Jest problem, którego nie dostrzegasz. Niegodne życie skutkuje zniekształceniem sumienia. Człowiek czyniący najokrutniejsze zło musi to widzieć jako dobro. Jego sumienia ulega zmianie i sam nie ma w to wglądu. Czy taki człowiek usłyszy delikatne dobijanie się Ducha Św.? Jeśli nie usłyszy Boga to jak może żałować za grzechy i wybrać Boga? To warunkuje zbawienie. Z nawróceniem mamy do czynienia znacznie wcześniej niż przed śmiercią ( nadzwyczajna łaska żalu za grzechy) i jest to zwykle proces, trzeba przeorganizować całego siebie. Pewna sympatyczna satanistka przyznaje szczerze, że ona nie rozumie naszego myślenia. Uczy się i ma czas, być może zdąży uwierzyć, że Bóg jest tuż przy niej. Może to ta jedna owca, po którą schyla się sam Bóg? Człowiek musi powiedzieć tak...Bóg go nie przymusi.

To możliwe, ale jest to zupełnie inny człowiek. Jeśli żałował przed śmiercią za to co zgotował milionom ludzi to jest zbawiony, miał też swoje małe przypadłości. Tylko dlaczego popełniałby wówczas samobójstwo? To był raczej gest rozpaczy zniewolonego człowieka.
Czytałam, że faszerowano go witaminami. To może stanowić okoliczność usprawiedliwiającą.
Jeszcze jedno: Boża Sprawiedliwość płaci za dobre. Niektórzy odbierają zapłatę na ziemi. Chyba, że piekło jest puste...

Iwono19, mnie naprawdę kompletnie nie interesuje, jakich bzdur cię uczono na religii - mnie interesuje wyłącznie co Ty myślisz i w co Ty wierzysz...

Jeszcze ktoś chce w roli Boga wystąpić?
A podobno KK nigdy nie wskazywał kto idzie do piekła a taka katechetkę wychował ...

Faktycznie niedawno jeszcze KK samobójców traktował gorzej jak morderców jako umierających w grzechu ciężkim. Nawet nie chciano ich chować w "święconej ziemi".

Od niedawna panuje pogląd, że nikt normalny na własne życie się nie targnie, więc samobójcy mają zaburzona osobowość i/lub nieprawidłowe postrzeganie prawdy, więc całkowicie dobrowolnie i świadomie na zycie się nie targają. Dla mnie to trochę mętne (bo tak każdy grzech można opisać - kto normalny nie chce być w więzi z Panem?) ale pozwala w całej kazuistyki wyjść KK z twarzą.

To do Boga należy decyzja. Bóg sądzi człowieka. A ty Kozioł nie oceniaj kogoś kogo nie znasz. Fakt, ja również nie zawsze się z moją katechetką zgadzałam (każdy ma swoje własne poglądy). Ale to dobra pani i zawsze wszystkim pomaga (sama kiedyś mi powiedziała, że kocha wszystkich ludzi).

My nawet oglądaliśmy film na religii "Między piekłem a niebem", w którym samobójczyni w piekle była.

Co wcale nie wyklucza tego co napisałem.
Więc nie była sama w swych poglądach. A podobno KK nie naucza kto do piekła idzie ....

Kiedyś po samobójstwie pana Lepper rozmawiałam przez chwilę o tym wydarzeniu z księdzem z mojej parafii. Był zdziwiony, że ten polityk popełnił samobójstwo skoro "przecież to katolik był".

Znów ulewasz jad..niestety tego nie widzisz.
Kozioł: jeśli nie masz wiedzy dotyczącej procesu psychicznego człowieka prowadzącego do samobójstw to lepiej nie zabieraj głosu. Medycyna to dokładnie opisuje podając nawet, że to powrót do zdrowia z głębokiej depresji jest najbardziej niebezpiecznym momentem i należy taką osobę szczególnie pilnować. Czasem to jedyny powód hospitalizowania chorego. Psychologia opisuje zawężanie pola w procesach myślowych. Niektóre zaburzenia psychiczne też wiążą się z planami samobójczymi. W porywie emocjonalnym człowiek może zabić kogoś lub siebie. Osiągnięcia nauki zmieniły więc podejście Kościoła. Nie wypowiada się więc o grzechu ciężkim, ponieważ nie ma rozeznania w konkretnym przypadku. Do popełnienia grzechu ciężkiego jest potrzebna zgoda woli a więc trzeźwość postrzegania rzeczywistości i wybór. Chory ma jeden wybór- likwidacja cierpienie i powrót do Boga. Innej wersji nie bierze pod uwagę.

Skoro tego nie widzę, to nie możesz mi zarzucać ulewania jadu, a co najwyżej niewiedzę. Jesteś bardzo niekonsekwentna.

Tak nie za bardzo rozumiem to trochę niepotrzebne napinanie się na KK.
Oczywistym jest, że samobójstwo przez długi czas w chrześcijaństwie (zarówno w rzymskim katoliczymie jak w prawosłąwiu) było uważane za grzech śmiertelny (od kiedy to pojęcie się pojawiło). Katoliccy teologowie nie mieli za bardzo pojęcia o niuansach współczesnych nam badań psychiatrycznych i nie zastanawiali się nad niuansami przeżyc duchowych osób, które targały się na własne życie. Logicznym w takiej sytuacji było głoszenie opinii, że samobójcy (a więc osoby umierające w stanie grzechu śmiertelnego,) zamykaja sobie drogę do zbawienia.
Zmiana podejscia KK nie jest żadną próbą "wychodzenia z twarzą", ale zaakceptowaniem faktów, czy współczesnych hipotez.
Możemy sobie darować szydzenie z opinii teologicznych opierających sie na trochę innych niż współczesne analizach czy badaniach naukowych?

W prawosławiu jest pojęcie grzechu śmiertelnego? Podział na grzechy ciężkie i powszechne także? To jakiś skrót myślowy czy nieporozumienie?

Muszę przyznać, ze rzeczywiście troszkę się naigrawam z kazuistyki katolickiej wobec wielu zmian klasyfikacji zachowań ludzkich i za każdym razem przekonania, że teraz jest prawidłowo i nieomylnie. To takie zgodne z ludzka naturą, a tak dalekie od prawdy.

Ciekawe jak będzie wyglądała doktryna katolicka za 100 lat?

Niepoprawny optymista .

Przy tym tempie kompromitacji dokonywanej przez zwykłych pasterzy i hierarchów przypuszczam (w wersji hard), że wyznawcy wrócą do katakumb i doktrynalnie będą wystawiać straże przed pieczarą podczas uczty agape. W wersji soft, w perspektywie kilkudziesięciu lat i przy dotychczasowym tempie wzrostu wiedzy, moralności i wrażliwości populacji ludzkiej - firma zostanie zdelegalizowana. Nihil novi - podobnie jak w przypadku wszystkich systemów totalitarnych, jakieś tam szczątki będą kultywować postkatolicyzm, podobnie jak dzisiejsze niedobitki ekstremy...

Choć prawdę mówiąc, mi tam wsio ryba - bo niestety tego prawdopodobnego scenariusza nie dożyję. Dlatego w moich słowach nie ma niechęci do katolików, a jedynie dzielę się proroczą wizją .

Kasandryczną - podobnie kalkulowali komuniści w ZSRR
Zapominasz - a bramy piekielne go nie przemogą - los Kościoła nie zależały tylko od ludzi.

Acha. Tak porażającej argumentacji nie jestem w stanie odeprzeć i muszę się z tobą zgodzić: tak, masz rację, zgwałcone kobiety, które popełniły samobójstwo, bo nie potrafiły żyć z piętnem gwałtu, smażą się za to w piekle!