Brytyjczyk, który był sparaliżowany i stoczył długą batalię sądową, walcząc o prawo do przeprowadzenia tak zwanego samobójstwa wspomaganego, zmarł odmawiając przyjmowania pokarmu.

Prawniczka rodziny Saimo Chahal poinformowała, że 58-letni Tony Nicklinson od zeszłego tygodnia nie zgadzał się na przyjmowanie pokarmu, zachorował na gruźlicę i od tego czasu jego stan szybko się pogarszał. - Zanim umarł, poprosił nas byśmy wysłali wiadomość na Twitterze: żegnam ten świat, mój czas nadszedł, dobrze się bawiłem – taką wiadomość umieszczono na koncie zmarłego.

Brytyjczyk, który był kiedyś graczem rugby, przeszedł siedem lat temu poważny zawał i od tego czasu cierpiał na tzw. syndrom zamknięcia, czyli był przytomny i świadomy, ale był sparaliżowany od szyi w dół. W zeszłym tygodniu przegrał też swą batalię sądową, która skończyła się w Sądzie Najwyższym Wielkiej Brytanii, a której celem było uzyskanie prawa do zakończenia jego życia w momencie, który sam chciał wybrać.

Chahal przyznała, że negatywna decyzja sądu "załamała go", dodając, że w momencie jego śmierci były z nim żona, siostra oraz córki. - On był waleczny, zdeterminowany i walczył do końca – powiedziała Chahal, dodając, że reprezentowanie go było dla niej "wielkim przywilejem".

http://wiadomosci.onet.pl/cnn/zmarl-spa ... omosc.html

Złe to prawo, które skazuje człowieka na cierpienie, zamiast mu w nim ulżyć.

Nie widział nadziei

Bo jej nie było. Gdyby tak jakiś bóg sprawił, że taki sparaliżowany człek nagle odzyska pełną władzę w członkach po tym jak rodzina zabuli za odpowiednie obrzędy, to myślę, że żaden paralityk nie zagłodziłby się już więcej na śmierć...

U nich można legalnie uśmiercić sześciomiesięczny płód, ale bardzo chorego chłopa na jego własną prośbę to już nie. O co tu chodzi?

o ochronę każdego życia chodzi.

I ochrona życia nie wyszła. Życie się skończyło, tyle że końcowi towarzyszyło cierpienie. Bez sensu.

ja nawet w jego przypadku nie chciałabym żadnej eutanazji.

Ale ON chciał. A prawo pozwoliło mu zagłodzić się n śmierć. Prawo nie powinno uszczęśliwiać ludzi na siłę. Chcesz żyć nie mogąc się ruszać, nawet słowa powiedzieć - Twoja sprawa, ale jak ktoś nie chce to nie powinien musieć zagładzać się na śmierć.
Swoją drogą, ciekawe czy rodzina nie odpowie jednak za eutanazję, bo przecież mogli dać gościowi kroplówkę z glukozy, a on nic by nie mógł zrobić...ciekawe jak on odmówił przyjmowania posiłków? Skoro mówić nie może, to żuć i przełykać chyba też nie... więc pewnie odłączyli go od kroplówki. I umarł z głodu. Wielce to miłosierne, nieprawdaż?

A jak wyraził swoją wolę (wolę śmierci) skoro nie mógł mówić?

Iwona, przeczytaj artykuł to będziesz wiedziała.

ach tak, przepraszam.

Jajko, do karmienia robi się gastrostomię (doraźnie wystarczy sonda przez nos)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Przezsk%C3 ... strostomia

No może i masz rację, Soul, jak leżałem w szpitalu, to przez tydzień miałem kroplówkę, stąd ten pomysł...

Tak czy siak, KTOŚ musiał tę sondę wyjąć, a więc bezpośrednio przyczynił się do śmierci bohatera artykułu. Proponuję skazać za morderstwo ze szczególnym okrucienstwem. Będzie moralnie i po chrześcijańsku.

Proponuję zredagować (wespół z wierzącymi użytkownikami forum) oficjalny list przeprosinowy, który będziemy wklejać w każdym jajecznym wątku. Wychodzi bowiem na to że jesteśmy (zarówno jako społeczność jak i każdy z osobna) odpowiedzialni za wszystkie nieszczęścia tego świata

Nikt nie musiał sondy wyjmować. Po prostu nie podawali mu pokarmu. To tak jakbyś te kila dni leżał z pustą kroplówką.

Przypomniała mi się sprawa Terri Schiavio. Przyczyna zgonu ta sama, a cała różnica w historii polega na takim dowcipie sądu: zgoda na zaprzestanie podawania jej pokarmu.
Wielkoduszny amerykański sąd w ten sposób zgodził się na 13 dni(!)śmierci głodowej Terri.