Dziś napiszę coś nietypowego.
Niektóre moje posty mogły być odczytywane jako chęć wykpienia, wyśmiania tego co katolickie, chrześcijańskie, tego co związane z osobą Jezusa. Ciągłe generalizowanie na temat katolików, i jak to zauważyła Val, na ogół negatywne.
Jako czegos głupiego, bezwartościowego, przeznaczonego dla głupich i naiwnych.
A prawda leży zgoła gdzie indziej.
Tak naprawdę wierzę w Boga, chodzę do Kościoła, przynajmniej ostatnio. Coś nieodpartego ciagnie mnie w kierunku Chrześcijaństwa, w kierunku Chrystusa, tej wszechobejmującej miłości, która w zasadzie spływa na nas za darmo. Bo niby kimże jesteśmy wszyscy jak nie grzesznikami? Kazdy z nas bez wyjątku, nie jest ani odrobinę lepszy od swojego bliźniego.
A tak bardzo lubimy osądzać innych sami siebie stawiając w zupełnie innym swietle. Bo jak często mówimy na przykład, że geje i lesbijki grzeszą, tak chętnie rzucami w nimi słowami pełnymi nienawiści, pogardy, osądzami od zboczeńców którymi Bóg się brzydzi i my im to obrzydzenie ukazujemy.
Ale przyjrzyjmy sie sami sobie. W czym niby to mamy byc niby lepsi od nich?
Jesteśmy takimi samymi grzesznikami jak oni.
A co mówi do nas, nasz Pan Jezus Chrystus?
Mówi:
"Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią"
Więc może zamiast wytykać innym ich grzech, oceniać, okazywać im pogardę i niechęć - okazujmy im zrozumienie, miłosierdzie. I sami oczekujmy tego od nich!
I być może Bóg się nimi brzydzi ale okazując sobe miłosierdzie wybłagamy by i On nas miłosierdziem objął.
I tak to widzę.
Myślę, że mam pozytywniejszą opinię na temat Boga, niz ma ją chocby noOne czy frater.
Kochający Bóg nie moze być źródłem paranoicznych urojeń czy totalnego wariactwa.
Nie jest źródłem pychy, arogancji, pogardy, wywyższania się, wyszydzania czy kpiny.
Pisząc to co pisałem oczekiwałem tylko na reakcje. A przypomniec muszę, że jestem tutaj nie tylko jako fuller, ale jako i thornley, i rózne odmiany alperta, jako tadeuszek, i waldeczek, antek69 i wiele, wiele innych.
Nawet jako bodajże Martyna92 czy Angella_S
Pamietam wątek jaki juz dość dawno załozył tutaj VasqueS, nawet wysłałem mu egzemplarz Katechizmu Kościoła katolickego którego wówczas potrzebował.
A więc pisałem tutaj to co pisałem, i miałem nadzieję, że znajde tutaj kogoś w kim znajdę jakby odzwierciedlenie tej dobroci, jaka wyobrazam sobie myśląc o Jezusie.
A im bardziej kogos takiego nie widziałem, tym bardziej sobie tutaj kpiłem.
Tzn były osoby, które ceniłem a których juz tutaj nie ma jak Liam (którego blog
http://www-liam.blogspot.com/ regularnie odwiedzam ) Kamala, a nawet mały_kawiatek vel homo_homini.
Tak. Kwiatka ceniłem najbardziej. To on poczatkowo pokazywał mi to co w chrześcijaństwie najcenniejsze. Gdy miałem chwile zwątpienia to On dodawał mi nadziei, wytrwałości. W chwilach kiedy zacząłem sie juz odsuwac od wiary w "tego" Boga, gdy dostrzegac juz w nim tylko kogoś strasznego, przerazajacego od kogo "lepiej trzymać się z daleka". To on rozwiewał moje wątpliwości.
Oczywiście dopóki nie wszedł na rematy polityczne bo wtedy chyba mu cos przeskaiwało w głowie i juz wcale nie był taki sympatyczny.
Ale przynajmniej nie straciłem wiary.
Której to szukam również u innych.
Czasami zastanawiałem się czy czasem kogoś nie ranię swoimi tekstami. Bo przeciez odwiedzaja to forum ludzie, których nawet nie znamy z nicka.
Którzy tylko je przegladają.
Jesli kogoś uraziłem, obraziłem to najmocniej przepraszam.
A co myśle o Bogu? Czy sie na mnie obraził za to co tutaj pisałem?
Jak napisałem na początku - mam o Bogu naprawdę pozytywną opinię.
Nie sądzę by obrażały go takie głupoty jak te moje.
Umierać na krzyżu, w takich cierpieniach jak te których doswiadczył Jezus za take duperele - toż to byłby nonsens.
Pozdrawiam.