Ponieważ
muzzy wyraził zwięźle większość tego, co chciałem napisać w odpowiedzi dla
MARIEL,
Kazeshini i
Lizy, pozostaje mi tylko rozwinięcie detali.
Co najważniejsze - na początek.
Najskromniejsza baza definicji "prawa naturalnego", o której mówimy, jako zbioru norm "zapisanych w sercu
każdego człowieka", na dzień dobry zawiera w sobie roszczenie, iż takie prawa
- istnieją
- są uniwersalne, ponadczasowe, niezmienne
Propagatorzy idei "prawa naturalnego"
utrzymują DOGMATYCZNIE *), że takie zasady rzeczywiście istnieją. Opatrują je etykietką "naturalne", która służy jako poręczna
broń polemiczna, dzięki której można zarzucać oponentom, że jeśli sprzeciwiają się "prawu naturalnemu", to występują przeciw "naturze ludzkiej" (zob. -> "natura Lucka"), której te prawa są nieodłączną częścią. Tym samym: kto się sprzeciwia "prawu naturalnemu", ten występuje przeciwko człowieczeństwu. Warto zwrócić uwagę, że samo sedno idei takich "praw naturalnych" i ten sposób stosowania terminu "prawo naturalne"
nie odwołuje się do żadnej religii. Dlatego właśnie jest bardzo dogodną bronią argumentacyjną również w polemikach przeciwko nie-teistom. Tyle tylko, że istnienie takich "praw naturalnych" jest
de facto założeniem pewnych systemów etycznych, choć zwolennicy przedkładają je jak udowodniony i niepodlegający dyskusji
pewnik.
*) słowa "dogmatycznie" nie należy tutaj rozumieć w wąskim sensie dogmatu religijnego
Do tak określonego pojęcia "prawa naturalnego"
dokłada się - albo otwarcie i z naciskiem (np. w dokumentach opisujących np. etykę katolicką), albo milczkiem, ukradkiem, doraźnie (np. w dyskusji
w zależności od potrzeb polemicznych) powiązania z religią. Czyli kolejne
założenia. Typowy przykład to np.:
Kazeshini napisał(a):
naturalne prawa sumienia - dekalog, który w naturalny sposób jest w każdym z nas mówiący co dobre a co złe, w podświadomości czy z wychowania - każdy ma ten wewnętrzny głos
Kazeshini napisał(a):
W każdym razie w każdym człowieku są te podstawowe prawa naturalne i są one nie inne jak dekalog od trzeciego czy czwartego do końca
Co prawda, takie powołanie się na dekalog nie oznacza w sposób logicznie konieczny, że "podstawowe prawa naturalne" są pochodzenia
nadnaturalnego, ani że właśnie dzięki dekalogowi poznaliśmy i powinniśmy poznawać prawa naturalne. Niemniej, taka właśnie asocjacja jest podsuwana. W tym momencie następuje niejawne
dodanie do definicji "prawa naturalnego" połączenia "naturalne prawa sumienia = dekalog". Takim ruchem faktycznie
zmienia się sens ogólnej definicji "praw naturalnych", pozostawiając tą samą etykietkę. Ponieważ z definicji podstawowej
nie wynika, że uniwersalne, niezmienne zasady etyczne wspólne wszystkim ludziom
muszą być tożsame z dekalogiem, w szczególności z jakąś jego konkretną interpretacją. Dzięki niejednoznaczności terminu można raz powoływać się na ogólniki lub sumienie, a raz na dekalog, zależnie od sytuacji. "Prawo naturalne" staje się dokładnie tego samego rodzaju koniem trojańskim, co termin "teoria inteligentnego projektu", rzekomo neutralny i wcale nie związany z wiarą.
Ponownie, przy okazji cytatów: w słownictwie minionego ustroju słowem-wytrychem było "socjalistyczny" -- które mogło znaczyć wiele, zgoła nic, albo nawet zmieniać znaczenie pojęcia. Były "ekonomia socjalistyczna", "sprawiedliwość socjalistyczna", a nawet szkolny przedmiot o nazwie "wychowanie do życia w rodzinie socjalistycznej". Teraz mamy "naturalne prawa sumienia - dekalog, który w naturalny sposób jest w każdym z nas". Kto przyznałby otwarcie, że jest przeciwko naturalności i naturze Lucka? Jakie władze oświatowe zaoponowałyby i postawiły się na pozycji zwolenników "wychowania do życia w rodzinie ANTY-socjalistycznej"?
W ten sposób "podbudowane" pojęcie "prawo naturalne" wystarcza najczęściej do użycia w charakterze poręcznej maczugi polemicznej:
Liza, wtorek 8 maja 2012, 12:04 napisał(a):
Człowiek bez odniesienia się do Prawa Naturalnego może uznać za normę prawną każde zło i nazwać to dobrem.
Liza, wtorek 8 maja 2012, 7:58 napisał(a):
Każdy system ateistyczny prowadzi do jakiejś formy dyktatury, gdyż ateiści przypisują sobie władzę decydowania o wszystkim. Przypisują sobie nawet władzę decydowania o życiu człowieka, a zatem władzę decydowania o tym, kogo wolno legalnie zabijać, a kogo - ustanowione przez nich prawo – będzie chronić.
Te cytaty pokazują dość typowe użycie (niejawnie!)
podwójnego chwytu. Po pierwsze, że nie sposób dokonywać wyborów moralnych bez odniesienia do "prawa naturalnego" (->sumienia->dekalogu->religijnej wykładni). A jeśli nawet się ich dokonuje, to niekoniecznie są prawidłowe (czyli... zgodne z "prawem naturalnym"). Po drugie, przez mieszanie kategorialne norm i wyborów
moralnych dokonywanych przez jednostki z normami
prawnymi i przypisywanie przepisom prawnym znaczenia norm moralnych. (Zdanie "[człowiek] może uznać za normę prawną każde zło i nazwać to dobrem" oznacza, że np. obecne przepisy dotyczące aborcji nazywają aborcję dobrem (bo ją dopuszczają w określonych sytuacja) lub też, że nazywają ją złem (bo zasadniczo zakazują). Tymczasem nieprawdą jest zarówno jedno, jak i drugie. Prawo reguluje stosunki społeczne, nie wyznacza moralności - ani faktycznie, ani deklaratywnie).
Taką, nadal dość ogólną koncepcję "praw naturalnych"
rozbudowuje się i modyfikuje jawnie o rolę Objawienia oraz Kościoła, co przeważnie jest wykładane w dyskusji na stół dopiero w razie konieczności. Przyjrzyjmy się uważnie:
Liza, cytująca: Karol Wojtyła, Elementarz etyczny napisał(a):
Tekst z Listu do Rzymian jest rozstrzygający w sprawie poglądu na sposób pochodzenia norm moralnych. [...] Prawda o dobru opiera się na zrozumieniu natury człowieka [...] wszystkie zasady moralne, które znajdują się w PŚ, zwłaszcza zaś w Ewangeliach, o tyle stają się faktycznymi zasadami ludzkiego postępowania, o ile zostaną poznane przez rozum jako zgodne z naturą
Okazuje się, że istnieje pewna szczególna "prawdziwa i prawidłowa natura Lucka", a kto jej należycie nie rozumie i na niej nie bazuje, tego sumienie wydaje nieprawidłowe osądy. Czyli że
nie każdy "osąd sumienia" jest zgodny z "prawem naturalnym". Takiego twierdzenia bynajmniej
nie zawiera podstawowa definicja. Co więcej - takie dodatkowe założenie jest sprzeczne z pierwotną tezą. Co prawda, w dalszym ciągu literalnie rzecz biorąc pozostaje prawdziwe, że [cyt. za
muzzy]: "Każdy człowiek może inaczej rozsądzić czy coś jest dobre czy złe", ale przestaje być prawdą, że każdy taki osąd odzwierciedla normy "prawa naturalnego". Okazuje się, że każdy człowiek może w zgodzie z własnym sumieniem dokonać osądu, lecz nie każdy wynik tego rodzaju osądu jest zgodny z "prawem naturalnym"! Czyż to nie sprytnie? Przenicowano całą koncepcję na drugą stronę. Ale że po odrzuceniu pierwotnego "wspólnego osądu sumienia wszystkich ludzi", znowu nie byłoby wiadomo, co w takim razie jest a co nie jest "naturą Lucka" i "prawem naturalnym", więc - nie zgadniecie! - okazuje się, że "naturę ludzką", a więc i zasady "prawa naturalnego" wskazują i
wyznaczają... Pismo Święte, a zwłaszcza Ewangelie. Zaś szczegółowych interpretacji udziela Kościół.
Jak zauważył
muzzy, tym samym "Narzucając jedną interpretację i obwarowując ją grzechem Kościół stawia się w postaci dyktatora sumienia". W istocie, Kościół nie wypiera się podobnej roli (choć określa ją bardziej "miękko", zob. KKK 1790 i następne). Przecież w oficjalnej syntezie swojego nauczania stwierdza:
Katechizm Kościoła Katolickiego napisał(a):
KKK 1786
Sumienie, stając wobec wyboru moralnego, może wydać zarówno prawy sąd zgodny z rozumem i prawem Bożym, jak i - przeciwnie - sąd błędny, który od tego odbiega.
[...]
KKK 1783
Sumienie powinno być uformowane, a sąd moralny oświecony. Sumienie dobrze uformowane jest prawe i prawdziwe. Formułuje ono swoje sądy, kierując się rozumem, zgodnie z prawdziwym dobrem chcianym przez mądrość Stwórcy. Wychowanie sumienia jest nieodzowne w życiu każdego człowieka, który jest poddawany negatywnym wpływom, a przez grzech - kuszony do wybrania raczej własnego zdania i odrzucenia nauczania pewnego.
[...]
KKK 1785
W formowaniu sumienia słowo Boże jest światłem na naszej drodze; powinniśmy przyjmować je przez wiarę i modlitwę oraz stosować w praktyce. Powinniśmy także badać nasze sumienie, wpatrując się w krzyż Pana. Jesteśmy wspierani darami Ducha Świętego, wspomagani świadectwem lub radami innych ludzi i prowadzeni pewnym nauczaniem Kościoła (Por. Sobór Watykański II, dekl. Dignitatis humanae, 14).
Szermierze "prawa naturalnego" czasem pewnie nawet nie zauważają, że swoją frazeologią i argumentacją, pozornie odwołującą się jedynie do
wspólnego "prawa naturalnego" tkwiącego w sumieniu
wszystkich ludzi, de facto ustawiają Kościół w roli sędziego i dyktatora moralności wszystkich ludzi na świecie.