Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 16, 2025 9:43



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 164 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następna strona
 Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
(Lurker wzrusza ramionami) Tę zabawę w ogóle można podsumować w ten sposób, że zasadę zachowania energii wprowadza się jeszcze w podstawówce, a o zasadzie zachowania materii pisał już Lukrecjusz w czasach Juliusza Cezara. Ergo piok333 ma rozpaczliwe braki w elementarnej wiedzy.

Resnick & Halliday napisał(a):
Prawo to [zasada zachowania energii] jest uogólnieniem wynikającym z naszych doświadczeń. Dotychczas nie zaobserwowano w przyrodzie faktów, które byłyby z nim sprzeczne. [...] W historii fizyki uczonym często wydawało się, że zasada ta jest fałszywa. Fałszywość ta jednak okazywała się tylko pozorna, a wszystkie wątpliwości co do słuszności tej zasady pobudzały ich tylko do poszukiwania przyczyn zaistniałych rozbieżności.


Czego niniejszym piokowi333 życzę.

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


Cz lut 28, 2013 8:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 30, 2010 9:03
Posty: 1020
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
Lurker napisał(a):
A w takim razie, skoro jesteś zdecydowany unikać pojęć z dziedziny nauki wszelakiej, musisz wyrzucić prawdopodobieństwo ze swojego wywodu.

Niewątpliwie ciekawy punkt widzenia, choć raczej wątpliwy. Matematyka nie ma bowiem wyłączności na prawdopodobieństwo. Taki błąd mógłby popełnić jedynie ktoś, kto nie dostrzega różnicy między prawdopodobieństwem (możliwością wystąpienia zdarzenia), a rachunkiem prawdopodobieństwa (matematycznym sposobem precyzowania tej możliwości). O ile samo prawdopodobieństwo jest elementem rzeczywistości, o tyle rachunek prawdopodobieństwa jest matematycznym działaniem, które ten element opisuje. Działaniom matematycznym - ze względu, że coś opisują - nie przysługuje jednak żadna wyłączność na to, co opisują.

Równie dobrze fotograf mógłby sobie rościć pretensje, że jest właścicielem sfotografowanych krajobrazów :D

Lurker napisał(a):
Zabawa rzeczywiście trwa w najlepsze, tylko coraz mniej w niej filozofii, a coraz więcej erystyki.

Ja także nad tym ubolewam.

JedenPost napisał(a):
Pisząc tak, jak piszesz, negujesz w zasadzie całą metodę naukową [...] przekonywanie nie jest Twoim zamiarem, si?

Bardzo ładnie :) To niewątpliwie mądry i bardzo pouczający wywód na temat metody naukowej i jej zastosowania. Niemniej wywód na temat metody naukowej to nie to samo, co empiryczny dowód, że "materia/energia nie rozpada się aż do całkowitego zaniku".

Dowodów nadal brak.

Dlatego pozwolę sobie pozostać przy swoim zdaniu:

piok333 napisał(a):
Osoby uważające się za zwolenników nauki twierdzą, że powyższe rozważania są nieprawdziwe, ponieważ materia/energia nie rozpada się aż do całkowitego zaniku. Twierdzą tak, ale nigdzie nie przedstawiają naukowego dowodu. [...]. Poczekajmy zatem. Może w końcu przedstawią jakiś jasny, spójny, prosty i przekonujący dowód naukowy, który będzie czymś więcej niż tylko kolejną niesprawdzoną hipotezą fizyczną. Póki nie, możemy spokojnie pozostawać przy uzasadnieniach i wnioskach proponowanych przez ontologię

Zasada jest prosta: będzie dowód, to zmienię zdanie (przynajmniej co do części moich ontologicznych rozważań). Nie będzie dowodu - pozostanę przy swoim, powyższym zdaniu :)

JedenPost napisał(a):
Ergo -zabawa trwa, zatem bawmy się, skoro wyjaśniło się już, że li tylko o zabawę chodzi

:) to napisałeś ty. Ja napisałem nieco inaczej:

piok333 napisał(a):
Wątpię, byś domyślał się najgłębszych przyświecających mi motywów. Najbardziej zewnętrznym jest bodajże zwykła zabawa.

... ale być może znasz lepiej ode mnie motywy, które mną kierują. Niom ;] Zapewne równie dobrze jak konstrukcję wszechświata :D

Lurker napisał(a):
Tę zabawę w ogóle można podsumować w ten sposób, że zasadę zachowania energii wprowadza się jeszcze w podstawówce, a o zasadzie zachowania materii pisał już Lukrecjusz w czasach Juliusza Cezara. Ergo piok333 ma rozpaczliwe braki w elementarnej wiedzy.

... ot właśnie i erystyka ;]

Resnick & Halliday napisał(a):
Prawo to [zasada zachowania energii] jest uogólnieniem wynikającym z naszych doświadczeń. Dotychczas nie zaobserwowano w przyrodzie faktów, które byłyby z nim sprzeczne. [...] W historii fizyki uczonym często wydawało się, że zasada ta jest fałszywa. Fałszywość ta jednak okazywała się tylko pozorna, a wszystkie wątpliwości co do słuszności tej zasady pobudzały ich tylko do poszukiwania przyczyn zaistniałych rozbieżności.

To również ciekawe i ważne spostrzeżenie: wiedza opierająca się na uogólnieniu, co do którego fizycy nie zauważyli dotychczas, by jakieś fakty były z nim sprzeczne. Jednak "uogólnienia wynikające z dotychczasowych doświadczeń" mają tę słabość, że żaden naukowiec nie wie, czy za sto, dwieście, pięćset lat, nie zostaną odkryte nowe fakty, które sfalsyfikują poprzednie uogólnienia i zmuszą naukę do tworzenia nowych uogólnień, w oparciu o nowo odkryte fakty. Być może niektórych to zmartwi, ale ludzka wiedza stale się dezaktualizuje....

Tymczasowe uogólnienie, formułowane w "prawo fizyki" (dla niektórych dość przekonujące, dla innych pozostające tylko hipotezą), to nadal nie to samo, co empiryczny dowód, że "materia/energia nie rozpada się aż do całkowitego zaniku".

Żadnych dowodów nadal tu nie przedstawiono.

Tak więc - jak przed chwilą pisałem - pozostaję przy swoim: będzie dowód, to zmienię zdanie (przynajmniej co do części moich ontologicznych rozważań) :)

_________________
http://img407.imageshack.us/img407/7421/mjdomtowieczno1.jpg


Cz lut 28, 2013 23:04
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
To udowodnisz postawioną tezę lub podasz choć argument, którego nie można łatwo obalić?

Oczywiście nie da się zgodnie z logiką (teraz zapis w dwuwartościowej) twierdzić, że 1 => 0. A jeśli jednak twierdzisz, że można, to podaj dowód.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Cz lut 28, 2013 23:59
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
piok333 napisał(a):
Matematyka nie ma bowiem wyłączności na prawdopodobieństwo.

Podobnie można powiedzieć, że fizyka nie ma wyłączności na energię, częstotliwość i gęstość, z czego ochoczo korzystają niuejdżowcy rozmaitej maści, rozmywając te ścisłe pojęcia do granic możliwości, tak że słowa te zaczynają znaczyć co innego, niż sugerują.

piok333 napisał(a):
Taki błąd mógłby popełnić jedynie ktoś, kto nie dostrzega różnicy między prawdopodobieństwem (możliwością wystąpienia zdarzenia), a rachunkiem prawdopodobieństwa (matematycznym sposobem precyzowania tej możliwości).

Niechże więc piok333 pisze o możliwości, a nie o prawdopodobieństwie. Precyzja formułowania myśli w filozofii obowiązuje, mieszanie pojęć (albowiem prawdopodobieństwo bez zdefiniowania przestrzeni "duże omega" po prostu nic nie znaczy) jest w niej niemile widziane.

piok333 napisał(a):
O ile samo prawdopodobieństwo jest elementem rzeczywistości, o tyle rachunek prawdopodobieństwa jest matematycznym działaniem, które ten element opisuje.

Na miłość Boga, Montresorsie. Rachunek prawdopodobieństwa nie jest działaniem, tylko teorią. Podobnież prawdopodobieństwo nie jest elementem rzeczywistości, tylko pojęciem matematycznym używanym do modelowania rzeczywistości.

piok333 napisał(a):
Równie dobrze fotograf mógłby sobie rościć pretensje, że jest właścicielem sfotografowanych krajobrazów.

False analogy. Równie dobrze fotograf mógłby sobie rościć pretensje do własności ujęcia, jakiego użył do wykonania zdjęcia krajobrazu i żądać od innych fotografów wymienienia swojego nazwiska podczas stosowania tego ujęcia. Idąć zaś o krok dalej, możemy sobie wyobrazić reakcję naszego fotografa na używanie rzeczonego ujęcia podczas sesji porno.

piok333 napisał(a):
ot właśnie i erystyka

Dobrze. Piok333 nie posiada braków w wiedzy, po prostu olewa ją, kiedy mu wygodnie.

piok333 napisał(a):
Tymczasowe uogólnienie, formułowane w "prawo fizyki" (dla niektórych dość przekonujące, dla innych pozostające tylko hipotezą), to nadal nie to samo, co empiryczny dowód, że "materia/energia nie rozpada się aż do całkowitego zaniku".

Niechże więc piok333 przedstawi eksperyment, w którym łamana jest zasada zachowania energii bądź materii. Póki co bowiem bierze się za bary z całością wielowiekowego doświadczenia ludzkości. Onus probandi i tak dalej.

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


Pt mar 01, 2013 1:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17
Posty: 11383
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
piok333 napisał(a):
Niemniej wywód na temat metody naukowej to nie to samo, co empiryczny dowód, że "materia/energia nie rozpada się aż do całkowitego zaniku".

Dowodów nadal brak.



Cóż, brak również dowodów na to, że grawitacja wciąż będzie dziś po południu działać.

Prawda?

_________________
Lubię Starego czasem, to też sprawia
że się wystrzegam otwartej z nim wojny
Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny
Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.


Pt mar 01, 2013 8:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 30, 2010 9:03
Posty: 1020
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
Soul33 napisał(a):
To udowodnisz postawioną tezę lub podasz choć argument, którego nie można łatwo obalić?

Jak dotąd wciąż nie obaliłeś mojej "ontologicznej tezy" :) Czyżbym coś przeoczył? :D

Poza tym być może nie zauważyłeś, co na temat "argumentów ontologicznych" i "dowodu naukowego" pisałem we wcześniejszych postach do ciebie. Odsyłam na poprzednią stronę tematu ;)

Soul33 napisał(a):
Oczywiście nie da się zgodnie z logiką (teraz zapis w dwuwartościowej) twierdzić, że 1 => 0.

Zapewne. Co jednak nie jest empirycznym dowodem, że materia/energia nie rozpada się aż do całkowitego zaniku.

Nadal czekam na dowód :)

Może łatwiej ci będzie, gdy po prostu przyznasz się, że nie posiadasz dowodu ;-) To oczywiście tylko taka rada, z której nie musisz wcale korzystać. Gdybyś chciał znów "przerzucić piłeczkę", to oczywiście ja, jako nie pretendujący tu do "naukowości", nie zamierzam żadnych dowodów posiadać. Opieram się od początku na ontologii i argumentach z zakresu arystotelesowskiej filozofii bytu 8) O dowód proszę jedynie tych, którzy uważają siebie za zwolenników, a nawet przedstawicieli nauki ;-) Nie oszukujmy się jednak. Nawet materialiści wiedzieli, że nie mają dowodu:

Cytuj:
materia według tego systemu posiada kilka niezbywalnych cech:

jest niezniszczalna – tj. wszelkie przemiany zachodzące we Wszechświecie polegają na przemianach jednych form materii w drugie, jednak na skutek tych przemian sama materia nie ulega ani powstawaniu, ani znikaniu,

jest wieczna – tj. istniała zawsze i zawsze będzie istnieć. Wszechświat nie może więc mieć swojego czasowego początku ani końca,

istnieje w czasie i przestrzeni – tj. czas i przestrzeń są nierozerwalnie z nią związanymi cechami, bez których o materii niepodobna jest myśleć,

jest racjonalna – tj. jej przemiany podlegają prawom, które można poznawać rozumem. Prawa te są niezbywalną cechą materii a nie koncepcjami, które sobie próbujemy o niej tworzyć.

Marks stwierdził, że doszedł do nich starając się stworzyć spójny system filozoficzny, który nie byłby sprzeczny z ludzką intuicją i codziennym doświadczeniem. Stwierdzał, że jakkolwiek nie można podać konkretnego dowodu tych założeń, są one jedynymi możliwymi do pomyślenia założeniami, które jego zdaniem nie prowadzą do sprzeczności w rozumowaniu o wszechświecie.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Materializ ... alne_cechy

Tyle marksizm, a dokładniej: Marksa materializm dialektyczny.

Scjentyzm okazuje się pod tym względem bardziej "zabobonny", a nawet fanatyczny: nie tylko - mimo braku dowodów - ślepo wierzy w dyskusyjne hipotezy, ale nawet nie potrafi się przyznać, że ich (tj. dowodów) nie posiada. Dialektyczny materializm był akurat pod tym względem uczciwszy. Przynajmniej, jeśli wikipedia mówi prawdę, bo jej też nie zawsze można wierzyć

:biggrin:

Lurker napisał(a):
Podobnie można powiedzieć, że fizyka nie ma wyłączności na energię, częstotliwość i gęstość

A ma? :D

Właśnie dlatego, że ani fizyka, ani matematyka nie mają wyłączności na opis i badanie elementów otaczającej rzeczywistości, tego rodzaju elementy mogą być i są przedmiotem zainteresowania różnych dziedzin. Czyżbyś o tym wcześniej nie słyszał? Odsyłam do podstaw filozofii nauki, tudzież jej metodologii, tam gdzie mowa o przedmiocie materialnym i formalnym :)

Lurker napisał(a):
z czego ochoczo korzystają niuejdżowcy rozmaitej maści, rozmywając te ścisłe pojęcia do granic możliwości, tak że słowa te zaczynają znaczyć co innego, niż sugerują

Czy coś sugerujesz? :)

Lurker napisał(a):
Niechże więc piok333 pisze o możliwości, a nie o prawdopodobieństwie.

Ależ nie. Piszę właśnie o prawdopodobieństwie, a nie o rachunku prawdopodobieństwa.

Nie wypowiadam się z pozycji matematycznych - żeby znów nie zarzucono mi, że mieszam dziedziny lub przekraczam ich granice - ale wnioskuję z przesłanek ontologicznych, czyli dotyczących realnej rzeczywistości. Tej samej rzeczywistości, której częścią jest także prawdopodobieństwo występowania/niewystępowania zjawisk ;)

Jeśli jednak chcesz koniecznie zawłaszczyć prawdopodobieństwo dla matematyki, to ja się w to nie mieszam. Postoję, popatrzę, pośmieję się. A nuż ci się uda.... :D

Lurker napisał(a):
Precyzja formułowania myśli w filozofii obowiązuje, mieszanie pojęć (albowiem prawdopodobieństwo bez zdefiniowania przestrzeni "duże omega" po prostu nic nie znaczy) jest w niej niemile widziane

Oczywiście. Właśnie dlatego trzymam się jasnego rozróżnienia między tym, czym jest prawdopodobieństwo, a tym, czym jest rachunek prawdopodobieństwa.

To chyba proste. Czyż nie? :)

Lurker napisał(a):
Rachunek prawdopodobieństwa nie jest działaniem, tylko teorią. Podobnież prawdopodobieństwo nie jest elementem rzeczywistości, tylko pojęciem matematycznym używanym do modelowania rzeczywistości.

Tu, jak widzę, mamy nie do końca zbieżne zdanie.

Rachunek prawdopodobieństwa może być rozumiany jako teoria, ale może być rozumiany jako działanie, czyli jako wyliczenie możliwości zachodzenia rozpatrywanego zdarzenia. W tym ujęciu jest więc działaniem. I to działaniem o charakterze matematycznym.

Tak samo prawdopodobieństwo może być rozpatrywane tylko jako pojęcie matematyczne. Może być także rozpatrywane jako możliwość zajścia jakiegoś zdarzenia. W tym wypadku także mówimy o prawdopodobieństwie.

Wątpiącym w prawdziwość powyższych słów warto polecić kilka prostych definicji, które można znaleźć w internecie:

Cytuj:
prawdopodobieństwo «możliwość, szansa wydarzenia się czegoś»
http://sjp.pwn.pl/slownik/2507927/prawd ... %C5%84stwo

rachunek prawdopodobieństwa zob. probabilistyka.
http://sjp.pwn.pl/slownik/2513670/probabilistyka

teoria prawdopodobieństwa zob. probabilistyka
http://sjp.pwn.pl/slownik/2529395/probabilistyka

probabilistyka «dział matematyki zajmujący się badaniem prawidłowości występujących w zdarzeniach losowych»
http://sjp.pwn.pl/slownik/2572480/probabilistyka

... ale nie zrażaj się jakimiś definicjami, Lurker, jeśli chcesz, możesz dalej zawłaszczać całe prawdopodobieństwo dla matematyki :D

Lurker napisał(a):
False analogy

Tutaj nasze opinie rozmijają się już całkowicie :)

Lurker napisał(a):
Piok333 nie posiada braków w wiedzy, po prostu olewa ją, kiedy mu wygodnie.

Z ta opinią również nie można się zgodzić.

Staram się od samego początku unikać przekraczania granic nauki. Zarzucano mi tu bowiem, że mieszam ontologię i fizykę, dlatego staram się nie wkraczać na pole nauki. Również w wypadku matematyki nie mam zamiaru wkraczać w rejony rachunku prawdopodobieństwa, pozostając jednak w obrębie samego prawdopodobieństwa jako elementu realnej rzeczywistości.

Także do matematyki można więc odnieść słowa, których użyłem względem fizyki:

Cytuj:
Ja nie pretenduję do "naukowości". Pozostaję w ramach filozofii bytu, nawet jeśli na chwilę tą ontologią muszę dotknąć teorii fizycznych.

Zapewniam cię, że nie mam zamiaru ulegać prowokacjom i przekroczyć granice nauki. Znów pojawiłyby się zarzuty, które już mi przedstawiano ;-)

Lurker napisał(a):
Niechże więc piok333 przedstawi eksperyment, w którym łamana jest zasada zachowania energii bądź materii. Póki co bowiem bierze się za bary z całością wielowiekowego doświadczenia ludzkości.

Nauka nie jest w tej dyskusji moją domeną. Moim punktem wyjścia jest ontologia. Pisałem już o tym wielokrotnie :) Choćby tu:

Cytuj:
Owszem, postawiłem filozoficzną tezę i ontologicznie ją uzasadniłem.

Jeśli twierdzisz, że nauka ją podważa, przedstaw przekonujący naukowy dowód.

A jeśli nie potrafisz naukowo udowodnić, że nauka ma rację, to bądź łaskaw pozostawić mnie z mymi ontologicznymi przekonaniami, ontologicznie tu uzasadnionymi. Tymczasem - do czasu braku naukowych dowodów - żegnam, bo już przynudzasz :spie:

Swoją drogą to zabawne, jak wielu używacie wybiegów zamiast podać jeden prosty naukowy dowód. Lub przynajmniej uczciwie się przyznać, że go nie posiadacie :D

Najwyraźniej wcześniejsza uwaga była trafna:

Cytuj:
wiadomo przecież, że nic tak nie ubodzie zarozumiałości, jak obnażenie braków w wiedzy :biggrin:

...

JedenPost napisał(a):
piok333 napisał(a):
Niemniej wywód na temat metody naukowej to nie to samo, co empiryczny dowód, że "materia/energia nie rozpada się aż do całkowitego zaniku".
Dowodów nadal brak.
Cóż, brak również dowodów na to, że grawitacja wciąż będzie dziś po południu działać.
Prawda?

No nie wiem, w końcu to nie ja się tu kreuję na eksperta od nauk empirycznych.

Ja wciąż skromnie twierdzę: pisząc, że nauka podważa moje ontologiczne rozważania, nie przedstawiliście naukowych dowodów, że materia/energia nie rozpada się aż do całkowitego zaniku, więc nie mam podstaw, by uznać za prawdziwą waszą "naukową" krytykę mych ontologicznych rozważań :)

_________________
http://img407.imageshack.us/img407/7421/mjdomtowieczno1.jpg


Pt mar 01, 2013 17:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17
Posty: 11383
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
piok333 napisał(a):
Ja wciąż skromnie twierdzę: pisząc, że nauka podważa moje ontologiczne rozważania, nie przedstawiliście naukowych dowodów, że materia/energia nie rozpada się aż do całkowitego zaniku, więc nie mam podstaw, by uznać za prawdziwą waszą "naukową" krytykę mych ontologicznych rozważań :)


Masz podstawy, które ignorujesz.

Rzecz jest prosta:

Za teorią materia rozpada się aż do całkowitego zaniku przemawia: ??

Za teorią materia nie rozpada się do całkowitego zaniku przemawiają: wszystkie obserwacje i doświadczenia przeprowadzone w tej kwestii.

W żadnym wypadku nie zaobserwowano rozpadu materii/energii do całkowitego zaniku.
W każdym znanym przypadku rzekomy/pozorny zanik materii/energii okazał się po zweryfikowaniu przekształceniem.

To są podstawy, bodaj najsolidniejsze jakie można zdobyć nie mając przymiotu wszechwiedzy.

Jak widać twierdzenie, które próbujesz podważyć, opiera się na obserwacji rzeczywistości.

Na czym, oprócz wyobraźni, opiera się twierdzenie, które Ty przedstawiasz?

_________________
Lubię Starego czasem, to też sprawia
że się wystrzegam otwartej z nim wojny
Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny
Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.


Pt mar 01, 2013 17:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17
Posty: 11383
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
JedenPost napisał(a):
Za teorią materia rozpada się aż do całkowitego zaniku przemawia: ??


Gwoli ścisłości: nie pytam o dowód, tylko przesłanki. Choćby najdrobniejsze.

_________________
Lubię Starego czasem, to też sprawia
że się wystrzegam otwartej z nim wojny
Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny
Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.


Pt mar 01, 2013 18:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
piok333 napisał(a):
Właśnie dlatego, że ani fizyka, ani matematyka nie mają wyłączności na opis i badanie elementów otaczającej rzeczywistości, tego rodzaju elementy mogą być i są przedmiotem zainteresowania różnych dziedzin. Czyżbyś o tym wcześniej nie słyszał? Odsyłam do podstaw filozofii nauki, tudzież jej metodologii, tam gdzie mowa o przedmiocie materialnym i formalnym.

Zgoda. Niemniej jednak deklaracja dokonywania refleksji filozoficznej nad ścisłym pojęciem nie jest tożsama z prawem do dowolnej interpretacji tego pojęcia, włącznie z przycinaniem jego definicji do potrzeb konkretnego wywodu. Pomijając brak elementarnego szacunku dla ludzi zajmujących się tymi pojęciami na co dzień, w ten sposób produkuje się postmodernistyczne "modne bzdury", które brzmią uczenie, a stanowią beztreściowy bełkot. Jeżeli piok333 dokonuje refleksji nad prawdopodobieństwem matematycznym, winien zdefiniować tę cholerną dużą omegę, i to już. Jeśli zaś nie chodzi mu o prawdopodobieństwo matematyczne, elementarna uczciwość wobec czytelnika wymaga, aby użył innego słowa; może bowiem w przeciwnym razie wprowadzić czytelnika w błąd.
piok333 napisał(a):
Czy coś sugerujesz?

Tak - patrz powyżej.
piok333 napisał(a):
Tej samej rzeczywistości, której częścią jest także prawdopodobieństwo występowania/niewystępowania zjawisk.

Powtórzę po raz drugi i ostatni: prawdopodobieństwo nie jest elementem rzeczywistości, prawdopodobieństwo jest pojęciem stworzonym i używanym przez człowieka do modelowania rzeczywistości. Stanowi fenomen, nie noumen.
piok333 napisał(a):
Rachunek prawdopodobieństwa może być rozumiany jako teoria, ale może być rozumiany jako działanie, czyli jako wyliczenie możliwości zachodzenia rozpatrywanego zdarzenia.

Tutaj właśnie piok333 produkuje "modne bzdury", delikatnie sugerując utożsamienie teorii z działaniem, czyli pewną funkcją liczbową (najprościej mówiąc), innymi słowy, całości z częścią - a ponadto myląc pojęcie działania z pojęciem obliczenia (przedmiot z czynnością). Jest to bełkot dyskwalifikujący pioka333 jako kompetentnego filozofa nauki. Niestety, przykro mi.
piok333 napisał(a):
Tutaj nasze opinie rozmijają się już całkowicie.

Co jest na swój sposób śmieszne.
piok333 napisał(a):
Nauka nie jest w tej dyskusji moją domeną. Moim punktem wyjścia jest ontologia.

Co nie przeszkadza piokowi333 sięgać po pojęcia z arsenału matematyki, czyli nauki, i tłumaczyć pokrętnie, że jego prawdopodobieństwo to nie jest prawdopodobieństwo, ale jednak na swój sposób jest to prawdopodobieństwo. A może piok333 wytłumaczy, w jaki sposób prowadzić skuteczną refleksję filozoficzną nad naturą bytu nie sięgając po pojęcia z arsenału nauki? W XXI stuleciu?

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


Pt mar 01, 2013 19:48
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
piok333 napisał(a):
Może łatwiej ci będzie, gdy po prostu przyznasz się, że nie posiadasz dowodu ;-)

Wybacz, myślałem, że fakt, iż nie ma naukowego dowodu na to, że materia/energia nie rozpada się aż do całkowitego zaniku, jest oczywistością. Wspomniane było to już na pierwszej stronie.

Zatem, skoro w ogóle nie ma dowodu, to ja również go nie posiadam. Mam nadzieję, że ustaliliśmy tę kwestię ostatecznie.

piok333 napisał(a):
Jak dotąd wciąż nie obaliłeś mojej "ontologicznej tezy"

Ty swojej tezy jeszcze nie udowodniłeś. Zatem może przyznaj, że nie posiadasz dowodu.

piok333 napisał(a):
Póki nie, możemy spokojnie pozostawać przy uzasadnieniach i wnioskach proponowanych przez ontologię

Czy ontologia, o jakiej rozmawiamy, powinna być logiczna? Jeśli tak, to całkowite zanikanie (nie przekształcenie) oznaczałoby, że prawdziwa jest implikacja 1 => 0.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pt mar 01, 2013 20:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
Errata do ostatniego mojego posta:
JEST napisał(a):
Jest to bełkot dyskwalifikujący pioka333 jako kompetentnego filozofa nauki.

POWINNO BYĆ napisał(a):
Jest to bełkot dyskwalifikujący tekst pioka333 jako rzetelną refleksję filozoficzną.

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


Pt mar 01, 2013 22:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
A tak swoją szosą, skoro już tu jestem i się czepiam: co to jest "naukowy dowód" i czym się różni od zwykłego dowodu? Można stosować indukcję czy nie?

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


So mar 02, 2013 4:17
Zobacz profil
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
piok333 napisał(a):
Z wykształcenia nie jestem fizykiem, a moja wiedza na ten temat ogranicza się raptem do iluś tam książek z zakresu fizyki. Jednak nie zauważyłem w nich, by ktoś kiedyś udowodnił, że w wypadku żadnych tzw. "cząstek elementarnych", nie następuje nigdzie i nigdy rozpad na cząstki jeszcze prostsze, którego kresem jest ich całkowity zanik.

Zgadza się. Podobnie jak nikt nie udowodnił, że cząstki elementarne nigdy i nigdzie nie zamieniają się w Latającego Potwora Spaghetti. Twierdzenie, że to niemożliwe musi być dla pioka333 również jedynie nieudowodnioną hipotezą i zabobonem, no bo przecież nikt dowodu nie przedstawił, że np. taki elektron w którymś momencie od minus do plus nieskończoności nie może stać się Latającym Potworem Spaghetti. :D
Cytuj:
To, co przedstawiłeś w swojej "analogii", nie oddaje tego, czym jest filozofia.

Bo nie miało oddawać. To był przykład na twierdzenie, które jest sprzeczne z prawami fizyki. Analogicznie jak twoje wywody o zanikaniu materii. Widzę, że nawet tego nie zrozumiałeś.
Cytuj:
Owszem, są w nim przemiany, ale jest w nim także znikanie i pojawianie się rzeczy nowych. [...] Owszem, w świecie obserwujemy zmiany. Obserwujemy także zanik czy rozpad jednych bytów i pojawianie się nowych. [...] Niemniej ja pozostaję na gruncie faktów, we wszechświecie bowiem obserwujemy zarówno przemiany, jak również rozpad, czyli zanik istniejących bytów (vide: casus spalonej zapałki), oraz powstawanie nowych bytów. [...] głęboko szanuję prawa fizyki, które obowiązują we wszechświecie. Zarówno wspomniane tu prawo zmiany, jak i prawo istnienia/nieistnienia bytów

W kółko to samo :roll: . Doczekam się w końcu przykładu na zanik istniejących bytów, który nie prowadzi do powstania nowych? Zapałka nie spełnia tego kryterium, chyba, że popiół i energia to nie są dla ciebie żadne byty :D .
Cytuj:
Po prostu wierzysz w aksjomaty, niczym przedszkolak w animowane bajki

Jakie znowu aksjomaty :D ? Nie używaj twierdzeń, których nie rozumiesz. Nauka nigdy nie zakładała z góry, że materia nie może zniknąć całkowicie dopóki przeprowadzone obliczenia i obserwacje nie wskazały, że tak się nie dzieje.

PS. Nie czuj się w obowiązku odpowiadać oddzielnie na każde pojedyncze zdanie :) .


So mar 02, 2013 10:47
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23
Posty: 3341
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
Ponieważ się nudzę, a pioka gdzieś wcięło, zostawię posta w którym zasygnalizuję, że owszem, istniała teoria w której proponowano złamanie zasad zachowania poprzez ciągłe pojawianie się materii - teoria Stanu Stacjonarnego Wszechświata. Sfalsyfikowało ją odkrycie promieniowania reliktowego.

Natomiast nie było teorii proponującej zanikanie materii. Owszem, takie np. protony mają być w myśl teorii nietrwałe i po baaardzo długim okresie czasu rozpadać się na składowe. Ale właśnie rozpadać się, a nie zanikać.

_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always.

Orkiestra!


N mar 03, 2013 2:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 30, 2010 9:03
Posty: 1020
Post Re: Dlaczego Bóg niemal na pewno istnieje
JedenPost napisał(a):
Za teorią materia nie rozpada się do całkowitego zaniku przemawiają: wszystkie obserwacje i doświadczenia przeprowadzone w tej kwestii.

W żadnym wypadku nie zaobserwowano rozpadu materii/energii do całkowitego zaniku.
W każdym znanym przypadku rzekomy/pozorny zanik materii/energii okazał się po zweryfikowaniu przekształceniem

Być może :) Ja jednak z całym przekonaniem wciąż twierdzę: nikt w tym temacie nie przedstawił dotąd żadnego dowodu, doświadczenia, eksperymentu, naukowej obserwacji, której [1] przedmiotem i obiektem badań byłby zanik materii/energii lub brak tegoż zaniku, i który - ponad wszelką wątpliwość - [2] dowiódłby ostatecznie, że materia/energia nie rozpada się nigdy aż do całkowitego zaniku :)

Jeśli takie jednak są, to chętnie je poznam - i nazwiska badaczy, i szczegóły przeprowadzonych eksperymentów i ich wyniki. Ale jeśli nie masz konkretnych przykładów takich badań, to można cię będzie jedynie zapytać: Na czym, oprócz wyobraźni, opiera się twierdzenie, które Ty przedstawiasz? 8)

Jeśli przeprowadzono takie doświadczenia, to pewnie nie będziesz miał kłopotu z klarownym ich przedstawieniem. Dziwi mnie, że dotąd wciąż tego nie zrobiłeś - wszak szybko zakończyłoby to zbędną dyskusję :) Czekam zatem cierpliwie na konkretne ich przykłady: przykłady doświadczeń, które rzeczywiście (a nie tylko w ramach jednej czy drugiej hipotezy, dyskusyjnej teorii czy innej materialistycznej doktryny) zakwestionują moje ontologiczne rozważania, a w których to doświadczeniach zbadano ostatecznie, że materia/energia całkowicie nigdy nie zanika :)

Czekam.... ;-)

JedenPost napisał(a):
Na czym, oprócz wyobraźni, opiera się twierdzenie, które Ty przedstawiasz?

Bądź łaskaw zacytować, które to moje twierdzenie masz tu na myśli. Jakby nie było - kilka twierdzeń już w tym temacie przedstawiłem.

Będę wdzięczny, bo - szczerze mówiąc - nie wiem, które dokładnie MOJE twierdzenie masz na myśli, ani nie wiem, czy rzeczywiście jest to MOJE twierdzenie, czy tylko przez ciebie mi przypisywane :)

Czekam na konkretny cytat moich słów z moim twierdzeniem ;-)

JedenPost napisał(a):
Gwoli ścisłości: nie pytam o dowód, tylko przesłanki. Choćby najdrobniejsze.

Te już podawałem :) Zacytować czy sam poszukasz? :)

Lurker napisał(a):
Niemniej jednak deklaracja dokonywania refleksji filozoficznej nad ścisłym pojęciem nie jest tożsama z prawem do dowolnej interpretacji tego pojęcia, włącznie z przycinaniem jego definicji do potrzeb konkretnego wywodu.

To ty twierdzisz, że pojęcie "prawdopodobieństwo" jest pojęciem ścisłym.

Ja natomiast trzymam się po prostu języka polskiego - odpowiedni fragment z Sjp zacytowałem powyżej ;]

Lurker napisał(a):
Pomijając brak elementarnego szacunku dla ludzi zajmujących się tymi pojęciami na co dzień

Bardzo szanuję ludzi, którzy zajmują się tymi pojęciami na co dzień.

Nie zmienia to jednak faktu, że matematyka nie ma wyłączności na zjawisko prawdopodobieństwa, czyli na - wg Sjp - zjawisko możliwości, szansy wydarzenia się czegoś :)

Żywię oczywiście nadzieję, że ty także zachowujesz elementarny szacunek dla szacownego grona osób badających język polski i podających w rzeczonym słowniku znaczenie terminów, którymi się na co dzień posługujemy ;-)

Lurker napisał(a):
Jeżeli piok333 dokonuje refleksji nad prawdopodobieństwem matematycznym

To ty tak twierdzisz.

Ja od samego początku deklarowałem, że nie przekraczam granic nauki. Twoje założenie, że mówię o "prawdopodobieństwie matematycznym" jest więc nie do końca trafne.

Lurker napisał(a):
winien zdefiniować tę cholerną dużą omegę, i to już

Obawiam się, że takie złośliwe tupanie nóżkami jest tu trochę nie na miejscu :)

Proponuję troszkę ochłonąć, przewietrzyć się i zrelaksować. Następnie głębiej przemyśleć różnicę między "prawdopodobieństwem" a "probabilistyką" 8)

Lurker napisał(a):
Jeśli zaś nie chodzi mu o prawdopodobieństwo matematyczne, elementarna uczciwość wobec czytelnika wymaga, aby użył innego słowa; może bowiem w przeciwnym razie wprowadzić czytelnika w błąd.

Używam słów, które z łatwością odnajdziesz w Słowniku języka polskiego, w podanym tam znaczeniu :)

Mam nadzieję, że nadal posiadasz elementarny szacunek dla tego słownika i że odnalezione tam definicje pomogą ci wyjść z błędu, w który mogłeś poczuć się wprowadzonym ;]

Lurker napisał(a):
Powtórzę po raz drugi i ostatni

Czy po raz ostatni, to jeszcze zobaczymy :D

Lurker napisał(a):
prawdopodobieństwo nie jest elementem rzeczywistości, prawdopodobieństwo jest pojęciem stworzonym i używanym przez człowieka do modelowania rzeczywistości

Widzę, że w tej kwestii nie dojdziemy raczej do porozumienia.

Moim zdaniem, odkąd powstał świat, zawsze istniało w nim prawdopodobieństwo zachodzenia lub niezachodzenia jakichkolwiek zjawisk czy to fizycznych, czy chemicznych, czy biologicznych. Istniało ono także zanim pojawił się człowiek i użył na jego określenie dyskutowanego słowa. Użył go, by oznaczyć nim to, co w tym świecie zaobserwował.

Prawdopodobieństwo (za Sjp: "możliwość, szansa wydarzenia się czegoś") istniało więc zanim pojawił się człowiek, zanim wymyślił swoje terminy, zanim opracował podstawy fizyki i matematyki, zanim zaczął używać swoich narzędzi do modelowania rzeczywistości. Zjawisko prawdopodobieństwa zachodzenia lub niezachodzenia jakichś zdarzeń jest więc niezależne od człowieka i jego nazewnictwa. Nie pojawiło się w momencie, w którym wymyślił taką nazwę, ale było wcześniej elementem rzeczywistości, niejako wpisanym w procesy jej kształtowania.

Taki właśnie jest mój pogląd na rzeczoną kwestię, choć oczywiście żadnego dowodu empirycznego w tej materii nie posiadam :D

Lurker napisał(a):
Stanowi fenomen, nie noumen.

Obawiając się dalszych nieporozumień co do używanych pojęć ;-) pytam, czy mógłbyś określić, co precyzyjnie rozumiesz przez te dwa terminy? :)

Lurker napisał(a):
Tutaj właśnie piok333 produkuje "modne bzdury", delikatnie sugerując utożsamienie teorii z działaniem, czyli pewną funkcją liczbową (najprościej mówiąc), innymi słowy, całości z częścią - a ponadto myląc pojęcie działania z pojęciem obliczenia (przedmiot z czynnością). Jest to bełkot dyskwalifikujący pioka333 jako kompetentnego filozofa nauki. Niestety, przykro mi.

Niestety, przykro mi :) ale - z tego, co sam pisałeś - rachunek prawdopodobieństwa nie jest domeną filozofii nauki, lecz domeną matematyki :)

Ja natomiast wielokrotnie powtarzałem w tym temacie, że nie wypowiadam się z pozycji naukowych (ani matematycznych, ani - wcześniej - fizycznych), a jedynie ontologicznych. Zapewne przegapiłeś, że to pisałem ;-)

Roztrząsanie kwestii teoria-rachunek prawdopodobieństwa jest z resztą poza tematem. Nie zajmuję się tu ani teorią prawdopodobieństwa, ani rachunkiem prawdopodobieństwa, a jedynie (jak wyżej pisałem): prawdopodobieństwem jako "możliwością, szansą wydarzenia się czegoś". Trzymam się więc po prostu zasad języka polskiego, przedłożonych w Sjp.

Mogę się także w rozróżnieniach teoria-obliczenia mylić co do nazewnictwa. Jest to z resztą zrozumiałe, skoro nie jestem fachowcem od probabilistyki. Rachunku prawdopodobieństwa/teorii prawdopodobieństwa przerabiałem raptem tyle, co w liceum. Za błędy co do nazewnictwa w tym marginalnym wątku pobocznym, oczywiście przepraszam, jednak nie mają one znaczenia dla tematu, skoro nie zajmuję się w nim probabilistyką :)

piok napisał(a):
Co jest na swój sposób śmieszne.

Tu akurat się zgodzę :)

Jednak w tym znaczeniu, że twój upór w tak zaciętym podjęciu kwestii zupełnie pobocznej jest wprost komiczny :D

Dla tego tematu nie mają bowiem znaczenia żadne "modne bzdury": czy to utożsamiające teorię z działaniem, czy też skrajnie ją rozdzielające.

Dla tego tematu ma natomiast znaczenie prawdopodobieństwo jako możliwość zaistnienia bądź nie zaistnienia pewnych faktów w rzeczywistości. Jest to więc podejście ściśle ontologiczne do zjawiska prawdopodobieństwa, a nie jest to bynajmniej podejście matematyczne do pojęcia prawdopodobieństwa :)

Soul33 napisał(a):
nie ma naukowego dowodu na to, że materia/energia nie rozpada się aż do całkowitego zaniku

[...]

skoro w ogóle nie ma dowodu, to ja również go nie posiadam

Cieszę się, że wreszcie jasno to przyznałeś. Szacun także dla ciebie :)

Soul33 napisał(a):
Ty swojej tezy jeszcze nie udowodniłeś. Zatem może przyznaj, że nie posiadasz dowodu.

Nigdy nie twierdziłem, że posiadam jakiś naukowy dowód :)

Od samego początku powtarzałem, że pozostaję w ramach ontologicznej argumentacji :D

Soul33 napisał(a):
Jeśli tak, to całkowite zanikanie (nie przekształcenie) oznaczałoby, że prawdziwa jest implikacja 1 => 0.

Obawiam się, że logiczne wzory, oparte na z góry określonych założeniach, nie zastąpią jednak dowodów empirycznych ;]

Lurker napisał(a):
co to jest "naukowy dowód"

W tym temacie mówię głównie o dowodach empirycznych :)

mauger napisał(a):
Zgadza się. Podobnie jak nikt nie udowodnił, że cząstki elementarne nigdy i nigdzie nie zamieniają się w Latającego Potwora Spaghetti. Twierdzenie, że to niemożliwe musi być dla pioka333 również jedynie nieudowodnioną hipotezą i zabobonem, no bo przecież nikt dowodu nie przedstawił, że np. taki elektron w którymś momencie od minus do plus nieskończoności nie może stać się Latającym Potworem Spaghetti.

Oho.... znów wraca nam do tematu teatr absurdu :D

mauger napisał(a):
Bo nie miało oddawać. To był przykład na twierdzenie, które jest sprzeczne z prawami fizyki. Analogicznie jak twoje wywody o zanikaniu materii.

Tak, tak... kolejny raz analogie zamiast dowodów... ;]

mauger napisał(a):
Widzę, że nawet tego nie zrozumiałeś.

Skoro tak twierdzisz... :roll:

mauger napisał(a):
Doczekam się w końcu przykładu na zanik istniejących bytów, który nie prowadzi do powstania nowych? Zapałka nie spełnia tego kryterium, chyba, że popiół i energia to nie są dla ciebie żadne byty

W kółko to samo :roll:

Zapałka spełnia wystarczająco kryteria filozofii bytu, chyba że ty też twierdzisz, że "popiół jest zapałką". Z takimi twierdzeniami nie podejmuję się jednak dyskutować :D

Lurker napisał(a):
owszem, istniała teoria w której proponowano złamanie zasad zachowania poprzez ciągłe pojawianie się materii [...] Natomiast nie było teorii proponującej zanikanie materii

Ciągle tylko te teorie i hipotezy... :D
niom.... :)

Wyznawcom "dialektycznego scjentyzmu" pozostawiam ich hipotetyczny świat. Ja jednak wolę realną rzeczywistość z filozofii bytu :)

_________________
http://img407.imageshack.us/img407/7421/mjdomtowieczno1.jpg


Pn mar 04, 2013 12:50
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 164 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL