Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 26, 2025 15:54



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 43 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Czy nie ma nadziei dla mnie ? 
Autor Wiadomość
Post Czy nie ma nadziei dla mnie ?
Żyć wiarą jest czasem tak trudno. Żyć, kiedy myślisz - po co właściwie żyję, jaki jest cel mojego istnienia. Jaki jest sens mojego istnienia. Pisałem już o sobie na tym Forum, tylko w innym dziale. Wiem że moje pytania pozostaną pytaniami bez odpowiedzi, moje problemy pozostaną nierozwiązane. Ale piszę o sobie z nadzieją że ktoś wysłucha, że może postara się zrozumieć, wczuć w moją sytuację. Może ktoś podobny do mnie tutaj zajrzy, może w odpowiedziach innych znajdzie coś dla siebie. Trudno jest żyć jako osoba transseksualna. Czytam o problemach innych osób i zawsze nasze osobiste cierpienie jest najbardziej bolesne dla nas. Jednak, cierpienia takie jak choroby, niepowodzenia życiowe i inne tym podobne skończą się kiedyś. Moje nie skończy się nigdy. To jest najgorsze w tym wszystkim - to poczucie że w tej kwestii nie da się nic zmienić, nie można nic z tym zrobić, to przytłaczająca świadomość. Wierzymy w zmartwychwstanie ciał, jakże radosna perspektywa...jednak nie dla mnie. Przeraża mnie myśl że dostanę to samo ciało którego nie chciałem...Choroby można leczyć, jeśli chodzi o transseksualizm, jedynym sposobem ,,leczenia,, jest operacyjna zmiana płci, jedyne ,,leki,, to hormony. Trudno to ująć w pojęciu choroby i moim zdaniem nie jest to żadne schorzenie tym bardziej że przyczyna tego zjawiska nie jest znana. Sami lekarze uznają że leczyć się tego nie da inaczej, bowiem nie można zmienić tożsamości człowieka. Transseksualista to osoba zdrowa psychicznie i fizycznie, bez żadnych wielkich defektów, to tylko inna tożsamość w ,,niewłaściwym,,(?) ciele. Nie można zmienić i ukierunkować tożsamości, poczucia własnego ja na ciało, nie można dostosować umysłu do ciała, tylko odwrotnie. To przekreślone życie w dużym stopniu. To często poczucie beznadziejności własnej egzystencji. To przekreślona perspektywa na normalne życie, związek z ukochaną osobą, szczęście rozumiane w ten chociażby ludzki sposób. Jedyna nadzieja jaka tli się jeszcze na dnie serca to że Bóg jest w stanie coś zmienić. Chciałbym aby dał mi ciało zgodne z moja tożsamością, nie chcę aby Bóg zmieniał moją tożsamość i dostosowywał do ciała, bo wtedy nie będę sobą. Moje ja, moja dusza, osobowość, mentalność, serce, to jestem ja, moje myśli, pragnienia, one są takie jakie są, moje własne i niezgodne do mojej płci biologicznej, niezgodne do ciała. To jestem ja prawdziwy a nie moje chromosomy, gonady, hormony, to nie stanowi człowieka i jego płci tak do końca. Po prostu czuję i wiem że jestem kimś innym niż wskazuje na to moja płeć biologiczna, że moja prawdziwa tożsamość jest inna niż moja biologiczna płeć. Trudno odnalezć się w tym wszystkim. Nie chciałbym aby Bóg ,,nakazał,, mi bycie kimś kim nie jestem i nigdy nie czułem że jestem, tylko dlatego że moje chromosomy na to wskazują. Kim jestem w/g zamysłu Bożego, wynaturzeniem ? Przecież dał mi inną duszę i inne ciało, inne poczucie przynależności niezgodne z ciałem. Dlaczego ? Dlaczego nie mam właściwego ciała pod względem płci. Jak mnie przyjmie, jako kogo ? Przecież On wie najlepiej kim jestem i co czuję. Czy Bóg powie mi - dałem ci takie ciało, taką płeć a ty nie chciałeś, nie chciałeś wypełnić mojego zamiaru względem ciebie ? Ale to nie jest tak że ja chcę lub nie - po prostu nie mogę. Nie mogę być kimś kim nie jestem.


N sty 06, 2013 16:59
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
Transseksualizm jest chorobą. Negując ten fakt tylko pogłębiasz swój problem i czynisz siebie nieszczęśliwym.


N sty 06, 2013 17:14
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
Może znajdziesz odpowiedzi na wiele pytań w książce "Znudziłem się Bogu w połowie"
http://kosciol.wiara.pl/doc/491212.Tran ... kanoniczne


N sty 06, 2013 17:47
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
To powiedz mi jaka to jest choroba ? Jakiego rodzaju ? Psychiczna na pewno nie, aby stwierdzić że ktoś jest transseksualistą musi przejść szereg badań i testów u seksuologa, psychologa i psychiatry w celu - wykluczenia choroby psychicznej i wszelakiego rodzaju urojeń. To jakieś zmiany które zaszły w życiu płodowym i wykształciła się inna płeć w innym ciele, być może tak jest ale nie ma stuprocentowego wyjaśnienia, tylko domysły. Jaka to choroba skoro nie ma skutecznej terapii aby to wyleczyć i pozbyć się tej przypadłości, w dobie dzisiejszej medycyny na pewno ktoś by to obmyślił. Jednak nie można z tym nic zrobić jak tylko dostosować to niewłaściwe ciało do właściwej psychiki i poczucia kim się jest. Wiem że to trudno zrozumieć Tobie i innym osobom które czują swoją przynależność doskonale. Prawdopodobnie transseksualizm zostanie wykreślony z listy chorób i zaburzeń. Alus, dziękuję za link, na pewno zainteresuję się tą książką.


N sty 06, 2013 17:54
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 31, 2010 14:55
Posty: 185
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
Transseksualizm jest pewną wadą, która wytwarza się szczególnie w czasie dojrzewania, podobnie jak homoseksualizm. Mimo wszystko to jest pewna choroba, albo wada w mózgu. Ale to, że nie chcesz podjąć się zmiany płci ze względu na wiarę bardzo dobrze o Tobie świadczy. Pomyśl też, że po tamtej drugiej stronie człowiek już myśli inaczej i to, co dotyka Cię teraz, jest już tam inaczej widzianą kwestią i jeżeli mimo takiego podejścia do siebie samego pozostaniesz wierny Bogu, bardzo hojnie Cię wynagrodzi. Zdaję sobie sprawę, że to musi być trudne. Ale wiedz, że Bóg nigdy Cię nie opuści i pomoże Ci to znieść. On jest wszechmocny i jeśli złożysz nadzieję w Nim, nie zawiedziesz się. Jest dla Ciebie nadzieja. Nie poddawaj się.

_________________
Powtarzanie rzeczy oczywistych jest obowiązkiem inteligentnych ludzi - G. Orwell


N sty 06, 2013 18:19
Zobacz profil
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
bojanowska napisał(a):
Transseksualizm jest pewną wadą, która wytwarza się szczególnie w czasie dojrzewania, podobnie jak homoseksualizm. Mimo wszystko to jest pewna choroba, albo wada w mózgu. Ale to, że nie chcesz podjąć się zmiany płci ze względu na wiarę bardzo dobrze o Tobie świadczy. Pomyśl też, że po tamtej drugiej stronie człowiek już myśli inaczej i to, co dotyka Cię teraz, jest już tam inaczej widzianą kwestią i jeżeli mimo takiego podejścia do siebie samego pozostaniesz wierny Bogu, bardzo hojnie Cię wynagrodzi. Zdaję sobie sprawę, że to musi być trudne. Ale wiedz, że Bóg nigdy Cię nie opuści i pomoże Ci to znieść. On jest wszechmocny i jeśli złożysz nadzieję w Nim, nie zawiedziesz się. Jest dla Ciebie nadzieja. Nie poddawaj się.

Dziękuję Ci za te słowa, dają mi pewną nadzieję, przynoszą otuchę dla serca. To nie jest tak że transseksualizm wytwarza się w jakimś czasie, zazwyczaj jest wrodzony. Ja to czuję od kiedy pamiętam, już jako małe dziecko. We Francji jest już wykluczony z listy chorób, prawdopodobnie na przełomie 2014/2015 zostanie skreślony ze światowej listy chorób. Nie ma skutecznego sposobu leczenia, moim zdaniem gdyby to było jakieś zaburzenie to dałoby się wyleczyć właściwie dobraną terapią. Ale próby ,,nawrócenia,, takich ludzi na ich biologiczną płeć nie przynoszą skutku. Jedyne rozwiązanie to operacyjna korekta. To jest silne poczucie że jesteś tym kimś właściwym, masz umysł, mentalność, zachowanie, zainteresowania, pragnienia, wszystko to co jest przynależne dla płci która nie jest zgodna z Twoją biologiczną płcią. Mózg, dusza, ma inną płeć niż na to wskazuje Twoje ciało. To trudno wytłumaczyć, to trzeba poczuć. Może tylko Bóg zna przyczyny tego zjawiska. Moja świadomość, moje władze umysłowe są całkiem normalne, jestem zdrowym człowiekiem, tylko mam konflikt polegający właśnie na tym że czuję swoją prawdziwą płeć w opozycji do ciała. Jesteś tym co jest wewnątrz, poza ciałem niejako, czujesz siebie jako świadomość, duszę, nie jako ciało. Transseksualizm jest niejako dowodem na to że chromosomy, gonady, hormony, ciało, nie stanowi o naszej płci, ale to co czujemy głęboko w sobie, mamy poczucie tego kim jesteśmy naprawdę.


N sty 06, 2013 18:45

Dołączył(a): Pt sie 18, 2006 8:18
Posty: 140
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
equuleuss napisał(a):
Nie mogę być kimś kim nie jestem.

Przede wszystkim jesteś człowiekiem. Twoja godność, Twoja wartość nie zależy od płci (utożsamionej, akceptowanej lub nie). Nie będę wypowiadać się na temat, czy to choroba, czy nie, nie znam się. Ale nadzieja jest dla WSZYSTKICH - absolutnie nikt nie jest jej pozbawiony. Co będzie w niebie? „Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie w niebie” (Mt 22,30). Czyli płeć nie będzie ważna albo wręcz nie będzie istniała. Teraz cierpisz, ale nie jesteś w swoim cierpieniu odosobniony czy osamotniony. Podobne pytania mogą postawić ludzie z całym szeregiem wad, schorzeń, ułomności, niepełnosprawności. A także innych problemów niezwiązanych ze zdrowiem. Jesteś po prostu w długim szeregu ludzi niosących własny krzyż. Czy Twój jest najcięższy? Nie mnie oceniać, dla Ciebie pewnie tak.
Pytanie na ten moment najważniejsze: jak spędzić resztę życia? Jako kto? Powtórzę: nie znam się. Ale wydaje mi się, że roztropnie będzie żyć tak, by problem płci niczego ważnego nie determinował. Myślę głównie o małżeństwie. I nie daj sobie wmówić, że życie w samotności to życie stracone. "Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki tak się urodzili" (Mt 19,12). Przed Tobą wiele do zrobienia, wiele do przeżycia. Oraz wiele do kochania - nie będę robić wykładu o rodzajach miłości.
Nie jesteś wynaturzeniem. Tak samo, jak nie jest wynaturzeniem człowiek o dwóch głowach (dziś wiemy, że to kwestia podziału komórek, jak przy rodzeństwach syjamskich). Nie jest wynaturzeniem człowiek dorosły o rozumie małego dziecka. Nie jest wynaturzeniem człowiek z powykręcanymi rękami i nogami, bez nóg i bez rąk, bez oczu, bez uszu, bez czegoś tam jeszcze albo z czymś w nadmiarze. Jesteś CZŁOWIEKIEM, Twoja dusza jest ludzka i nieśmiertelna, a nie męska czy żeńska. Jeśli świadomie i dobrowolnie nie podejmiesz decyzji o odejściu od Pana Boga, jeśli nie zwątpisz w Jego miłość, to swoim dzisiejszym problemem martwić się będziesz tylko do śmierci :D .

_________________
Zajmij się sprawami Pana Boga, a Pan Bóg zajmie się twoimi sprawami.


N sty 06, 2013 19:22
Zobacz profil
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
@equuleuss,
przeczytałam z zainteresowaniem :) Chciałabym napisać coś, co Cię pocieszy i pomoże zrozumieć dlaczego jest właśnie tak, nie inaczej...Ale właściwie wszystko co mogłabym rzec napisała już Zosiam. Trudno jest nam to zrozumieć, bo zwykle tak bardzo identyfikujemy się ze swoją kobiecością, męskością, że ciężko wyobrazić sobie, iż nagle ten element naszego "ja" przestanie mieć znaczenie dla naszego człowieczeństwa.
Equuleuss, będzie dobrze. Sił do dźwigania swojego krzyża szukaj zawsze u Boga...Lekki Ci się nie trafił, to znak że Bóg ma wobec Ciebie wielki plan :)


N sty 06, 2013 19:49
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
Zosiam napisał(a):
equuleuss napisał(a):
Nie mogę być kimś kim nie jestem.

Przede wszystkim jesteś człowiekiem. Twoja godność, Twoja wartość nie zależy od płci (utożsamionej, akceptowanej lub nie). Nie będę wypowiadać się na temat, czy to choroba, czy nie, nie znam się. Ale nadzieja jest dla WSZYSTKICH - absolutnie nikt nie jest jej pozbawiony. Co będzie w niebie? „Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie w niebie” (Mt 22,30). Czyli płeć nie będzie ważna albo wręcz nie będzie istniała. Teraz cierpisz, ale nie jesteś w swoim cierpieniu odosobniony czy osamotniony. Podobne pytania mogą postawić ludzie z całym szeregiem wad, schorzeń, ułomności, niepełnosprawności. A także innych problemów niezwiązanych ze zdrowiem. Jesteś po prostu w długim szeregu ludzi niosących własny krzyż. Czy Twój jest najcięższy? Nie mnie oceniać, dla Ciebie pewnie tak.
Pytanie na ten moment najważniejsze: jak spędzić resztę życia? Jako kto? Powtórzę: nie znam się. Ale wydaje mi się, że roztropnie będzie żyć tak, by problem płci niczego ważnego nie determinował. Myślę głównie o małżeństwie. I nie daj sobie wmówić, że życie w samotności to życie stracone. "Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki tak się urodzili" (Mt 19,12). Przed Tobą wiele do zrobienia, wiele do przeżycia. Oraz wiele do kochania - nie będę robić wykładu o rodzajach miłości.
Nie jesteś wynaturzeniem. Tak samo, jak nie jest wynaturzeniem człowiek o dwóch głowach (dziś wiemy, że to kwestia podziału komórek, jak przy rodzeństwach syjamskich). Nie jest wynaturzeniem człowiek dorosły o rozumie małego dziecka. Nie jest wynaturzeniem człowiek z powykręcanymi rękami i nogami, bez nóg i bez rąk, bez oczu, bez uszu, bez czegoś tam jeszcze albo z czymś w nadmiarze. Jesteś CZŁOWIEKIEM, Twoja dusza jest ludzka i nieśmiertelna, a nie męska czy żeńska. Jeśli świadomie i dobrowolnie nie podejmiesz decyzji o odejściu od Pana Boga, jeśli nie zwątpisz w Jego miłość, to swoim dzisiejszym problemem martwić się będziesz tylko do śmierci :D .

Chciałbym aby ten problem istniał tylko tutaj w ziemskim życiu, mam nadzieję ze tam, w innej rzeczywistości Bóg jakoś to zmieni...tak abym mógł być w zgodzie z samym sobą i szczęśliwy. Jednak, czytałem coś niecoś o zmartwychwstaniu ciał i za każdym razem dowiadywałem się że płeć będzie zachowana...Przyznaję, to mnie podłamało...nie mam pojęcia jak Bóg rozwiąże mój problem, nie chciałbym aby nakierował mnie na tą płeć którą ma moje ciało, ale abym raczej dostał ciało zgodne z moją tożsamością. To dla mnie ważne, przynajmniej teraz, i chciałbym abym tam mógł nareszcie poczuć tą harmonię która nie była mi dana tutaj na ziemi. Co do życia uczuciowego to jest to u mnie skreślony rozdział w dużej mierze...dlatego napisałem o przekreślonych szansach nawet na ziemskie szczęście, na bycie w prawdziwym związku. Czuję że mam inną płeć więc wszystko jest zgodne z tą płcią u mnie, moja cała tożsamość. Co za tym idzie moja orientacja - jako osoba trans jestem heteroseksualny ale dla innych - homoseksualny. Dla wyjaśnienia, pisałem już o sobie w innym dziale tutaj, jestem transseksualnym mężczyzną, czyli facet w ciele kobiety. Mój naturalny wygląd, wysoki wzrost i chłopięca sylwetka, twarz pomieszana miedzy cechami męskimi i kobiecymi daje dość oryginalną mieszankę i często jestem brany za faceta przez innych ludzi, przez kobiety. Nie udaję mężczyzny, czuję że jestem nim, nie przebieram się na siłę, mój styl jest bardziej nakierowany na męski oczywiście ale na zasadzie unisex. Nie przyklejam sobie brody ;) Przyjmowanie testosteronu zmienia rysy twarzy, daje męski rodzaj owłosienia, zmienia nieco sylwetkę, percepcję psychiczną w jakimś stopniu ale nie przyjmuję hormonów. Samotność może mieć swój urok, trzeba wszystko nieść po prostu z godnością. Być człowiekiem przede wszystkim, to fakt, chcemy być mężczyznami, kobietami ale czasem zapominamy jak należy być człowiekiem...być sobą, co jest chyba najtrudniejsze. Jednak, zawsze będzie poczucie że coś mnie omija, każdy chce mieć kogoś kogo mógłby kochać, każdy chce być kochany. Chociaż miłość niesie także ze sobą ofiary i łatwa nie jest, to jednak warta tego wszystkiego.


N sty 06, 2013 19:54
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
MARIEL napisał(a):
@equuleuss,
przeczytałam z zainteresowaniem :) Chciałabym napisać coś, co Cię pocieszy i pomoże zrozumieć dlaczego jest właśnie tak, nie inaczej...Ale właściwie wszystko co mogłabym rzec napisała już Zosiam. Trudno jest nam to zrozumieć, bo zwykle tak bardzo identyfikujemy się ze swoją kobiecością, męskością, że ciężko wyobrazić sobie, iż nagle ten element naszego "ja" przestanie mieć znaczenie dla naszego człowieczeństwa.
Equuleuss, będzie dobrze. Sił do dźwigania swojego krzyża szukaj zawsze u Boga...Lekki Ci się nie trafił, to znak że Bóg ma wobec Ciebie wielki plan :)

Dziękuję za Twoje słowa :) Staram się ujrzeć sens, dlatego tak wiele pytań, staram się mieć ufność w Bogu, staram się ufać ze to Bóg przeprowadzi na mnie taką ,,operację,,...czasami ciemna strona mocy podsuwa mroczne myśli, czasem czujesz że jesteś na skraju przepaści...nie dziwię się że wśród transów są próby samobójcze...to jest bardzo ciężka przeprawa przez życie. Kiedy chcesz żyć pełnia życia, działać, kochać w/g tego co czujesz...a nie jest to dane niestety. Tak, jesteśmy przywiązani niejako do naszych ciał, do naszej płciowości, to nas determinuje w życiu w znacznym stopniu. Ale jak wspomniałem wyżej czytałem że nasze ciała będą miały zachowaną płeć po zmartwychwstaniu. Tu jest problem dla mnie. Wielu transów odchodzi od wiary chrześcijańskiej nie mogąc pogodzić tego wszystkiego i nie mogąc się odnalezć, ja jednak chciałbym trwać przy Bogu. Mam nadzieje ze wytrwam.


N sty 06, 2013 20:06
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
No tak, najprawdopodobniej nasza płeć zostanie zachowana, jednak słowa Pana Jezusa (Mt 22,30) dają do myślenia, prawda? Płeć zostanie zachowana, ale wygląda na to, że nasza płciowość przestanie mieć znaczenie, a już na pewno nie będzie miała tego samego znaczenia co obecnie. Płcie powstały, aby człowiek mógł się rozmnażać i zapełnić Ziemię. Jednak w Niebie kiedy/gdzie liczba dusz będzie już skończona nie będziemy się już rozmnażać, więc w tym sensie nasza płeć przestanie być... istotna. Tak to widzę.


N sty 06, 2013 20:33
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
MARIEL napisał(a):
No tak, najprawdopodobniej nasza płeć zostanie zachowana, jednak słowa Pana Jezusa (Mt 22,30) dają do myślenia, prawda? Płeć zostanie zachowana, ale wygląda na to, że nasza płciowość przestanie mieć znaczenie, a już na pewno nie będzie miała tego samego znaczenia co obecnie. Płcie powstały, aby człowiek mógł się rozmnażać i zapełnić Ziemię. Jednak w Niebie kiedy/gdzie liczba dusz będzie już skończona nie będziemy się już rozmnażać, więc w tym sensie nasza płeć przestanie być... istotna. Tak to widzę.

Być może myślę teraz bardziej po ludzku a rzeczywistość Boga jest tak inna, odmienna niż to co poznajemy tutaj. Myślę że nasza świadomość i poczucie tego kim jesteśmy, kim byliśmy tutaj na ziemi zostanie w nas. To przecież część nas, nasza droga do Boga którą kiedyś przemierzaliśmy, nasza tożsamość. Zatracimy się w Bogu ale będziemy istnieć jako odrębne jednostki. Tutaj jest ten mój problem. Ponieważ na pewno będę pamiętać co czułem i będę myśleć nadal o sobie jako o mężczyznie mając ciało kobiety ? Nie mogę sobie tego wyobrazić ponieważ wtedy nie mógłbym być szczęśliwy a jak napisałem - chciałbym poczuć tą harmonię wypływającą z poczucia kompletności, bycia naprawdę sobą. Więc co Bóg zmieni we mnie ? Ciało czy tożsamość ? Nie chciałbym aby zmieniał moją tożsamość...to przecież moje ja. Czy też da mi odpowiednie ciało zgodne z tym co czuję ? A może jeszcze na innej zasadzie to zostanie rozwiązane. To trudne zagadnienia. Mariel, masz rację, tam będziemy inaczej to wszystko odczuwać, inaczej patrzeć na to, ale jeśli Bóg zachowa nasza płeć to w jakimś celu. Bóg nie robi nic bezcelowo, jednak tam też będzie ta różnica między ludzmi. Jesteś kobietą/mężczyną ? Masz poczucie swojej kobiecości/ męskości, jest u ciebie kompatybilność psychiki i ciała, u mnie to się rozjechało na maxa :) Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w innym świecie, że nadal myśląc o sobie jako facet będę mieć ciało kobiety wraz ze wszystkimi atrybutami tej kobiecości. Z tego by wynikało że w Niebie będzie trans :) Nadal. Mam oczywiście nadzieję że tam się dostanę...to jest moja nadzieja która się gdzieś tli w sercu że tam poczuję nareszcie to czego tutaj nie doświadczałem.


N sty 06, 2013 22:04
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 23, 2012 18:52
Posty: 278
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
Cytuj:
Transseksualizm jest chorobą.

też tak uważam, z tym że nie negowałabym leczenia- operacji płci, z tego co piszecie Kościół się z tym nie zgadza, nie jestem przekonana czy ma rację(a kiedyś może zmienić zdanie jakto już bywało w niektórych sprawach).

Cytuj:
Jaka to choroba skoro nie ma skutecznej terapii aby to wyleczyć i pozbyć się tej przypadłości, w dobie dzisiejszej medycyny na pewno ktoś by to obmyślił.


Tutaj się bardzo mylisz, przeciez istnieją inne choroby któryc nie da się wyleczyć, nie znasz żadnych nieuleczalnych chorób?

Cytuj:
Ale wydaje mi się, że roztropnie będzie żyć tak, by problem płci niczego ważnego nie determinował. Myślę głównie o małżeństwie. I nie daj sobie wmówić, że życie w samotności to życie stracone. "Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki tak się urodzili" (Mt 19,12). Przed Tobą wiele do zrobienia, wiele do przeżycia. Oraz wiele do kochania - nie będę robić wykładu o rodzajach miłości.


Zosiam zgadzam się że w Niebie problemy equuleuss nie będą miały znaczenia. Jednak tutaj uważam że tożsamość płciowa jest bardzo ważna i nie da się tego wykreślić z życia i żyć jako osoba bezpłciowa. I nie chodzi mi tylko o małżeństwo, wiadomo nie każdy musi się żenić.Dlatego bardzo współczuje Ci equuleuss, mam nadzieję że Bóg ci wszystko poukłada w życiu, wierzę że warto pokładać w Nim nadzieję.


Pn sty 07, 2013 0:29
Zobacz profil
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
Inka_1 napisał(a):
Cytuj:
Transseksualizm jest chorobą.

też tak uważam, z tym że nie negowałabym leczenia- operacji płci, z tego co piszecie Kościół się z tym nie zgadza, nie jestem przekonana czy ma rację(a kiedyś może zmienić zdanie jakto już bywało w niektórych sprawach).

Cytuj:
Jaka to choroba skoro nie ma skutecznej terapii aby to wyleczyć i pozbyć się tej przypadłości, w dobie dzisiejszej medycyny na pewno ktoś by to obmyślił.


Tutaj się bardzo mylisz, przeciez istnieją inne choroby któryc nie da się wyleczyć, nie znasz żadnych nieuleczalnych chorób?

Cytuj:
Ale wydaje mi się, że roztropnie będzie żyć tak, by problem płci niczego ważnego nie determinował. Myślę głównie o małżeństwie. I nie daj sobie wmówić, że życie w samotności to życie stracone. "Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki tak się urodzili" (Mt 19,12). Przed Tobą wiele do zrobienia, wiele do przeżycia. Oraz wiele do kochania - nie będę robić wykładu o rodzajach miłości.


Zosiam zgadzam się że w Niebie problemy equuleuss nie będą miały znaczenia. Jednak tutaj uważam że tożsamość płciowa jest bardzo ważna i nie da się tego wykreślić z życia i żyć jako osoba bezpłciowa. I nie chodzi mi tylko o małżeństwo, wiadomo nie każdy musi się żenić.Dlatego bardzo współczuje Ci equuleuss, mam nadzieję że Bóg ci wszystko poukłada w życiu, wierzę że warto pokładać w Nim nadzieję.

Dziękuję za ostatnie pocieszające słowa :) Mam nadzieję że transseksualizm zostanie jednak wykreślony z listy chorób. Naukowcy dochodzą do różnych wniosków na podstawie różnych badań. Prawdopodobnie to zmiany jakie zachodzą w najwcześniejszych chwilach naszego życia. Już sam fakt że przyczyny są nieznane mocno podważa moim zdaniem istnienia tego zjawiska jako choroby, bo tak naprawdę nie wiemy dokładnie co ten stan wywołuje. Tak, są nieuleczalne choroby ale są lekarstwa. Przyjmowanie hormonów jest zaliczone do leczenia jak też korekta ciała. Hormony trzeba przyjmować do końca życia, to nie jest obojętne dla organizmu, kiedy ktoś decyduje się na przyjmowanie hormonów musi się liczyć z usunięciem narządów rozrodczych które produkują swoje własne hormony przynależne płci biologicznej. Ponieważ wtedy testosteron wchodzi w interakcje z żeńskimi hormonami co nie jest obojętne dla organizmu. Operacje są bolesne, traumatyczne, poważne i kosztowne. Nie każdy może sobie pozwolić na klinikę w Szwajcarii a przeważnie tego typu zabiegi wykonuje się za granicą. Można zmienić dokumenty po zaświadczeniu że dana osoba jest transseksualna bez wcześniejszej korekty płci, ale polskie prawo w tym przypadku nakazuje aby ta osoba pozwala do sądu własnych rodziców. Kolejna przeszkoda i nieprzyjemna rzecz dla tychże rodziców którzy nie to że nie mogą się otrząsnąć z ,,lekkiego,, szoku że mają dziecko innej płci, to na domiar wszystkiego to dziecko ich pozywa do sądu. Ale takie prawo. To nie jest łatwe, przemiana. Pózniej takie osoby mają często problem natury moralnej - powiedzieć partnerowi o tym kim się było wcześniej czy nie ?


Pn sty 07, 2013 1:18
Post Re: Czy nie ma nadziei dla mnie ?
equuleuss napisał(a):
Być może myślę teraz bardziej po ludzku a rzeczywistość Boga jest tak inna, odmienna niż to co poznajemy tutaj. Myślę że nasza świadomość i poczucie tego kim jesteśmy, kim byliśmy tutaj na ziemi zostanie w nas. To przecież część nas, nasza droga do Boga którą kiedyś przemierzaliśmy, nasza tożsamość. Zatracimy się w Bogu ale będziemy istnieć jako odrębne jednostki. Tutaj jest ten mój problem. Ponieważ na pewno będę pamiętać co czułem i będę myśleć nadal o sobie jako o mężczyznie mając ciało kobiety ? Nie mogę sobie tego wyobrazić ponieważ wtedy nie mógłbym być szczęśliwy a jak napisałem - chciałbym poczuć tą harmonię wypływającą z poczucia kompletności, bycia naprawdę sobą. Więc co Bóg zmieni we mnie ? Ciało czy tożsamość ? Nie chciałbym aby zmieniał moją tożsamość...to przecież moje ja. Czy też da mi odpowiednie ciało zgodne z tym co czuję ? A może jeszcze na innej zasadzie to zostanie rozwiązane. To trudne zagadnienia. Mariel, masz rację, tam będziemy inaczej to wszystko odczuwać, inaczej patrzeć na to, ale jeśli Bóg zachowa nasza płeć to w jakimś celu. Bóg nie robi nic bezcelowo, jednak tam też będzie ta różnica między ludzmi. Jesteś kobietą/mężczyną ? Masz poczucie swojej kobiecości/ męskości, jest u ciebie kompatybilność psychiki i ciała, u mnie to się rozjechało na maxa Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w innym świecie, że nadal myśląc o sobie jako facet będę mieć ciało kobiety wraz ze wszystkimi atrybutami tej kobiecości. Z tego by wynikało że w Niebie będzie trans Nadal. Mam oczywiście nadzieję że tam się dostanę...to jest moja nadzieja która się gdzieś tli w sercu że tam poczuję nareszcie to czego tutaj nie doświadczałem.


Nie wiem jak to zostanie rozwiązane, nikt tego nie wie, ale z całą pewnością nie będzie w Niebie cierpienia, dyskomfortu i wszelkich ziemskich udręk.
Bolesne rozdarcie, którego teraz doświadczasz skończy się, Bóg na pewno rozwiąże ten węzeł. Choć jako ludzie nie widzimy wyjścia z tej sytuacji to ono istnieje, dla Niego nie ma nic niemożliwego.
Masz rację, Tam także będą różnice między ludźmi, ale nie będą one źródłem cierpienia dla nikogo. Jeśli wierzyć doktorom Kościoła dusze ludzkie różnej będą doznawać chwały, adekwatnie do swoich ziemskich poczynań, zasług. Wielką zasługą jest całkowicie zawierzyć Bogu, to znaczy zdać się na Jego wolę, nie szukać swego. Ufać, że On wie najlepiej co jest nam potrzebne, co w konsekwencji będzie nas najlepsze.
Jestem głęboko przekonana, że osoby które w życiu doczesnym nieraz budzą naszą litość swoim kalectwem, czy niedolą, która ich dotyka - w życiu przyszłym będą doznawać chwały większej od osób, które przeszły przez życie bawiąc się.
"Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest nasze serce, dopóki w Tobie nie spocznie."
A jak już spocznie :) głęboki pokój w nas zapanuje.


Pn sty 07, 2013 10:53
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 43 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL