Ależ z Ciebie manipulant - towarzysze z PZPR mogliby Ci pozazdrościć zdolności.
Przytaczasz słowa ksiedza odnoszące się do charyzmatyków, wspólnot charyzmatycznych i usiłujesz wskazać jakoby odnosiły się do bioenergoterapeutów.
Podczas gdy na kolejnej stronie wywiadu ksiądz bardzo negatywnie mówi o bioenergoterapeutach z który wielu manifestuje wiarę w Boga.

Widac, że nie jesteś z Krakowa albo nie chodzisz do kościoła lub głucha jesteś i nie słuchasz kazań.

Wypadałoby przytoczyć źródło tych rewelacji.[/quote]
Widac, że nie jesteś z Krakowa albo nie chodzisz do kościoła lub głucha jesteś i nie słuchasz kazań.[/quote]
Rozumiem, że Ty chodzisz w Krakowie na Msze św i wysłuchujesz kazań?
W moim kościele nie opowiadają takich niesprawdzonych historyjek - zwłaszcza o "cudotwórcach" bioenergoterapeutach.
Mówią ale o Bożym uzdrawianiu - Wynoszonie też chorych na ulicę i kładziono na łożach i noszach, aby cień przechodzącego Piotra padł na któregoś z nich.....nie bioenergia.

Haha...Bo Twój kościół to groźna sekta i ma jakiegoś niesprawdzonego bozka.

Alus,
manipulacja w Twoim wydaniu to nie czytanie omawianych tekstów, lub ich czytanie bez zrozumienia a następnie dyskutowanie na ich temat. Wiesz, z początku się dałem nabierać. Teraz już nie.

W zacytowanym tekście ksiądz zwraca się do wszystkich czytelników, bardzo łatwo zbliżających się do grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, przy potępianiu Boga, który uzdrawia.

Bóg nie uzdrawia w seansach bioenergoterapeutycznych - ksiądz precyzyjnie o tym mówi:
Po uzdrowieniu charyzmatycznym - tak je roboczo nazwijmy - człowiek zaczyna żyć w zgodzie z Ewangelią, tęskni za harmonią, za Bogiem. Otwiera się na miłośc, nabiera ufności.
Bioenergoterapeuci zazwyczak omijają kościół szerokim łukiem....Co robią w czasie seansów? Używają kart, wahadełek, fotografii, amuletów. Cuda -wianki.
Czy można sobie wyobrazić, że na modlitwie wspólnoty ktoś powie: by uzdrowić twoją ciotkę potrzeba jej zdjęcia , lub szalika? TO zabobon.
Czy ktos na Mszy z modlitwą o uzdrowienie weźmie pisniądze od chorych na raka? Nonsens.
I jeszcze jedna wazna rzecz: modlący się nie tracą energii. Uzdrowienie przychodzi spoza nich. Co więcej po modliwtwie pojawia się ogromna radość, że Bóg działa przez ich słabe dłonie.
Bioenergoterapeuci wychodza z seansów wypompowani. Wyczerpani wyciągają rece by "naładować się" kosmiczną energią.
Bóg uzdrawia całego człowieka.
U bioenergoterapeutów mamy do czynienia z przesuwaniu problemów miedzy sferami somatyczną, psychiczna i duchową.

Zrozumiłym sie zatem staje, że wypompowany bioenergoterapeuta nie rozróżnia słów ksiedza odnosżacych się do charyzmatyków, przypisując je do bioenergoterapeutów

Alus, nie bluźnij.
Ksiądz nie mówi ani słowa o tym, jak uzdrawia Bóg.
Tego nikt nie wie.

Dlatego trzeba uważności i rozwagi, by w ferworze szaleństwa poganiania rzekomych nie - Bożych uzdrawiaczy i medyków, czy też dodam - mistyków, nie pogonić samego Jezusa, gdyby On się pojawił wśród nas. O tym ksiądz mówił w cytowanym przeze mnie fragmencie.

W tym co Ty cytujesz, ksiądz opowiada o swoich obserwacjach i spostrzeżeniach dotyczących charyzmatyków i bioenergoterapeutów.Może wolniej czytaj, albo dwa razy? Już sam nie wiem co Ci poradzić.

Musisz trochę spasować z tym "uzdrawianiem" skutkującym wypompowaniem, przez co nie potrafisz zrozumieć pisanego tekstu.
Mistyk to nie bioenergoterapeuta posiłkujący sie nieznaną energią....znów daje znać o sobie wypompowanie

Byłem kiedyś na Targach Medycyny Naturalnej. Patrzę a przy jednym szamańskim stoliku z tarotem siedzi kobieta, która obwiesiła sie obrazkami Matki Boskiej. Po co? By sie uwiarygodnić. By przyciągnąc niezdecydowanych.


Na zarzut, że Kosciół zawinił otwerając drzwi róznym Harrisom, ksiadz egzorcysta odpowiada.
Były inne problemy, nikt tego nie rozeznawał. Dziś, gdy mnóstwo ludzi po tych seansach zaczęła trafiać do egzorcystów, mamy jasne rozeznanie i pytamy: kto i co za tym stoi
Napewno nie Bóg, bo On nigdy nikogo nie wepchnie w łapy szatana.

Zastanawiające jest dla mnie skąd tyle wściekłości i nienawiści w niektórych ludziach wobec procesów uzdrawiania ludzi i wobec osób, które podejmują się w tych trudnych procesach pomocy ludziom.

Może chodzi o to, ze zawód lekarza w Polsce kojarzy się większości ludzi z małą skutecznością za to z dużymi dochodami? I jak ktoś myśli tylko o pieniądzach, to mu one przysłaniają wszystko inne?
Ostatecznie funkcja bioenergoterapeuty nie kojarzy się jeszcze w polskim społeczeństwie z rzemiosłem i zawodem, wspierającym klasyczną służbę zdrowia, tylko z zabobonami. Jest dość przykładów na nieskuteczność działań rzekomych i prawdziwych bioenergoterapeutów. Są też liczne przykłady prawidłowo prowadzonych przez fachowców procesów wspierających procesy medyczne.
Z pewnością część bioenergoterapeutów zarabia dość dużo pieniędzy, jednak najczęściej dotyczy to tych, którzy włożyli dużo środków w marketing swoich usług a niekoniecznie we własny profesjonalizm. Nie zawsze Ci co najwięcej zarabiają są najbardziej skuteczni w procesach ozdrowieńczych.

Ludzie kierują się w tych sprawach nie tylko zabobonem, ale populizmem. Obie te rzeczy połączone ze sobą, uniemożliwiają racjonalne myślenie i racjonalne działania.
Myślę, że też z tego powodu jest takie duże zamieszanie na niniejszym forum w tematach ocierających się o wzmiankowaną usługę.

Sam pomysł takiego tematu - o niszczycielskiej sile bioenergoterapii - jest chory z założenia.
To tak, jakby wprowadzić do dyskusji temat o rażącej sile niszczycielskiej lekarzy, albo prawników.

Może faktycznie, przy Bożej Niedzieli, warto dać sobie trochę refleksji.
Przemyśleć i może zweryfikować swoje podejście do zagadnienia, a zwłaszcza do Bogu ducha winnych osób, które zajmują się wspieraniem procesów medycznych.

Bioenergoterapia jest ryzykownym zajęciem dla samego bioenergoterapeuty. Taki człowiek otwiera się na działanie nieznanych sił. Raczej mało ludzi decyduje się na zostawianie na noc otwartych na oścież drzwi wejściowych do własnego domu. A przecież uprawianie bioenergoterapii, różdżkarstwa, wróżenia i innych podobnych rzeczy jest takim otwarciem na oścież pewnych kanałów duchowych. Przez te kanały niepostrzeżenie napełza różne robactwo astralne, jak ćmy do światła, a jeżeli taki delikwent ma pecha to przyplątają się niekiedy grubszego kalibru demony. Takich nieproszonych gości trudno się pozbyć. Mimo dobrych intencji uzdrawiacza jego początkowe sukcesy uzdrowicielskie okazują się czasowe i w efekcie stają się porażkami.
Jedna z relacji z pierwszej ręki: http://www.youtube.com/watch?v=S5q7HM6J-Rk

To właśnie jest prawda, o której chorzy na kult mamony ludzie ani nie wiedzą, ani nie biorą pod uwagę.
Dobrze, że piszesz o takich sprawach. Może niektórych w końcu oświeci.

Nawiasem, przykład nie jest dobrze dobrany. Pana Krzysztofa Zielskiego jakoby "zajmującego się bioenergoterapią w Gliwicach przez 17 lat" - nikt z zapytanych przeze mnie osób, w tym bioenergoterapeutów nie zna i nigdy o nim nie słyszał.
Dobrze byłoby, gdyby Kościół propagował autentyczne przypadki, które są weryfikowalne publicznie. Bo przecież takie niewątpliwie istnieją.

Oczywiście zawodowy bioenergoterapeuta nie jest bezbronny przed tego rodzaju sytuacjami i na nie przygotowany. Bioenergoterapeuci są nieraz klientami egzorcystów i to jest oczywiste, jak to, że karty tarota nasycają się energiami osób, którym tymi kartami wróżono.

A jednak ludzie powinni szukać swojej drogi do zdrowia i do Boga.
Nie wolno zabraniać ludziom iść na tej drodze ku tym celom.
W Królestwie Bożym nie będzie chorób.

Cierpienie Jezusa nie jest stanem obligatoryjnym dla ludzi, by się zbawili.
To Jezus zbawia nas - nie my sami siebie.

Warto sobie porozważać i pomedytować o takich sprawach, przy Świętej Niedzieli.

Przy Swiętej Niedzieli, pomyślałem i pomedytowałem nad tym zdaniem...i doszedłem do wniosku, że:
Twoi znajomi szarlatani nigdy nie przyznają sie do tego, że posługuja sie jakimis demonicznymi energiami. Dlatego wypieraja sie Zielskiego...jak diabeł wody święconej.


Ot taka moja medytacyja .....

Nie znam żadnego szarlatana, a Ty nie znasz moich znajomych.
Po co rozsiewasz te insynuacje?
Nikt się Zielskiego nie wypiera, znam w Gliwicach mnóstwo osób z różnych środowisk i one nie wypierają się Zielskiego, tylko go nie znają. Co jest dziwne w kontekście deklarowanej przez niego 17 letniej pracy jako bioenergoterapeuty. Analizowałem jego przypadek od lat i doszedłem do wniosku że jeśli w ogóle zajmował się czymś co miało znamiona bioenergoterapii, to zajmował się tym wyłącznie w kręgu rodziny i znajomych. Skądinąd sam Zielski tego nie kryje.
Nie był więc to ktoś kto świadczy te usługi publicznie.
Prawdopodobnie nie był to też człowiek, który w tym rzemiośle miał fachowe przygotowanie. Stąd, gdy pojawiły się problemy, nie wiedział co z nimi zrobić. Potem pomóc mógł już tylko egzorcysta.
Dlatego myślę, że dobrze byłoby, gdyby Kościół propagował jakieś przykłady osób które zajmowały się bioenergoterapią zawodowo i mimo to wpadły w kłopoty. Bo takie przykłady też są.

Nie znam Zielińskiego, nikt nie zna, ale analizowałem jego przypadek od lat.....nie znam żadnego krasnoludka, ale od lat analizuję jego przypadek ....skoro tygodnik Gość Niedzielny i portal "Opoka" zajmują się krasnoludkami.....

Co za głupota
Przecież Pan Zielski ( a nie Zieliński) występuje w najróżniejszych miejscach internetu i realu, gdzie od wielu lat opowiada o swoich przeżyciach związanych ze swoimi zajęciami i rodziną.

Co się stało z Twoja pamięcia Alus?
Przecież sama dyskutowałaś na temat pana Zielskiego już kilka lat temu na niniejszym forum.
Zapomniałaś? Czy co się dzieje?