Homoseksualiści jako odrębna płeć? Co to za pomysł?




Sugestia, że homoseksualiści stanowią odrebną płeć, świadczy raczej, że usiłujesz to na skomplikować na siłę.

Oj towarzyszu....unifikacja- marzenie wszystkich komunistów.

Feministki byłyby urażone mianem "obywatel" ale już "obywatelka" w stosunku do wszystkich to już .

Dla Twojego rozumowania idealnie wpasowuje się koncepcja zwracania się do ludzi per "ono", żeby czasem nie stygmatyzować i stresować niepotrzebnie.

Socjologowie zaobserwowali pewną prawidłowość: tam gdzie dąży się do maksymalizacji równości w każdej sferze, tam też się tworzy doskonałe warunku dla komunizmu. Zdaje się, że już Marks o tym pisał, że takie dążenie do równości prowadzi do ustroju idealnego.


Do rzeczy: Twoje podejście z punktu widzenia psychologii jest niebezpieczne. Im bardziej staramy się pozbyć cech wyróżniających daną osobę, tym bardziej ją odczłowieczamy. Idźmy dalej z Twoją koncepcją: niech każdy obywatel jest numerkiem. Może być nim NIP. I mamy sytuację idealną: numerek NIP nie ma płci. W przychodni wołamy: numer xxxxxx prosimy do pokoju 23. Oszczędziłoby to stresu i czasu niezbędnego na zmianę imienia w urzędzie, jeśli ktoś stwierdzi, ze jednak psychicznie czuje się jako inna płeć. Więc problem rozwiązany. Chce @Vacarius być numerkiem?

Witold. Bo to nie jest tylko czarne i białe. Jest coś więcej niż kobieta i mężczyzna.
Jakikolwiek podział byśmy zrobili to byłby zły bo czegoś by tam brakło. Dlatego najlepiej nie robić podziałów ze w względu na to kto z kim sypia w ogóle.
Ja nie chce aby państwo wiedziało ze jestem biseksualistą, ani też nie musi wiedzieć ze jestem mężczyzną. To jest moja prywatna sprawa ze mam penisa ze go sobie nie obciąłem ze uważam się nadal za mężczyznę itp.
Za 100 lat państwo do tego dojdzie aby nie interesować się takimi sprawami obywateli. Bo to jest najlepsze rozwiązanie.


A czy już nie jestem numerkiem? To ze przy numerze jest imię i nazwisko to tylko taka ściema. Tak naprawdę identyfikuje mnie tylko pesel. O czym już nie jeden komornik się przekonał który zabrał kasę nie tej osobie.

No więc, czy zgodzi się Vacarius być numerkiem NIP, aby państwo/pracodawca/ ktokolwiek obcy nie wiedział jaką masz płeć? W rubryce imię i nazwisko widniałaby cyferka. I nikt by nie wiedział na podstawie dowodu jaką masz płeć. A chyba o to Ci chodzi.

Dla Państwa wystarczy numerek ale wśród znajomych miałbym imię pleć orientacje seksualną itd.

A co w przypadku, gdy znajomy nie uzna Twojego przekonania o tym, że jesteś mężczyzna i będzie traktować Cię jak kobietę?

No to zerwę z nim znajomość skoro mnie nie szanuje.

A co ma zrobić dziś transseksualista gdy państwo nie chce uszanować tego jaką on ma płeć i tak bardzo utrudnia zmianę? Z państwem znajomości zerwać się nie da.
Dlatego państwo nie powinno traktować ludzi jak kobiety albo jak mężczyzn.

To już jest dehumanizacja.

A zbieranie danych o obywatelu to inwigilacja.

Znasz może taką powieść Zamiatina pt "My"? Tam znajdziesz społeczeństwo takich właśnie numerów (głownym bohaterem jest ∆-503) i jego zdrowe zasady typu "Każdy numer ma prawo do każdego innego numeru jako produktu seksualnego" ...

Masz plusa!

To już fantazja jeśli można wybrać sobie jakiś numerka uprawiać z nim seks bez pytana go o zgodę.
To ze bylibyśmy numerkami nie oznacza ze nie mielibyśmy praw do decydowania o swoim ciele. A wręcz przeciwnie. Państwo nie wiedziałby czy obywatel jest w ciąży czy nie bo nie znałby nawet mojej płci. A wiec nie byłoby sposobu aby państwo wtykało nosa w decyzje obywatela czy poddać się aborcji czy nie.

Idąc twoim tokiem rozumienia "prywatności obywatela", to może państwo nie powinno też się wtrącać kiedy np. jeden obywatel chce poderżnąć gardło drugiemu. Rzeczywiście, jakie to ma znaczenie, przecież to nie ludzie tylko jakieś numerki...

Jeśli oboje chcą na wzajem poderżnąć sobie gardła to pojedynek i po sprawie.

Teraz Polskie Państwo często wsadza na 25 lat więzienia tego kto wygra uczciwy pojedynek.
A pojedynki to nasza europejska tradycja. Jeśli dwóch obywateli chce walczyć na śmierć i życie to powinni mieć do tego prawo.
Uważam ze niepotrzebnie trzyma się w więzieniu 25 lat zwycięzców pojedynku. Bo nie są oni groźni dla społeczeństwa.

Polegająca m.in. na tym, że wobec osoby, która pojedynkowac się nie chciała, stosowano różnorakie represje. Zaiste, tradycja szlachetna.




O, to ciekawe. O ilu takich przypadkach słyszałeś? Czy po prostu - zmyślasz?