ostatniej I fazie współżyli, to na bank byłabym w trzeciej ciąży!!! My korzystaliśmy z I fazy dawniej ale kiedyś zadałam sobie szczere pytanie: Czy jestem gotowa jakby co przyjąć dziecko i sobie odpowiedziałam - NIE JESTEM NA TO GOTOWA. Dlatego tylko III faza w naszym przypadku.