Argumenty, że Kościół nie może mówić prawdy, bo może przypadkiem urazić bardzo niewielką część społeczeństwa są bezsensowne. Osoby świadomie należące do Kościoła poczęte w drodze in vitro zrozumieją, że Kościół musi twardo mówić o tak niegodnej formie powoływania do życia. Kościół przecież nie potępia dzieci z in vitro, krytykuję metodę w której dla poczęcia jednego dziecka uśmierca się kilka innych. Dla komfortu dzieci, które się już poczęły tą metodą nie może zrezygnować z głoszenia Prawdy!

Ciekawe czy podobnie postrzegałbyś gdybyś Ty akurat był poczęty metodą in-vitro.
Kościół głosi, że dziecko ma prawo być owocem właściwego aktu miłości małżeńskiej rodziców , czyli urodzone w związkach pozamałżeńskich, na skutek gwałtu, pozbawiono tych praw czyli są ofiarami.
Owszem usłyszymy Kościół kocha wszystkie dzieci, a nadal zdarzają się duchowni odmawiający chrztu dzieci samotnych matek.....czyli rodzice odmówili im prawa i duchowni odmawiają prawa przynależności do wspólnoty wiernych.
Niestety ustawia się tym sposobem te dzieci, jako "gorsze".

Przeformulowałabym to co piszesz: każde dziecko ma być owocem milości,
fakt, że to akt małżeński to stanowczo za malo

- gdy żona lub mąż "dawkują drugiej stronie seks" używając go jako nagrody
a jego brak jako kary (co jest swoistego rodzaju prostytucją)

- żona/maż wymusza akty seksualne (czasem w sposób bardzo subtelny,
niekoniecznie przez jawną przemocą psychiczną i fizyczną) co nie ma nic wspólnego z miłością

in vitro do tego nie pasuje: ono nie wyklucza miłości
(wbrew temu co sie mówi)

kiedyś widziałam w necie filmik - małżeństwo przytulało się patrząc prawie w ekstazie
na pokazywany im przez lekarza na monitorze moment połączenia się plemnika z komórką jajową
- moment powstania ich dziecka

- mówili potem że to obserwowanie cudu powstawania nowego życia było czymś niesamowitym
i bardzo ich zblizyło do siebie, i że nie było by im to dane gdyby dziecko poczęło się naturalnie

to nie jest argument za in vitro (żadne subiektywne przeżycia czy odczucia nim być nie mogą),
tylko wskazanie, że in vitro nie wyklucza miłości ani traktowania powstania życia ludzkiego
jako czegoś cudownego i wyjątkowego

dzieci są traktowane przedmiotowo lub nie
niezależnie od tego w jaki sposób się poczynają


Powody dla jakich ludzie miewają dzieci,
traktując je przedmiotowo są np. takie:

_ bo inni mają
_ bo będą wytykać palcami
_ bo kobieta musi mieć dziecko
_ bo chcę mieć się kim opiekować
_ bo dzieci nadadzą sens mojemu życiu
_ bo nie będzie się mną kto miał opiekować na starość
_ bo to zatrzyma przy mnie wpółmałżonka (tzw. cementowanie rodziny)
_ bo trzeba coś (!) po sobie zostawić

jak widać dzieci poczęte naturalnie też bywają traktowane przedmiotowo,
tu granica nie przebiega w sposób naturalnie/in vitro, to kwestia dojrzałości rodziców
do bycia rodzicami

Pewnie byłoby mi przykro, ale starałbym się używać trochę szarych komórek i myślę, że raczej zdołałbym pojąć, iż fakt, że ktoś mówi rzeczy dla mnie przykre nie znaczy jeszcze, że nie ma racji.

Ostatnio pewien były muzułmanin odszedł z Kościoła, bo Kościół zbyt tolerancyjnie traktuje islam. Ludzie mają tysiące sprzecznych wzajemnie oczekiwań wobec Kościoła, najczęściej uzasadnionych jedynie prywatnymi emocjami, i wielu z nich się wielce obraża, że Kościół akurat ich oczekiwań nie chce spełnić. Trudno, każdemu nie dogodzisz, a akurat Kościół nie jest od dogadzania, tylko od zbawiania.

Obydwaj doskonale wiemy, że masz z tym problem.
Nie oznacza, ze jesteś w tym osamotniony, bo każdy z nas ma z tym większy lub mniejszy problem.

Chyba mnie z kimś mylisz.

Tylko Prawda nas wyzwoli, więc jakbym był z in vitro to nadal słuchałbym Kościoła w tej sprawie. Nie mógłbym popierać in vitro tylko dlatego, że sam jestem z in vitro. Dla mojego dobrego samopoczucia nie mógłbym grzeszyć popierając jawnie tę metodę, bo dla mnie zbawienie jest najważniejsze.

Nie jestem za in vitro, ale nie można mówić że ci rodzice tych dzieci nie kochają albo że są one jakos naznaczone. KK powinien się ograniczyć do mówienia tylko o samej metodzie. Choć niektórzy księża niestety popełniają tu błędy. Kiedyś dzieci nieślubne nie mogły iść do zakonu bo były traktowane jako "ze skazą", dziś nikt tak nie uważa w Kościele, dzieci nie są gorsze z powodu błędów rodziców. A i ci rodzice mimo błędów mogą i powinni je kochać.

I nie czułbyś się napiętnowany bruzdą na czole?
Niestety syty nigdy głodnego nie zrozumie.

@ Alus

To, że są osoby, które traktują ludzi poczętych metodą in vitro za gorszych, jest złe. Nie zmienia to jednak faktu, że in vitro nie jest dobre.

Gwałt jest złem ale żaden chrześcijanin nie powie, że dziecko tak poczęte jest gorsze, złe itp...
Jest darem od Boga i w pełni człowiekiem.
Czy KK dla dobra sprawy ma omijć kwestie związane z gwałtami? Nie nazywać grzechu po imieniu?
piona

Kościół nie mówi, że gwałty są złe i nie przypomina o tym (lub robi to bardzo rzadko) ponieważ kwestia ta generalnie nie ulega wątpliwości, ani nie budzi kontrowersji.

Co więcej, Kościół nawet twierdzi, że nie wolno zamordować dziecka tylko dlatego, że zostało poczęte w wyniku gwałtu - jak pewnie uważa 3/4 wielce oburzonych zwolenników in vitro. Banda hipokrytów.

Nadgorliwy neofita z Ciebie

KK jak najbardziej mówi, że gwałty są złe:

KKK 2356 Gwałt oznacza wtargnięcie przemocą w intymność płciową osoby. Jest naruszeniem sprawiedliwości i miłości. Rani on głęboko prawo każdego człowieka do szacunku, wolności oraz integralności fizycznej i moralnej. Wyrządza poważną krzywdę ofierze i może wywrzeć piętno na całym jej życiu. Jest zawsze czynem wewnętrznie złym. (...)

I oczywiście, że kwestia gwałtu budzi kontrowersje ze względu na moralność, głównie przez wzgląd na konsekwencje(ciąża i możliwość aborcji) oraz penalizację (postulaty możliwości fizycznej kastracji)

Chyba chodziło o to, że na kazaniach zwykle nie trąbi się o gwałtach, bo chyba każdy sam wie, że to złe.
Przynajmniej ja (gdy jeszcze chodziłam do kościoła) nigdy o żadnym gwałcie nie słyszałam.

Może lepiej nie mówić dzieciom, że są poczęte in vitro?
Wtedy takie kazania nie będą ich smuciły.

Choć ja bym swojemu dziecku chyba wolała powiedzieć.
Na szczęście nie stać nas na in vitro. Mamona nas uratuje przed niegodziwością.