Poczytajcie sobie ST, tam chyba każdy superbohater miał swoją niewolnicę czy niewolnika

Widać jak ten bożek respektuje wolność ludzką (swoich dzieci!) i jak baardzo się jej sprzeciwia..

Mogą robić z tymi niewolnikami co im się podoba: rozkazywać, gwałcić, zapładniać, karać. Jezus też ani słowem nie wspomniał, że niewolnictwo jest złe, choć sam wiele razy mówił o ludziach, którym została odebrana wolność. Podniecał się jeszcze w tych przypowieściach, gadając o potępieniu niewolnika przez jego pana, który go karze za nawet najmniejsze przewinienia. Nie ma to jak wymyślony mesjasz z ciągłą manią wielkości
Każdy wie, że takie chwilowe cierpienie fizyczne jakie niby przeżywał Jezus to nic w porównaniu do wieloletniego cierpienia psychicznego czy fizycznego, jakie odczuwają miliony ludzi. Niczym mi nie zaimponował, był zdrów, ponoć niezłej urody i żył sobie tak w szczęściu przez kilkadziesiąt lat, po to by później na krzyżu umrzeć sobie po 2-3h? Inni umierali całymi dniami podczas takiej śmierci, jemu oczywiście się znowu udało.. On oczywiście wiedział, że istnieje życie po śmierci, że jest wybrańcem, że będzie sobie później rządził w Niebie wszystkim i wszystkimi, więc znowu miał łatwiej i nawet z rozkoszą mógł sobie tam umierać.
Szkoda, że nie urodził się np. trędowaty albo sparaliżowany i nie pozostał w takim stanie do końca, bardziej by mi tym zaimponował, niż hasaniem sobie zdrów wśród takich nędzników i magicznym uzdrawianiem ich. Później sobie chodził do domów dostojników i gadał, jadł, pił. Każdy by tak chciał. Za dnia bawisz się mocami, a wieczorami sobie balujesz

Ot cała robota

Jeszcze przechwalał się tym jaki to on nie jest 'boski' pełen mocy, zdrowia, urody w przeciwieństwie do tych sparaliżowanych, trędowatych, schorowanych biedaków, których też już miał dość jak się zaczęło ich za dużo do niego schodzić. Zadawał się i gościł za to praktycznie tylko u zdrowych oraz bogatych gdzie było winko, a nie jakaś mdła woda. Widać większy szacunek miał do ludzi podobnych jemu, którzy mogli w zdrowiu odbierać go każdymi zmysłami, niż próbować porozumiewać się z głuchymi, niemymi, ślepymi, bez kończyn. Jakby gardził tymi biedakami, a miał być przecież dla nich pocieszeniem.
Gdyby Jezus był ślepy, głuchy, niedołężny itd. to wszyscy ludzie o tego typu dolegliwościach mogliby czuć się usatysfakcjonowani tym, że sam Bóg stał się taki jak oni i rozumie przez to ich wieloletnie, straszliwe cierpienie. Coś jak: "Mój idol cierpi na tą samą dolegliwość co ja, fajnie

) Ale nie, on był w powłoce normalnego człowieka, o 100% zdrowych genach, a nie jakiegoś zniszczonego chorobami człeka. Korzystał w pełni z życia, cieszył się nim. Głuchy powie - Jezus słyszał, a ja nie, Niewidomy powie - Jezus widział, a ja nie, Niemy powie (na swój sposób) - Jezus mówił, a ja nie, Sparaliżowany, bez kończyn powie - Jezus chodził, a ja nie. Tacy powiedzą, że Bóg w ludzkiej postaci był podobny szczęśliwemu, zdrowemu człowiekowi, a nie takiemu choremu jak oni.. Mogą stracić przez to wiarę w takiego boga, który wolał być nawet tu na Ziemi wspaniałym, zdrowym, pięknym niż takim nieszczęśnikiem jak oni, na których się wypiął. Dlatego nawet cieleśnie ludzie w pełni zdrów, są podobni do samego boga! Zresztą powiedziane jest, że człowiek został stworzony na podobieństwo boże, ktoś komu brakuje od urodzenia jednego ze zmysłów, np. słuchu, nie jest już fizycznie podobny w pełni do boga. Może tego żałować i czuć się jak potępieniec, z tego powodu że nie wie co to znaczy być podobnym do swojego stwórcy, a inni ludzie w przeciwieństwie do niego mają w pełni taką możliwość i zostali przez to jakby wybrani by tego doświadczać na co dzień. Ta cała postać Jezusa w ogóle nie jest wiarygodna.
Dawid, Salomon, żyli sobie w bogactwie, szczęściu, bo bóg tak chciał. Po śmierci z uwagi na to, że pochodzili z tej samej linii rodowej co Jezus, zajmą pewnie najlepsze miejsca w raju, bo jakże mogłoby być inaczej. Do piekła przecież ich nie wyśle, jakby to w ogóle wyglądało, przodkowie samego syna bożego u ogoniastego?! Zresztą ten "sprawiedliwy" bóg sam im błogosławił za życia, by mieli wszystko czego ich dusza i ciało zapragnie. I tak kretyn Salomon z woli bożej narobił pełno długów w swoim państwie, by utrzymać setki kobitek i cały swój dwór opływający w złoto i luksusy, a brudne, nieznane biedaki obok nie miały nawet co jeść. Jednak z tego powodu, że ten domniemany bóg tak chciał, Salomon i za życia, i po śmierci będzie miał milion razy większą nagrodę niż te nikomu nieznane obdartusy. Jakże bóg mógłby skrzywdzić samego Salomona, któremu przecież osobiście błogosławił i nie wypominał tych bogactw, które w końcu były nagrodą za wierność Dawidka? Jeżeli zrobiłby to po jego śmierci to Salomon byłby mocno poszkodowany, bo przecież sam Bóg chciał tego wszystkiego co najlepsze dla niego, z powodu lojalności jego ojca i nie mógł on z tego zrezygnować, bo sprzeniewierzył by się wtedy woli bożej.
Chyba każdy by chciał mieć tyle farta i być takim Salomonem, albo innymi herosami biblijnymi, którym bóg baardzo błogosławił za posługi ich ojców, nawet w niewolnikach (czyli takich samych ludziach chcących żyć wolnością oraz szczęściem, nie gorszych od tych "wybranych" patafianów).
Niesamowicie sprawiedliwy ten bożek..
Serce i rozum same podpowiadają, by nie wierzyć w tak tępe głupstwa jakie są powypisywane w tej całej baśni zwanej biblią.