No proszę, i znowu wychodzi na dyskordiańskie. Coś musi być na rzeczy...

Pytanie czy istnieją pozaziemskie cywilizacje, jest podobne do pytań:
Czy istnieje planeta wielkości Ziemi? Gwiazd jest tak dużo ze gdyby taka planeta nigdzie indziej nie istniała to bym się bardzo zdziwił.
Czy istnieje planeta z wodą w stanie płynnym? Gwiazd jest tak dużo ze gdyby taka planeta nigdzie indziej nie istniała to bym się bardzo zdziwił.
Czy istnieje planeta na której człowiek mógłby normalnie oddychać? Gwiazd jest tak dużo ze gdyby taka planeta nigdzie indziej nie istniała to bym się bardzo zdziwił.
Czy istnieje planeta na której też powstało życie? Gwiazd jest tak dużo ze gdyby taka planeta nigdzie indziej nie istniała to bym się bardzo zdziwił.
Czy istnieje planeta na której życie też ewoluowało na tyle by stworzyć cywilizacje? Gwiazd jest tak dużo ze gdyby taka planeta nigdzie indziej nie istniała to bym się bardzo zdziwił.

Zamiast pytać czy jest cywilizacja pozaziemska powinniśmy pytać ile jest cywilizacji we wszechświecie?
Wiemy ze jedna jest na pewno bo my w niej żyjemy. A skoro jedna powstała to mamy dowód na to ze cywilizacje mogą powstawać. Gdyby nie powstała nasza cywilizacja to wtedy moglibyśmy się spierać czy powstawanie cywilizacji na planetach jest możliwe.

Upartego nie przekonasz.

Skoro nie komunikują się radiem w oknie zimnego wodoru, to ich nie ma i cześć. ; )

Jakby tak usiąść i zacząć liczyć, to jakby nie liczyć zawsze wyjdzie to, co chce się wyliczyć.

Można też interpretować słowa: "Bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi", jako intencję panowania Boga nad wszystkimi istotami: i w Kosmosie (kosmitami) i na ziemi.

Wszystkie te bajania o roli kosmitów w dziele stworzenia człowieka, są tyle warte, co powieści Science Fiction ich twórców.

Jak można uważać za autorytet kogoś takiego jak Hubbard (autor opowiadań SF), który na bazie swoich fantastycznych wyobrażeń stworzył religię, która z resztą przynosi całkiem niezły dochód (Kościół Scjentologiczny).

Skoro całe tabuny kosmitów nawiedzały nas w przeszłości, to gdzie oni teraz są? Znudziło im się?
Nieźle też posprzątali po sobie skoro nie zostawili żadnych jednoznacznych śladów.

Ad. Querty2011


Zdecydowanie nie. Wielu próbowało.

Można.

Czy istnienie obcej cywilizacji zaprzeczałoby istnieniu Boga?
Istnieniu Katolickiego Boga zaprzeczyłoby, ale nie zaprzeczyłoby istnieniu Boga.
Istnieniu Katolickiego Boga zaprzecza i tak już wiele odkryć naukowych. Świat nie był stworzony tak jak napisano w Biblii. Człowieka Bóg nie stworzył tak jak to pisze w Biblii tylko w procesie ewolucji.
I tak istnienie Katolickiego Boga jest zaprzeczane przez naukę. A więc czy cokolwiek by się zmieniło gdyby na dostatek odkryto sygnały radiowe obcej cywilizacji?

Sorki, ale to kompromitująca wypowiedź. Toż to nawet gimnazjaliści wiedzą, czym jest Księga Rodzaju.

Nigdy nie zrozumiem w czym teoria ewolucji zaprzecza Bogu. To już chyba bardziej przeczą istnieniu Boga pomysły kreacjonistów.

Nie wiem, które to odkrycia naukowe przeczą istnieniu Boga. Czytałeś może jakieś bolszewickie pisma z czasów rewolucji październikowej? Polecam ateistyczny tygodnik „Bezbożnik”, miesięcznik „Bezbożnik w pracy” i czasopismo „Ateizm”. Ciekawe były też dokonania powstałej w 1924 r. Ligi Bezbożników i Związku Wojujących Materialistów.

Trudno żeby nauka znalazła gdzieś Pana Boga, skoro programowo wręcz się Nim nie zajmuje. Zasada brzmi: każdy problem można rozwiązać bez uciekania się do nadprzyrodzonej przyczyny. Naukowcy szukają więc doczesnych rozwiązań i w tym odnajdują (?) sens życia.

Owszem, sukcesy tego programu badawczego mogą niejednemu zawrócić w głowie i doprowadzić do stwierdzenia, że Pana Boga (tudzież Erydy ; ) widocznie nie ma, skoro nauka daje radę na taką skalę... ale nie będzie to żaden dowód.

A co z teorią inteligentnego spadania - która twierdzi ze nie ma nic innego co powoduje zjawisko grawitacji jak Bóg.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_int ... o_spadania

Czy Bóg popycha wszystko w dół?

Sukcesy nauki niejednemu zawracają w głowie, bo tylko dzięki nim niejeden cieszy się tym, że żyje.
Jakby rodzina odmawiała zdrowaśki, a zabrakłoby nauki, to te zdrowaśki można by odmawiać na cmentarzu.
O tym co wydarzyło się dzisiaj w Ameryce nie miałbyś szansy się dowiedzieć, bo za krótki Twój żywot, aby ta wiadomość dotarła do Ciebie gdyby nie postęp nauki.

Pomódl się do Boga. Może zdradzi Ci wyniki najbliższego losowania totolotka.

Przez tysiące lat ludzie żyli, chorowali, zdrowieli, umierali bez dostępu do nauki.
Jak się wyrzuci z życia Boga, to obligatoryjne tworzy się bożki - nauka, kasa, sex.

Alus:


Czy wiesz jaka była średnia długość życia człowieka w tamtych czasach.
Poszukaj sobie w internecie. Jak się dowiesz, przerazi Cię, że Twój żywot byłby o połowę krótszy niż obecnego przeciętnego zjadacza chleba w Europie, a masz to dzięki postępom w nauce, a nie zdrowaśkom.
, ale co powiesz o średniowiecznych zarazach kiedy wymarło miliony ludzi. Może milion do Ciebie nie przemawia. Może przemówi jednostka, którą miałbyś być właśnie Ty. Do Ciebie trafiła ta kostucha, co ma jeszcze kilka milionów do zabrania.
Takie porównanie jakie zrobiłeś nie jest dla mnie żadnym porównaniem, bo to jest coś podobnego jak byśmy rozmawiali o temperaturze w moim pokoju, ok. 20 stopni C i temperaturze w piecu hutniczym, ok 2000 stopni C.

nauka, kasa, sex???
Nie rozumiem o czym mówisz. Coś Ci się totalnie po(sam napiszę censured).

Długość ludzkiego życia na przestrzeni wieków zmieniała sie i nie koniecznie tylko wydłużała.
Biblia podaje - Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną; niechaj więc żyje tylko 12 lat (Rdz 6,3) - co może dowodzić długości życia przed wiekami.
W średniowieczu zarazy dziesiątkowały ludzkość, aktualnie nowotwory, AIDS i choroby cywilizacyjne w niemal podobnym stopniu trzebią ludzkość.
I nic mi się nie porąbało -Twój kult nauki dowodzi racji mojego twierdzenia.

Alus.
Nie będę odnosił się do Twoich cytatów co podawała Biblia. Zauważam tylko, że dla Ciebie stanowi wyrocznię, kredo i jedyną księgę na którą można się powoływać.

Trudno prowadzić jakąkolwiek dyskusję z kimś ślepo w coś zapatrzonym.

Czy w średniowieczu nie było chorych na nowotwory, AIDS, i wiele innych chorób, dzisiaj określanych jako cywilizacyjne, bo Biblia nic o nich nie wspomina.
Ówczesny poziom nauki był w powijakach w porównaniu z dzisiejszą. W żaden sposób temu nie zaprzeczysz!!!
Tak więc i diagnozy chorób były o wiele gorsze, a często wręcz niemożliwe.
Jak można mówić o raku jak ówczesna medycyna nie miała nawet pojęcia o takim określeniu?
AIDS? Wiesz że wtedy nie było tej choroby? A może nikt nie potrafił jej zidentyfikować.
Nie chcę Cię obrażać, ale mam wrażenie, że pewne rzeczy z elementarza ominęły Ciebie.

Współczesna nauka, diagnostyka, nie wyeliminowała ani chorób ani śmierci.