Tak sobie myślę czemu w Polsce gdzie jest 90% katolików kierowcy jeżdżą jak wariaci i nagminnie łamią przepisy ruchu drogowego. Myślę ze dlatego to robią bo nie jest to grzechem.
Gdyby z łamania przepisów ruchu drogowego trzeba było się spowiadać. To może na polskich drogach było by bezpieczniej.
Ale spowiedź przeciętnego polskiego kierowcy trwałaby 3 godziny.

A kto powiedział, że to nie jest grzech?
To nie dosyć, że łamanie przepisów drogowych to na dodatek stwarzanie ogromnego zagrożenia dla zdrowia życia ludzkiego....więc bezapelacyjnie grzech.

Ale gdzie jest dokładnie napisanie w Biblii ze stwarzanie zagrożenia dla czyjegoś życia to grzech?
I co w przypadku gdy wyprzedzamy na paschach gdy tam nie ma tam żadnego pieszego w pobliżu. W większości przypadkach gdy łamie się przepisy ruchu drogowego nikomu się nie zagraża. Ale raz będzie gdzieś tam jakiś pieszy którego się nie zauważy i go ktoś kto nagminnie łamie przepisy przejedzie.
Ktoś taki gdy łamał przepisy kiedy tam nikogo nie było komu mógł zagrozić chyba raczej nie grzeszył. Grzeszy dopiero gdy ktoś tam jest, gdy kogoś o mało nie przejedzie.

Dokładnie to nigdzie....ale jest napisane "Nie zabijaj!".
To całkowicie wystarczy dla każdego kto potrafi myśleć.....tylko niestety ci co na pasach wyprzedzaja, akurat myśleniem nie grzeszą.

Jak ukradniesz jedno jabłko z sadu gdzie tych jabłek jest tysiące i nikt cie nie złapie...to też nie będzie grzechu?

Przydałoby się jeszcze jedno przykazanie: Nie narażaj innych na utratę życia lub zdrowia. Gdyż Bóg nie chce słyszeć tłumaczeń: "Ja nie chciałem zabić".

Napisz do Pana Boga....może ci odpisze i poprosi bys zaczął sie posługiwac rozumem, gdyż obdarzył cię nim przy stworzeniu.

Vacarius sprytnie to napisałeś. I chyba każdy tutaj wie i rozumie to co chciałeś napisać. Przepisy nie są po to aby je łamać. Niestety na drodze często jedyne co czuwa nad kierowcą to jego zdrowy rozsądek i uczciwość. Można sformułować problem, bo czy jeżdżenie na pamięć też jest grzechem? A może nie włączanie kierunkowskazu, bo jest nakazu skrętu tylko w jednym kierunku, więc po co? Tylko że nam nie potrzeba setki przykazań, bo takie oczekiwanie uwłacza naszej inteligencji. Sami umiemy rozeznać co jest dobre, a co złe. Można spokojnie wskazać że łamanie przepisów, nawet jeśli absolutnie nikomu nic nie grozi, jest w 100% szkodliwe bo to zły przykład dla innych. Nieraz ktoś jest zawodowcem i kolejny raz uda mu się, ale jeśli zobaczy go amator, czy początkujący kierowca, może stopniwo zanikać w nim to poczucie że trzeba trzymac się ustalonego porządku i sam zechce przejechać na czerwonym. W końcu skoro inni jada i są szybciej w domu, to co ze mnie za frajer ze czekam. I ten zły przykład, plus niedoświadczenie prowadzi do tragedii. Ale czy to trzeba tłumaczyć? Prawo jazdy daje się po przejściu odpowiedniego kursu, ale jeżdzenie z głową to proces który powinien zaczynać się już w kołysce, bo od wychowania na odpowiedzialnego człowieka najwięcej tutaj zależy.

Co do statystyk... Owszem 90 % ludzi w Polsce uważa siebie za Katolików, jednak jeśliby się dokładnie przyjrzeć w co wierzą okazałoby się iż Katolikami nie są.

"W 2012 roku według badań CBOS-u i Centrum Myśli Jana Pawła II 26 proc. ankietowanych przyznawało się do wiary w reinkarnację." (KAI, 13. 04. 2012).
Poza tym praktykujących jest tylko 40% a wśród nich i tak znajdują się tak zwani "praktykujący ale nie wierzący", chodzący z tradycji, by pokazać się sąsiadom itd. Czyli po prostu: nie każdy jest Katolikiem, kto się za takiego podaje.

W samym przykazaniu nie zabijaj zawiera się wszystko to co dotyczy narażania innych na utratę zdrowia czy nawet i życia