Cud chodzenie po wodzie naukowcy tłumaczą miejscowym oblodzeniem na skutek powiewu zimnego powietrza. Czasami takie coś ma miejsce.
Było to pewnie tak ze Jezus wypłynął na środek jeziora i łowi ryby. Nagle zaczyna wiać zimny wiatr. Zamraża wodę do okola łódki. Wtedy Jezus wychodzi z łodzi na lód powstały w około łódki. Ludzie widzący to z brzegu jeziora myślą ze Jezus chodzi po wodzie.

Hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahhahaha o wow dawno tak się nie uśmiałem. Przepraszam Cię vacarius nie chcę Cię obrażać ale Twój post jest tak zabawny, że aż nie wierzę, że to napisałeś

No w sumie... zastanawiają mnie takie "naukowe" tłumaczenia, nie prościej uznać, że całość jest po prostu wymyślona, zamiast się kompromitować?

Czasami naukowe wytłumaczenia wydaja się śmieszne bo są bardzo mało prawdopodobne.
Ale ludzie nauki muszą brać wszystko co jest możliwe pod uwagę. Nawet coś co jest mniej prawdopodobne niż trafienie szóstki w totka 10 razy przez jedną osobę.

Ale to akurat jest wybitnie idiotyczne. Milion razy bardziej prawdopodobne jest, że ta historia po prostu nie miała miejsca.

Ty pewnie twierdzisz ze wygranie w totka głównej puli jest niemożliwe. Ale ktoś gdzieś w Polsce co kilka dni wygrywa!
Podobnie jest w przyrodzie. Co kilka dni gdzieś na Ziemi ma miejsce coś bardzo mało prawdopodobnego.
Wszystkie te zjawiska idzie naukowo wytłumaczyć. Ale prosta lokalna ludność w okolicach jednego z tych mało prawdopodobnych zjawisk zazwyczaj tłumaczy te zjawiska siłą wyższą.

Jest możliwe, ale nie idiotyczne jak ta teoria. Jak to sobie wyobrażasz? Rybacy łowiący z łodzi (czyli także - żeglarze) nie zauważają, że na jeziorze jest solidny lód, zauważa to jeden Jezus - cieśla i robi ich wszystkich w konia?

To już bardziej prawdopodobne, że Jezus pozyczył skrzydlate sandały od Hermesa.

Albo skoro

poprostu przyznać, że jedna z tych mało prawdopodobnych rzeczy miała wówczas miejsce i Jezus faktycznie po tej wodzie chodził

Jest jeszcze lewitacja a ta jest całkiem możliwa, hinduscy mnisi także chodzili po wodzie, zresztą nie tylko oni. Ci tzw. naukowcy wymyślą nawet największą bzdurę aby tylko nie przyznać się, że nic nie wiedzą na temat zjawisk metafizycznych.

A może Jezus bardzo szybko biegł po wodzie, tak jak potrafią mityczni wojownicy z Chin i Japonii.

Taaaaaa.....a może chodził po palach do których rybacy cumuja łodzie?

Pal diabli Jezusa. Piotr chodził! Przynajmniej dopóki nie zwątpił. I tu zagwozdka: o ile Jezus był Bogiem, więc mógł sobie nagiąć prawa natury jak mu się podobało, o tyle Piotr był zwykłym śmiertelnikiem i jeno wiara jego pozwoliła mu na ten wyczyn. Otóż, proszę koleżeństwa, mam pytanie: dlaczego nikomu nie udało się go powtórzyć?

(A może się udało, tylko ja nie znam żywotów świętych...)

Ja chodziłem kiedyś po wodzie! na stawie był lud ale na wskutek słońca zaczął już od góry topnieć.
Zrobiło się jakiś 1cm wody na lodzie ale pod wodą był jeszcze lód który mnie utrzymał bo nie zwątpiłem w jego wytrzymałość.
O Jezusie wtedy w ogóle nie myślałem. Ale dziś właśnie sobie przypomniałem ze ja przecież tez chodziłem po wodzie.

Lud to mógł być w stawie, a ty chodziłeś ludowi po głowie.

Nieładnie tak...nieładnie

Bo pewnie uciekał przed chytrą babą z Radomia.