Skąd wiesz? Poznajesz po cechach fizycznych?

Jeśli tak, to mam "pytanie pomocnicze": co czyni człowieka (osobę)?

Co czyni człowieka Mężczyzną? To ze nie płacze, to ze niczego się nie boi, to ze potrafi zarabiać pieniądze i to ze wszystkie dziewczyny się za nim oglądają a nawet niektórzy chłopacy.

Dziewczyny za Grodzką się nie oglądają a więc mężczyzną nie jest.

Chromosom Y ?

Istnieją osoby chromosomalnie męskie (XY), które jednak fenotypowo są kobietami.

No to się raczej nie dogadamy.

Byłby upośledzonym człowiekiem. Jego dzieci byłyby ludźmi, a nie szympansami.




Grodzka zawsze była kobietą z penisem, która spłodziła syna. Naprawdę nie rozumiem, jak to w ogóle może pozostawiac pole do dyskusji.




Nie bardzo




Chociażby to jakie komórki rozrodcze produkuje dany organizm. Organizm "Grodzkiej" produkował plemniki, a nie jaja. Wykastrowany męzczyzna to nadal mężczyzna.




Czyli mężczyźni którzy z jakichś względów są nieatrakcyjni dla kobiet, wg Vacariusa... nie są mężczyznami.

Analogicznie powinien Vacarius przyjąć, że kobiety, za którymi nie oglądają się męzczyźni, nie są kobietami.

Ergo: Anna Grodzka nie jest kobietą, bo przecież żaden normalny facet się za nią nie obejrzy.

Q. E. D.

:"(

Po prostu zauważam (obserwacja raczej prosta), że człowiekowi można wyciąć wszystko, nie naruszając jego istoty (osobowości, jestestwa, duszy, ducha, whatever) z wyjątkiem elementów mózgu. I wyciągam z tego konsekwencje do oporu. Człowiek z mózgiem szympansa miałby umysłowe kompetencje szympansa i behawior szympansa, a cały jego problem polegałby na tym, że ludzkie ciało nie nadaje się do poruszania na czworakach.

Mózg stanowi esencję, a ciało to rzecz przygodna.

Dzieci takiego człowieka byłyby ludźmi, czy szympansami?

Genetycznie byłby to człowiek, czy szympans?

Może nie popadajmy w zbytnią dosłowność "mózgu szympansa". Człowiek nie może mieć mózgu szympansa. Chodziło mi raczej o mózg upośledzony w stosunku do mózgów innych ludzi w taki sposób, że ten człowiek intelektualnie jest na poziomie szympansa. Ale nadal jest to człowiek, a nie szympans, choćby i chciał skakać po drzewach. Jego ewentualne dzieci będą ludźmi i niekoniecznie muszą odziedziczyć po nim to upośledzenie.

Skoro chodzi tylko o upośledzenie, byłby to człowiek. Chyba.

"Chyba", ponieważ nie mamy dobrej, ścisłej, precyzyjnej definicji człowieczeństwa. Definicję taką będziemy mogli skonstruować dopiero po dokładnym, ścisłym, matematycznym opisaniu wyższych funkcji ludzkiego mózgu, a kognitywistyka dopiero raczkuje.

Natomiast przykład z "mózgiem szympansa" jest o tyle dobry, że transseksualiści mają pewne elementy mózgu zbudowane jak u płci przeciwnej, ergo o Annie Grodzkiej można (naciągając, niestety) powiedzieć, że zawsze była kobietą, tylko przypadkowo obdarzoną gonadami płci przeciwnej. Co nie jest zresztą jakąś straszną aberracją: słyszałeś może o obojniactwie? O shemales?

Zresztą mniejsza o to, czy Anna Grodzka jest kobietą na 100%. Istotne jest to, że transseksualistom można pomóc (tzn. polepszyć komfort ich życia) wyłącznie modyfikując ciało, bo mózgu zmodyfikować się nie da, a psychoterapia w tym przypadku daje tyle samo, co u homoseksualistów, czyli nic. Natomiast co do płci chromosomalnej, postawię tu nieco kontrowersyjną tezę, że kod genetyczny jest własnością komórki a nie organizmu (dowód: chimery, zroślaki) i w związku z tym podnoszenie go jako argumentu w dyskusji o organizmie jako całości sensu mieć nie musi (ponieważ, jak widać na załączonych obrazkach, płeć chromosomalna nie musi determinować płci fizycznej czy psychicznej).

Z punktu widzenia wiary dusza jest ważniejsza od ciała. Więc decyduje "płeć mózgu"

Z tą płcią mózgu to też ostrożnie, bo nie musimy mieć tu dwóch opcji zerojedynkowych - może występować całe widmo stanów pośrednich. Popatrz na takiego equuleussa: czuje się mężczyzną, a wypłakuje się jak dziewczyna.

Dlatego prawo nie powinno w ogóle dzielić obywateli na płcie.
W Końcu feministki ucieszyłby się ze jest równouprawnienie. A transseksualiści nie musieliby zmieniać w sądach płci. Bo państwo nie zbierałby takich danych o obywatelu jak płeć i nie patrzyło obywatelowi do majtek jakie ma genitalia.

Bardzo wątpię. Wtedy nie mogłyby walczyć o wprowadzanie parytetów i innych bzdurnych przywilejów.

To ze państwo dzieli obywateli na płcie to stwarza same problemy. Nietolerancje, zazdrość o przywileje.
Trzeba to wyrównać. Przestać dzielić obywateli na dwie kategorie.

Prawo nie powinno mówić kobieta w ciąży tylko obywatel w ciąży.
Prawo nie powinno mówić związek kobiety i męzczyzny tylko związek obywatela z obywatelem.
Całe prawo trzeba napisać od nowa i wtedy nie będzie problemów. Będzie można zajmować się ważniejszymi sprawami.

PS. Nie wiem jak to się stało ze napisały się dwa posty.
Proszę moderacje o usuniecie jednego.

Państwo tego podziału nie wprowadza, państwo tylko stwierdza stan faktyczny istnienia takiego podziału. Zaczyna go samodzilenie kreować dopiero wtedy, kiedy realizuje żądania feministek.

To niech jeszcze bardziej stwierdzi stan faktyczny i do podziału na płcie doda biseksualistów, homoseksualistów aktywnych i pasywnych, transseksualistów.
Lepiej zrezygnować z dzielenia obywateli na płcie bo to nie jest takie proste jak by się wydawało.