Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 17, 2025 22:30



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 136 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 10  Następna strona
 Komunia św. na rękę!!! 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 06, 2004 19:57
Posty: 578
Post 
To może lepiej przyjmować do kieszeni?

_________________
Bez wiary nie można podobać sie Bogu. Wierzę tylko w prady objawione.


Wt mar 08, 2005 16:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46
Posty: 677
Post 
Konserwatysta napisał(a):
To może lepiej przyjmować do kieszeni?


Mógłbyś sobie darować ten kpiarski ton, a skoro tak, żądacie znaków to pewnie kard. Josepha Ratzingera nie można posądzić o złą wolę bo nie jest On zwolennikiem nowinek w Kościele i wiadomo, iż kocha Tadycję.


A oto pełen tekst wypowiedzi kard. Josepha Ratzingera:

"Jak przyjmować Komunię świętą? Klęcząc czy stojąc? Na rękę czy do ust? Naprzód trzeba powiedzieć, że obydwa sposoby są dopuszczalne.

Może ktoś zapytać: czy tolerancja jest tu na miejscu? Otóż wiemy, że aż do IX wieku Komunię św. przyjmowano stojąco, do ręki, co nie znaczy, że tak miało pozostać na wieki. Albowiem piękno i wielkość Kościoła polega na tym, że rośnie, dojrzewa i Tajemnicę pojmuje coraz to głębiej.

W tym sensie nowe formy powstające po IX wieku mają jako wyraz czci dla Najświętszego Sakramentu swe pełne uzasadnienie. Z drugiej strony musimy jednak powiedzieć, że jest rzeczą niemożliwą, aby Kościół do IX wieku, więc przez 900 lat przyjmował Eucharystię niegodnie.

Czytając teksty Ojców Kościoła, widzimy, z jaką czcią i gorącością ducha przyjmowano Komunię. U św. Cyryla - IV wiek - znajdujemy szczególnie piękny tekst. Mówi on w swej katechezie, jak wierni mają przystępować do Komunii świętej. Zbliżając się do ołtarza mają kłaść prawą rękę na lewą, aby w ten sposób obie dłonie utworzyły tron i krzyż zarazem dla Króla. Cyrylowi chodzi o ten symboliczny wyraz pełen piękna i głębi: ręce człowieka tworzą krzyż, który staje się tronem dla zstępującego Pana. Wyciągnięta, otwarta ręka staje się znakiem postawy człowieka wobec Chrystusa: człowiek roztwiera przed Nim szeroko swe ręce.

Zważywszy to wszystko, dochodzimy do przekonania, że jest rzeczą fałszywą spierać się o tę lub ową formę. Nie powinniśmy zapominać, że nie tylko nasze ręce są nieczyste, lecz także nasz język, nasze serce; że językiem grzeszymy często więcej niż rękoma. Największym ryzykiem podjętym przez Boga i równocześnie wyrazem Jego miłosiernej miłości jest to, że nie tylko ręce i język, lecz także i nasze serce może Go dotykać".

Cytat pochodzi z: Kard. Joseph Ratzinger: "Służyć Prawdzie, myśli na każdy dzień", tłum. Ks. Albert Warkotsch, Wydawnictwo Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej, Wrocław 1986.

KAI (mp //mr)

_________________
Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan


So mar 19, 2005 14:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Z wykładu Ks. prof. H. Sobeczko

„Komunia Święta na rękę. Podstawy historyczne i teologiczno – pastoralne

W ostatnim czasie sposób przyjmowania Komunii Św. na rękę stał się przedmiotem intensywnej dyskusji – w niektórych środowiskach wyraźnej kontestacji i sprzeciwu. Niektóre protesty podgrzewane w mediach wytworzyły swoisty klimat niepokoju. Zastrzeżenia i protesty wychodzą ze środowisk tradycjonalistycznych, bardziej lub mniej związanych z tzw. lefebrystami.

Powinniśmy wspólnie zastanawiać się w Roku Eucharystii nad tym, co zrobić, aby Chrystusa przyjmować jak najczęściej i jak najgodniej, a nie jak Go przyjmować.
Wydaje się, że wielu dyskutantów kieruje się emocjami, a często brak im pogłębionej wiedzy teologicznej i zwykłej informacji.

Sposoby przyjmowania Komunii św. na przestrzeni wieków.

Na przestrzeni dziejów Kościoła nigdy nie było jednolitego sposobu przyjmowania, nawet w obrębie jednego obrządku, w tym zwłaszcza na zachodzie.
W Kościele pierwszych wieków wierni przyjmowali Ciało Pańskie na rękę i sami wkładali je do ust. Pili również krew Pańską z jednego kielicha. Istniał dość powszechny zwyczaj zabierania Komunii św. do domów prywatnych, zwłaszcza dla chorych i uwięzionych współbraci. Wybierający się w daleka podróż i pustelnicy zabierali pełne kosze Eucharystii gdyż uczestnictwo w celebracji eucharystycznej było niemożliwe.
Eucharystie celebrowano tylko w niedzielę. W dni powszednie wierni sami posilali się Ciałem Pańskim, zanim przyjęli inny posiłek.
W katechezach mistagogicznych o Eucharystii [św. Cyryla, biskupa Jerozolimy +ok.387] ważne są wskazania natury porządkowej – opis przyjmowania Najpierw Ciała Pańskiego na rękę, a następnie pisie z kielicha Krwi Pańskiej :
„Podchodząc, nie wyciągaj płasko ręki i nie rozłączaj palców. Podstaw dłoń lewa lub prawą niby tron, gdyż masz przyjąć Króla. Do wklęsłej ręki przyjmij Ciało Chrystusa i powiedz <<Amen>>. Uświęć też ostrożnie oczy swoje przez zetknięcie ich ze świętym Ciałem, bacząc, byś zeń nic nie uronił. To bowiem, co by spadło na ziemię, byłoby stratą jakby części twych członków. Bo czyż nie niósłbyś złotych ziarenek z największą uwagą, by ci żadne nie zginęło i byś nie poniósł szkody? Tym bardziej zatem winieneś uważać, żebyś nawet okruszyny nie zgubił z tego, co jest o wiele droższe od złota i innych szlachetnych kamieni”

O praktyce przyjmowania Komunii św. na stojąco i na rękę czytamy w korespondencji biskupa Aleksandrii Dionizego z papieżem Sykstusem II (+258). Z szacunkiem o przyjmowaniu Komunii na rękę mówi również św. Jan Damasceński (VIII w.):
„Zbliżamy się z gorącym pragnieniem i mając dłonie ułożone na sobie na kształt krzyża, bierzemy na nie Ciało Ukrzyżowanego, a zwracając ku Niemu oczy, usta i czoło, przyjmujemy ten Węgiel, aby ogień naszej tęsknoty połączonym z jego żarem spalił nasze grzechy, oświecił serca, a uczestnictwo w Bożym płomieniu rozpromieniło nas i przebóstwiło”

Przyczyny zanikania Komunii na rękę
1. Nowe warunki
Po ustaniu prześladowań Kościół znalazł się w nowych warunkach. Z jednej strony rozwija się liturgiczne bogactwo obrzędowe we wspaniałych budowlach bazylikowych, a z drugiej strony maleje zrozumienie liturgii. Do wspólnoty kościelnej wchodzą powierzchownie nawrócone narody – co wpływa na obniżenie poziomu życia religijnego. Stąd zaczęto stawiać coraz ostrzejsze warunki do przyjmowania Komunii św. i zabieranie jej chorym do domów prywatnych. [od VI w. synody nakazują jej przyjmowanie przynajmniej trzy razy do roku]
2. Sposoby chrystologiczne
Teologiczne spory chrystologiczne IV w. [zwłaszcza anarchizm] dokonują powolnej zmiany mentalności wiernych. Nastąpiło pewnego rodzaju ”odczłowieczenie „ Boga – człowieka, Chrystus stał się bezpośrednim przedmiotem kultu. Miało to wpływ na udział w celebracji eucharystycznej , zwłaszcza Komunii św.
Do bardziej jednostronnego pojmowania Eucharystii przyczyniły się reakcje na herezje odrzucające rzeczywistą obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina [herezje Berengariusza +1088]
Około 1200 r. wprowadzono podniesienie Hostii (od 1000 r. kapłan zaczął odprawiać tyłem do wiernych). Powstaje „pobożność oglądania Hostii” – przedłuża się moment podniesienia, dzwoni się aby wierni mogli wejść do Kościoła i „obejrzeć” – adorować Hostie. Punktem kulminacyjnym całego dnia było oglądanie hostii a nie jej przyjmowanie.
Celebracja Eucharystii jako pamiątki, ofiary i uczty schodzi na dalszy plan, natomiast dla wiernych Msza św. staje się nabożeństwem przygotowującym do Komunii św. (najczęściej duchowej)
W klimacie pobożności eucharystycznej, polegającej przede wszystkim na adoracji, trudno się dziwić zanikaniu wcześniejszych form i sposobów przyjmowania Komunii św. na rękę. Proces ten był powolny, stopniowo wprowadzano Komunie do ust i przyjmowanie na klęcząco.

Można powiedzieć, że oba sposoby w ciągu dwóch tysięcy lat dziejów Kościoła były stosowane po równo w połowie – przez pierwsze tysiąc lat na rękę, a w drugim tysiącleciu do ust. W trzecim tysiącleciu będą stosowane oba sposoby.

Dlaczego powrót do tradycyjnego przyjmowania na rękę?

Wierni pierwszego tysiąclecia dotykali Ciała Pańskiego z głęboką wiarą w zbawcze działanie Boże, które obejmuje nie tylko ducha, ale całego człowieka, także zmysły, dlatego ze czcią całowano leżącą na ręce cząstkę konsekrowanego Chleba, dotykając go równocześnie oczami i czołem. Zawsze upominano wiernych aby nie sprofanowano Eucharystii przez zaniedbanie.
Od X w. zanika świadomość eklezjalna Eucharystii oraz czynny i świadomy w niej udział. Liturgia stała się wyłączna domena duchowieństwa. Nawet Komunie św. przyjmował kapłan w imieniu uczestników liturgii.

Ruch liturgiczny, a zwłaszcza soborowa odnowa i reforma liturgiczna, pogłębiły świadomość kapłańskiego charakteru całego Ludu Bożego, który ma mocy chrztu ma prawo i obowiązek czynnego udziału w liturgii. Przypomniano i wprowadzono w życie zasadę podziału funkcji w zgromadzeniu liturgicznym, powierzając znaczna im część ludziom świeckim, bo liturgie celebruje nie tylko kapłan ale cały Lud Boży (zgromadzenie jest podmiotem liturgii)
Ta pogłębiająca się nowa świadomość eklezjalna i liturgiczna (większa dojrzałość chrześcijańska) stanęła u podstaw powrotu niektórych zapomnianych praktyk i odrzucenia niepoprawnych teologicznie naleciałości.
Pewne rozwiązania i zwyczaje starożytności chrześcijańskiej stały się bardziej zgodne i bliskie pogłębionej świadomości teologicznej Ludu Bożego.

Wypowiedź Kardynała J. Ratzingera [post Wojtek37 – przytoczył ja w całości] – wykazuje, „Piękno Kościoła polega na tym, że rośnie, dojrzewa i Tajemnicę pojmuje coraz głębiej.”

Możliwość udzielania Komunii na rękę w Polsce wprowadził II Synod Plenarny z 1999 r. zatwierdzony przez Stolicę Apostolską w 2001 r. Synod Plenarny potwierdza i wyraża szacunek dla zwyczaju przyjmowania Komunii św. do ust w postawie zarówno klęczącej, jak i stojącej, nie wykluczając jednak innych form przyjmowania Komunii św. z zachowaniem najwyższej czci dla Eucharystii.
Stanowisko to Konferencja Episkopatu potwierdziła na swoim posiedzeniu plenarnym w dniach 8 – 9 marca 2005 r.

Ks. prof. H. Sobeczko ubolewał, :
„W aktualnej dyskusji o Komunii na ręke dziwi faktm iż katolicy wyrażają bardziej lub mniej jawnie nieposłuszeństwo prawowitej władzy kościelnej. Świadczy to, nie najlepiej o świadomości eklezjalnej i obowiązku budowania i pogłębiania jedności wspólnoty kościelnej”

Wyżej wymienione tematy zawarte są w książce wydanej przez Redakcję Wydawnictw Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego - „Misterium Eucharystii” Sympozja 58.
Książka zawiera treść wykładów otwartych zorganizowanych w ramach rekolekcji Wielkopostnych przez Wydział Teologiczny
pozdrawiam :)

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Pn mar 21, 2005 12:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46
Posty: 677
Post 
Dzięki Lars P za rozwinięcie - i to jakie!, dyskusji na temat.

_________________
Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan


Pn mar 21, 2005 16:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 12:05
Posty: 59
Post 
Warto przeczytać:
http://www.christianitas.pl/wiad/10/42/w.php
oraz instrukcja
http://www.christianitas.pl/memoriale-domini0.php3

Oczywiście jeśli ktoś sledzi objawienia prywatne pochądzce w 99% od szatana to tam równiez wspomina sie o profanacji komunii


Pt kwi 29, 2005 12:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Piotr123 napisał(a):
Oczywiście jeśli ktoś sledzi objawienia prywatne pochądzce w 99% od szatana to tam równiez wspomina sie o profanacji komunii

W objawienia prywatne nikt Ci nie każe wierzyć. Ale też nie Tobie je oceniać.

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Pt kwi 29, 2005 12:33
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 12:05
Posty: 59
Post 
Cytuj:
W objawienia prywatne nikt Ci nie każe wierzyć. Ale też nie Tobie je oceniać.


Nie oceniam. To taka aluzja, bo jesli coś w w takich objawieniach jest na temat niewygodny dla tzw. modernistów to zbywa sie je mówiąc, że nie jesteśmy zobowiązani by w nie wierzyć.


So kwi 30, 2005 20:34
Zobacz profil
Post 
Leszek, Jan napisał(a):
W Europie nie ma apostazji, chyba że masz na myśli lefebrystów


Czy mogę się dowiedzieć, jaki to artykuł Wiary katolickiej negują "lefebvryści"


Pn maja 02, 2005 14:26
Post 
Konserwatysta napisał(a):
To może lepiej przyjmować do kieszeni?


W dobie internetu to można przecież Mszę św. odprawiać "przez internet" (niedawno widziałem na własne oczy sporą rodzinę klęczącą przed telewizorem - "brali udział w niedzielnej Mszy świętej" na TV Polonia), a Ciało Chrystusa rozesłać opakowane w celofan kurierem za pobraniem. Jaki problem?

Nieżyjący już ks. prof. Poradowski opisywał w swoich książkach, jak to jego koledzy, kapłani francuscy jadąc do chorego nosili Pana Jezusa w cyborium, w kieszeni, wciśniętego gdzieś między klucze z auta i portfel.


Pn maja 02, 2005 14:31
Post 
koralinek napisał(a):
Często po udzieleniu komunii kapłan od razu zaczna modlitwę dziękczynienia, bez dania wiernym chociaż krótkiej chwili, minuty-dwóch na własną adorację.


Proszę pójść na "starą Mszę" tam będzie i czas po Komunii świętej, i boska cisza, aby w skupieniu pomodlić się do Pana.


Pn maja 02, 2005 14:39
Post 
Konserwatysta napisał(a):
W Irlandii było najwięcej powołan kapłańskich. Po wprowadzeniu Komunii św. na rękę, ilośc powołań spadła do zera. :)


Nie do zera, niech Pan nie przesadza! W zeszłym roku było aż 8 (ośmiu) alumnów, w tym 1 (jeden) z diecezji Dublin (po raz pierwszy od 3 lat) ;-)


Pn maja 02, 2005 14:45
Post 
Leszek, Jan napisał(a):
Ano wynika stąd, Konserwatysto, że odnowa soborowa zaczęła przynosić owoce w Afryce, Ameryce Łacińskiej i w Azji, gdzie jest coraz więcej powołań.


Można poprosić jakieś źródełko tych rewelacji?

a tak swoją drogą - obraz sytuacji w ulubionym kraju bpa Pieronka:

Niemcy: mniejsze przychody Kościołów z podatku kościelnego

Dwa największe Kościoły w Niemczech: katolicki i ewangelicki odnotowały w 2004 r. najmniejsze przychody z tytułu podatku kościelnego. 27 niemieckich diecezji katolickich otrzymało w 2004 r. z tego tytułu 4,158 mld euro. "Jest to suma o 7,59 proc. mniejsza niż przed rokiem i najmniejsza od 1968 r., kiedy wprowadzono podatek kościelny" - poinformowała dzisiaj Stefanie Uphues, rzeczniczka Konferencji Biskupów Niemiec.

Z wpływami ok. 461 mln euro z podatku kościelnego na pierwszym miejscu znalazło się arcybiskupstwo Kolonii, za nim diecezja Rottenburg-Stuttgart z 357 mln euro i metropolia Monachium Fryzynga z 351 mln euro.

Podobny spadek przychodów z podatku kościelnego, bo o 8,3 proc., odnotowały Kościoły ewangelickie. Według Rady Kościołów Ewangelickich Niemiec (EKD) w Hanowerze w roku 2003 otrzymano 4,135 mld euro z tego tytułu, a rok później już tylko 3,79 mld.

Prezentowane sumy są tzw. przychodami brutto Kościołów. Od nich państwo odciąga tzw. koszty administracyjne związane z pobieraniem podatku kościelnego od obywateli. W przypadku Kościoła katolickiego było to w 2004 r. ponad 132 mln euro.

W Niemczech osoby, które deklarują się jako wierzące, płacą obowiązkowy podatek kościelny, będący częścią (8-9 proc., czasem 10 proc.) podatku dochodowego.

KAI


Pn maja 02, 2005 14:47
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
Piękna róża, która kole

Kontrowersje i spory, jakie na polskim gruncie wzbudza sprawa komunii św. na rękę, w ostatecznym rozrachunku wiążą się z trudnością w rzeczywistym, a nie tylko deklarowanym przyjęciu prawdy, że „Syn Boży, przez Wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem”. Umyka gdzieś radosna nowina, że Chrystus obalił mur nieufności i niedostępności, który od zarania dziejów powstrzymywał człowieka przed zbliżeniem się bez lęku do Boga.

Forma przed istotą

Z radością przyjąłem decyzję Kardynała Józefa Glempa o możliwości udzielania Komunii św. na rękę w archidiecezji warszawskiej. Prymas podkreślił jednak, że ta forma przyjmowania Ciała Pańskiego wymaga „wielkiej dojrzałości religijnej przyjmującego i świadomości, że Chrystus w swej dobroci zawierza nam Siebie”. To bardzo ważne stwierdzenie zwraca uwagę na nieodzowność pogłębienia wiary, które jest warunkiem zrozumienia i przyjęcia tej reformy liturgicznej.

Tym bardziej dziwią podnoszone co rusz, zwłaszcza w środowiskach broniących nienaruszalności tradycji i sakralności liturgii, głosy pełne obaw i niezadowolenia jakoby posunięcie to miało być atakiem wymierzonym w samą świętość Boga, otwarciem furtki dla procederu profanacji, czy wręcz umniejszeniem szacunku względem Chrystusa Eucharystycznego. Niektórzy twierdzą nawet, że spowoduje to zatarcie dystansu pomiędzy Bogiem i człowiekiem, a także podkopie fundamenty chrześcijańskiej wiary.

Cała ta argumentacja, choć zawiera w sobie odrobinę prawdy, opiera się jednak na pewnym nieporozumieniu, a przynajmniej na niebezpiecznym przesunięciu akcentów. Po pierwsze, kurczowe trzymanie się zmiennej formy rytu stawia ją niemal na równi z jego niezmienną istotą, co wszakże w świetle zdrowego rozsądku jawi się jako nadużycie. Ten typ myślenia zdradza schematyzm i statyczność w postrzeganiu świata, prawdy i Kościoła, a także nieumiejętność odróżniania rzeczy istotnych od detali. Istota Uczty Eucharystycznej polega na tym, że Chrystus daje nam udział w swojej boskiej naturze i realnie jednoczy się z nami. Jest to wydarzenie bez precedensu w ludzkiej historii.

W tym kontekście warto przytoczyć słowa wypowiedziane przez bł. Jana XXIII odnośnie sformułowań dogmatycznych na początku Soboru Watykańskiego II: „Inną rzeczą jest rzeczywiście sam depozyt wiary, to znaczy prawdy zawarte w naszej doktrynie, a inną rzeczą jest sposób, w którym zostają one wyrażone, zachowując w nich, mimo wszystko, ten sam sens i ten sam zakres”. Tymi samymi prawami rządzą się rytuały i przepisy liturgiczne.

Po drugie, trzeba wyraźnie zaznaczyć, że roztrząsanie kwestii, czy rozdawać komunię św. do ust lub na rękę nie należy do najbardziej kluczowych problemów Kościoła. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa nikt się nad tym specjalnie nie zastanawiał, bo dla wszystkich było oczywiste, że skoro Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy powiedział: „Bierzcie i jedzcie”!, skoro sam dotykał chorych, pozwalał dotykać się kobietom cudzołożnym, niedowiarkom, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby z należną czcią brać Ciało Pańskie do ręki i je spożywać.

Św. Cyryl Jerozolimski, żyjący w IV stuleciu, w swoich katechezach porównuje gest otwartych rąk wierzącego podczas komunii św. do tronu, na którym uroczyście zasiada Król Niebieski. Ta postawa wynikała w pierwszym rzędzie z niezachwianego przekonania o realnej obecności Chrystusa w Kościele i świecie, a tym samym z głębokiej recepcji tajemnicy Boga, który stał się człowiekiem. Od początku Kościół bez wątpienia więcej uwagi poświęcał raczej wewnętrznemu nastawieniu, intencji i prawości moralnej przyjmujących sakramenty święte, niż zewnętrznym rytom. Dopiero w IX w. wskutek wzrastającego lęku przed Bogiem i obawy, że Chleb Eucharystyczny może być wykorzystany do innych celów, dodając do tego słabe przygotowanie wiernych, zacofanie religijne i brak katechezy, powstała konieczność wprowadzenia komunii św. do ust. Bezpodstawny jest zatem zarzut, że przyjmowanie Eucharystii na rękę jest jakimś „zachodnim” nowinkarstwem, czy sprzeniewierzaniem się tradycji. Historia Kościoła dowodzi, że raczej powracamy do pierwotnej tradycji apostolskiej, chociaż nikt nie utrzymuje, że komunia do ust to przeżytek, który kłóci się ze świadectwem chrześcijan pierwszych wieków.

Myślę jednak, że komunia na rękę może pod pewnymi warunkami sprzyjać dalszej odnowie kultu Eucharystii i, co ważniejsze, pobudzić do większej zażyłości z Bogiem. W relacjach międzyludzkich dotyk jest przejawem bliskości i intymności. Nie zbliżamy się do osoby, jeśli czujemy wobec niej przesadny dystans, jeśli jest nam ona zupełnie obca. A czy Bóg jest dla nas kimś obcym? Czy nie porównuje siebie do Oblubieńca, a nas do swej Oblubienicy (Por. Pnp 2, 9-10; Iz 54,5)? Czy Jezus nie nazywa nas swoimi przyjaciółmi (Por. J 15,14)? W Konstytucji Dogmatycznej o Objawieniu Bożym w nr 2 czytamy, że „Bóg niewidzialny w nadmiarze swej miłości zwraca się do ludzi jak do przyjaciół i obcuje z nimi, aby ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do niej”. Dlatego jeśli już mamy martwić się czymś na poważnie to najpierw tym, dlaczego możliwość komunii św. na rękę wzbudza tak lękowe i negatywne reakcje? Cóż takiego wstrzymuje niektórych przed dotykaniem Ciała Pańskiego? I dalej, skoro dotyk jest wyrazem bliskości, czy nie należy położyć większego nacisku na pogłębienie więzi z Bogiem niż kruszyć kopie o sprawy drugorzędne?
Nietykalność czy bliskość?

Pierwsza kwestia, jaką należy tutaj szerzej rozważyć, dotyczy pojawiającego się nieraz na samą myśl o przyjęciu Ciała Chrystusa do rąk paraliżującego poczucia dystansu wobec Boga. To po części normalna reakcja ludzka. Źle byłoby, gdyby komunia św. nie wzbudzała u wierzącego żadnych uczuć powagi i pokory. Wielu badaczy i filozofów religii – jak chociażby Rudolf Otto – pisze, że w przeżyciu religijnym obecne są dwa przeciwne bądź uzupełniające się elementy: numinosum – coś, co nas pociąga i tremendum – coś, co nas przeraża, wprawia w drżenie.

Gdyby użyć tutaj tych filozoficznych kryteriów, to Ciało Pańskie można by porównać do pięknej róży, która nas zachwyca. Chcemy przyjrzeć jej się z bliska, niejako namacalnie. Ale kiedy próbujemy wziąć ją do ręki, nagle krępuje nas obawa, by nie ukłuć się w palec.

Niemniej ta metafora, a także filozoficzne opisy, nie do końca odzwierciedlają biblijne rozumienie świętości i Bożej obecności. Nadto nie odpowiadają najgłębszym prawdom objawionym przez Jezusa Chrystusa. Natomiast przesadnie wyolbrzymiają istniejącą niestety także w świadomości wielu wierzących przepaść między niedostępnym Bogiem, a skończonym człowiekiem. Wypływają również z niesłusznego przeświadczenia, że nasze życie rozgrywa się w dwóch antagonizujących ze sobą sferach: religijnej i świeckiej. To, co boskie musi być chronione przed tym, co ziemskie. Z kolei świat trzeba strzec przed zagrożeniem ze strony tego, co święte.

Już w Księdze Rodzaju, kiedy autor natchniony pisze, że Bóg „ukończył w szóstym dniu swe dzieło” (Rdz 2,2) używa on słowa „kala” – dopełnić, ukończyć, które kilkakrotnie pojawia się także w opisie zakończenia budowy Namiotu Spotkania przez Mojżesza lub świątyni Salomona (Por. 2 Krn 4, 11; 8,16). Termin ten ma więc wyraźny wymiar sakralny. Można stąd wysnuć wniosek, że Bóg także tworzy na ziemi swoiste „sanktuarium”. Cały świat ma zatem znaczenie sakralne. Nie można zawężać kultu ani obecności Boga do określonej przestrzeni czy czasu. Bóg jest Panem całego wszechświata, a nie tylko jakichś jego wycinków.

Podobnie czyni Jezus, który przekracza zewnętrzne podziały na to, co czyste i nieczyste, świeckie i święte. Zasiada do uczty z celnikami i nierządnicami i nie doznaje przy tym żadnej ujmy, chociaż napotyka na ostry sprzeciw faryzeuszy, trzymających się sztywno litery Prawa. Idzie za zagubioną owcą, którą szuka na bezdrożach ludzkiego błądzenia i grzechu. Podąża jej śladem, nawet tam, gdzie nigdy nie spodziewalibyśmy się Go spotkać. Chrystus nie miał zamiaru tworzyć chrześcijaństwa jako enklawy odizolowanej od świata, lecz właśnie wewnątrz świata, w którym ma ono dojść do swojej pełni.

Co się zaś tyczy świętości, to w Starym Testamencie oznacza ona najpierw przynależność do Jahwe, a nie doskonałość i nieskazitelność moralną. Święte są przedmioty kultu, ofiary składane Bogu, ale także kapłani i cały Lud Wybrany. W tym samym duchu św. Piotr i Paweł nazywają chrześcijan świętymi, nie z racji ich zasług, ale na mocy Bożego wybrania i uświęcenia (Por. Rz 16, 2; 1P 2,9). Dzięki łasce Ducha Świętego we chrzcie wierzący zostali zanurzeni w świętości Boga, wszczepieni w żywy krzew winny, którym jest Chrystus. W ten sposób stali się „własnością” Boga.

W Modlitwie Eucharystycznej o Tajemnicy Pojednania tak się modlimy: „Ojcze prawdziwie święty, od początku świata czynisz nas uczestnikami Twego zamysłu miłości, abyśmy byli świętymi, jak Ty jesteś święty”. To nie my czynimy się godnymi obcowania z Bogiem, ale On sam uzdalnia nas do tego, abyśmy przyszli ku Niemu. Przez chrzest jesteśmy konsekrowani. Nie dzieli nas od Boga jakaś radykalna odległość. Nie przychodzimy na Eucharystię jako profani. Jeśli żyjemy w łasce, należymy do Pana – jesteśmy Jego bliskimi krewnymi. I to w sposób nieodwołalny. Dopiero grzech godzi w naszą świętość, plami nasze serca, czyni nas niegodnymi. Ale nawet wówczas nie zostajemy na zawsze odrzuceni przez Boga.

Czasem odnoszę wrażenie, że ci chrześcijanie, którzy zażarcie bronią „nietykalności” i absolutnej niedostępności Boga, nie dopuszczają do siebie radykalizmu ewangelicznego orędzia. Ulegają nie tylko lękowi przed zmianą, ale też wpływowi wyobrażeń bliższych religiom naturalnym, niż temu, co głosi chrześcijaństwo. Tyle że podtrzymywanie w sobie takiego przekonania, łagodzi rewolucyjność Dobrej Nowiny, która wieści zdumiewający i, niewątpliwie, trudny do pojęcia paradoks, że Bóg pomimo swej absolutnej niedostępności przez tajemnicę Stworzenia i Wcielenia jest zarazem obecny pośród nas. Jak to się dzieje? Próżne nasze dociekanie. Niemniej łatwo jest zrezygnować z tego „niewygodnego” paradoksu i de facto umieścić Boga poza realnym światem. W pewnym sensie to bardzo sprytny zabieg, który dość skutecznie oddziela sferę religijną od normalnego, codziennego życia. I co ciekawe, wcale nie omija on ludzi wierzących. Jeśli Bóg jest tak daleki i nieosiągalny, jeśli tak niewyobrażalnie przekracza to, co ludzkie i ziemskie, to rzeczywiście w żaden sposób nie można się do Niego przybliżyć. Tym bardziej niepodobna, aby Go „dotknąć”.

Bernard Häring, teolog niemiecki, dodaje jeszcze, że przyczyną tej podskórnie oddziałującej na nas dychotomii jest m. in. przerost indywidualistycznego podejścia do religii, które w Kościele zaczęło wyraźniej dochodzić do głosu od XIII wieku. I do dzisiaj nie straciło jeszcze na sile. Opiera się ono na dziwacznym rozluźnieniu więzi pomiędzy zwykłym życiem i obowiązkami, a modlitwą i liturgią. Liczne książki dewocyjne, przeznaczone głównie dla niewiast, radziły czytelniczkom, aby przestępując próg kościoła, zapominały o wszystkim, czym żyją na co dzień: „troski o dom, męża, dzieci nie powinny zaprzątać ciebie w czasie twych pobożnych modlitw; jesteś tylko ty, twoja dusza i Bóg”.

Taka duchowość wzmacnia przekonanie, że codzienność nie ma prawa wstępu w przestrzeń sakralną, a religia zdaje się być jedynie sposobem ucieczki od nieznośnej rzeczywistości. W istocie jest to druga strona tego samego medalu. Będąc na modlitwie lub w świątyni przenoszę się w „idealny” świat – świat na poły anielski, nie mający żadnego związku z tym, co naprawdę ludzkie: praca, rodzina, działalność społeczna, osobiste problemy i zmartwienia itd. Jaki stąd wniosek? Nie wolno Bogu zaprzątać głowy swymi błahostkami, bo cóż Go to może obchodzić, jeśli On żyje w niedostępnej światłości i niczym niezmąconym szczęściu. A my na tym łez padole…
Duchowość wcielona

Uważam, że kontrowersje i spory, jakie na polskim gruncie wzbudza sprawa komunii św. na rękę, w ostatecznym rozrachunku wiążą się z trudnością w rzeczywistym, a nie tylko deklarowanym przyjęciu jednej z najistotniejszych prawd w chrześcijaństwie, że „Syn Boży, przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem” (Konstytucja soborowa Gaudium et spes, nr 22). Co więcej, Syn Boży tak dalece utożsamił się z ludzkością, że stał się z nią solidarny w tajemnicy cierpienia i śmierci. Chrystus obalił więc ów mur nieufności i niedostępności, który od zarania dziejów powstrzymywał człowieka przed zbliżeniem się bez lęku do Boga. Oczywiście, nie oznacza to zamazania różnicy między Bogiem a człowiekiem. Boskość nadal pod każdym względem przewyższa każde stworzenie, ale z drugiej strony zniża się ku niemu, chce wejść z nim w komunię. Jeżeli więc mamy mówić o zachowywaniu dystansu wobec Boga, to tylko w znaczeniu czci wypływającej z wyczucia Jego bliskości, miłości i inności, a nie jedynie z lęku przed Jego wszechmocą i świętością.

Kardynał Walter Kasper pisze w swojej książce „Jezus Chrystus”, że „ w dziejach chrześcijańskiej pobożności postać Jezusa tak bardzo sublimowano i ubóstwiano, że dla przeciętnej chrześcijańskiej świadomości często był on tylko wędrującym po ziemi Bogiem, który ukrywa się pod „sztafażem” i „liberią” ludzkiej postaci, a pomimo to Jego bliskość wciąż jednak „przebłyskuje”, podczas gdy tłumione są rysy wyrażające „banalność” tego, co ludzkie. W gruncie rzeczy nauka o prawdziwym człowieczeństwie Jezusa i jego znaczeniu zbawczym nigdy nie dotarła wyraźnie do przeciętnej świadomości chrześcijanina”.

Jaki to ma związek z komunią św.? Ano taki, że wskutek tych prądów myślowych trudno sobie wyobrazić przybliżenie się do Boga z całym bogactwem i nędzą swojego człowieczeństwa. Dzieli nas bowiem otchłań nie do przebycia. Przekonanie o „nietykalności” Ciała Pańskiego karmi się także tymi wykoślawionymi wyobrażeniami o obecności Boga w świecie, świętości i Wcieleniu. Kiedy więc rodzą się w nas opory przed przyjmowaniem komunii św. na rękę, warto się też zapytać, jakie jest ich źródło.
Liczy się wnętrze, a nie forma

Nie sposób zaprzeczyć, że na ogół nowa idea czy reforma nie tylko w obrębie Kościoła, natrafia na różne przeszkody. Jedną z nich jest jednostronne skoncentrowanie się na związanych z nią przeciwnościach, zagrożeniach i niedogodnościach, z pominięciem jej pozytywnych aspektów. Często stoi za tym przemożna siła inercji i egzystencjalno-intelektualnej niepewności. Przeciwnicy komunii św. na rękę alarmują, że nowa forma rozdawania Ciała Pańskiego wesprze proceder profanacji. Z pewnością tu i ówdzie takie przypadki mogą się zdarzyć. I tego nie da się uniknąć. Ale świadczy to nie tyle o niewłaściwości formy udzielania Eucharystii, lecz najpierw o niedojrzałości, głupocie czy nawet złośliwości przyjmującego.

Nie sądzę jednak, aby to sposób przyjęcia Eucharystii był tutaj decydujący. Będąc na Zachodzie przez parę lat nie spotkałem się ani razu z przypadkami nadużyć, z „bawieniem się” czy kupczeniem konsekrowaną hostią. Przeciwnie, wierni zazwyczaj przyjmowali komunię z dużą powagą i czcią. Nie twierdzę jednak, że świętokradztwo nie ma tam w ogóle miejsca. Owszem, łatwiej jest zbezcześcić hostię trzymaną na rękach niż podawaną bezpośrednio do ust. Realizm nakazuje ostrożność. Ale bez przesady. Przed paru laty, będąc przez miesiąc w jednym z toruńskich kościołów, trzykrotnie znalazłem hostię pod ławką. Nie miałem wątpliwości, że była ona konsekrowana. Poza tym, komunię św. można przecież spożyć bezpośrednio przy rozdającym. Wiele zależy tutaj od odpowiedniego wyjaśnienia przez księży i dojrzałości wiernych. Dlatego argument nazbyt uwypuklający aspekt bezczeszczenia jest nieco chybiony. Znacznie ważniejsza jest wewnętrzna dyspozycja serca i profanacja, która wynika z niegodnego przyjęcia w stanie grzechu śmiertelnego lub zupełnej obojętności.

Na koniec pozostaje jeszcze nadmienić, że komunia św. na rękę jest tylko możliwością, a nie koniecznością. Nowa forma nie obowiązuje wiernych pod grzechem. Nikt też nie broni nikomu przyjmowania Ciała Chrystusa do ust. Z drugiej strony nie można od razu rozdzierać szat, jeśli wśród wierzących są tacy, którzy wolą tę drugą formę, nie mówiąc już o rozdających. Sprzyja ona bowiem krótkiej adoracji Zmartwychwstałego Pana, zmniejsza przesadny dystans między Bogiem a chrześcijaninem, przez dotyk dobitniej wyraża radykalną jedność Stwórcy ze swoim odkupionym stworzeniem, bardziej podkreśla osobową godność każdego wierzącego, przez gest wyciągniętych rąk uczy postawy prośby i przyjmowania z wdzięcznością wszystkiego od Boga, by nie wspomnieć o względach higienicznych.

Niewątpliwie wprowadzenie tej nowości nie nastąpi automatycznie. Wymaga ona odpowiedniego przygotowania dzieci i dorosłych, a głównie pogłębionej katechezy chrzcielnej i eucharystycznej, wzywa do modlitwy i uważniejszego wsłuchiwania się w to, co mówi o sobie Bóg w swoim Słowie, a także do przełamania zbyt powierzchownych schematów, często niezgodnych z nauką Pisma św. i Kościoła. Słowem, komunia na rękę zaprasza do ściślejszej zażyłości i umocnienia relacji z Bogiem. Jeśli będzie ona utrzymywać się na odpowiednim poziomie, to w sumie nie ma znaczenia, w jaki sposób będziemy przyjmować Ciało Chrystusa podczas Eucharystii i poza nią.

Dariusz Piórkowski SJ
podałam za: http://www.mateusz.pl/mt/dp/dp-prkk.htm

przyznam sie, ze takie ujęcie tematu "zachęciło" mnie do przyjęcia Komunii świętej na rękę :) dotknąć Boga.... cud :)

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


N maja 29, 2005 9:23
Zobacz profil

Dołączył(a): So paź 02, 2004 13:45
Posty: 14
Post 
Witam

Moje dwa grosze:

W kraju, ktorym zyje komunia na reke podawana jest od lat, ale z obserwacji, wiem, ze to wymaga doroslej odpowiedzialnosci.

Sami zauwazycie, ze jedni wyciagaja lewa reke inni prawa, a jeszcze inni obie rece zlozone.
I co dalej? Jedni biora zegnajac sie przy tej czynnosci, inni spozywaja bezposrednio na jezyk ze swojej reki, inni jeszcze inaczej, np. biorac w cala reke itd.

Nadmienie tutaj, na ktore aspekty ksiadz bardzo czesto zwraca uwage.

To tez sami zauwazycie, jak niektorzy ocieraja reke o siebie czyli o ubranie, jakby chcieli sie pozbyc (czegos?), chodzi tu w tym przypadku
o okruszki, ktore ksiadz nakazuje spozyc, zamiast wycierac reke o ubranie.

Najbardziej negatywnym efektem tego sposobu rozdawania Komunii sw.
jest to, ze mozna znalesc (oplatek) Komunie na podlodze albo na lawce w kosciele, nie wspomne takich przypadkow, ze otworzylo to rynek do sprzedawania komunijnego oplatka do uzywania w tzw. czarnych mszach.

Od jakiegos juz czasu dzieci przygotowujace sie do pierwej Komunii sa uczone przyjmowania na reke, z uzyciem tylko dwoch odpowiednich palcow w tym celu.

Trzeba naprawde doroslej odpowiedzialnosci w tej sztuce.

Szczesc Boze

_________________
Kto nie ma Maryi za Matke, ten nie ma Boga za Ojca


Pn maja 30, 2005 4:23
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 31, 2003 4:32
Posty: 282
Post 
Jedyna rzecz, o ktorej nalezy pamietac to apel do wiernych, aby myli swoje (za przeproszeniem) lapska, jesli chca przyjmowac Komunie Sw. na reke.

_________________
Bogu ducha winny


Pn maja 30, 2005 17:43
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 136 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 10  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL