Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 12, 2025 18:14



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 284 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 19  Następna strona
 Aborcja... Czy uda się wam obalić argumenty? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt maja 10, 2005 6:30
Posty: 4
Post Aborcja... Czy uda się wam obalić argumenty?
http://wolyniec.republika.pl/kuba.html Co o tym sądzicie? Bardzo przekonujące argumenty. Powalają na kolana. ;)

Potraficie je obalić?


Pn maja 16, 2005 22:05
Zobacz profil
Post 
Mnie to bardziej "powala" ... :-(
http://images.google.com/imgres?imgurl= ... imgrefurl=
http://www.hli.org.pl/pl/obr_zycia/abor ... l&h=437&w=
548&sz=39&tbnid=Tc04KIwi8zUJ:&tbnh=103&tbnw=129&hl=pl&start=
2&prev=/images%3Fq%3Daborcja%26hl%3Dpl%26lr%3D%26c2coff%3D1%26sa%3DN
A jeszcze bardziej - mówienie o morderstwie bezbronnego dziecka jako o zabiegu :oops: :oops: :oops: :cry: :cry: :cry:[/url]


Pn maja 16, 2005 23:17

Dołączył(a): Wt maja 10, 2005 6:30
Posty: 4
Post 
"Małe rączki, małe nóżki - toż to taki Jasiu, czy Kasia, tylko w miniaturce. Dzieci pojawiające się w reklamach (nie tylko antyaborcyjnych) są narzędziem wywierania wpływu. Wykorzystuje się tzw. schemat dziecięcości, wyzwalający instynktowne zachowania opiekuńcze. Widok dziecka wzbudza automatycznie u większości ludzi uczucie tkliwości, rozczulenia. Wzbudzone obecnością dziecka w reklamie pozytywne emocje czynią odbiorcę bardziej przychylnie nastawionym do komunikatu reklamowego, a tym samym zwiększają jego podatność na perswazję."

'Ale dlaczego za człowieka możemy uważać już zygote, czy embrion? W tym momencie przechodzimy do głównego problemu: kiedy, w którym momencie zaczyna się "człowiek". Czy w momencie poczęcia, jak przekonują nas przeciwnicy aborcji?"

http://wolyniec.republika.pl/aborcja.html - propaganda antyaborcyja
http://wolyniec.republika.pl/kuba.html (jeszcze raz poprzedni link)

------------------
W pierwszych trzech miesiącach ciąży płód nie jest zdolny różnicować najprostszych nawet doznań na przyjemne i nieprzyjemne. Nie czuje bólu, nie ma marzeń i pragnień. Nic nie wie ani o otoczeniu, ani o własnym stanie. (!) Czy to jest człowiek? Czy usunięcie takiego płodu jest zabójstwem?


Wt maja 17, 2005 6:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Już raz to przytaczałem na forum:

Zanim zastanowimy się nad zagadnieniem początku życia człowieka, warto choćby w dużym uproszczeniu przyjrzeć się ludzkiej zygocie, która w pierwszych dniach swego istnienia charakteryzuje się zespołem zadziwiających cech. Jedną z nich jest tzw. totipotencjalność ("wszechpotencjalność"). Polega ona na tym, iż każda z komórek, na jakie podzieliła się zapłodniona komórka jajowa, może teoretycznie rozwinąć się w cały odrębny organizm. Jeżeli rozwijająca się zygota podzieli się, wówczas powstają bliźnięta jednojajowe. Na dzisiejszym etapie wiedzy uważa się, iż każda komórka embrionalna zachowuje cechę "totipotencjalności" aż do stadium podziału na osiem komórek. Mimo późniejszej utraty tej cechy komórki embrionalne zachowują inną jeszcze nadzwyczajną właściwość, mianowicie tzw. pluripotencjalność ("wielopotencjalność"). Każda z komórek embrionalnych nie jest już wprawdzie "wszechmogąca", czyli nie może rozwinąć się w cały odrębny organizm, ale ponieważ nie nastąpiła jeszcze specjalizacja, komórki te w przyszłości mogą zbudować każdy rodzaj tkanki, np. nerwową, mięśniową, tkankę skóry itd. – mówi się tutaj o tzw. właściwości "pluripotencji" Tyle tytułem wstępu.

Gdzie leżą owe granice człowieczeństwa?
Aby adekwatnie i bez zbędnej polemiki odpowiedzieć na to pytanie, trzeba wyjść od bardzo prostego i oczywistego stwierdzenia. Otóż każdy z nas szanuje z całą oczywistością godność ludzką i prawo do życia innych ludzi, niezależnie, czy są to dorośli, dzieci, noworodki, czy też urodzone w siedem miesięcy po poczęciu wcześniaki. Ich wyjątkowy status, odróżniający ich od statusu zwierząt, wyrażany jest w takich pojęciach, jak człowieczeństwo, godność człowieka, godność osoby. Odebranie życia niewinnej osobie ludzkiej określane jest jako mord. Drastyczność tego określenia ma odzwierciedlać powagę popełnionego przestępstwa. Kto zatem stanowczo twierdzi, iż ludzkie embriony we wcześniejszych stadiach rozwoju nie są ludźmi i nie mają statusu osoby, a przerwanie ich życia nie może być traktowane na równi z uśmierceniem człowieka, ten musi w trakcie rozwoju embrionalnego człowieka wskazać na proces (moment), który mógłby zmienić status embrionu z "jeszcze nie ludzkiego" na "w pełni ludzki". Innymi słowy, należy wskazać na przekonującą i bezsporną granicę, która by sprawiała, że moglibyśmy rozwijające się ludzkie zarodki uznać jedynie za "materiał biologiczny". Istnieje szereg teorii, próbujących wskazać na taką jakościową cezurę, i nie są to, wbrew pozorom, teorie sformułowane jedynie w naszych czasach. Przyjrzyjmy się zatem tym cezurom, poczynając od najbardziej ekstremalnych. Praktykowane w starożytności porzucanie dzieci upośledzonych, słabych czy po prostu niechcianych wskazuje na to, iż noworodek nie posiadał oczywistego prawa do życia, ale nabywał go stopniowo dopiero w jakiś czas po urodzeniu. Nie brak i dzisiaj poglądów, według których prawo do życia nowo narodzonych powinno być uzależnione od akceptacji społecznej, wyrażonej przez ich najbliższych. Dziecko, którego społeczeństwo nie zaakceptowałoby, nie miałoby statusu człowieka i mogłoby zostać uśmiercone. Poglądy takie kłócą się nie tylko ze spontaniczną intuicją moralną większości ludzi (bo któż zgodziłby się na bezkarne uśmiercenie noworodka?), ale i z samą istotą podstawowych praw człowieka. Człowieczeństwo, czy też status osobowy człowieka, nie jest cechą nadaną mu z zewnątrz. Związane ze statusem osobowym prawo do ochrony życia to prawo wrodzone, które nie musi i nie może być przez nikogo (np. przez parlament) nadane drugiemu człowiekowi, ale też nikt nikomu nie może go odebrać. Człowiek posiada je z samego faktu przynależności do rodzaju ludzkiego. Za arbitralną i niemającą oparcia w faktach granicę wyznaczającą początek człowieczeństwa trzeba również uznać koniec trzeciego miesiąca po poczęciu, czyli granicę, na której opiera się ustawodawstwo aborcyjne większości krajów europejskich. Fakt, iż koniec trzeciego miesiąca zbiega się z zakończeniem tzw. organogenezy, czyli procesu wykształcania się najważniejszych organów, stanowi bardzo nieostrą cezurę. Płody ludzkie nie rozwijają się jednakowo szybko, a rozwój organów jest ciągłym, liniowym procesem. Próba ustalenia wystarczającego stopnia rozwoju organów, aby można uznać płód za człowieka, ma wszelkie cechy arbitralnej decyzji, nieopierającej się na żadnych empirycznych faktach. Za kolejną granicę człowieczeństwa uważany jest początek rozwoju mózgu. Zwolennicy tej teorii próbują skonstruować swoistą analogię. Zakładają bowiem, że skoro prawo uznaje człowieka dorosłego za martwego wówczas, gdy bezpowrotnie zniszczony został cały jego mózg (śmierć pnia mózgu), to analogicznie rzecz biorąc, ludzki embrion nie może być nazwany człowiekiem, dopóki nie rozwinie się jego mózg

Odmianą tego argumentu jest stwierdzenie, że człowiekiem może być jedynie istota zdolna do aktów typowo ludzkich, do których należy samoświadomość i zdolność do nawiązania kontaktu z innymi ludźmi. Zdolności te jednak zależą od stopnia rozwoju mózgu, bez którego nie może być mowy o uzyskaniu świadomości.

Zależnie od przyjętej opcji granica człowieczeństwa jest przesuwana od momentu pojawienia się zalążków układu nerwowego (trzeci tydzień po zapłodnieniu) do wytworzenia kory mózgowej (25.-32. tydzień po zapłodnieniu), która u człowieka jest odpowiedzialna za procesy świadomościowe. Teorie powyższe opierają się jednak na fałszywej analogii. Porównywanie początku i kresu ludzkiego życia (śmierć mózgu) jest z gruntu chybione. O ile bowiem u dorosłego człowieka mózg jest ośrodkiem regulującym wszystkie czynności organizmu, bez którego organizm po prostu rozpada się na poszczególne, przez krótki czas funkcjonujące organy, o tyle ludzki embrion, który nie wytworzył jeszcze mózgu, rozwija się całkiem prawidłowo dzięki własnej dynamice. To nie mózg jest tu warunkiem utrzymania życia i rozwoju embrionu, ale właśnie rozwój embrionu prowadzi do stopniowego wytworzenia mózgu. Niedopuszczalne jest również identyfikowanie człowieczeństwa z jednym z cielesnych organów, np. mózgiem, czy też redukowanie osoby ludzkiej jedynie do biologicznych struktur. Człowieczeństwo i osobowa godność istoty ludzkiej są niezależne od stopnia rozwoju czy używania mózgu. Wyłączenie świadomości (np. w przypadku śpiączki czy chociażby jedynie głębokiego snu) nie sprawia przecież utraty przez istotę ludzką przymiotów i praw osoby.
Wielu za granicę jakościową uważa czternasty dzień po poczęciu. W tym mniej więcej okresie naturalnie poczęty zarodek ludzki zagnieżdża się w macicy. Zwolennicy tak formułowanej cezury wskazują na fakt, iż w warunkach naturalnych ogromna liczba embrionów (ponad połowa) ginie przed zagnieżdżeniem się. Tak nikłe szanse przeżycia wskazują zdaniem zwolenników tej granicy na to, iż przed zagnieżdżeniem nie można mówić o osobowym życiu ludzkim. Trzeba by bowiem przyjąć, iż natura niszczy ogromne ilości istot ludzkich, nie dając im żadnej szansy rozwoju. Skoro zatem w naturze tak wielka ilość zarodków w pierwszych dwóch tygodniach istnienia ulega zniszczeniu, to ludzie nie czynią nic złego, kiedy czynią podobnie. Działanie człowieka jest tu jedynie naśladowaniem natury. Jednakże trzeba pamiętać, że działania natury nie podlegają żadnej moralnej kwalifikacji, natomiast czyny ludzkie, również te "naśladujące" naturę, muszą zostać poddane ocenie moralnej. Pytanie zatem, czy embrion jest człowiekiem (osobą) czy też nie, nie może być rozstrzygnięte na podstawie żadnego kryterium zewnętrznego, takiego jak np. miejsce przebywania embrionu. Mielibyśmy tutaj do czynienia z "uczłowieczeniem" poprzez fakt zagnieżdżenia się embrionu w macicy. Czynnikiem "nadającym" embrionowi status człowieka byłaby tu gotowość matczynej macicy do jego przyjęcia lub wręcz decyzja biotechnologa przenoszącego poczęte in vitro embriony do łona matki. Takie rozumowanie przypisuje ludziom lub też procesom biologicznym władzę nadawania lub odbierania embrionom statusu człowieka. W czternaście dni po poczęciu nie dokonuje się jednak żadna jakościowa zmiana w samym embrionie. Z powodu wyczerpywania się własnych substancji odżywczych musi on zagnieździć się, aby móc się dalej rozwijać. Nie jest to żadna jakościowa zmiana, a jedynie kontynuacja własnego procesu rozwojowego. Puszczając wodze (makabrycznej) fantazji można by zapytać, jaki byłby status ludzi, którzy dzięki postępowi nauki urodziliby się ze sztucznej macicy? Czy musiano by im nadać status człowieka przez specjalne decyzje parlamentów? I wreszcie ostatnia cezura, która wiąże się ze wspomnianą na początku "totipotencjalnością" ludzkiego zarodka, tzn. zdolnością do podziału na identyczne pod względem genetycznym organizmy bliźniacze. Wychodząc od średniowiecznej definicji, sformułowanej przez Boecjusza, który określił osobę jako indywidualną substancję o rozumnej naturze, niektórzy naukowcy sądzą, iż nie można jeszcze mówić o osobie ludzkiej tam, gdzie nie jest jeszcze jasne, czy zygota rozwinie się w jeden czy w dwa oddzielne organizmy. W tym drugim przypadku trzeba by bowiem przyjąć, iż osoba podzieliła się na dwie nowe, co byłoby absurdem. Zwolennicy tego argumentu twierdzą, iż w razie podziału zygoty przerwana zostaje ciągłość istnienia tej samej jednostki ontologicznej, jaką była zapłodniona zygota. O ile zatem można by mówić o ciągłości genetycznej od momentu poczęcia, to nie można mówić o ciągłości ontologicznej przed utratą przez zarodek zdolności podziału na dwa lub kilka odrębnych organizmów. Taka interpretacja wczesnego rozwoju zarodkowego człowieka nie jest jednak jedynym sposobem wyjaśnienia podziału bliźniaczego. Co więcej, przytoczona argumentacja rodzi cały szereg wątpliwości. W pierwszych dniach swojego istnienia zarodek ludzki nie rozwija się bowiem jedynie jako zespół luźno ze sobą związanych komórek, które (upraszczając) jeszcze się "nie zdecydowały", czy chcą być jednym czy kilkoma organizmami. Niezależnie od "totipotencjalności", jaką obdarzone są poszczególne blastomery, zarodek rozwija się od początku zgodnie ze swoim wewnętrznym programem rozwojowym. Jedynie w wypadku izolacji komórki lub grupy komórek "totipotencjalnych", które do tej pory były częścią innego indywiduum, dochodzi do ich oddzielenia od pierwotnego organizmu i rozpoczęcia przez nie własnego cyklu rozwojowego.

Innymi słowy, do już istniejącego indywiduum dochodzi jeszcze jedno, bliźniacze i genetycznie identyczne. Ponieważ nie wiadomo, jaka jest przyczyna powstawania bliźniąt jednojajowych, jednym z możliwych modeli jest przyjęcie w pierwotnej zygocie, pomimo jedności fizycznej, współistnienia dwóch odrębnych istnień (lub - filozoficznie rzecz biorąc - dwóch odrębnych zasad porządkujących), których odrębność objawia się dopiero w miarę ich rozwoju. Inny model przyjmuje śmierć zygoty pierwotnej i powstanie na jej bazie dwóch nowych. Oba modele dadzą się pogodzić z przyjęciem ciągłości rozwoju zarówno genetycznego, jak i ontologicznego od początku, tzn. od momentu (naturalnej lub sztucznej) aktywacji komórki jajowej, w wyniku której powstaje zygota. Jeżeli chciałoby się podważyć ciągłość rozwojową i tożsamość zygoty w pierwszych stadiach jej rozwoju, trzeba by odpowiedzieć na pytanie, przez co zygoty, które się nie podzieliły (co ma miejsce w większości przypadków), uzyskują godność osobową i status człowieka? Czy samemu faktowi niezaistnienia podziału, a więc faktowi utraty przez zarodek zdolności podziału na organizmy bliźniacze, można by przypisać metafizyczny wręcz status przyczyny zmieniającej jakość zarodka z "życia przed-ludzkiego" na "życie w pełni osobowe"? Ponieważ zarodek ludzki od początku odznacza się dynamizmem samoorganizującej się istoty ludzkiej, trzeba by przyjąć, iż posiada on swoją własną zasadę porządkującą (filozofia nazywa ją formą substancjalną), odrębną jednak od ludzkiej, co byłoby jednoznaczne z ustanowieniem nowego gatunku biologicznego, swego rodzaju "pół-człowieka". Zwolennicy teorii o istnieniu w trakcie rozwoju zarodkowego "fazy przedosobowej" są skłonni zarodkowi ludzkiemu przypisywać pewną godność jako "potencjalnemu człowiekowi", tzn. jako istocie, która kiedyś być może stanie się człowiekiem jednak nie jest to godność równa osobie ludzkiej.
Rozumowanie takie bazuje na wieloznaczności pojęcia potencjalności. Już Arystoteles, a opierając się na jego przemyślenich również Tomasz z Akwinu, czynili rozróżnienie między potencjalnością rozumianą jako jedynie teoretyczna ewentualność zaistnienia czegoś (można by tu użyć słowa "możliwość"), a potencjalnością rozumianą jako realizacja tkwiących już w czymś możliwości (tu trzeba by mówić o "możności"). Pierwszym rodzajem potencjalności, czyli mianem "potencjalnych ludzi", obdarzone są komórka jajowa i plemnik, które jednak jedynie dzięki zaistnieniu przyczyny zewnętrznej (zapłodnienie) mogą zapoczątkować rozwój nowej ludzkiej istoty. Ludzki embrion posiada już jednak drugi z wyżej wymienionych rodzajów potencjalności: jego rozwój w dorosły ludzki organizm dokonuje się na podstawie tkwiących już w nim samym możliwości i nie jest uzależniony od żadnej ingerencji "z zewnątrz", a do uaktualnienia swoich możliwości potrzebuje jedynie odpowiednich warunków. W takim razie nie sposób jednak określić embrionu ludzkiego jako "potencjalnego człowieka", ale co najwyżej jako "potencjalnego dorosłego". Podsumowując powyższe rozważania, trzeba odrzucić pogląd, iż embrion dopiero stopniowo rozwija się ku pełnemu człowieczeństwu. Pogląd ten jest przede wszystkim dlatego nie do przyjęcia, iż nie sposób określić w trakcie rozwoju embrionalnego żadnej istotnej jakościowej różnicy między poszczególnymi stadiami rozwojowymi. Zarówno w przypadku naturalnego zapłodnienia (połączenie jąder komórki jajowej i plemnika z ich materiałem genetycznym), zapłodnienia in vitro, jak i w przypadku klonowania (aktywacja pozbawionej własnej informacji genetycznej komórki jajowej, do której przeniesiono jądro innej komórki somatycznej) powstaje "totipotencjalna" diploidalna zygota, która ma wszelkie cechy samoorganizującej się, odrębnej istoty żywej i musi być uznana za pierwsze stadium rozwojowe konkretnego człowieka. Dalszy jej rozwój porównać by można do wodnej kaskady, w której ta sama struga wody na swojej drodze pokonuje wiele różnych progów, nie tracąc swojej tożsamości. Wszystkie domniemane cezury wskazują jedynie na liniowe procesy, które przebiegają stopniowo, a w ich wyniku nie powstaje żadna nowa jakość, nic też nie zostaje dodane do embrionu "z zewnątrz". Realizuje on swoją własną dynamikę żywej istoty, uzależnionej wprawdzie w różnym stopniu (zależnie od fazy rozwoju) od organizmu matczynego, ale jednocześnie rozwijającej się na bazie własnego programu rozwojowego.

Jak długo zatem nie będzie można wskazać przekonującej i bezspornej jakościowej różnicy, wszelkie próby dokonywania podziału na "przed-ludzi" i "pełnych ludzi" muszą być traktowane jako nieuzasadnione. Trudno jest oprzeć się wrażeniu, iż mamy tu niejednokrotnie do czynienia z pragnieniem uzasadnienia i uprawomocnienia zabijania nie narodzonych jeszcze LUDZI – bardzo często niestety jedynie dla własnej wygody


Wt maja 17, 2005 6:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 01, 2005 22:00
Posty: 435
Post 
artykuł napisał(a):
Po prostu coś takiego jak "moment powstania osobnika" NIE ISTNIEJE! Nie będę tutaj uzasadniał tej tezy, gdyż byłaby to niezwykle obszerna wypowiedź o wysoce specjalistycznym poziomie (spis przemawiających za tą tezą przesłanek podałem na samym początku mojego wywodu, w części "przeznaczonej dla biologów").


Szkoda, że teza wyrażona w pierwszym zdaniu jest tak trudna do uzasadnienia... Mi na przykład od zawsze ateistyczna metafizyka sprawiała dużo trudności (i vice versa, jak sądzę :-D ). Co to znaczy, że "moment powstania Pana Gąsienicy" nie istnieje? Czy to znaczy, że Pan Gąsienica istniał od zawsze? A może to, że Pan Gąsienica nie istnieje w ogóle?

_________________
"Nie ma nic gorszego jak życie, którego nikt nie obserwuje."
Irving Yalom


Wt maja 17, 2005 7:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26
Posty: 3027
Post 
Grom napisał(a):
Ale dlaczego za człowieka możemy uważać już zygote, czy embrion? W tym momencie przechodzimy do głównego problemu: kiedy, w którym momencie zaczyna się "człowiek". Czy w momencie poczęcia, jak przekonują nas przeciwnicy aborcji?

Wiesz, to ja poproszę łopatologicznie. Tak jak się uczniom w szkole metodą wykluczania definiuje:

CZYM JEST ZYGOTA?

1. Czy zygota jest materią ożywioną czy nieożywioną ?
Tu chyba nie masz wątpliwości, jeżeli tylko uważałeś na biologii to wiesz do czego się zaliczają komórki

2. Czy zygota to jest jakaś pojedyncza tkanka czy organizm ?
Pytanie pozornie błędne, bo jak wiemy tkanka to jest już zbiór komórek, ale zważywszy że zygota dość krótko jest jednokomórkowa więc z praktycznych względów branie tego stadium jednokomórkowego w tym momencie pod uwagę nie ma większego znaczenia. Nawet gdyby udowodnić że w fazie jednokomórkowej aborcja miałaby być dopuszczalna, to jest to niewykonalne :D
Ale pomijając to pytanie i tak ma sens. Nawet ta jednokomórkowa zygota czy ma cechy komórki tkanki czy raczej całego organizmu ? Komórki tkanki są jak wiadomo jednorodne i zasadniczo z komórki mięśnia sercowego raczej nie powstaje komórka nerwowa, ani z krwinki komórka naskórka.
Obawiam się wobec tego że zygotę od tkanki odróżnia ją jedna zasadnicza cecha. Z pojedynczej komórki tkanki np jak se wydłubiesz jedną komórkę śluzówki nosa nie powstanie ci nic innego, żaden cały organizm, choćbyś nie wiem, jak długo ją w macicy nosił. Zasadniczo obumrze zanim ją zauważysz. Jeżeli ją sztucznie wszczepisz w śluzówkę macicy to w "najlepszym" wypadku zmutuje do jakiegoś nowotworu, ale nic poza tym.
Zygota wręcz przeciwnie rozwija się różnicując komórki na cały szereg najróżniejszych tkanek, czerpiąc materiał informacyjno-genetyczny tylko i wyłącznie z samej siebie. Czyli już na początku jest kompletnym organizmem, bo nikt jej nic nie dodaje poza składnikami odżywczymi takimi samymi jak ty przyjmujesz żeby przeżyć od dziś do jutra.

3. Mnie uczono na biologii że zasadniczo każdy organizm żywy ma swoje miejsce w systematyce, wyróżnia się swoimi cechami gatunkowymi. Zasadniczo widać to z jego morfologii, ale nawet nie jest to potrzebne. Jeżeli masz plamę krwi na tapicerce samochodu, to wystarczy ci przeanalizować zawarte w niej DNA, żeby sprawdzić czy zamordowano tam człowieka czy psa.
Jaki materiał genetyczny zawiera zygota? DNA jakiego gatunku? Mogę się prawda mylić, ale o ile komórka jajowa pochodziła od człowieka, plemnik pochodził od człowieka, to DNA zygoty jest zdecydowanie DNA gatunku zwanego homo sapiens. Jeżeli się mylę, sprostuj ;)

No więc odpowiedz mi na jedno proste pytanie:

CO TO JEST
ŻYJĄCY ORGANIZM NALEŻĄCY DO GATUNKU HOMO SAPIENS
??
Bo jak dla mnie - CZŁOWIEK

Przypomina mi to zagadkę "Po stawie pływa, kaczka się nazywa, co to jest?"...

Cytuj:
W pierwszych trzech miesiącach ciąży płód nie jest zdolny różnicować najprostszych nawet doznań na przyjemne i nieprzyjemne. Nie czuje bólu, nie ma marzeń i pragnień.

Widziałeś kiedykolwiek jak wygląda aborcja i jak zachowuje się wówczas płód niespełna trzymiesięczny ?
Jeżeli ktoś kto napisał te słowa widział to i pisze że dziecko wówczas nie czuje bólu... to ten gość jest niebezpieczny dla społeczeńśtwa, bo jak zaknebluje dorosłego człowieka i nie będzie słyszał jego krzyku to też powie, że ofiara nie czuje bólu więc można ją posiekać.

_________________
TE DEUM LAUDAMUS !


Wt maja 17, 2005 8:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24
Posty: 858
Post 
Pan Gąsienica napisał(a):
artykuł napisał(a):
Po prostu coś takiego jak "moment powstania osobnika" NIE ISTNIEJE! Nie będę tutaj uzasadniał tej tezy, gdyż byłaby to niezwykle obszerna wypowiedź o wysoce specjalistycznym poziomie (spis przemawiających za tą tezą przesłanek podałem na samym początku mojego wywodu, w części "przeznaczonej dla biologów").


Szkoda, że teza wyrażona w pierwszym zdaniu jest tak trudna do uzasadnienia... Mi na przykład od zawsze ateistyczna metafizyka sprawiała dużo trudności (i vice versa, jak sądzę :-D ). Co to znaczy, że "moment powstania Pana Gąsienicy" nie istnieje? Czy to znaczy, że Pan Gąsienica istniał od zawsze? A może to, że Pan Gąsienica nie istnieje w ogóle?


"Nie istnieje" w sensie - nie da się określić tego momentu. To podobnie jak z żółwiem - niby strzała go nigdy nie dogoni (w sensie nie da się pewnymi metodami obliczyć kiedy to nastąpi), a tu nagle się okazuje, że jednak dogoniła. I nie jest to żadna metafizyka, a już na pewno nie ateistyczna.

_________________
Z definicji Boga jest On "bytem koniecznym" więc zdanie że Byt konieczny nie istnieje jest absurdalne logicznie.
Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę.


Wt maja 17, 2005 10:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt mar 09, 2004 21:33
Posty: 732
Post 
tezy artykułu sa intrygujące, przyznaję - ale żeby powalały - nie powiedziałbym:

Cytuj:
Blisko 60 procent wszystkich poczętych zarodków ulega naturalnemu poronieniu (zatem na każdego narodzonego człowieka przypada 1,5 trupa!).

A jeżeli blisko 60 procent wszystkich chorych na nowtówór umiera (zatem na każdego wyleczonego z nowotworu człowieka przypada 1,5 trupa!) - to moze dopuścmy zabijanie ludzi chorych na raka?

Wielu argumentom na rzecz aborcji brakuje analogicznego odniesienia do ewentualnego zabójstwa osób dorosłych

Cytuj:
Innym nagminnie wykorzystywanym "kontrargumentem", jest powoływanie się na tzw. "PIERWSZE PRAWO ŁOWIECKIE": "Jeśli nie masz absolutnej pewności, że celem nie jest człowiek: nie strzelaj!". Tak naprawdę ów argument nie ma tutaj żadnego zastosowania! Problem polega na tym, że ludzie ci źle zrozumieli moją tezę o tym, iż OBIEKTYWNEJ, CZYLI BIOLOGICZNEJ DEFINICJI POCZĄTKU ŻYCIA LUDZKIEGO NIE DA SIĘ STWORZYĆ!


Zatem jeśli początek zycia jest wzgledny, to podyskutujmu o tym szerzej - w końcu to, co człowieka rózni od zwierząt, to np. mowa i wyprotstowana postawa - czy więc osobnik, który niemówi i nie chodzi jest w pełni człowiekiem? (np. St.Hawking) - może więc należy dopuścic prawnie zabuijanie dzieci , które jeszcze raczkują i nie mówią? (i Hawkinga przy okazji)

W końcu to tylko kwestia tego, jak się umówimy...

??

niestety, ale zarówno "prawo łowieckie", jak i zasada prawna: "wątpliwości przemawiają na korzyść oskarżonego" - mają zastosowanie do sprawy oborcji, i to tym mocniej, im trudniej nam zdefiniowac poczatek życia. Jeśli zarodek jest skazywany na smierć, pod zarzutem, że nie jest człowiekiem, to wszelkie wątpliwości co do jego człowieczeństwa przemawiaja na jego korzyść.

Jedyna wyrażną granicą sa ...narodziny. Ale nie ma wątpliwości, że już przed narodzinami płód jest człowiekiem - bo czym sie rózni wcześniak urodzony 3 miesiące przed terminem, od 6-miesięcznego płodu?

tym, że zabicie pierwszego jest morderstwem, a zabicie drugiego jest aborcją?

poza tym rychło doczekamy casów, gdy cała ciaża będzie mogła sie odbyc w aparaturze, poza ustrojem matki - wówczas granica jaką są narodziny wogóle przestanie istnieć - czowiek tak "wyhodowany" do późnej starości bedzie "nienarodzonym" - co wtedy? W ogóle niepodlega prawnej ochronie?

Cytuj:
Ale pojawia się tutaj pewien problem: skoro pierwotny zarodek był już człowiekiem (miał duszę), to czy w wyniku podziału został uśmiercony (co się stało z jego duszą)?
Cytuj:
Czym wg zwolenników "koncepcji zapłodnieniowej" jest chimera? Co się stało z duszami tworzących ją wyjściowych zarodków?


Pseudoteologiczne pseudoargumenty wytaczane przez niewierzącego mogą budzic tylko uśmiech. Dusza nie jest zjawiskiem biologicznym więc bezsensowen są pytania o jej biologiczne źródła. Dusza jest ta cecha czowieka, która sprawai, ze Bóg postrzega go jako odrębna osobę. Biblijnie nie ulega wątpliwości, że dzieje sie to juz w łonie matki - od którego momewntu dokładnie - nie wiadomo. A wątpliwości... patrz wyżej.


Wt maja 17, 2005 10:08
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24
Posty: 858
Post 
motek napisał(a):
Cytuj:
Ale pojawia się tutaj pewien problem: skoro pierwotny zarodek był już człowiekiem (miał duszę), to czy w wyniku podziału został uśmiercony (co się stało z jego duszą)?


Pseudoteologiczne pseudoargumenty wytaczane przez niewierzącego mogą budzic tylko uśmiech. Dusza nie jest zjawiskiem biologicznym więc bezsensowen są pytania o jej biologiczne źródła. Dusza jest ta cecha czowieka, która sprawai, ze Bóg postrzega go jako odrębna osobę.


Pytanie jest niezależne od pochodzenia duszy i nie pyta o jej biologiczne źródła.
Autor pyta, co się dzieje z duszą w wyniku podziału zarodka. Bóg postrzega najpierw jednego człowieka a później dwoje ludzi? A co się dzieje z tym pierwszym? Został zamordowany?

_________________
Z definicji Boga jest On "bytem koniecznym" więc zdanie że Byt konieczny nie istnieje jest absurdalne logicznie.
Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę.


Wt maja 17, 2005 10:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt mar 09, 2004 21:33
Posty: 732
Post 
Irbisol napisał(a):
Pytanie jest niezależne od pochodzenia duszy i nie pyta o jej biologiczne źródła.
Autor pyta, co się dzieje z duszą w wyniku podziału zarodka. Bóg postrzega najpierw jednego człowieka a później dwoje ludzi? A co się dzieje z tym pierwszym? Został zamordowany?


to jest teologia - Pismo wspomina np. o "wybraniu przed założeniem świata" - więc sugerowanie, że podział zygoty miałby wywołać totalną konsternację u Boga jest nieporozumieniem.


poza tym gdzie jest powiedziane, że dusza nie może ulec podziałowi? :shock: :D


Wt maja 17, 2005 11:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 04, 2005 13:53
Posty: 51
Post 
Jedna z definicji (a może jedyna) naukowych zygoty, embrionu itp. mówi, że: JEST TO ŻYCIE LUDZKIE W POCZĄTKOWEJ FAZIE SWOJEGO ROZWOJU. Stąd wniosek, że aborcja jest niczym innym jak zamachem na ludzkie życie. Jest to tak oczywiste, jak to, że dwa razy dwa równa się cztery.


Wt maja 17, 2005 12:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24
Posty: 858
Post 
motek napisał(a):
to jest teologia - Pismo wspomina np. o "wybraniu przed założeniem świata" - więc sugerowanie, że podział zygoty miałby wywołać totalną konsternację u Boga jest nieporozumieniem.


To nie jest teologia, bo pytanie nie było o Boga ani jego ewentualną konsternację, tylko o to, co się dzieje z duszą zarodka po podziale.
Pytanie jest proste i jednoznaczne.

Odpowiedź powinna wyglądać np. tak:
Po podziale zarodka jego dusza ulega <tu opis co się z duszą zarodka dzieje>.
Po połączeniu zarodków ich dusze ulegają <>.

motek napisał(a):
poza tym gdzie jest powiedziane, że dusza nie może ulec podziałowi? :shock: :D


Nie wiem gdzie ani czy jest tak powiedziane. Zostało zadane pytanie i trwa oczekiwanie na odpowiedź.

_________________
Z definicji Boga jest On "bytem koniecznym" więc zdanie że Byt konieczny nie istnieje jest absurdalne logicznie.
Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę.


Wt maja 17, 2005 12:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 23, 2005 17:37
Posty: 820
Post 
dziadek napisał(a):
Jedna z definicji (a może jedyna) naukowych zygoty, embrionu itp. mówi, że: JEST TO ŻYCIE LUDZKIE W POCZĄTKOWEJ FAZIE SWOJEGO ROZWOJU. Stąd wniosek, że aborcja jest niczym innym jak zamachem na ludzkie życie. Jest to tak oczywiste, jak to, że dwa razy dwa równa się cztery.

Zgadzam się z Panem Dziadkiem z tym uzupełnieniem, że najmniejszego powodu nie widzę by mieszać w to wszystku duszę. I bez jej istnienia aborcja jest zlem oczywistym.


Wt maja 17, 2005 13:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26
Posty: 3027
Post 
Xenotym napisał(a):
Z tym uzupełnieniem, że najmniejszego powodu nie widzę by mieszać w to wszystku duszę. I bez jej istnienia aborcja jest zlem oczywistym.

A tu to ja się z kolei nie zgodzę.
Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę

_________________
TE DEUM LAUDAMUS !


Wt maja 17, 2005 13:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 23, 2005 17:37
Posty: 820
Post 
Agniulka napisał(a):
Xenotym napisał(a):
Z tym uzupełnieniem, że najmniejszego powodu nie widzę by mieszać w to wszystku duszę. I bez jej istnienia aborcja jest zlem oczywistym.

A tu to ja się z kolei nie zgodzę.
Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę

Wiesz, to może wydać się dziwne... ale ja bardzo lubię zwierzęta...
A ilez to świń dzisiaj zabiłaś skoro to taka pestka dla Ciebie?


Wt maja 17, 2005 14:13
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 284 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 19  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL