List genialnego fizyka i myśliciela Alberta Einsteina, w którym przedstawił swoje poglądy dotyczące Boga i religii, będzie sprzedany w tym miesiącu na aukcji internetowej. Cena wywoławcza wynosi 3 mln dolarów - poinformował portal eBay.

Einstein napisał ten list po niemiecku 3 stycznia 1954 r., czyli na rok przed śmiercią, do filozofa Erika Gutkinda po przeczytaniu jego książki "Wybieraj życie: Biblijne wezwanie do buntu". "Słowo 'Bóg' jest dla mnie niczym więcej niż wyrazem i wytworem ludzkiej słabości, a Biblia zbiorem dostojnych, ale jednak prymitywnych, legend, które są ponadto dość dziecinne. Żadna interpretacja, niezależnie od tego, jak subtelna, nie może (dla mnie) tego zmienić" - napisał m.in. genialny twórca teorii względności, który w 1921 r. dostał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... isal_.html

To w jakiś sposób miłe, że myślę tak samo jak Einstein (nie znałem tego listu wcześniej, choć słyszałem, że Einstein był niewierzący).

Prawda stara jak świat: można być na jednym polu genialnym a
na drugim już...wcale

Einstein genialnym naukowcem był....czemu nikt zaprzeczyc nie może. O tym, ze nie wierzył a Boga osobowego nikogo nie trzeba przekonywac...sam to stwierdzał niejednokrotnie.
Nie jest wiec ten list jakąkolwiek rewelacją, wobec takich oswiadczeń:


Powiedział jednak jeszcze pare innych rzeczy np.


No i bardzo ważne dla katolików słowa wypowiedziane przez Einsteina - Żyda:


Mam nadzieje, że Miłosierny Bóg potraktuje Einsteina z poczuciem humoru...należy mu sie za wkład jaki wniósł dla nauki i rozwoju ludzkości

Nikt nie wie jak Jahwe (o ile istnieje) potraktuje Einsteina, ale zgodnie z teorią katolicką, to Einstein zbawiony być nie może, o ile się nie mylę. Przecież świadomie odrzucił jedynie słuszną wiarę, a zdaniem autorów Biblii, Jezus wyraźnie mówi, że tylko przez niego może dokonać się zbawienie.

Oczywiście Einstein może się mylić, a Biblia może nie być "zbiorem dostojnych ale prymitywnych legend" (nieco inaczej ujęła to Doda, za co ją skazano!), niemniej ja skłaniam się właśnie ku tej interpretacji.

Mylisz się jak zwykle, pomimo tego że pewnie dziesiątki
userów już Ci to tłumaczyło, na różne sposoby, uczone
i łopatologiczne
Co więcej, jestem niemal pewna, że i w tym wątku znajdzie się
jakaś świętej cierpliwości dusza, która Ci to po raz enty wytłumaczy,
a Ty i tak wrócisz do tego za jakiś czas z zestawem starych pytań

Einstein mógł zwrócić się ku Bogu w ostatniej sekundzie swego życia,
masz pewność że tak nie było?
Kto ma pewność niech feruje wyroki.

Owszem, w pewnym sensie masz racje. Jednak nikt nie wie co myslał Einstein tuz przed sama śmiercia....dlatego Kosciół nigdy autorytarnie nie wypowiedział sie o nikim, ze jest na 100 % potępiony. Nikt też nie zna z wszystkimi szczegółami życia Einsteina....
Czasem jeden czyn lub jedno zdanie w obliczu smierci....decyduje o zbawieniu. Czego niezbitym dowodem jest Dobry Łotr z Ewangelii - "Dzis bedziesz ze Mną w raju" ( Łk 23, 43 )

To mnie zawsze zastanawiało - można być dobrym człowiekiem, ale świadomie do końca życia odrzucać wiarę w bóstwa (w tym w Jahwe i Jezusa) i wówczas nie ma się szans na zbawienie, a można też całe życie kraść, zabijać i gwałcić, mając w/w bóstwa w głębokim poważaniu, aby zapewnić sobie zbawienie ostatnim przedśmiertnym westchnieniem "Jezu, ratuj".... to mi się kłóci z elementarnym poczuciem sprawiedliwości i m.in. dlatego odrzucam religie, które tak twierdzą.

Einstein był człowiekiem głęboko wierzącym, choć z pewnością nie wyznawał żadnej konkretnej religii.
Jego wiara wypływała z jego mądrości i przemyśleń, podobnie zresztą, jak moja.

Ciekawe, czy jak ja umrę, to za jakiś czas, jacyś pseudofani będą wypisywali głupstwa na mój temat w internecie

List Einsteina to głupstwo wypisywane przez jego pseudofanów?? Nie rozumiem.

List jest epizodem w historii Einsteina.
Pseudofani usiłują wykorzystać ten epizod do fałszywego przedstawiania osoby Alberta Einsteina.
Nic nowego pod słońcem.

..jakiej "jego" mądrości? nie ma czegoś takiego.
każda prawdziwa mądrość pochodzi od Boga.
czasem ludzie lekceważą ten dar, a czasem zapominają o darczyńcy.

poza tym, Einstein był raczej inteligenty niż mądry.
bo jaki mądry człowiek neguje istnienie Boga?

Ktoś, kto kradnie, zabija, gwałci, jedynie wierzy, że wierzy, a Boga utracił.

Ale wystarczy, że się "nawróci" na łożu śmierci i będzie miał lepiej od najuczciwszego człowieka, który wyrzeknie się Jezusa. Godne to i sprawiedliwe? Słuszne i zbawienne? Moim zdaniem nie.

Jajko jak wiesz zapewne Chrystus wielokrotnie mówi że wiara która nie przekłada się na życie codzienne to za mało.
A z drugiej strony w swoim wielkim miłosierdziu potrafi wiele wybaczyć. Gdyby Bóg był bardziej sprawiedliwy niż miłosierny nikt z nas nie miałby szans:)
Katolicy wierzą w czyściec czyli formę odpokutowania za ziemskie grzechy po śmierci- dla człowieka któremu Bóg wybaczył- w czyścu są dusze zbawione.
Jak to się ma to słynnych słów z Krzyża- DZIŚ będziesz ze mną w raju- tego nie wie nikt, ale może cierpienia tego łotra były jego ziemską pokutą- za mały mam rozumek żeby to analizować:)
Modlimy się za niewierzących, może nieraz wymodlimy im nawrócenie w chwili śmierci:) Oby

Kropeczko, nie zmienia to jednak sytuacji, którą opisałem. Wg teorii katolickiej, ktoś kto nie nawróci się na jedynie słuszną wiarę, choćby był świętszy od Jezusa (chciałem napisać "od papieża", ale uznałem to za zbyt mało wymagające, zwłaszcza jak wziąć pod uwagę niektórych przedstawicieli tego zawodu), nie ma szans na zbawienie. Jest to, moim zdaniem, krzywdzące i niesprawiedliwe.