Żydowski Bóg pełen sprzeczności, kłamstwa i obłudy.

njczyziu

Witam,
Jezus powiedział, żebyśmy byli jak najbardziej podobni do Boga-Ojca, więc jeżeli tak jak on będę ignorował drugiego człowieka któremu wydarzyła się jakaś krzywda to uczynię dobrze? Tyle zła miało miejsce na Ziemi, a Bóg wcale nie pomaga tym którzy go proszą o pomoc. Ciężko chorzy w szpitalach, więźniowie obozów koncentracyjnych, ofiary znęcania się psychicznego oraz fizycznego odbierający sobie później przez to życie, dlaczego tak wspaniały Bóg im nie pomaga? Umierali i dalej umierają ze łzami w oczach, nawet po wieloletnich modlitwach do Boga. Choć Jezus mówił, że cierpliwi będą wynagrodzeni, że Ci co wierzą to spełni się im co chcą. Albo, że Bóg-Ojciec przecież nie da swemu proszącemu o jedzenie dziecku, kamienia zamiast chleba. Ile to wychudzonych do kości dzieci w Afryce z płaczem i burczącym brzuszkiem modli się do Boga, a on nic im nie daje prócz kamieni leżących wokół nich! Jeżeli mam być tak idealny jak on, to jeżeli będę się zachowywał w podobny jemu sposób, otrzymam życie w raju? Już nie wiadomo co tam w tej Biblii jest prawdziwe, których słów Jezusa słuchać, bo są bardzo sprzeczne. Jedne mówią o miłosierdziu względem bliźniego, a drugie o tym by być tak idealnym jak ten olewający ludzi Bóg. Dopiero po tym jak przeczytałem PŚ zrozumiałem, że to wszystko to są bajki, pełne sprzeczności i inaczej zacząłem postrzegać Najwyższego. Wcześniej chodziłem do kościoła, wierzyłem w to wszystko co czytał ksiądz na mszy, ale po dorośnięciu i konkretnym zapoznaniu się z Biblijną treścią oraz po trzeźwym spojrzeniu na świat, serce podpowiada mi teraz zupełnie inaczej. Jaki miłosierny Bóg wprowadzałby kilkanaście wieków p.n.e jakąś żydowską religię, tylko po to, żeby skłócić później ze sobą cały świat? Doskonale wiedział, że jego dzieci będą przez nią między sobą przelewać krew. Co to za wspaniały Ojciec, który każe zabijać inne swoje dzieci (także te malutkie, nic nie rozumiejące) tylko dlatego, że urodziły się nie-żydami? Cóż to za wspaniały Ojciec, który każe brać sobie za niewolnice młode dziewczyny dla swoich fanatycznych żydowskich wyznawców, którzy mogą robić później z nimi co się im tylko podoba. Czy tak do cholery wygląda ta Wielka Miłość i Sprawiedliwość tego Kochającego wszystkich tak samo Boga? Nie może być ktoś tak nieskończenie dobry, sprawiedliwy, miłosierny i robić przy tym tak wstrętne machloje. Czy niesłychanie mądry Bóg by kazał mordować całą rodzinę za grzech jednej osoby z niej pochodzącej, a później stwierdziłby, że jednak się mylił i już od następnego razu karę będzie ponosić tylko ten co grzech popełnił, jak to było podczas wędrówki Izraelitów pod wodzą Mojżesza. Albo będzie karał dzieci jakiegoś odstępca do któregoś tam pokolenia? W takim razie takie dzieciaki mają pecha, bo urodziły się w złym czasie i w złej rodzinie w której na pewno nie chciałyby być i z góry mają być za to do końca życia pogrążone w klątwie? Niesamowita sprawiedliwość.. Odkryjcie sami w sobie tą prawdę i już więcej jej nie zaprzeczajcie. Ja ją odkryłem i nareszcie jestem wyzwolonym człowiekiem. Biblia została napisana przez Żydów w celu kontrolowania światem, oni dalej są Narodem Wybranym i próbują nam każdego dnia to wmawiać, że są lepsi od nas, a my jesteśmy dla nich jakimiś tam gojami, czyli psami, bydłem pociągowym. Po to ci cali zarozumiali Żydowscy, kozi pasterze upici winem, wymyślili sobie parę tysięcy lat temu te całe historyjki o sobie czyli wybranych przez Boga i Bogu czyli ich Jahwe. By mogli sobie mordować, gwałcić, brać niewolnice i żeby zawsze uszło im to na sucho - "Bo tak chciał Bóg"! Dziwne, że praktycznie każdy naród w starożytności miał swojego własnego Boga/bogów, który był dla nich jedynym Bogiem i stwórcą całego Wszechświata. I oczywiście faworyzował on przede wszystkim kraj z którego się wywodził.. To ludzie sobie stworzyli swojego własnego Boga/bogów dla osiągnięcia jakiś politycznych celów! Prawdziwy Bóg tylko patrzy się na to wszystko i robi sobie z takich łatwowiernych ludzi jaja w postaci cudów (od czasu do czasu) itp., czeka On aż ktoś w końcu będzie chciał go pojąć swoim własnym sercem i rozumem. Nie wiadomo czy kiedykolwiek za życia dowiemy się kim On tak naprawdę jest, choć wiele możemy zrozumieć na podstawie tego jak żyjemy i jak wygląda ten świat. Nie potrafimy sobie nawet wyobrazić jak coś może powstać z niczego, a to oznacza, że On stworzył czas, materię itp. choć nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć. Widać, że mamy pewne ograniczenia w pojmowaniu wiedzy, bo zadajemy sobie pytanie, jak np. można stworzyć czas, co w takim razie było przed tym jak czas nie istniał, musiało coś być jeszcze innego, tylko co? Te ograniczenia prawdopodobnie spowodują, że nigdy nie poznamy w pełni naszego Stwórcy, ale tak jak pisałem, możemy zrozumieć pewne Jego intencje poprzez to co nas otacza i co jesteśmy w stanie pojąć tymi kilkoma zmysłami i odczuciami. Zapewne ludziom lepiej się robi na sercu jeżeli wierzą w kogoś perfekcyjnie dobrego jak choćby książkowy Jezus, że czuwa nad nimi, otacza ich swoją miłością oraz oddał za nich życie, ale równie dobrze ten ktoś nie musiał się nazywać Jezus i nie musiał być Żydem. Jeżeli ktoś napisałby podobne wspaniałości o innej fikcyjnej postaci, a ludzie by w nią uwierzyli, efekt byłby podobny. Ktoś wpadł te 2000 lat temu na znakomity pomysł, który przeszedł i dlatego ludzie się cieszą i mówią, że fajnie jest, gdy ktoś kto rozumie istotę miłości i otaczającego nas cierpienia jest naszym Panem - Jezusem Chrystusem. Czytając o dobru i myśląc o dobru popadamy w błogi, przyjemny nastój, zaczyna się też walka ze złą sferą naszego sumienia to jest udowodnione, więc nic dziwnego, że dzięki Jezusowi co poniektórzy ludzie zmieniają się na lepszych. Bóg Starego Testamentu nie przeszedł poza Izraelskie granice i nie ma się co dziwić, dopiero NT pełen miłości został przez ludzi "kupiony" i zaczęli w niego wierzyć, bo się im bardzo spodobał.
Nie wyobrażałem sobie kiedyś by mógł być inny Bóg, ten wydawał mi się jedyny i w pełni prawdziwy, zdążyłem nawet pokochać Go, zwracałem się do Niego - Ojcze. Miewałem co jakiś czas sny, że widzę Jezusa, że mówi On do mnie, że Matka Boża prowadzi mnie do Nieba itp. Ale tak to już jest, im dłużej jest człowiek w czymś wychowywany tym trudniej zmienić nawyki, a sny są odzwierciedleniem nagminnych myśli. Im mocniej i dłużej statek jest zalewany wodą tym bardziej się zatapia i tym mniejsze są szanse na uratowanie go, oraz przywrócenie do wcześniejszej formy. A skoro my jesteśmy wychowywani od dziecka w takiej wierze tym trudniej się później od niej oderwać, tradycja z dziada pradziada, paciorek, święta, kościółek robi swoje, do tego jak tu się później przyznać rodzinie, która w ogromnej większości jest chrześcijańska, że - "ja wierzę inaczej niż Wy". Ludzie nie chcą się różnić zanadto od innych, bo dobrze wiedzą, że różnice przynoszą często konflikty i obgadywanie za plecami, dlatego normalne jest to, że chcą być w jednej drużynie z pozostałymi. Teraz mówicie tak jak mówicie, że Wasz Bóg jest prawdziwy i jedyny, nie było żadnego natchnionego Mahometa itp. Jeżeli urodzilibyście się w Islamie (co jest zupełną loterią) wierzylibyście właśnie w tego Mahometa, że był bożym prorokiem itp. i nie wierzylibyście w takiego Jezusa jak wierzycie obecnie. W Tajlandii byście byli buddystami z dziada pradziada, w Indiach mielibyście tradycyjnie multum bogów, a w Japonii nie miałby kto Wam wpajać od małego jakiejkolwiek tradycji religijnej i bardzo możliwe, że bylibyście ateistami negującymi na każdym kroku jakiś "wyższy byt". Urodzilibyście się w innym czasie, wierzylibyście w Boga-Słońce, albo w jeszcze innego Boga czy bogów. Co kraj to obyczaj, co czas to coś innego, ale dobrze jest w kogoś "Nadprzyrodzonego" wierzyć. Ludzie lepiej się czują, gdy wiedzą, że jakaś Istota Wszechmogąca czuwa nad nimi, zaraz jest więcej odwagi i pewności siebie. Gdy coś złego się wydarzy, może stanie się cud i moje losy lub kogoś mi bliskiego potoczą się jeszcze wspaniale dzięki pomocy Wszechmocnego. O to chodzi w życiu, by wierzyć w coś dobrego, mieć nadzieję na lepszą przyszłość.
Tyle ode mnie, tak to właśnie widzę po latach własnych dociekań w sferze duchowej, każdy to powinien odkrywać na swój sposób, bo co z tego, że napiszę o tym jak to wczoraj widziałem przebiegającego czarnego kota, jadąc samochodem przez centrum miasta. Jedni uwierzą a drudzy nie. Zresztą i tak wczoraj cały dzień robiłem porządki w domu..

Pozdrawiam